bez wielkiej, obraza, sromoty; Hańba potem; nieprzyjaźń ludzka pogotowiu; Bez szkody niepodobna; cóż mówić o zdrowiu, Gdy utraciwszy rozum, zmysłów ludzkich skrzynię, Wino mnie nieszczęśliwe przerobiło w świnię, Niechże się albo krótka przewlecze najdłużej, Albo wieczna noc oczy zasromane zmruży. Jednak żeby się o mnie nie mogli dopytać, Niech mi konia dodadzą, nim dzień pocznie świtać. Jako żołnierz z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę
bez wielkiej, obraza, sromoty; Hańba potem; nieprzyjaźń ludzka pogotowiu; Bez szkody niepodobna; cóż mówić o zdrowiu, Gdy utraciwszy rozum, zmysłów ludzkich skrzynię, Wino mnie nieszczęśliwe przerobiło w świnię, Niechże się albo krótka przewlecze najdłużej, Albo wieczna noc oczy zasromane zmruży. Jednak żeby się o mnie nie mogli dopytać, Niech mi konia dodadzą, nim dzień pocznie świtać. Jako żołnierz z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 20
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pytasz: jaki ta koniec kwestyja odniesie? Cokolwiek z czasem wyszło, wszytko ginie w czesie. 320 (F). GADKA SZTUKA NA ZŁODZIEJA
Jeśli kiedy co komu przez złodzieja zginie, Niech napisze otręby na drzwiach po łacinie. Niech to rano i wieczór, uważając, czyta, Więcej nie zgubi i tej zguby się dopyta. 321 (D). TRZY WIEKI OD STWORZENIA ŚWIATA
W najpierwszym wieku wszelkie kwitnęły rzemiosła, Mądrość i sprawiedliwość, jak we sforze, rosła, Gdzie swoje, bez papieru, prawa, i bez pióra, Palcem na piersiach ludzkich pisała natura. Drugi wiek one wielkie widział bohatyry, Gdy berła podnosiły monarchije cztery,
Pytasz: jaki ta koniec kwestyja odniesie? Cokolwiek z czasem wyszło, wszytko ginie w czesie. 320 (F). GADKA SZTUKA NA ZŁODZIEJA
Jeśli kiedy co komu przez złodzieja zginie, Niech napisze otręby na drzwiach po łacinie. Niech to rano i wieczór, uważając, czyta, Więcej nie zgubi i tej zguby się dopyta. 321 (D). TRZY WIEKI OD STWORZENIA ŚWIATA
W najpierwszym wieku wszelkie kwitnęły rzemiosła, Mądrość i sprawiedliwość, jak we sforze, rosła, Gdzie swoje, bez papieru, prawa, i bez pióra, Palcem na piersiach ludzkich pisała natura. Drugi wiek one wielkie widział bohatyry, Gdy berła podnosiły monarchije cztery,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 137
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
inszy wymysłami rozumu niepotrzebnemi: niektórzy zmyśloną świą- tobliwością; tym Komta prawi; Widzicie mię z tą proporcjalną kosą: widzicie że równam światłem z celniejszemi gwiazdami; wielkością przechodzę miesiąc/ boi się mnie co żywo: jednak żem z wiatru złożony/ nie wynidzie temu wiele/ alić mię nie będzie/ alić się miejsca nie dopytacie na niebie kędym był: tak wy co światu świecicie obłudnie/ co nim kierujecie jakoby Planety jakie/ pamiętajcie nad efekty wasze skryte/ na ciemność tajemną/ starajcie się żeby w was była nie tak dalece powierzchowna jako wnętrzna światłość; inaczej/ to wasze szczęście co świeci światu teraz/ tak prędko zginie jakom ja
inszy wymysłámi rozumu niepotrzebnemi: niektorzy zmyśloną świą- tobliwośćią; tym Komtá práwi; Widźićie mię z tą proporcyálną kosą: widźićie że rownam świátłem z celnieyszemi gwiazdámi; wielkośćią przechodzę mieśiąc/ boi się mnie co żywo: iednák żem z wiátru złożony/ nié wynidźié temu wiele/ álić mię nie będźie/ álić się mieyscá nie dopytaćie ná niebie kędym był: ták wy co świátu świećićie obłudnie/ co nim kieruiećié iákoby Plánety iákie/ pámiętayćie nád efekty wásze skryte/ ná ćiemnosć táiemną/ stárayćie się żeby w was byłá nie ták dálece powierzchowna iako wnętrzna świátłość; inácżey/ to wásze szczęśćie co świeći świátu teraz/ ták prędko zginie iákom ia
