w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą ratować, A śmierć nic na to nie dba i przygoda, Swą drogą idą, toć i płakać szkoda. Próżno to zgoła: Jako drzewo rodzi Owoc swych czasów, tak żal płaczem schodzi. ROZTROPNOŚĆ Z CZEGO
Miłość, wojna a prawo uczą roztropności. W tych trzech rzeczach gdy kto
w zysku, Że nie będąc gładyszem, gładkiś po nazwisku NA PANA SZKODĘ
— Jak mam zwać? — Jestem Szkoda. — Proszę waszej mości, Jedźcie precz, ni er ad widzę w domu takich gości. ŁZY NIEPOTRZEBNE
Kiedy by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą ratować, A śmierć nic na to nie dba i przygoda, Swą drogą idą, toć i płakać szkoda. Próżno to zgoła: Jako drzewo rodzi Owoc swych czasów, tak żal płaczem schodzi. ROZTROPNOŚĆ Z CZEGO
Miłość, wojna a prawo uczą roztropności. W tych trzech rzeczach gdy kto
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 595
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
sposobem na sejmikach czy sejmach sufragija, to jest, szpetnie stan szlachecki ohydzać, Rzpltej szkodzić, przeciw przystojności i prawom grzeszyć. Od tej szpetności trzeba naród uwolnić, z tej podłości i zliszenia trzeba go wyciągnąć. Jednym słowem, powoli a całe życie według twej możności i z rozsądkiem czyń dobrze uboższej szlachcie, to podło dokupować się ich krysek podczas elekcji obligowany nie będziesz.
Za bardzo tedy Rzepltej szkodliwą rzecz do wakansów elekcyje cnotliwi republikanci poczytują, jeżeli tak plugawym korupcjom i przedażom mocne, skuteczne i surowe nie zabiegą prawa. Ale na ostatek prócz tych praw, co by mogło wiele i skutecznie dopomóc do umniejszenia niebezpieczeństwa venalitatis, byłby ten sposób
sposobem na sejmikach czy sejmach suffragija, to jest, szpetnie stan szlachecki ohydzać, Rzpltej szkodzić, przeciw przystojności i prawom grzeszyć. Od tej szpetności trzeba naród uwolnić, z tej podłości i zliszenia trzeba go wyciągnąć. Jednym słowem, powoli a całe życie według twej możności i z rozsądkiem czyń dobrze uboższej szlachcie, to podło dokupować się ich krysek podczas elekcyi obligowany nie będziesz.
Za bardzo tedy Rzepltej szkodliwą rzecz do wakansów elekcyje cnotliwi republikanci poczytują, jeżeli tak plugawym korrupcyjom i przedażom mocne, skuteczne i surowe nie zabiegą prawa. Ale na ostatek prócz tych praw, co by mogło wiele i skutecznie dopomóc do umniejszenia niebezpieczeństwa venalitatis, byłby ten sposób
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 279
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
aby się starał o stolnikostwo lit. i ofiarował grafowi Brylowi czerw, zł 1000, ale i ten nie chciał słuchać mojej perswazji, owszem nieboszczyk Antoni Abramowicz, stolnik wileński, efervuit na mnie, że chcę dyshonoru Tyszkiewicza, aby będąc i z imienia, i z osoby swojej zasłużonym w ojczyźnie, miał się za pieniądze dokupować honoru. A tymczasem książę kanclerz lit., książę wojewoda ruski i cała ich partia zaczęli się mocno starać o stolnikostwo lit. dla Poniatowskiego, starosty przemyślskiego, A chcąc to pokazać, że mają jeszcze kredyt u dworu, że im urzędy dają, ofiarowali za
stolnikostwo lit. grafowi Brylowi 6000 czerw, zł, i
aby się starał o stolnikostwo lit. i ofiarował grafowi Brylowi czerw, zł 1000, ale i ten nie chciał słuchać mojej perswazji, owszem nieboszczyk Antoni Abramowicz, stolnik wileński, efervuit na mnie, że chcę dyshonoru Tyszkiewicza, aby będąc i z imienia, i z osoby swojej zasłużonym w ojczyźnie, miał się za pieniądze dokupować honoru. A tymczasem książę kanclerz lit., książę wojewoda ruski i cała ich partia zaczęli się mocno starać o stolnikostwo lit. dla Poniatowskiego, starosty przemyślskiego, A chcąc to pokazać, że mają jeszcze kredyt u dworu, że im urzędy dają, ofiarowali za
stolnikostwo lit. grafowi Brylowi 6000 czerw, zł, i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 536
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
a mierzyć Hreczkę, nie Horatiana pisać Carmina; wieku starożytnemu zostawując w tym palmam. Proszę mi in ea perfectione stawić Malarzów, Skulptorów, jacy byli przed wielu wiekami Apelles, Zeuxes, Praxyteles, Phidias. Monar- Czy stary, czy nowy wiek polerowniejszy?
