subtelniej ukradnie, zdobyczy. 136 (P). OBIERANIE PRZYJACIÓŁ
Błądzisz, choć nie na jednej doświadczyłeś próbie, Jakiego masz obierać przyjaciela sobie. Zdobywałeś w obozie, w kościele, w ratuszu. Doświadczałeś przyjaciół przy szkleńcy, przy kuszu. Pókiż konfidencja słów i przysiąg płodna? Póko beczki i drugiej nie dopijesz do dna; Aż skoro ta zadzwoni, ów, co się był upił, Dziś cię przeda, za coś go ty był wczora kupił. Nikędy człowiek barziej, jako tu, nie błądzi, Gdy tych, których sam nie jest, za przyjaciół sądzi. Długo trzeba uważać, trzeba myśleć długo, Komu serca swojego
subtelniej ukradnie, zdobyczy. 136 (P). OBIERANIE PRZYJACIÓŁ
Błądzisz, choć nie na jednej doświadczyłeś próbie, Jakiego masz obierać przyjaciela sobie. Zdobywałeś w obozie, w kościele, w ratuszu. Doświadczałeś przyjaciół przy szkleńcy, przy kuszu. Pókiż konfidencyja słów i przysiąg płodna? Póko beczki i drugiej nie dopijesz do dna; Aż skoro ta zadzwoni, ów, co się był upił, Dziś cię przeda, za coś go ty był wczora kupił. Nikędy człowiek barziej, jako tu, nie błądzi, Gdy tych, których sam nie jest, za przyjaciół sądzi. Długo trzeba uważać, trzeba myśleć długo, Komu serca swojego
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 67
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty i takiej nań kary.” Więc ledwie uśnie, z łóżka kładzie go na mary. A przyjaciel, co wczora z nim ostatka dopił, Ruszył mieszkiem, że duszę ksiądz wodą pokropił. 371 (P). NIECH JĘZYK NIE WYPRZEDZA MYŚLI
I raz, i drugi dobra skosztuje kucharka, Uwrzałoli, nim wyda na półmisek z garka. Nie zaraz przyniesioną w gębę kładzie z kuchnie,
Lecz pierwej mądry człowiek potrawę odmuchnie. Błaznowie, skoro język wrzącym
, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty i takiej nań kary.” Więc ledwie uśnie, z łóżka kładzie go na mary. A przyjaciel, co wczora z nim ostatka dopił, Ruszył mieszkiem, że duszę ksiądz wodą pokropił. 371 (P). NIECH JĘZYK NIE WYPRZEDZA MYŚLI
I raz, i drugi dobra skosztuje kucharka, Uwrzałoli, nim wyda na półmisek z garka. Nie zaraz przyniesioną w gębę kładzie z kuchnie,
Lecz pierwej mądry człowiek potrawę odmuchnie. Błaznowie, skoro język wrzącym
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 158
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, lecz z chęcią Przyjm ślinkę za rzecz i ciesz się pamięcią. Piłeś łagodne wina od Kremony, I z gron bagnajskich, i roncyglijony, I co przodkuje na parmeńskim stole Tłoczone blisko cudnej Kaprarole; Pomnisz i alban, godzien swego rymu, Godzien i poić ojce święte z Rzymu, I bogi, kiedy nektaru dopiją I nieśmiertelną strawią ambrozyją (Jeśli go Monte Caval nie ustrzeże I głupi bogom ustąpią papieże). Piłeś ochotnie mondragońskie tace, Gdyś tuskulańskie nawiedzał pałace; I gdyś fraskackie objeżdżał fontanny, Wprzód-eś się pytał, kędy loch kowany, I był ci milszy chłód ze dzbana wina Niż wiatry z wody u