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
; idź, gdzie się zapodziej. 37. NA BIAŁEGŁOWY WIELOMOWNE
Do piórka ktoś niewiastę przyrównał najlepiej: Bo póki go nie zarznie, póki nie rozszczepi, Darmo macza w tynkturze; ale jako dziurę Otworzy mu ze spodku, i wołową skórę, I co chce nim napisze. Tak też białagłowa:
Ledwie na niej dopytasz, póki dziewką, słowa; Niechaj jedno odnowi mąż jej aperturę, Jakby nigdy nie ona, odmieni naturę. Rzeczesz słówko, końca jej nie będzie i kraju, Cały tydzień przegdacze z kokoszą po jaju. Ta, że po swym, niechżeby już wrzeszczała zdrowa; Ale czemu po cudzym wrzeszczy białagłowa? 33. DO
; idź, gdzie się zapodziej. 37. NA BIAŁEGŁOWY WIELOMOWNE
Do piórka ktoś niewiastę przyrównał najlepiej: Bo póki go nie zarznie, póki nie rozszczepi, Darmo macza w tynkturze; ale jako dziurę Otworzy mu ze spodku, i wołową skórę, I co chce nim napisze. Tak też białagłowa:
Ledwie na niej dopytasz, póki dziewką, słowa; Niechaj jedno odnowi mąż jej aperturę, Jakby nigdy nie ona, odmieni naturę. Rzeczesz słówko, końca jej nie będzie i kraju, Cały tydzień przegdacze z kokoszą po jaju. Ta, że po swym, niechżeby już wrzeszczała zdrowa; Ale czemu po cudzym wrzeszczy białagłowa? 33. DO
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 221
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, podłe z nici i nazwiska łyczaki, kitajki i insze pomierne gatunki tudzież lisy, barany, popieliczki i bielistki w ozdobę strojów swoich przejęli i nad cenę podrożyli tak dalece, że zruciwszy cale dawny swój trakt do Polski cudzoziemski transport nic nie nosi, co by powadze pańskiej i kondycji dla ozdoby przystało. Nie dopytasz się teraz w sukniach owego wieczystego półgranacia, szkarłatu, fioletu ani w materiach aksamitu, półpalcowego atłasu i adamaszku, zginęły i insze materyje od farby i gatunku uczciwie i prawcowicie przystojne. Nie znajdziesz bez trudności sobola i marmorka, lada potoczny kosmek w cenę poszedł, materyjki cudowne imiona swoje w kramy i w taksę powprowadzały,
, podłe z nici i nazwiska łyczaki, kitajki i insze pomierne gatunki tudzież lisy, barany, popieliczki i bielistki w ozdobę strojów swoich przejęli i nad cenę podrożyli tak dalece, że zruciwszy cale dawny swój trakt do Polski cudzoziemski transport nic nie nosi, co by powadze pańskiej i kondycyi dla ozdoby przystało. Nie dopytasz się teraz w sukniach owego wieczystego półgranacia, szkarłatu, fioletu ani w materyjach aksamitu, półpalcowego atłasu i adamaszku, zginęły i insze materyje od farby i gatunku uczciwie i prawcowicie przystojne. Nie znajdziesz bez trudności sobola i marmorka, lada potoczny kosmek w cenę poszedł, materyjki cudowne imiona swoje w kramy i w taksę powprowadzały,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 293
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nic zrobić nie potrafił i gdy powróciwszy z starostą bobrujskim do Polski, i o tej powiedał historii, narzekali na niego wszyscy, że takiego człowieka utracił. A gdy jechał powtórnie z Józefem Sapiehą, potem podskarbim nadwornym lit., bratem starosty bobrujskiego, do cudzych krajów jako guwernor, już się o tym Francuzie nie mógł dopytać.
