nich obronę, do mniejszego koła. Ścisnąć się chcą i zatym nowe jeszcze Wały Zemknąwszy ku dolinie kopią ten dzień cały. Cóż? kiedy tych i owych nie dokończą cale, A tu równo z-świtaniem na kształt morskiej fale Srogiej, nie uśmierzonej, Hultajstwo się zwali: I tam naprzód, gdzie nasi swych nie dokopali Jeszcze Szańców, od wody na Rozrażewskiego Wielkim gwałtem uderzą, który ze wszytkiego Także serca i siły, przed wał się wydawszy Ziezdą samą, a Pieszym obron rozkazawszy Swych pilnować, utrzyma na sobie ich w-kroku Niesłychanym uporem. Toż jako w-obłoku Przypadszy Tatarowie, i tu, i tam, wszedy Zuater słabszych
nich obrone, do mnieyszego koła. Sćisnąć sie chcą i zátym nowe ieszcze Wáły Zemknąwszy ku dolinie kopią ten dźień cáły. Coż? kiedy tych i owych nie dokończą cale, A tu rowno z-świtaniem ná kształt morskiey fale Srogiey, nie uśmierzoney, Hultáystwo sie zwáli: I tam naprzod, gdźie naśi swych nie dokopali Ieszcze Szańcow, od wody na Rozrażewskiego Wielkim gwałtem uderzą, ktory ze wszytkiego Także serca i siły, przed wał sie wydawszy Ziezdą samą, á Pieszym obron rozkazawszy Swych pilnować, utrzyma na sobie ich w-kroku Niesłychanym uporem. Toż iáko w-obłoku Przypadszy Tátárowie, i tu, i tam, wszedy Zuáter słabszych
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 59
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
równość Mogiły tej czyli góry, to wyższa, to nizsza; zgoła inaequalis positio. Nawijększa wysokość jest jak pałac który wspaniały Neapolitański Figura jej cale zboków nie równa, to pagórki, to dołki mająca, żadnego vestigium gradusów, drzw i, albo okien, niemając. Jako ciekawy człek; tenże Autor kopał motyką dokopał się cegieł niby surowych nie palonych, drugich dobrze wypalonych, wapnem bitumine, albo klejem Judzkim oblanych i oblepionych; których do Włoch przy wiózł kilka. Powiada, że Arabowie podziś dzień hanc molem nazywają Babel.
Miasta zaś w tamtym mlejscu żadnego nie upatrzył vestigium, tylko w ziemi jakieś murów fundamenta, od góry tej
rowność Mogiły tey czyli gory, to wyższa, to nizsza; zgoła inaequalis positio. Nawiyększa wysokość iest iak pałac ktory wspaniały Neapolitański Figura iey cale zbokow nie równa, to pagorki, to dołki maiąca, żadnego vestigium gradusow, drzw i, albo okien, niemaiąc. Iako ciekawy człek; tenże Autor kopał motyką dokopał się cegieł niby surowych nie palonych, drugich dobrze wypalonych, wapnem bitumine, albo kleiem Iudzkim oblanych y oblepionych; ktorych do Włoch przy wiozł kilka. Powiada, że Arabowie podziś dzień hanc molem nazywaią Babel.
Miasta zaś w tamtym mleyscu żadnego nie upatrzył vestigium, tylko w ziemi iakieś murow fundamenta, od gory tey
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 113
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
miejsce znowu ziemią i kamieńmi napełnić, cale już tam ingres zatracając. Inni tandem potym następujący Papieże, cenzury swoje Kościelne wydali contra attentantes. Jakoto PIUS V. który jednak za Generała Pika z dewocyj chciał widzieć Ciało Święte; zesłał Architektów, Mularzów, którzy wiele dni strawili na kopaniu z różnych stron, chcąc się dokopać ingresu do grobu Z. Franciszka; ale wszystko na kamienie srogie, i opoki natrafiali; a tak Ociec Święty domyslając się w tym woli Bożej, ani też chcąc łamać postanowienia swego Antecesora Papieża, wydał klątew na tych, którzyby pretendowali do grobu tego dobywać się. Paweł V. Papież inhibicją wydał w zakrystyj przybitą
mieysce znowu ziemią y kamieńmi napełnić, cale iuż tam ingres zatracaiąc. Inni tandem potym następuiący Papieże, censury swoie Kościelne wydali contra attentantes. Iakoto PIUS V. ktory iednak za Generała Pika z dewocyi chciał widzieć Ciało Swięte; zesłał Architektow, Mularzòw, ktorzy wiele dni strawili na kopaniu z rożnych stron, chcąc się dokopać ingresu do grobu S. Franciszka; ále wszystko na kamienie srogie, y opoki natrafiali; á tak Ociec Swięty domyslaiąc się w tym woli Bożey, áni też chcąc łamać postanowienia swego Antecessora Papieża, wydał klątew na tych, ktòrzyby pretendowali do grobu tego dobywać się. Paweł V. Papież inhibicyą wydał w zakrystyi przybitą
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 10
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