, lecz z chęcią Przyjm ślinkę za rzecz i ciesz się pamięcią. Piłeś łagodne wina od Kremony, I z gron bagnajskich, i roncyglijony, I co przodkuje na parmeńskim stole Tłoczone blisko cudnej Kaprarole; Pomnisz i alban, godzien swego rymu, Godzien i poić ojce święte z Rzymu, I bogi, kiedy nektaru dopiją I nieśmiertelną strawią ambrozyją (Jeśli go Monte Caval nie ustrzeże I głupi bogom ustąpią papieże). Piłeś ochotnie mondragońskie tace, Gdyś tuskulańskie nawiedzał pałace; I gdyś fraskackie objeżdżał fontany, Wprzód-eś się pytał, kędy loch kowany, I był ci milszy chłód ze dzbana wina Niż wiatry z wody u
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 53
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ta go Pewnie z świata do niego zaprowadzi nago. Drugi, acz przy żywocie zostanie i zdrowiu,
Ale cnotę straciwszy, kufliczek z ołowiu Wygra, stąd się odyma, trąbią mu trębacze, Że rna górę nad tego, co straciwszy płacze. A długoż onej pompy? Póki i kuflika; A skoro ostatniego dopije kwartnika, W toż się piekło z fortuny dostanie cedułką I wespół z ołowianą roztopi ampułką, Albo, jako tu wino, będzie nią pił siarki. Takie, takie z tym światem przyszłego frymarki. Ten, co inszego robiąc, szóstak tylko rzuci, Aż mu biali na wieży zapieją koguci, Aż sława, aż honory
ta go Pewnie z świata do niego zaprowadzi nago. Drugi, acz przy żywocie zostanie i zdrowiu,
Ale cnotę straciwszy, kufliczek z ołowiu Wygra, stąd się odyma, trąbią mu trębacze, Że rna górę nad tego, co straciwszy płacze. A długoż onej pompy? Póki i kuflika; A skoro ostatniego dopije kwartnika, W toż się piekło z fortuny dostanie cedułką I wespół z ołowianą roztopi ampułką, Albo, jako tu wino, będzie nią pił siarki. Takie, takie z tym światem przyszłego frymarki. Ten, co inszego robiąc, szóstak tylko rzuci, Aż mu biali na wieży zapieją koguci, Aż sława, aż honory
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 308
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, tam nie często bywaj. A gdzie nie radzi, tam nigdy.
Przyjaciela w nieszczęściu poznać, Nieszczęście pokazuje, kto prawdziwie miłuje.
Dwa wierni przyjaciele, jedna dusza wróżnym ciele.
Grzechy się godzi strofować Ale osoby szanować.
Dobry przyjaciel rzadki.
Dobra to powieść, gdy wołają jeść.
Kto nie doje, i dopije, ten jest mądry długo zije.
Dopiero koniowi owsa, kiedy chce iść do psa. Rusin mówi: Dopiero dajesz chłeba husto, Kiedy wgębie zębów pusto.
Pocieszne słowo smutnemu sercu lekarstwo.
Wielcy Panowie daleko dosięgą.
Do wszystkiego czasu trzeba Zyzną rolą czas dobry czyni.
Co się raz z serca wyrzuci, to
, tam nie cżęsto byway. A gdzie nie radzi, tam nigdy.
Przyjaciela w nieszczęśćiu poznać, Nieszczęśćie pokazuje, kto prawdziwie miłuje.
Dwa wierni przyjaciele, jedna dusza wrożnym ciele.
Grzechy śię godźi strofować Ale osoby szanować.
Dobry przyjaćiel rzadki.
Dobra to powieść, gdy wołają jeść.
Kto nie doje, y dopije, ten jest mądry długo źyie.
Dopiero koniowi owsa, kiedy chce iść do psa. Ruśin mowi: Dopiero dajesz chłeba husto, Kiedy wgębie zębow pusto.
Pocieszne słowo smutnemu sercu lekarstwo.
Wielcy Panowie daleko dosięgą.
Do wszystkiego czasu trzeba Zyzną rolą cżas dobry cżyni.
