dziwny; Że nasz z dziewki na mamkę przerobił Dorotę,
Lada Maciek te dziwy, tę umie robotę. Mamkę na dziewkę przerób, a wiedz, Pietrze, że cię Między cudownych ludzi policzym na świecie. 354 (F). DO JEGOMOŚCI PANA STANISŁAWA KOTKOWSKIEGO
Widząc jaszczurkę w czarce, nigdym spodku w akwie Nie dopijał; lecz jeśli węża do driakwie Aptekarze mieszają, i jam się ośmielił, Wypijałem aż do dna i razum nie dzielił. Nierychło, z swoją szkodą, poznałem jaszczura: Za cóż stoi, choć brzuch zdrów, kiedy w mózgu dziura? Dość krótko posiedziawszy onegda z Waszecią, Nie wiem, jako kto
dziwny; Że nasz z dziewki na mamkę przerobił Dorotę,
Leda Maciek te dziwy, tę umie robotę. Mamkę na dziewkę przerób, a wiedz, Pietrze, że cię Między cudownych ludzi policzym na świecie. 354 (F). DO JEGOMOŚCI PANA STANISŁAWA KOTKOWSKIEGO
Widząc jaszczurkę w czarce, nigdym spodku w akwie Nie dopijał; lecz jeśli węża do dryjakwie Aptekarze mieszają, i jam się ośmielił, Wypijałem aż do dna i razum nie dzielił. Nierychło, z swoją szkodą, poznałem jaszczura: Za cóż stoi, choć brzuch zdrów, kiedy w mózgu dziura? Dość krótko posiedziawszy onegda z Waszecią, Nie wiem, jako kto
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 151
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
,
By kniżdy wszystko przepił jak on w jednej dobie. Nie pyszny: siadali z niem w rząd szewcy, kowale, Woźnice, masztalerze (choć bywał pan cale), Kucharze i hajducy. Prawdę rzekszy — zgoła Był za brat z rzemieśnikiem wysokiego koła. Do nieba zawsze zwierzał i twarzą, i okiem, Kiedy dopijał kuflem szerokogłębokiem. Już by był dawno wzniesion na wysokie chory, Ale sam tego nie chce, co czyni z pokory. Jednakże i prywatę ma w tym słuszną — wierę: Wielce ulubił owę — co na niej dzban — sferę. 93. UCZEŃ NAD MISTRZA
Beształ mistrz swego ucznia, że miu nia granicę Mało
,
By kniżdy wszystko przepił jak on w jednej dobie. Nie pyszny: siadali z niem w rząd szewcy, kowale, Woźnice, masztalerze (choć bywał pan cale), Kucharze i hajducy. Prawdę rzekszy — zgoła Był za brat z rzemięśnikiem wysokiego koła. Do nieba zawsze zwierzał i twarzą, i okiem, Kiedy dopijał kuflem szerokogłębokiem. Już by był dawno wzniesion na wysokie chory, Ale sam tego nie chce, co czyni z pokory. Jednakże i prywatę ma w tym słuszną — wierę: Wielce ulubił owę — co na niej dzban — sferę. 93. UCZEŃ NAD MISTRZA
Beształ mistrz swego ucznia, że miu nia granicę Mało
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 30
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, Rychlej też tak szum z głowy albo z kości zginie. Więc do wetów nie masz co włoskiego dołożyć, To jaki przypiekany małdrzyczek położyć. A gdy się obiad skończy, w taniec, muzykowie, Zagrajcie co grzecznego! Rządni pachołkowie
Są gotowi z pannami ksztaltownie wywijać, A kto by zaś nie dojadł, wolno mu dopijać. ^ Każcież go hojnie dawać, bądźmy dobrej myśli, Wszakeśmy tu dlatego dzisia w ten dom przyśli. Nuż każdy z swą do swego! Gospodarzu, tobie Czołem bijąc wszyscy dziś podpijem sobie. FILIUS BachI ALBO RACZEJ KRÓTKIE ZALECENIE WINA
Chcemy sobie być radzi, o lepszą myśl proszę, Niech wżdy serce wesołe
, Rychlej też tak szum z głowy albo z kości zginie. Więc do wetów nie masz co włoskiego dołożyć, To jaki przypiekany małdrzyczek położyć. A gdy się obiad skończy, w taniec, muzykowie, Zagrajcie co grzecznego! Rządni pachołkowie
Są gotowi z pannami ksztaltownie wywijać, A kto by zaś nie dojadł, wolno mu dopijać. ^ Każcież go hojnie dawać, bądźmy dobrej myśli, Wszakeśmy tu dlatego dzisia w ten dom przyśli. Nuż każdy z swą do swego! Gospodarzu, tobie Czołem bijąc wszyscy dziś podpijem sobie. FILIUS BACCHI ALBO RACZEJ KRÓTKIE ZALECENIE WINA
Chcemy sobie być radzi, o lepszą myśl proszę, Niech wżdy serce wesołe
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 257
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