starych były depozyty; Żeby ociec poczciwie syny, matka cory Ćwiczyła, to posagi, to były ich zbiory. Sobie żyjąc, Bogu żył każdy człowiek, co tu Wypowiedział marnemu posłuszeństwo złotu. Aż czart z piekła mamonę, co bogactwa znaczy, Wyprowadziwszy na świat, wszytko przeinaczy. Rumianego się złota ludzie z srebrem bladem Dokopawszy, to mają oboje zakładem, Cały żywot zawodem, choć go chciwiej zbiera, W biegu się wysiliwszy, ten prędzej umiera. Uprzedzają i sobie pieniędzy zazdroszczą, Rozmaite preteksty do nich sobie roszczą: Dzieciom skarbią rodzicy, więc im trzeba chować, Żeby mogły przykładem ojcowskim zbytkować; Trzeba na politykę mieszczankowi wprzódy, Żeby szlachtę
starych były depozyty; Żeby ociec poczciwie syny, matka cory Ćwiczyła, to posagi, to były ich zbiory. Sobie żyjąc, Bogu żył każdy człowiek, co tu Wypowiedział marnemu posłuszeństwo złotu. Aż czart z piekła mamonę, co bogactwa znaczy, Wyprowadziwszy na świat, wszytko przeinaczy. Rumianego się złota ludzie z srebrem bladem Dokopawszy, to mają oboje zakładem, Cały żywot zawodem, choć go chciwiej zbiera, W biegu się wysiliwszy, ten prędzej umiera. Uprzedzają i sobie pieniędzy zazdroszczą, Rozmaite preteksty do nich sobie roszczą: Dzieciom skarbią rodzicy, więc im trzeba chować, Żeby mogły przykładem ojcowskim zbytkować; Trzeba na politykę mieszczankowi wprzódy, Żeby szlachtę
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 642
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piekących piasków, w nocy dla okrutnych bestii nie dostępna, dla tego mil 50. uszedłszy, człeka tam nie obaczysz. Przecież tam Geografów ciekawość Królestwa Borno i 7. dociekła Prowincyj, Wielki tu defectus wody, tak dalece, że dni 8. ujechawszy żadnego nie obaczysz źrzodła: choć kopano studnie, tedy słonej dokopano się wody. Kupcy tedy jadąc z Królestwa Fec, albo Fesy do Tombuto Miasta w Nigrytanii, albo z Tremizen do Kajru, oprócz Wielbłądów, najuczonych towarami, prowadzą drugie z wodą, której jeżeli im niestanie, owe luźne wielblądy zabijają po jednemu, wodę znich wydzierają, chłodzą się; gdyż Wielbląd na 12
piekących piaskow, w nocy dla okrutnych bestyi nie dostępná, dla tego mil 50. uszedłszy, człeka tam nie obaczysz. Przeciesz tam Geografow ciekawość Krolestwá Borno y 7. dociekłá Prowincyi, Wielki tu defectus wody, ták dalece, że dni 8. uiechawszy żadnego nie obaczysz źrzodła: choć kopáno studnie, tedy słoney dokopáno się wody. Kupcy tedy iadąc z Krolestwá Fetz, albo Fesy do Tombuto Miasta w Nigrytanii, albo z Tremizen do Kayru, oprocz Wielbłądow, náiuczonych towárami, prowádzą drugie z wodą, ktorey ieżeli im niestanie, owe luźne wielblądy zábiiaią po iednemu, wodę znich wydźieráią, chłodzą się; gdyż Wielbląd ná 12
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 631
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
będzie tak długo tej przerwy, Póki się nie doczekam życzliwszej Minerwy. Najciężej źródła dobyć, dziurę przekłuć w jaju Abo siekierą uciąć pierwszą gałąź w gaju: Skądeś nie mógł i krople przez czas mieć tak długi, Czerpaj, choćbyś konwią chciał, z helikońskiej strugi. Nadwerężył i Pegaz kopyt, nim z Parnazu Dokopał się jej w skale, bo trudno do razu. Jedno drugie popycha i w pióro uprzedza, Jako woda po deszczu w jeden rynsztok scedza; Im dłuższe było sucho, tym rzęsistsze chmury. Ledwie ma czas konieczna potrzeba natury; I obiad, i wieczerza, że nie idą z musem, Niech się kucharz nie kwapi
będzie tak długo tej przerwy, Póki się nie doczekam życzliwszej Minerwy. Najciężej źródła dobyć, dziurę przekłuć w jaju Abo siekierą uciąć pierwszą gałąź w gaju: Skądeś nie mógł i krople przez czas mieć tak długi, Czerpaj, choćbyś konwią chciał, z helikońskiej strugi. Nadwerężył i Pegaz kopyt, nim z Parnazu Dokopał się jej w skale, bo trudno do razu. Jedno drugie popycha i w pióro uprzedza, Jako woda po deszczu w jeden rynsztok scedza; Im dłuższe było sucho, tym rzęsistsze chmury. Ledwie ma czas konieczna potrzeba natury; I obiad, i wieczerza, że nie idą z musem, Niech się kucharz nie kwapi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 300
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to się zstarzał. Wtem powietrze nastąpiło, nie wiem co dalej było, bo to temu już kilkanaście lat.