chowie Miasta, i wszyscy curiosi, wielkiemi summami ich rąk roboty dokupowali się, i dobijali: pragneli od nich, nie od innych być malowani, wyrzynani, wybijani. A który najdowcipniejszy hîs saeculîs Włoski Malarz tak wymalował konia, żeby żywy rżał do niego? starożytny tylko Zeukses tego dokazał, gdy do malowanego przez niego Bucefała, inne rżały konie; do jagód przez niegoż naturalissimè wymalowanych
á mierzyć Hreczkę, nie Horatiana pisać Carmina; wieku starożytnemu zostawuiąc w tym palmam. Proszę mi in ea perfectione stawić Malarzow, Skulptoròw, iacy byli przed wielu wiekami Apelles, Zeuxes, Praxyteles, Phidias. Monar- Czy stary, czy nowy wiek polerownieyszy?
chowie Miasta, y wszyscy curiosi, wielkiemi summami ich rąk roboty dokupowali się, y dobiiali: pragneli od nich, nie od innych bydź malowani, wyrzynani, wybiiani. A ktory naydowcipnieyszy hîs saeculîs Włoski Malarz tak wymalował konia, żeby żywy rżał do niego? starożytny tylko Zeuxes tego dokazał, gdy do malowanego przez niego Bucefała, inne rżały konie; do iagod przez niegoż naturalissimè wymalowanych
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 35
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
niech go nie nicuje. Bierz pobożne/ dowcipne do rządu takiego/ Którzyby strzec umieli dobraKoronnego. Ale iż tych lat Godność pacholczego chodzi/ Za dostatkiem otoż to madrym wiele szkodzi. Iż w Rzeczachpospolitych oo nie nic niedbaja/ Pieniężnych niedowcipnych do Rady sadzają. Którzy aby je tylko miano w poczciwości/ Drogo się dokupują takowych Zwierzchności. Więc też w miastach miasteczkach Burmistrzostwo kupił. Ów Radziectwo dla tego aby drugich łupił. Mówiąc że go obrano z godności zasługi/ An snać nieumie i Pacierza drugi. Tacy żeby na kupnach swych nie utracili/ O pożytku swym pewnie już będą radzili. O tym ich Konsylia aby złupić skogo/ Prawdę
niech go nie nicuie. Bierz pobożne/ dowćipne do rządu tákiego/ Ktorzyby strzedz vmieli dobráKoronnego. Ale iż tych lat Godnosć pácholczego chodźi/ Zá dostátkiem otoż to madrym wiele szkodźi. Iż w Rzeczáchpospolitych oo nie nic niedbáia/ Pieniężnych niedowćipnych do Rády sadzáią. Ktorzy áby ie tylko miano w poczćiwośći/ Drogo sie dokupuią tákowych Zwierzchnośći. Więc też w miástách miásteczkách Burmistrzostwo kupił. Ow Rádźiectwo dla tego áby drugich łupił. Mowiąc że go obrano z godnośći zasługi/ An snać nieumie y Paćierzá drugi. Tácy żeby ná kupnách swych nie vtráćili/ O pożytku swym pewnie iuż będą rádźili. O tym ich Consilia áby złupić skogo/ Prawdę
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
to podczas dla twojej i swojej przytomności; bo się to postaremu Doma zostanie/ niż kiedy twarzyczkę jaką sobie upodobawszy/ rozdawasz to marnie/ co Rodzicy twoi z pracą zbierali/ którzy gdyby zmartwychstali/ zapłakaliby pewnie/ że tak marnie ich pracą obracasz. A jeszcze za te twoje klejnoty/ którymi się niesłusznej miłości dokupujesz/ lepiej kto inszy gości. Naostatek/ przy tej zwierzynie gębęć podczas wytną/ albo paluszki okrzeszą. ODPOWIEDZ DAMY
Zgoła i sami to przyznajecie/ że Młodzieński żywot chciał/ jak gorzka jest ta domniemana Stanu twego wolność: Ale to to jest/ w czym godzieneś politowania/ że nie widzisz tej swojej mizeriej/
