prywatnemi zabawami czas się zwlókł.
Dnia tedy 20 rano byłem u św. Piotra. Tam, nabożeństwo odprawiwszy ad limina apostolorum Petri et Pauli, ut moris wszytkich przybyłych, chodziłem na kopułę kościoła. Kędy, nim na górę wznidzie trzeba pół dnia i nim znidzie czasu, ponieważ samych wschodów trzysta, a gradusów doliczyć się niepodobna.
Na kościele zaś jako w miasteczku zabłądzić może, 65v ponieważ też tam są budynki i chaty, kędy rzemieślnicy mieszkają, którzy assidue co do robienia circa basilicam mają.
Z tej kopuły wszytkie miasto jako na dłoni widać, siquidem super omnes turres eminet nad całym miastem, a że jest też i szeroka srodze
prywatnemi zabawami czas się zwlókł.
Dnia tedy 20 rano byłem u św. Piotra. Tam, nabożeństwo odprawiwszy ad limina apostolorum Petri et Pauli, ut moris wszytkich przybyłych, chodziłem na kopułę kościoła. Kędy, nim na górę wznidzie trzeba pół dnia i nim znidzie czasu, ponieważ samych wschodów trzysta, a gradusów doliczyć się niepodobna.
Na kościele zaś jako w miasteczku zabłądzić może, 65v ponieważ też tam są budynki i chaty, kędy rzemieśnicy mieszkają, którzy assidue co do robienia circa basilicam mają.
Z tej kopuły wszytkie miasto jako na dłoni widać, siquidem super omnes turres eminet nad całym miastem, a że jest też i szeroka srodze
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 246
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
to nasz inspektor zawiadował pieniędzmi. Oto już teraz próbuję przez Boratyniego i Gratę, aza się ci lepiej nadadzą. Obiecuje mi w tym usłużyć p. referendarz. Wyliczono już p. Boratyniemu w Warszawieultimis aprilispiętnaście tysięcy dobrymi bardzo pieniędzmi, a że mi się jeszcze więcej z tamtej komisji okroić ma, kazałem jeszcze doliczyć dwa tysiąca talerów, żeby było dwadzieścia jeden tysięcy; które pieniądze miałyby dojść Wci serca mego ostatnich dni maja albo pierwszychiunii. Te pieniądze wyliczają wszystko w talerach a czerwonych złotych. Piszesz Wć moje serce, że i sukni za co nie będzie wywieźć. Ja, dalibóg, nie wiem, co z tym
to nasz inspektor zawiadował pieniędzmi. Oto już teraz próbuję przez Boratyniego i Gratę, aza się ci lepiej nadadzą. Obiecuje mi w tym usłużyć p. referendarz. Wyliczono już p. Boratyniemu w Warszawieultimis aprilispiętnaście tysięcy dobrymi bardzo pieniędzmi, a że mi się jeszcze więcej z tamtej komisji okroić ma, kazałem jeszcze doliczyć dwa tysiąca talerów, żeby było dwadzieścia jeden tysięcy; które pieniądze miałyby dojść Wci serca mego ostatnich dni maja albo pierwszychiunii. Te pieniądze wyliczają wszystko w talerach a czerwonych złotych. Piszesz Wć moje serce, że i sukni za co nie będzie wywieźć. Ja, dalibóg, nie wiem, co z tym
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 307
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, W kraj pusty, między dzikie wołoskie manowce. „Skąd żywność między zbójcy? Skąd się ma posilić Żołnierz, gdy się nie dadzą z obozu wychylić? Nie trzeba na nas Turków, dokuczy z zasadzki, Z swoimi opryszkami Wołoszyn Bernacki, Który wielekroć z nami z tamtę stronę Dniestru Igrał, nie mogliśmy się doliczyć z regiestru. Tedy tą garstką ludzi chcecie pobić Turki? Podobno na nich będziem zaglądać przez dziurki Z szańców, co to tak barzo hetman każe na nie, Póki zębów i suchar spleśniałych nam stanie. Kto ręczy, że Dniestr mostu z swych karków nie zrzuci, Nim się król z pospolitym ruszeniem ocuci, Nim się
, W kraj pusty, między dzikie wołoskie manowce. „Skąd żywność między zbójcy? Skąd się ma posilić Żołnierz, gdy się nie dadzą z obozu wychylić? Nie trzeba na nas Turków, dokuczy z zasadzki, Z swoimi opryszkami Wołoszyn Bernacki, Który wielekroć z nami z tamtę stronę Dniestru Igrał, nie mogliśmy się doliczyć z regiestru. Tedy tą garstką ludzi chcecie pobić Turki? Podobno na nich będziem zaglądać przez dziurki Z szańców, co to tak barzo hetman każe na nie, Póki zębów i suchar spleśniałych nam stanie. Kto ręczy, że Dniestr mostu z swych karków nie zrzuci, Nim się król z pospolitym ruszeniem ocuci, Nim się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 72
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Tąś się ocucał/ tą się pasł/ tą się tuczył/ a podobnoś dni i lata liczył/ rychłoli mu fortuna na swym honorów wozku usiąść pozwoliła/ rychłoli by go swymi kołmi do góry zawiozła. Więc kiedy już dni i lata liczycie/ przy tej liczbie samego grona/ które jedyneście tylko mieli/ doliczyć się nie możecie: bo wam je już śmierć urwała. I nie żałować? jako nie żałować? kiedy się wszytkie Ojcowskie delineacje w tej jednej utracie pomieszały. Trudno tedy na taką się folgę łzom zdobyć/ któraby i w sercu bolejącego ulżyła/ i nieco pociechy przydała. Niech tym pociecha służy/ którzy więc jako
. Tąś się ocucał/ tą się pásł/ tą się tuczył/ á podobnoś dni y látá liczył/ rychłoli mu fortuná ná swym honorow wozku vśiąść pozwoliłá/ rychłoli by go swymi kołmi do gory záwiozła. Więc kiedy iuż dni y látá liczyćie/ przy tey liczbie sámego groná/ ktore iedyneśćie tylko mieli/ doliczyć się nie możećie: bo wam ie iuż śmierć vrwáłá. Y nie żáłowáć? iáko nie żáłowáć? kiedy się wszytkie Oycowskie delineácye w tey iedney vtráćie pomieszáły. Trudno tedy ná táką się folgę łzom zdobyć/ ktoraby y w sercu boleiące^o^ vlżyłá/ y nieco poćiechy przydáłá. Niech tym poćiechá służy/ ktorzy więc iáko
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 338
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644