Druga takowa zdarzyła się ojcu memu historia. Był w województwie mińskim sąsiad dziada mego, imć pan Estko, którego żona, lubiąca książki czytać, wdała się w czytanie Biblii, w której Stary Testament czytając, a białogłowskim nie pojmując go dowcipem, zabrała skłonność i chęć do żydowskiej religii, i znosząc się sekretnie z
nic zrobić nie potrafił i gdy powróciwszy z starostą bobrujskim do Polski, i o tej powiedał historii, narzekali na niego wszyscy, że takiego człowieka utracił. A gdy jechał powtórnie z Józefem Sapiehą, potem podskarbim nadwornym lit., bratem starosty bobrujskiego, do cudzych krajów jako guwernor, już się o tym Francuzie nie mógł dopytać.
Druga takowa zdarzyła się ojcu memu historia. Był w województwie mińskim sąsiad dziada mego, jmć pan Estko, którego żona, lubiąca książki czytać, wdała się w czytanie Biblii, w której Stary Testament czytając, a białogłowskim nie pojmując go dowcipem, zabrała skłonność i chęć do żydowskiej religii, i znosząc się sekretnie z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 385
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
na ustęp zadzwoniono i strony znowu wyszły, tedy ten ustęp nad minutę więcej nie trwał, albowiem deputaci — przyjaciele księcia kanclerza — prosi wszy o o ten powtórny ustęp, tak się zmięszali i zatrwożyli, że gdy ich książę marszałek trybunalski pytał, aby powiedzieli, w czym o ustęp prosili, tedy i słowa u nich dopytać się nie można było, a tak książę znowu na strony, aby wchodziły, zadzwonił.
Lubo i to fałsz wszystkim stronom naówczas przytomnym jest wiadomy, że jakoby: „gwałtownie drugi raz na strony zadzwo-niwszy — słowa są manifestu — stantibus publicis przed wszy-
stkimi stronami oppositionibus et manifestationibus nostris nie wspomniawszy o sentencji naszej in paritate
na ustęp zadzwoniono i strony znowu wyszły, tedy ten ustęp nad minutę więcej nie trwał, albowiem deputaci — przyjaciele księcia kanclerza — prosi wszy o o ten powtórny ustęp, tak się zmięszali i zatrwożyli, że gdy ich książę marszałek trybunalski pytał, aby powiedzieli, w czym o ustęp prosili, tedy i słowa u nich dopytać się nie można było, a tak książę znowu na strony, aby wchodziły, zadzwonił.