to podczás dla twoiey y swoiey przytomnośći; bo się to postáremu Doma zostánie/ niż kiedy twarzyczkę iáką sobie upodobáwszy/ rozdáwasz to márnie/ co Rodźicy twoi z pracą zbieráli/ ktorzy gdyby zmartwychstáli/ zápłákáliby pewnie/ że ták márnie ich prácą obrácasz. A ieszcze zá te twoie kleynoty/ ktorymi się niesłuszney miłośći dokupuiesz/ lepiey kto inszy gośći. Náostátek/ przy tey zwierzynie gębęć podczás wytną/ álbo páluszki okrzeszą. ODPOWIEDZ DAMY
Zgołá y sámi to przyznáiecie/ że Młodźienski żywot chćiáł/ iák gorzka iest tá domniemána Stanu twego wolność: Ale to to iest/ w czym godźieneś politowania/ że nie widzisz tey swoiey mizeriey/
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 8
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
w tym sobie (a może być i komu drugiemu) skrypuł czynisz/ że to nie darmo i podejrzano/ iż po Pannach Rodzicy dają posagi/ że to ich jakoby zbywając z domu/ osypują pieniędzmi/ żeby je kto wziął. Dla tegoż muszęć powiedzieć/ czemu po nas posagi dają. Naprzód jako zwyczajnie słabsi dokupują się możniejszych protekcjej i obrony/ tak my właśnie jako słabsze (bo nas tak zowiecie) naczynie/ nie mogąc się krzywdzie odjąć/ dokupujemy się waszej protekcjej/ dla tegoż widzisz/ im grzeczniejszy Kawaler/ tym więcej przyczyniają dla niego posagu. Druga/ żebyście nas nie mieli sobie za owe niewolnice/ co je
w tym sobie (á może bydź y komu drugiemu) skrypuł czynisz/ że to nie dármo y podeyrzáno/ iż po Pánnách Rodźicy dáią posági/ że to ich iákoby zbywáiąc z domu/ osypuią pieniądzmi/ żeby ie kto wźiął. Dla tegoż muszęć powiedźieć/ czemu po nás posági dáią. Naprzod iáko zwyczáynie słábśi dokupuią się możnieyszych protekcyey y obrony/ ták my włáśnie iáko słábsze (bo nás ták zowiećie) naczynie/ nie mogąc się krzywdźie odiąć/ dokupuiemy się wászey protekcyey/ dla tegoż widźisz/ im grzecznieyszy Káwáler/ tym więcey przyczyniáią dla niego poságu. Druga/ żebyśćie nas nie mieli sobie zá owe niewolnice/ co ie
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 48
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
posagi/ że to ich jakoby zbywając z domu/ osypują pieniędzmi/ żeby je kto wziął. Dla tegoż muszęć powiedzieć/ czemu po nas posagi dają. Naprzód jako zwyczajnie słabsi dokupują się możniejszych protekcjej i obrony/ tak my właśnie jako słabsze (bo nas tak zowiecie) naczynie/ nie mogąc się krzywdzie odjąć/ dokupujemy się waszej protekcjej/ dla tegoż widzisz/ im grzeczniejszy Kawaler/ tym więcej przyczyniają dla niego posagu. Druga/ żebyście nas nie mieli sobie za owe niewolnice/ co je z galer wykupują/ ale raczej za przyjaciółki dożywotnie. Ale największa przyczyna wasza łakomstwo/ żeście zdechli prawie na posagi/ z tąd druga
posági/ że to ich iákoby zbywáiąc z domu/ osypuią pieniądzmi/ żeby ie kto wźiął. Dla tegoż muszęć powiedźieć/ czemu po nás posági dáią. Naprzod iáko zwyczáynie słábśi dokupuią się możnieyszych protekcyey y obrony/ ták my włáśnie iáko słábsze (bo nás ták zowiećie) naczynie/ nie mogąc się krzywdźie odiąć/ dokupuiemy się wászey protekcyey/ dla tegoż widźisz/ im grzecznieyszy Káwáler/ tym więcey przyczyniáią dla niego poságu. Druga/ żebyśćie nas nie mieli sobie zá owe niewolnice/ co ie z gáler wykupuią/ ále ráczey zá przyiaciołki dożywotnie. Ale naywiększa przyczyná wászá łákomstwo/ żeśćie zdechli práwie ná posági/ z tąd druga
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 48
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
ziemskich, jako i trybunalskich, i od wszystkich kontraktów i podkomorskich i marszałkowskich i wszelakich inszych urzędów po groszy 5. Od przywileju groszy 5.
