Z łaski pańskiej odniósłszy, gdy funduje rządy I na pierwsze zasiada jurysdyczne sądy, Jako ojciec na ręku od wszystkich niesiony, Jednym razem, aż ciężko w serce uderzony, Spuści głowę i kiedy najwięcej wesoły, Między samą ochotą i żyznemi stoły, Wieczór smutny przyniósłszy, ustąpi na łoże, A febra wtem, jako go dopaść tylko może, Porwie, nad Wulkanowe żarliwsza kominy, Że prócz w samych nadziejach zostawiwszy syny, A wszystkich w podziwieniu i serca ciężkości, Śrzód południa i onej zgasł uroczystości, Jeden jeszcze z tej liczby konterfet zostawa, A wdzięk jakiś niebieski i dziwną wydawa Z siebie jasność, ono jak po wspaniałej twarzy Rumieniec się szarłatny
Z łaski pańskiej odniósłszy, gdy funduje rządy I na pierwsze zasiada juryzdyczne sądy, Jako ojciec na ręku od wszystkich niesiony, Jednym razem, aż ciężko w serce uderzony, Spuści głowę i kiedy najwięcej wesoły, Między samą ochotą i żyznemi stoły, Wieczór smutny przyniósłszy, ustąpi na łoże, A febra wtem, jako go dopaść tylko może, Porwie, nad Wulkanowe żarliwsza kominy, Że prócz w samych nadziejach zostawiwszy syny, A wszystkich w podziwieniu i serca ciężkości, Śrzód południa i onej zgasł uroczystości, Jeden jeszcze z tej liczby konterfet zostawa, A wdzięk jakiś niebieski i dziwną wydawa Z siebie jasność, ono jak po wspaniałej twarzy Rumieniec się szarłatny
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 117
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
na szerokie morze, Nikt go wstrącić nie może w-iego tym uporze, Nawet swym pohamować Neptunus Trydentem: Ruszy on, i wywróci wszytko z fundamentem. Takim za nim co żywo sunie się szaszorem, I nie już sam Komonnik przebrańszym wyborem, Ale Czeladź od wozów, od rydłów, i koni, lakiej kto na porwaniu dopaść może broni, Skoczą jako bez oczu, a dużo się zstarszy, I już z-samych okopów na wał się wyparszy Utrzymają na sobie. Aż ich w-tym zajedzie Sobieski z-swą Chorągwią, którą sam przywiedzie. Marsem pierwszym pałając. Czego mu pomogą Wielko-Polskie posiełki; i tak kleske srogą W-nich uczynią, że
ná szerokie morze, Nikt go wstrąćić nie może w-iego tym uporze, Nawet swym pohámowáć Neptunus Trydentem: Ruszy on, i wywroći wszytko z fundamentem. Takim za nim co żywo sunie sie szászorem, I nie iuż sam Komonnik przebrańszym wyborem, Ale Czeladź od wozow, od rydłow, i koni, lakiey kto na porwániu dopaść może broni, Skoczą iáko bez oczu, á dużo sie zstarszy, I iuż z-samych okopow na wał sie wyparszy Utrzymaią na sobie. Aż ich w-tym zaiedźie Sobieski z-swą Chorągwią, ktorą sam przywiedźie. Marsem pierwszym pałaiąc. Czego mu pomogą Wielgo-Polskie posiełki; i tak kleske srogą W-nich uczynią, że
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 60
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ognia/ począł się z nim uganiać; i choć już był raniony w lewą stronę głowy/ i w łopatkę/ zmógł jednak tego żołnierza/ i zabił. Wpadszy potym na tył Galery/ dostał broni/ której tam było dostatek/ i z wielką prędkością rozdał je miedz ywięźnie towarzysze swoje: którzy już jako mogli czego dopaść/ kijów/ wioseł/ bareł abo kotłów/ bili i bronili się nieprzyjaciołom. A sam Kapitan Marek pobiegłdo przodku galery: gdzie byłMustafa rodem Neapolitańczyk/ który niewiedziałco się działo/ bo Galera nakryta była: rozumiał tylko/ że to jaki rozruch miedzy więźniami/ co nie nowina miedzy niemi. Obaczywszy jednak/ iż bieży ku
ogniá/ począł się z nim vgániáć; y choć iuż był rániony w lewą stronę głowy/ y w łopátkę/ zmogł iednák tego żołnierzá/ y zábił. Wpadszy potym ná tył Galery/ dostał broni/ ktorey tám było dostátek/ y z wielką prędkośćią rozdał ie miedz ywięźnie towárzysze swoie: ktorzy iuż iáko mogli czego dopáść/ kiiow/ wioseł/ báreł ábo kotłow/ bili y bronili się nieprzyiaćiołom. A sam Kápitan Márek pobiegłdo przodku galery: gdźie byłMustáfá rodem Neapolitáńczyk/ ktory niewiedźiałco się dźiało/ bo Galerá nákrytá byłá: rozumiał tylko/ że to iáki rozruch miedzy więźniámi/ co nie nowiná miedzy niemi. Obaczywszy iednák/ iż bieży ku
