ż tak niezgodni? NA JEDNEGO
Jak ci się grosz dostanie, choć ci głód dojmuje, Ty zaraz z nim do kurwy, a kuchnia wakuje; Gęba, jeśli co z wąsa spadnie komu, czeka, Kumka za wżdy je mięso, a głodny brzuch szczeka. NADGROBEK KURWIE
P. Czyj to grób? K. Dopychajże! P. Czyja to mogiła? K. Wieźże dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła! P. Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono? K. Nie wiem-ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono. P. A czemuż to tak blisko leżysz
ż tak niezgodni? NA JEDNEGO
Jak ci się grosz dostanie, choć ci głód dojmuje, Ty zaraz z nim do kurwy, a kuchnia wakuje; Gęba, jeśli co z wąsa spadnie komu, czeka, Kumka za wżdy je mięso, a głodny brzuch szczeka. NADGROBEK KURWIE
P. Czyj to grób? K. Dopychajże! P. Czyja to mogiła? K. Wieźże dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła! P. Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono? K. Nie wiem-ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono. P. A czemuż to tak blisko leżysz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 322
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bracie, linę, Nie radzę łodzi puszczać na głębinę.
Za to nie ręczę, choćby u Lucypra, Pewnie z mocniejszą będą szukać szypra. Do portu co w skok, gdy magnes do góry; Co w skok płóciennych żaglów rozwiąż sznury. W ostatku sprysą, choćby i oddychać, Aże szturm spuści, do brzegu dopychać. 40. KORBACZ
Pierwej krowom, dziś chłopcom robię koło zadku; Patrzę, co mi też każą jeszcze na ostatku. I nie wiem, co za sekret: lubiły mię krowy; Chłopcy nie, powiedając, żem im nie jest zdrowy. Wielka różnica ludzkiej natury subtelnej: Usrać się miasto tego, co ma
bracie, linę, Nie radzę łodzi puszczać na głębinę.
Za to nie ręczę, choćby u Lucypra, Pewnie z mocniejszą będą szukać szypra. Do portu co w skok, gdy magnes do góry; Co w skok płóciennych żaglów rozwiąż sznury. W ostatku sprysą, choćby i oddychać, Aże szturm spuści, do brzegu dopychać. 40. KORBACZ
Pierwej krowom, dziś chłopcom robię koło zadku; Patrzę, co mi też każą jeszcze na ostatku. I nie wiem, co za sekret: lubiły mię krowy; Chłopcy nie, powiedając, żem im nie jest zdrowy. Wielka różnica ludzkiej natury subtelnej: Usrać się miasto tego, co ma
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 222
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Bo ubogiego zniszczył, skawałkował, Dom wydarł, co go nigdy nie budował, Ani łakomstwa swego się nasycił, Chociaż miał dosyć, choć co chciał, pochwycił. Nabywszy czego pragnął, nie zażyje, Nikt z jego stołu nie ye, nikt nie pije, Nic się też pewnie nie zostanie z zbioru, Chociaż dopychał nie jednego woru. Będzieli w swoich nasycony morach Ciesna w Pałacach, znajdzie i we Dworach, I myślący je rozprzestrżeniać bardzi Nie wczas i smutek, i pycha go zhardzi. Ale niechaj się jako chce natyka, W krótce z tym wszytkim wpaść mu przyjdzie w łyka, Bo Pan swe gniewy, jako więc deszcz hojny
. Bo ubogiego zniszczył, zkawałkował, Dom wydarł, co go nigdy nie budował, Ani łakomstwá swego się nasycił, Choćiaż miał dosyć, choć co chćiał, pochwyćił. Nabywszy czego pragnął, nie zażyie, Nikt z iego stołu nie ÿe, nikt nie pije, Nic sie też pewnie nie zostánie z zbioru, Choćiaż dopychał nie iednego woru. Będźieli w swoich nasycony morách Ciesna w Pałacách, znaydźie i we Dworách, I myślący ie rosprzestrżeniáć bárdźi Nie wczás i smutek, i pycha go zhardźi. Ale niechay się iáko chce nátyka, W krotce z tym wszytkim wpaść mu przyidźie w łyka, Bo Pan swe gniewy, iáko więc deszcz hoyny
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 73
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, I surowego chroniąc się zakazu, Co postanowił, pełniłem do razu. Sercam nie uwięził nigdy w drogim fancie, A nim tak w szczerym nie korzystał brancie, Siedmkrotnym ogniem probiernego złota Bym rzekł: Tyś mego nadzieją żywota. Nigdym z wielkości nie cieszył się zbiorów, Nigdym tak chciwie nie dopychał morów, Abym je sobie (o błąd ludzki srogi!) Miał za przyjaźne i domowe Bogi. Jeżelim próżnej potrzebował chwały, Aby się dzieła me z niej uwielbiały, Albom w skrytości chlubił się za dziękę, I cieszył, gdy mi całowano rekę. Niech za chełpliwość BÓG mnie taką zbrzydzi, I
, I surowego chroniąc sie zakazu, Co postánowił, pełniłem do rázu. Sercam nie uwięźił nigdy w drogim fancie, A nim ták w szczerym nie korzystał brancie, Siedmkrotnym ogńiem probiernego złotá Bym rzekł: Tyś mego nadźieią żywotá. Nigdym z wielkośći nie ćieszył się zbiorow, Nigdym ták chćiwie nie dopychał morow, Abym ie sobie (ô błąd ludzki srogi!) Miał zá przyiáźne i domowe Bogi. Ieżelim prożney potrzebował chwały, Aby się dźieła me z niey uwielbiały, Albom w skrytośći chlubił się zá dźiękę, I ćieszył, gdy mi cáłowáno rekę. Niech zá chełpliwość BOG mie táką zbrzydźi, I
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 116
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
wyżlica, na której siła mu należy, Nie chce za nim, i owszem, do bliskiej wsi bieży, Powieda, jako dobra do wszelkiego łowu, Wabi jej, ale darmo; tedy prosi znowu, Żeby wrócić. Na takie jego narzekanie Wracamy, aż ku brzegu prom na piasku stanie; Jeszcze było do lądu dopychać go sztukę. Ów na konia, sunie się z promu po swą sukę; Lecz widząc, że się pod nim z mułu nie dobędzie, Nim się szkapa obali, po pas w wodę zsiędzie. Bobruje, diabły karmi, już pistolet na dnie, Czapka płynie, a szkapa co wstanie, to padnie, I
wyżlica, na której siła mu należy, Nie chce za nim, i owszem, do bliskiej wsi bieży, Powieda, jako dobra do wszelkiego łowu, Wabi jej, ale darmo; tedy prosi znowu, Żeby wrócić. Na takie jego narzekanie Wracamy, aż ku brzegu prom na piasku stanie; Jeszcze było do lądu dopychać go sztukę. Ów na konia, sunie się z promu po swą sukę; Lecz widząc, że się pod nim z mułu nie dobędzie, Nim się szkapa obali, po pas w wodę zsiędzie. Bobruje, diabły karmi, już pistolet na dnie, Czapka płynie, a szkapa co wstanie, to padnie, I
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 313
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987