A przy tym beczka wina z piwnice wyjedzie. O dzbanie mój kochany, toć dziwnie smakujesz, A nigdy swoim smakiem nikogo nie strujesz! Dla ciebie mój tatuchnik stołka w niebie dostał I potem z twego bogiem dobrodziejstwa został. Już tam teraz przed bogi z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam
A przy tym beczka wina z piwnice wyjedzie. O dzbanie mój kochany, toć dziwnie smakujesz, A nigdy swoim smakiem nikogo nie strujesz! Dla ciebie mój tatuchnik stołka w niebie dostał I potem z twego bogiem dobrodziejstwa został. Już tam teraz przed bogi z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 258
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wojsko rozgromił. W którym okrutnym pogromie iż nie zginęło tylko strażnik .przezwiskiem Rufin, z towarzyszów 2, pacholików 13, a ciurów do 20, naprzód Panu Bogu podziękowawszy, rzecz też uważenia godna, jako to wojsko, a co większa i ciurowie jego, tak roztropni są ludzie czasu potrzeby, iż co w kwarterze dopijając ledwie jeden drugiego widział, skoro ich (języka niewiadomych, pól i lasów nieświadomych) o północy tak rozgromiono, aż się drugi ledwie w kilka mil oparł, wnet potem godzina albo dwie na dzień, wszyscy się nie inaczej pewnie tylko węchem zgromadzili, i nieprzyjaciela gonili, i więźniów lepszych dostali niż zgubili. Przytem
wojsko rozgromił. W którym okrutnym pogromie iż nie zginęło tylko strażnik .przezwiskiem Ruffin, z towarzyszów 2, pacholików 13, a ciurów do 20, naprzód Panu Bogu podziękowawszy, rzecz też uważenia godna, jako to wojsko, a co większa i ciurowie jego, tak rostropni są ludzie czasu potrzeby, iż co w kwarterze dopijając ledwie jeden drugiego widział, skoro ich (języka niewiadomych, pól i lasów nieświadomych) o północy tak rozgromiono, aż się drugi ledwie w kilka mil oparł, wnet potem godzina albo dwie na dzień, wszyscy się nie inaczej pewnie tylko węchem zgromadzili, i nieprzyjaciela gonili, i więźniów lepszych dostali niż zgubili. Przytem
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 24
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
gości, Mają wszyscy czapki zdjąć dla tej uczciwości, Że się nowy gość ozwał, jeszcze nie bywały, Bo jak wszyscy zamilkną, będzie wstyd niemały. Artykuł II Kto by komu nie spełnił, szkoda go niewolić, Snadź, że jadł niesłono, trzeba mu przysolić, A gdy drudzy pójdą spać, niechże on dopija, Szkoda go w tym ukrzywdzić, jego to porcja. Kto śpiewa, a nie umie albo nie do rzeczy, Raz jak koza, drugi raz jako cielę beczy, Powinno go obiesić, żeby lepiej śpiewał, Jeszcze miasto stypuły będzie nogą kiwał. Artykuł III Gdybyć też kto nie ziścił jakiej obietnice, A ujźrzysz
gości, Mają wszyscy czapki zdjąć dla tej uczciwości, Że sie nowy gość ozwał, jeszcze nie bywały, Bo jak wszyscy zamilkną, będzie wstyd niemały. Artykuł II Kto by komu nie spełnił, szkoda go niewolić, Snadź, że jadł niesłono, trzeba mu przysolić, A gdy drudzy pojdą spać, niechże on dopija, Szkoda go w tym ukrzywdzić, jego to porcyja. Kto śpiewa, a nie umie albo nie do rzeczy, Raz jak koza, drugi raz jako cielę beczy, Powinno go obiesić, żeby lepiej śpiewał, Jeszcze miasto stypuły będzie nogą kiwał. Artykuł III Gdybyć też kto nie ziścił jakiej obietnice, A ujźrzysz
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 11
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
biednej nie nadała, Bo Maciek z niej uczynił prędko szałamaje; Wesołej tylko śmierci pamiątka zostaje. 629. Wolny głos.
Pił wolny do wolnego za zdrowie wolnego Głosu w sprawach publicznych. W tym z końca drugiego Ozwał się spodnim głosem: hej, panowie, i ja Mam wolny głos, niech proszę i za mój dopija. 630. Na P. Zaleskiego.
Duży, miąższy, brodaty, sądowy do tego Chciał na wiatr wstać od stołu u pana jednego. Nie puść, jeden zawoła. Puść, na moję duszę, Bo jeśli ty nie puścisz, pewnie puścić muszę. 631. Na P. Ciołka.
Ciołek chcąc być małżonkiem
biednej nie nadała, Bo Maciek z niej uczynił prędko szałamaje; Wesołej tylko śmierci pamiątka zostaje. 629. Wolny głos.