Skrót tekstu: OpisGal
Strona: A3
Tytuł:
Opisanie krótkie zdobycia galery przedniejszej aleksandryjskiej
Autor:
Marco Marnaviti
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
rezolwowania się między łaskami królewskimi a rygorem konfederacji i gdy dla widzenia się z Ledóchowskim, marszałkiem konfederacji, zostawiwszy wojsko pod Brześciem, w małej liczbie jechał do Polski, tymczasem Sapiehowie w wojsku litewskim związek spraktykowali. Wybrali się zatem przyjaciele Sapieżyńscy gonić Pocieja na zabicie. Dopędzili go pod Łęczną tak niespodzianie, że ledwo konia powodnego dopaść mógł. Dojeżdżali go mocno Antoniewicz, porucznik petyhorski, Antoni Eperiaszy, który potem był generałem w wojsku francuskim, i Urbanowicz, który potem był generałem w wojsku moskiewskim, ale Pociej wielkim szczęściem uszedł do Sasów w Lublinie stojących. Potem ta konfederacja przez sejm traktatowy lubelski r. 1717 rozwiązana została.
Wziął potem Pociej po
rezolwowania się między łaskami królewskimi a rygorem konfederacji i gdy dla widzenia się z Ledóchowskim, marszałkiem konfederacji, zostawiwszy wojsko pod Brześciem, w małej liczbie jechał do Polski, tymczasem Sapiehowie w wojsku litewskim związek spraktykowali. Wybrali się zatem przyjaciele Sapieżyńscy gonić Pocieja na zabicie. Dopędzili go pod Łęczną tak niespodzianie, że ledwo konia powodnego dopaść mógł. Dojeżdżali go mocno Antoniewicz, porucznik petyhorski, Antoni Eperiaszy, który potem był generałem w wojsku francuskim, i Urbanowicz, który potem był generałem w wojsku moskiewskim, ale Pociej wielkim szczęściem uszedł do Sasów w Lublinie stojących. Potem ta konfederacja przez sejm traktatowy lubelski r. 1717 rozwiązana została.
Wziął potem Pociej po
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 67
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
cudowne Obrazy, opisał i konterfekty ich odrysował światu Katolickiemu Ksiądz Wilhelm Gumpenberg Soc: IESU w Książce nazwanej Atlas Marianus, na kilka Tomów rozdzielonej. Widziałem ją w młodyszm wieku moim, ale mi się to dostało zakrystyą śmierdzić, jak mówią studenci ordynaryjnie, a teraz by mi balsamem pachło to Opus, a niemogę dopaść: ale go tobie zalecam Czytelniku. Wszystkie cudowne tam opisane, i sztychowane Obrazy, MATKI Najś: którekolwiek cudami słyneły. Specyfikacja wielu Świetych Pańskich
bo wszystkich trudno) porządkiem Alfabetu zwyrażeniem dnia Miesiąca, którego cześć swoją odbierają z wspomnieniem miejsca, gdzie którego kości, lub inne Relikwie znajdują się; nie opuszcza się
cudowne Obrazy, opisał y konterfekty ich odrysował swiatu Katolickiemu Xiądz Wilhelm Gumpenberg Soc: IESU w Książce nazwaney Atlas Marianus, na kilka Tomòw rozdzieloney. Widziałem ią w młodyszm wieku moim, ale mi się to dostało zakrystyą smierdzić, iak mowią studenci ordynaryinie, á teraz by mi balsamem pachło to Opus, á niemogę dopaść: ale go tobie zalecam Cżytelniku. Wszystkie cudowne tam opisane, y sztychowane Obrazy, MATKI Nayś: ktorekolwiek cudami słyneły. Specyfikacya wielu Swietych Pańskich
bo wszystkich trudno) porządkiem Alfabetu zwyrażeniem dnia Miesiąca, ktorego cześć swoią odbieraią z wspomnieniem mieysca, gdzie ktorego kości, lub inne Relikwie znayduią się; nie opuszcza się
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 120
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
mogą być Ciałem Boskim na drogę wieczności posilone, i przy Kościele chowane. O UPIERACH.