Co śię raz z serca wyrzući, to
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 14
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
. Jeszcze to wiedz/ że tę wodę potrzeba pić dzień wedle dnia: to jest/ pierwszego dnia pułquarty/ drugiego kwartę/ trzeciego pułtory kwarty/ czwartego dnia pułgarnca/ piątego dnia pół trzeci kwarty/ szóstego trzy kwarty/ siódmego pułczwarty kwarty/ ósmego garniec/ choćby też i dwie godzinie onę pić/ przecię potrzeba garnca dopić. Znowu pójdziesz na zad aż przyjdziesz do pułquartka od któregoś zaczał/ co raz po pułquartku umniejszajac: to jest/ dziewiątego dnia wypijesz pułczwarty kwarty/ dziesiątego trzy kwarty; i tak umniejszając na każdy dzień/ staniesz i zakończysz na pułquartku. A nie zawsze tak wiele potrzeba pic tej wody: bo może być choroba/
. Ieszcże to wiedz/ że tę wodę potrzebá pić dźień wedle dniá: to iest/ pierwszego dniá pułquarty/ drugiego quártę/ trzećiego pułtory quarty/ cżwartego dniá pułgárncá/ piątego dniá puł trzeći quarty/ szostego trzy quarty/ śiodmego pułcżwarty quarty/ osmego gárniec/ choćby też y dwie godźinie onę pić/ przećię potrzebá gárncá dopić. Znowu poydźiesz na zad aż prziydźiesz do pułquartká od ktoregoś zácżał/ co raz po pułquartku vmnieyszáiác: to iest/ dźiewiątego dniá wypiiesz pułcżwárty quarty/ dźieśiątego trzy quarty; y ták vmnieyszáiąc ná káżdy dzień/ stániesz y zakońcżysz ná pułquartku. A nie záwsze ták wiele potrzeba pic tey wody: bo może bydź chorobá/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 175.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
tym podobniejszemi onemu/ przetoż niewymownie cieszą się w takich niedostatkach. Kutemu ia i ono/ tegoż kochanego swego słowo: Błogosławieni którzy łakną i pragną: bo będą nasyceni. I owe: Błogosłaawieni ubodzy: bo wasze jest królestwo Boże. Zaczym sami w swym sercu konkludują lubo nie dojadszy/ i drugdy nie dopiwszy z tymże Królem Dawidem mówiąc: Nasyco będę gdy się okaże chwała twoja. I toć to jest co Chrystus JEzus do serc ich posyłając mówi: Nie samym chlebem żywie człowiek: ale wszelkim słowem które pochodzi z ust Bożych. A że słowa CHrystusowe nad miód/ i plastry słodsze są/ i wdzięczniejsze to pewna
tym podobnieyszemi onemu/ przetoż niewymownie ćieszą się w tákich niedostatkách. Kutemu ią y ono/ tegoż kochanego swego słowo: Błogosławieni ktorzy łakną y pragną: bo będą nasyceni. Y owe: Błogosłaawieni vbodzy: bo wásze iest krolestwo Boże. Zaczym sámi w swym sercu konkluduią lubo nie doiádszy/ y drugdy nie dopiwszy z tymże Krolem Dáwidem mowiąc: Nasyco będę gdy się okaże chwałá twoiá. Y toć to iest co Chrystus IEzus do serc ich posyłáiąc mowi: Nie sámym chlebem żywie człowiek: ále wszelkim słowem ktore pochodźi z vst Bożych. A że słowá CHrystusowe nad miod/ y plastry słodsze są/ y wdźięcznieysze to pewná
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 70
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
jeszcze duszę z piersi wlecze, Z którą tak rychło znika i uciecze, Że nie zostaje wrócenia otucha Do ciała ducha.
Nie masz i jednej w tym życiu minuty, Żeby był człowiek z jej prawa wyzuty: Dawi nas w domu, dawi w polu, w drodze Zabija srodze.
Łyżki do gęby nie doniesie ani Dopije drugi kieliszka, gdy pani Śmierć mrugnie, a on natychmiast posłuszny Mdleje bezduszny.
Ten pracowicie robi, sieje, zbiera I głodu czasem nieborak przymiera; Ona go z tyłu przyskoczywszy cicha Pod ziemię wpycha.
Nie ratowała Aleksandra sława I Herkulesa żelazna buława, Nie mógł się złożyć Salamon mądrością Przed taką gością.
Pomogłaż gładkość co
jeszcze duszę z piersi wlecze, Z którą tak rychło znika i uciecze, Że nie zostaje wrócenia otucha Do ciała ducha.
Nie masz i jednej w tym życiu minuty, Żeby był człowiek z jej prawa wyzuty: Dawi nas w domu, dawi w polu, w drodze Zabija srodze.