(27) Wpośród szleszyńskiego boru jest kamieni kupa, pod którymi, powiadają, leży olbrzym — jakoż podobieństwo, bo na czas one kamienie się podnoszą, aż ludzie uciekają. I ktoś tam kopiąc, dokopał się był kości, którą dotąd widać, jeśli nie zarośla. To pewna, ze nad zmierzchiem i świtaniem ukazują się ognie około, i jest tam niemały skarb, ale oczarowany; trzeba by wielkiej odwagi. Twierdził to jeden człek stary w miasteczku: Iż kto by z tamtych kamieni domostwo postawił, byłby barzo bogaty
to się zstarzał. Wtem powietrze nastąpiło, nie wiem co dalej było, bo to temu już kilkanaście lat.
(27) Wposród szleszyńskiego boru jest kamieni kupa, pod którymi, powiadają, leży olbrzym — jakoż podobieństwo, bo na czas one kamienie się podnoszą, aż ludzie uciekają. I ktoś tam kopiąc, dokopał się był kości, którą dotąd widać, jeśli nie zarośla. To pewna, ze nad zmierzchiem i świtaniem ukazują się ognie około, i jest tam niemały skarb, ale oczarowany; trzeba by wielkiej odwagi. Twierdził to jeden człek stary w miasteczku: Iż kto by z tamtych kamieni domostwo postawił, byłby barzo bogaty
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 290
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
przewodzi moźniejszy nad nikiem. Co Nędznikowi po jawności w życiu? Co po pieluchach, co tym po powiciu? Którzy ledwie świat niestateczny zoczą, W gorzkości zaraz duszę swoję moczą. Czekając proszą śmierci w utrapieniu, A ta przyjść niechce ku ich wybawieniu Podobni owym, co na skarb chciwemi, A nie mogą się dokopać go w ziemi. Owszem daremną utrudzeni pracą Radzi, ze sobie grób wżdy wykołacą, Bo wyważywszy ziemie tyle skrzynek Wiej głębokościach znajdą odpoczynek. Niewie śmiertelny człowiek i ubogi, Które dla niego naznaczone drogi, Bo go ciemnością w koło BÓG otoczył, Aby przed plagą wcześnie nie uskoczył. We mnie jest przykład, którego
przewodźi moźnieyszy nád nikiem. Co Nędznikowi po iawnośći w żyćiu? Co po pieluchách, co tym po powićiu? Ktorzy ledwie świát niestateczny zoczą, W gorzkośći záraz duszę swoię moczą. Czekáiąc proszą śmierći w utrapieniu, A tá przyiść niechce ku ich wybawieniu Podobni owym, co ná skarb chćiwemi, A nie mogą się dokopáć go w źiemi. Owszem daremną utrudzeni pracą Radźi, ze sobie grob wżdy wykołacą, Bo wyważywszy źiemie tyle skrzynek Wiey głębokośćiach znaydą odpoczynek. Niewie śmiertelny człowiek i ubogi, Ktore dla niego naznaczone drogi, Bo go ćiemnośćią w koło BOG otoczył, Aby przed plagą wcześnie nie uskoczył. We mnie iest przykład, ktorego
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 18
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
O praktykach, pod Stężycą dopiro tylko in parabolis odkrytych
Iż praktyki non apertis oppugnationibus, sed subterraneis cuniculis sunt similes, trzeba, kto chce je pojąć, pilno ucha nadstawiać na wszytkie okoliczności po wierzchu i na namniejsze mieć oko, zaczym acz z pracą, może się ich za czasem dokopać; wszakże, iż nie we wszytkiem datum est nosse mysteria, ceteris in parabolis, więc per parabolas idąc, tak się niezdrożnie koligować może.
Rakuszanie na to Królestwo Polskie nieodmiennie chciwi.
Przysięgi i spowinowacenia w tym nie zahamowały ich i szwagry z państw zdzierać nie nowina im.
Król IM. in Áustriacos podobno natura propensus
O praktykach, pod Stężycą dopiro tylko in parabolis odkrytych
Iż praktyki non apertis oppugnationibus, sed subterraneis cuniculis sunt similes, trzeba, kto chce je pojąć, pilno ucha nadstawiać na wszytkie okoliczności po wierzchu i na namniejsze mieć oko, zaczym acz z pracą, może się ich za czasem dokopać; wszakże, iż nie we wszytkiem datum est nosse mysteria, ceteris in parabolis, więc per parabolas idąc, tak się niezdrożnie kolligować może.
Rakuszanie na to Królestwo Polskie nieodmiennie chciwi.
Przysięgi i spowinowacenia w tym nie zahamowały ich i szwagry z państw zdzierać nie nowina im.
Król JM. in Áustriacos podobno natura propensus
Skrót tekstu: PrakStężCz_II
Strona: 292
Tytuł:
O praktykach, pod Stężycą dopiro tylko inparabolis odkrytych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918