Lubo i to fałsz wszystkim stronom naówczas przytomnym jest wiadomy, że jakoby: „gwałtownie drugi raz na strony zadzwo-niwszy — słowa są manifestu — stantibus publicis przed wszy-
stkimi stronami oppositionibus et manifestationibus nostris nie wspomniawszy o sentencji naszej in paritate
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 613
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
na poganina, Chcąc krew jego królowi toczyć miasto wina. Wpadnie śmierć w przedsięwzięcie, gdy razem okrutnie I kwiat młodości jego, i zamysły utnie. Bóg tak chciał, moja na to zarobiła wina: Nie masz sługi, żołnierza, królu, a ja syna! TREN XXII
Wątpię, o drugim takim żebym się dopytał, Co by gospodarował, wojnę służył, czytał. Wszytko to troje było na moim znać synu: Nie wybił mu drugiego pierwszy z głowy klinu, Wszytkie się trzy ostały, jako w drzewie smolnym; Koniec bowiem naukom uczyniwszy szkolnym, Odprawiwszy lat młodych ćwiczenia przy dworze, Jął się wszytkiego oraz, i po szwie mu
na poganina, Chcąc krew jego królowi toczyć miasto wina. Wpadnie śmierć w przedsięwzięcie, gdy razem okrutnie I kwiat młodości jego, i zamysły utnie. Bóg tak chciał, moja na to zarobiła wina: Nie masz sługi, żołnierza, królu, a ja syna! TREN XXII
Wątpię, o drugim takim żebym się dopytał, Co by gospodarował, wojnę służył, czytał. Wszytko to troje było na moim znać synu: Nie wybił mu drugiego pierwszy z głowy klinu, Wszytkie się trzy ostały, jako w drzewie smolnym; Koniec bowiem naukom uczyniwszy szkolnym, Odprawiwszy lat młodych ćwiczenia przy dworze, Jął się wszytkiego oraz, i po szwie mu
Skrót tekstu: PotAbKuk_III
Strona: 347
Tytuł:
Abrys ostatniego żalu
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
serce także w srogiej męce. Tylko trochę mogę spojźreć, ale podczas mało dojźreć. Język i rękę mi było odjęło. Tren 50.
Już się do mnie obrócili wszyscy, ratować rzucili. Jedni nade mną wołają, drudzy pulsy nacierają, Mdlałam bez pamięci. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Insi ręce ogrzewają - słowa się nie dopytają. W jednem się nie rozbączyli żalu, a już w drugim byli.
I gdym czas tak długi trwała, a o sobie nie pomniała, Więc już do nieba wołają, skąd ratunku zasiągają. Leć, gdy do siebie przychodzę, widząc owych stojąc w trwodze, Pytam, co się działo ze mną, czemu
serce także w srogiej męce. Tylko trochę mogę spojźreć, ale podczas mało dojźreć. Język i rękę mi było odjęło. Tren 50.
Już się do mnie obrócili wszyscy, ratować rzucili. Jedni nade mną wołają, drudzy pulsy nacierają, Mdlałam bez pamięci. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Insi ręce ogrzewają - słowa się nie dopytają. W jednem się nie rozbączyli żalu, a już w drugim byli.
I gdym czas tak długi trwała, a o sobie nie pomniała, Więc już do nieba wołają, skąd ratunku zasiągają. Leć, gdy do siebie przychodzę, widząc owych stojąc w trwodze, Pytam, co się działo ze mną, czemu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 127
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
czego nagłego, więc szukam miejsca innego. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Bym i zdrowie ratowała i wiadomość prędszą miała, Wyprawiam się do Warszawy; rzucam domowe zabawy. Tam mi się słyszeć dostało, co się z mojem mężem stało. Do Warszawy jechałam i tamem się dowiedziała, że go postrzelono.
Zaledwom się dopytała, bom listu jeszcze nie miała. Dotąd wszytkie zatrzymali, z poczty mi ich nie oddali. Jako serce wytrzymało, kiedy się już dowiedziało, Pocóż już wspominać tedy, jeśli ten żal znał kto kiedy?
A natożem tu jechała?! nie takichem spodziewała Tu odebrać wiadomości, co mi zadały ciężkości, Że,
czego nagłego, więc szukam miejsca innego. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Bym i zdrowie ratowała i wiadomość prędszą miała, Wyprawiam się do Warszawy; rzucam domowe zabawy. Tam mi się słyszeć dostało, co się z mojem mężem stało. Do Warszawy jechałam i tamem się dowiedziała, że go postrzelono.
Zaledwom się dopytała, bom listu jeszcze nie miała. Dotąd wszytkie zatrzymali, z poczty mi ich nie oddali. Jako serce wytrzymało, kiedy się już dowiedziało, Pocóż już wspominać tedy, jeśli ten żal znał kto kiedy?
A natożem tu jechała?! nie takichem spodziewała Tu odebrać wiadomości, co mi zadały ciężkości, Że,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 191
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935