A któremuby się to urzędnikowi mało zdało, niech urzędnikiem nie będzie i deputatem, bo się tych urzędów rozmaitemi sposobami domagają. Łacno zawsze o takiego urzędnika. Nie będą się dokupować ani panom zabiegać o promowowanie; lepiej, że go prosić będą, niżeli się ma domagać rozmaitemi sposobami. A co się obawiam, abym w tym nie zgrzeszył przeciwko mędrszym głowom, jednak swojem zdaniem rozumiem, że nam nic po ziemskich rokach; jeśliby wszystkie rzeczy in principali na trybunale odprawiane były, byłoby
ziemskich, jako i trybunalskich, i od wszystkich kontraktów i podkomorskich i marszałkowskich i wszelakich inszych urzędów po groszy 5. Od przywileju groszy 5.
A któremuby się to urzędnikowi mało zdało, niech urzędnikiem nie będzie i deputatem, bo się tych urzędów rozmaitemi sposobami domagają. Łacno zawsze o takiego urzędnika. Nie będą się dokupować ani panom zabiegać o promowowanie; lepiej, że go prosić będą, niżeli się ma domagać rozmaitemi sposobami. A co się obawiam, abym w tym nie zgrzeszył przeciwko mędrszym głowom, jednak swojem zdaniem rozumiem, że nam nic po ziemskich rokach; jeśliby wszystkie rzeczy in principali na trybunale odprawiane były, byłoby
Skrót tekstu: SposPodCz_II
Strona: 397
Tytuł:
Sposób podania drogi do ś. sprawiedliwości i pokoju pospolitego w Koronie polskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
kiedybym w tej mierze Mogła je mieć i sama piękny Oliwerze/ Które wszytko z nadzieją mojego żywota W ręku twoich zostawa. Uwiodła mnie cnota I wielkie twe ozdoby/ że się kocham w tobie/ Czego proszę/ przynamniej nie wasz lekko sobie/ Wiele tego życzyło/ snadź i ty wiesz o tym/ Wiele dokupowało kosztownym się złotem/ Żeby ich to potkało/ co tobie bez prace Szczęście dawa! świadkami tego te Pałace Wieczną brzmiące muzyką/ i wspierane ściany/ Które choćby nadużych Pergamów tarany Dobydz mogły. Jam jednak wszytkich tych umiała Ujść insultów/ i co jest miłość nie wiedziała/ Tyś dopiero pieszczoną i swobodną szyję Poddał
kiedybym w tey mierze Mogłá ie mieć y sámá piękny Oliwerze/ Ktore wszytko z nádzieią moiego żywotá W ręku twoich zostawa. Vwiodłá mie cnotá Y wielkie twe ozdoby/ że się kocham w tobie/ Czego proszę/ przynamniey nie wasz lekko sobie/ Wiele tego życzyło/ snadź y ty wiesz o tym/ Wiele dokupowáło kosztownym się złotem/ Zeby ich to potkáło/ co tobie bez prace Szczęście dawa! swiádkámi tego te Páłáce Wieczną brzmiące muzyką/ y wspieráne ściány/ Ktore choćby nadużych Pergámow tárány Dobydz mogły. Iám iednák wszytkich tych vmiáłá Vyść insultow/ y co iest miłość nie wiedziáłá/ Tyś dopiero pieszczoną y swobodną szyię Poddał
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 25
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701