Łyżki do gęby nie doniesie ani Dopije drugi kieliszka, gdy pani Śmierć mrugnie, a on natychmiast posłuszny Mdleje bezduszny.
Ten pracowicie robi, sieje, zbiera I głodu czasem nieborak przymiera; Ona go z tyłu przyskoczywszy cicha Pod ziemię wpycha.
Nie ratowała Aleksandra sława I Herkulesa żelazna buława, Nie mógł się złożyć Salamon mądrością Przed taką gością.
Pomogłaż gładkość co
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 468
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kwartę/ wody także wiele studziennej/ abo miasto wina/ piwa dobrego starego: a zaszpontowawszy dobrze i zalepiwszy/ w kotle ukropu wrzącego/ przez godzin cztery warzyć. Tego rannemu każdego dnia/ rano i na noc/ po pięci albo sześci łyżek dawać/ chowając to w miejscu chłodnym abo w piwnicy. A gdzie tego dopije/ znowu świeżo nagotowac drugiej połowice/ onegoż ziela. Ranionym szkodliwie w głowę.
Ranionym szkodliwie w głowę/ trunek barzo osobliwy: wziąć Biedrzeńcu śrzedniego/ albo wtórego garści dwie/ Bukwice czerwonej i białej liścia i z kwieciem po połtory garści/ Koszysczka/ Podróżniku/ Przywrotu/ Trancu/ Jałowcowych Jagodek przetłuczonych z gruba/
kwartę/ wody tákże wiele studźienney/ ábo miásto winá/ piwá dobrego stárego: á zászpontowáwszy dobrze y zalepiwszy/ w kotle vkropu wrzącego/ przez godźin cztery wárzyć. Tego ránnemu káżdeg^o^ dniá/ ráno y ná noc/ po pięći álbo sześći łyżek dawáć/ chowáiąc to w mieyscu chłodnym ábo w piwnicy. A gdźie tego dopiie/ znowu świeżo nágotowác drugiey połowice/ onegoż źiela. Ránionym szkodliwie w głowę.
Ránionym szkodliwie w głowę/ trunek bárzo osobliwy: wźiąć Biedrzeńcu śrzedniego/ álbo wtorego gárśći dwie/ Bukwice czerwoney y białey liśćia y z kwiećiem po połtory gárśći/ Koszysczká/ Podrożniku/ Przywrotu/ Tráncu/ Iáłowcowych Iágodek przetłuczonych z grubá/
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 69
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
wespół pomieszać/ zioła posiekać drobno/ i na dwoję rozdzielić. Jednę cześć w konwi abo flaszy cynowej/ wina białego pułgarnca/ abo piwa na to nalawszy zaszpuntować/ a przez godzin cztery w kotle wrzącego ukropu warzyć/ a po piąci łotach tego na raz ciepło brać każdego dnia. A ta część pierwsza/ gdy się dopije/ drugą także nagotować. Oboje to ziele słusznie ma być w wielkim zaleceniu u Cyrulików/ i u tych którzy się bawią leczniem ran: z niego abowiem mogą mieć/ wodkę/ balsam/ maści/ do ran szczęśliwie leczenia. Zielnik D. Simona Syreniusa/ Cyrulikam właśnie ma być zalecone. Miesięcznej.
Miesięczną chorobę białegłowską
wespoł pomieszáć/ źiołá pośiekáć drobno/ y ná dwoię rozdźielić. Iednę cześć w konwi ábo flászy cynowey/ winá białego pułgárncá/ ábo piwá ná to nálawszy zászpuntowáć/ á przez godźin cztery w kotle wrzącego vkropu wárzyć/ á po piąći łotách tego ná raz ćiepło bráć káżdego dniá. A tá część pierwsza/ gdy się dopiie/ drugą tákże nágotowáć. Oboie to ziele słusznie ma bydź w wielkim záleceniu v Cyrulikow/ y v tych ktorzy się báwią leczniem ran: z niego ábowiem mogą mieć/ wodkę/ bálsam/ máśći/ do ran sczęśliwie leczenia. Zielnik D. Simona Syreniusa/ Cyrulikam własnie ma bydź zálecone. Mieśięczney.
Mieśięczną chorobę białegłowską
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 283
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613