Pił wolny do wolnego za zdrowie wolnego Głosu w sprawach publicznych. W tym z końca drugiego Ozwał się spodnim głosem: hej, panowie, i ja Mam wolny głos, niech proszę i za moj dopija. 630. Na P. Zaleskiego.
Duży, miąższy, brodaty, sądowy do tego Chciał na wiatr wstać od stołu u pana jednego. Nie puść, jeden zawoła. Puść, na moję duszę, Bo jeśli ty nie puścisz, pewnie puścić muszę. 631. Na P. Ciołka.
Ciołek chcąc być małżonkiem
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 323
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach. Już dwunasta mija, Gość i mnie wielce trudzi, i sam nie dopija. Pytam myśliwca, siłu zajęcy dziś troczy, Aż gość kieliszkiem wina zaleje mi oczy. Bić choć miał kto i było o co gościa pewnie, Ale trudno zniewagi mścić na martwym drewnie. Choć mu łają, nie słyszy; niemym siedzi kołem, Jakby go ćwiekiem przybił do ściany za stołem. Kazawszy jegoż sługom
, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach. Już dwunasta mija, Gość i mnie wielce trudzi, i sam nie dopija. Pytam myśliwca, siłu zajęcy dziś troczy, Aż gość kieliszkiem wina zaleje mi oczy. Bić choć miał kto i było o co gościa pewnie, Ale trudno zniewagi mścić na martwym drewnie. Choć mu łają, nie słyszy; niemym siedzi kołem, Jakby go ćwiekiem przybił do ściany za stołem. Kazawszy jegoż sługom
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 198
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
święte się, i świeckie pismo na to zgadza, Że wino troskę z serca, z głowy żal wysadza; Nie darmo ludzi smutnych i zdjętych frasunkiem, Jako mówi przypowieść, tym częstują trunkiem. Wziął kupcowi czterdzieści kilka beczek wina Pan na Wojniczu, co się pisze z Ossolina, Że przemycił. Już czwartej części go dopija, Obaczę go w pół roka, aż melancholia, Aż ból głowy, żal serca, frasobliwa mina. Pytam, skąd okazja; powiedzą mi: z wina. Mylą się, rzekę, pisma, mylą się prorocy: Chyba swej przyrodzonej zbyło wino mocy, Które zawsze powinno człowieka weselić. Nierychło się domyślę: trzeba
święte się, i świeckie pismo na to zgadza, Że wino troskę z serca, z głowy żal wysadza; Nie darmo ludzi smutnych i zdjętych frasunkiem, Jako mówi przypowieść, tym częstują trunkiem. Wziął kupcowi czterdzieści kilka beczek wina Pan na Wojniczu, co się pisze z Ossolina, Że przemycił. Już czwartej części go dopija, Obaczę go w pół roka, aż melancholija, Aż ból głowy, żal serca, frasobliwa mina. Pytam, skąd okazyja; powiedzą mi: z wina. Mylą się, rzekę, pisma, mylą się prorocy: Chyba swej przyrodzonej zbyło wino mocy, Które zawsze powinno człowieka weselić. Nierychło się domyślę: trzeba
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 270
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mnie więcej drażnić/ Nie godzieneś mię błaźnić Nie uczyniwszy nic siwy/ Usnął pomacawszy grzywy. Poczekam na chwilę jeszcze/ Aże się na wróci szczęście. Już mu więcej niedam wiary/ Poślę go diabłowi w dary. Amicitia huius Mundi.
Skąd pochodź miedzi ludźmi Amicycja/ Stąd gdy kto komu spełni/a dobrze dopija. Na pierwszym obaczeniu znajomość bierzemy/ Ba i to nic gdy litkupem tego niepojemy. Pod wiechą już zupełna z pełniemi zapisy/ Sabla przez gębę aże jak kaleta wisi. A rzatko z powinności czyniemy to z chęci/ Niech przyjaźń znaczna będzie i w dobrej pamięci. W kuflu na samym spotku tam przyjaciel krewny/
mnie więcey draznić/ Nie godźieneś mię błaźnić Nie vczyniwszy nic śiwy/ Vsnął pomácawszy grzywy. Poczekam ná chwilę ieszcze/ Aże się ná wroci szczęśćie. Iuż mu więcey niedam wiáry/ Poślę go diabłowi w dáry. Amicitia huius Mundi.
Zkąd pochodź miedźi ludźmi Amicitia/ Ztąd gdy kto komu spełni/á dobrze dopija. Ná pierwszym obaczeniu znaiomość bierzemy/ Bá y to nic gdy litkupem tego niepoiemy. Pod wiechą iuż zupełná z pełniemi zápisy/ Sáblá przez gębę áże iák káletá wiśi. A rzatko z powinnośći czyniemy to z chęći/ Niech przyiaźń znáczna będźie y w dobrey pámięći. W kuflu ná sámym spotku tám przyiaćiel krewny/
Skrót tekstu: NowSow
Strona: D
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684