ITa materia do czarownic należy, ich to dzieło niezbożne; toć to swoje znajduje dla mówienia o sobie miejsce. Przyznam się, że mi się w tej właśnie materyj o upierach nietrafiło czytać Autora, chociem go chciał gdzie dopaść. Ale którzy kol- O Upierach.
wiek Autorowie (których bez liczby) pisali o czarnoksięstwie, czarownicach, tym samym pisali i o upierach, choć tego niekładli terminu. Pełno w Ruskich krajach tej opinii, historyj, Awantur z okazji upierów. Przez tych to upierów, nieco innego rozumieją, tylko czarowników, albo
mogą bydź Ciałem Boskim na drogę wieczności posilone, y przy Kościele chowane. O UPIERACH.
ITa materya do czarownic należy, ich to dzieło niezbożne; toć to swoie znayduie dla mowienia o sobie mieysce. Przyznam się, że mi się w tey właśnie materyi o upierach nietrafiło czytać Autora, chociem go chciał gdzie dopaść. Ale ktorzy kol- O Upierach.
wiek Autorowie (ktorych bez liczby) pisali o czarnoksięstwie, czarownicach, tym samym pisali y o upierach, choć tego niekładli terminu. Pełno w Ruskich kraiach tey opinii, historyi, Awantur z okazyi upierow. Przez tych to upierow, nieco innego rozumieią, tylko czarownikow, albo
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 247
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
nawrócenia się/ i nie ścierpijnia na swym sumnieniu nie łaski Bożej co nie tylko dusze oczyszcza/ ale ją nad to ubezpieczna/ gdy w nagłych przypadkach i zdrowia niebe/ spieczeństwach tudzież do żalu za grzechy upomina i wzbudza. Czego owi to zapamiętali i niedbali nie doznawają/ a tak znienacka często w grzechach zbieżni/ że dopaść skruchy nie umieją/ często nagle/ albo w zamieszaniu sumnienia umierając/ na wieki giną. O którą to dzielność skruchy najbarziej na spowiedziach Świętych starać się nam potrzeba. Na których lubo ów żal niedoskonały dla sprosności grzechów/ bojaźni piekła/ straty prawa na niebo/ wzbudzony; możeć duszę ulożyć i przysposobić ad Dei gratiam
náwroceniá się/ y nie śćierpiiniá ná swym sumnieniu nie łáski Bożey co nie tylko dusze oczyszcza/ ále ią nád to ubespieczna/ gdy w nagłych przypadkách y zdrowiá niebe/ spieczeństwách tudźiesz do żalu zá grzechy upomina y wzbudza. Czego owi to zapámiętáli y niedbáli nie doznawaią/ a ták znienacká często w grzechach zbieżni/ że dopaść skruchy nie umieią/ często nágle/ álbo w zamieszaniu sumnieniá umieraiąc/ ná wieki giną. O ktorą to dźielność skruchy naybarźiey ná spowiedźiách Swiętych staráć się nam potrzebá. Ná ktorych lubo ow żál niedoskonały dlá sprosnośći grzechow/ boiaźńi piekłá/ straty prawá ná niebo/ wzbudzony; możeć duszę ulożyć y przysposobić ad Dei gratiam
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 107
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Nulla quippe maenia sunt tam munitaquin machinis aut suffosionibus, aut vallorum proditione capiantur. Prudentis autem viri decreta sunt inexpugnabilia. Niechaj stawiają Diamentowe mury w Miastach/ i forteczach swoich Monarchowie świata: Może to zdrajca bez prace i rozlanie krwie w cudze podać ręce/ nieprzyjaciel szturmem dostać/ gęstemi kulami zburzyć/ podkopem nieznacznie uczynionym dopaść/ a naostatek pedardą wysadzić/ sama mądrość dzielnego gubernatora/ i opiekuna inexpugnabilis od wszystkich fortelów obroni; a podobno tę swoję opinią z Salomona przeczytał/ bo też i ten jednego był z nim zdania/ kiedy mówił: Melior est sapientia quam vires et vir prudens quam fortis. Lepsza jest mądrość a niż siła/
Nulla quippe maenia sunt tam munitaquin machinis aut suffosionibus, aut vallorum proditione capiantur. Prudentis autem viri decreta sunt inexpugnabilia. Niechay stáwiáią Dyámentowe mury w Miástách/ y forteczách swoich Monarchowie świátá: Może to zdraycá bez prace y rozlanie krwie w cudze podáć ręce/ nieprzyiaćiel szturmem dostáć/ gęstemi kulámi zburzyć/ podkopem nieznácznie vczynionym dopáść/ á náostátek pedárdą wysádźić/ samá mądrość dźielnego gubernatorá/ y opiekuná inexpugnabilis od wszystkich fortelow obroni; á podobno tę swoię opinią z Sálomoná przeczytał/ bo też y ten iednego był z nim zdánia/ kiedy mowił: Melior est sapientia quam vires et vir prudens quam fortis. Lepsza iest mądrość á niż śiłá/
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 8
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Który szablą skrwawioną w jednej ręce błyska, Drugą ognie pożerce i tam i sam ciska. PIEŚŃ XVII.
X.
I tłucze wielką bramę i mocne podwoje Wysokiego pałacu tak, że drżą pokoje. Ludzie lękliwi z góry, z wież i z wierzchu bramy Zmiatają sztuki murów i wysokie tramy, Dachy psują i czego jeno dopaść mogą, Na poganina jedną posyłają drogą; Lecą drzewa, kamienie i balki złocone I posadzki i drogie filary zwalone.
XI.
Głowę i piersi jasną stalą przyodziany W bramie królik z Algieru stoi, krwią pijany, Nieinaczej, jako wąż jadowity, który Z ziemie świeżo wyszedszy, pyszny z nowej skóry, Czując, że
Który szablą skrwawioną w jednej ręce błyska, Drugą ognie pożerce i tam i sam ciska. PIEŚŃ XVII.
X.
I tłucze wielką bramę i mocne podwoje Wysokiego pałacu tak, że drżą pokoje. Ludzie lękliwi z góry, z wież i z wierzchu bramy Zmiatają sztuki murów i wysokie tramy, Dachy psują i czego jeno dopaść mogą, Na poganina jedną posyłają drogą; Lecą drzewa, kamienie i balki złocone I posadzki i drogie filary zwalone.
XI.
Głowę i piersi jasną stalą przyodziany W bramie królik z Algieru stoi, krwią pijany, Nieinaczej, jako wąż jadowity, który Z ziemie świeżo wyszedszy, pyszny z nowej skóry, Czując, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 4
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ludwik z Gazola puszcza tak miernie swe strzały, Iż wszędzie w miąższej szyi zarazem zostały, Strzały, które mu Febus z łukiem dał złoconem, Gdy go Mars przepasował mieczem ustalonem.
LI.
Esteńscy Herkulowie dwaj z Hipolitami Gonią dziw za Gonzagą równemi stopami; Przy nich Medici bieży i Hipolit trzeci, Już go zdadzą się dopaść i trzymać za szczeci. Julian nie myśli być od nich pośledniejszy, Ani Ferant od brata swego mniej rzeźwiejszy; Andrzej Doria z Sforcą tak chwały jest chciwy: Nie życzy, by go człowiek miał poprzedzić żywy.
LII.
Zawołanej krwie bracia dwaj widzieć się dają, Awalowie, co za herb twardą skałę mają, A
Ludwik z Gazola puszcza tak miernie swe strzały, Iż wszędzie w miąższej szyi zarazem zostały, Strzały, które mu Febus z łukiem dał złoconem, Gdy go Mars przepasował mieczem ustalonem.
LI.
Esteńscy Herkulowie dwaj z Hipolitami Gonią dziw za Gonzagą równemi stopami; Przy nich Medici bieży i Hipolit trzeci, Już go zdadzą się dopaść i trzymać za szczeci. Juljan nie myśli być od nich pośledniejszy, Ani Ferant od brata swego mniej rzeźwiejszy; Andrzej Dorya z Sforcą tak chwały jest chciwy: Nie życzy, by go człowiek miał poprzedzić żywy.
LII.
Zawołanej krwie bracia dwaj widzieć się dają, Awalowie, co za herb twardą skałę mają, A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 298
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905