w komendy jadę do szlachcianki, Gdzie matka, ch-waląc insze swojej córki członki, Z wielkim upodobaniem i to nam powiada, Że ma włosy tak długie, aże je przysiada. A łysy: „Większa to rzecz, Mościa pani, będzie, Kto gołą głowę mając, włosy swe przysiędzie.” Ledwie tego dyskursu panienka dosłucha, Werwie się w rzecz: „Inszy błam, a insza opucha.
Jeśli Waszmość za włosy chcesz poczytać swoje, To Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.” Aż mój wdowiec nazajutrz, ledwie wznidzie słońce, Do koni. „Nic mi — rzecze — po tak mądrej żonce. Kiedy się na opuszczę męskiej
w komendy jadę do szlachcianki, Gdzie matka, ch-waląc insze swojej córki członki, Z wielkim upodobaniem i to nam powiada, Że ma włosy tak długie, aże je przysiada. A łysy: „Większa to rzecz, Mościa pani, będzie, Kto gołą głowę mając, włosy swe przysiędzie.” Ledwie tego dyskursu panienka dosłucha, Werwie się w rzecz: „Inszy błam, a insza opucha.
Jeśli Waszmość za włosy chcesz poczytać swoje, To Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.” Aż mój wdowiec nazajutrz, ledwie wznidzie słońce, Do koni. „Nic mi — rzecze — po tak mądrej żonce. Kiedy się na opuszczę męskiej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 73
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uszy obie! Okrutne dziewczę serce mi zraniło, A skarżyć mi się na ból zabroniło — To, to postępek najnielitościwszy: Nie dać i płakać, dostatnie wybiwszy! Nie dosyć na tym, bo gdym przyrodzenia Nie mógł zwyciężyć i do uskarżenia Pociągały mię coraz świeże rany, Tak-em ostatnim dekretem wskazany — Nie dosłuchawszy, rzekła mi suro wie: „Jeśli-ć mił żywot, jeśli-ć miłe zdrowie, Jeślim jaką moc ja nad tobą miała, Trafiaj w to, bym cię nigdy nie widziała.” Po tym odbiegła; a mnie wszytka z ciała Krew gdzieś uciekła i dusza leciała. Przyszedłem k’
uszy obie! Okrutne dziewczę serce mi zraniło, A skarżyć mi się na ból zabroniło — To, to postępek najnielutościwszy: Nie dać i płakać, dostatnie wybiwszy! Nie dosyć na tym, bo gdym przyrodzenia Nie mógł zwyciężyć i do uskarżenia Pociągały mię coraz świeże rany, Tak-em ostatnim dekretem wskazany — Nie dosłuchawszy, rzekła mi suro wie: „Jeśli-ć mił żywot, jeśli-ć miłe zdrowie, Jeślim jaką moc ja nad tobą miała, Trafiaj w to, bym cię nigdy nie widziała.” Po tym odbiegła; a mnie wszytka z ciała Krew gdzieś uciekła i dusza leciała. Przyszedłem k’
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 20
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
był człowiek jeden ubogi, nie miał tylko jednę owieczkę, co ją był sobie kupił, i sypiała na łonie jego, i była mu ta owieczka za córkę, i z-iednegoż kieliszka, z-nim pijała. Był sąsiad bogaty, ale zły, trafił mu się gość, wydarł tę owieczkę, zabił ją. A Dawid nie dosłuchawszy rzecze, zabić go: Filius est mortis, Syn to jest śmierci. A Prorok rzecze. Tyś to jest tym człowiekiem. Oto mówić Bóg Ego unxi te in Regem, jam cię pomaścił za Króla, wyrwałem cię z-ręku Saulowych, dałem ci Izraela i Judę. Et si parva ista
był człowiek ieden vbogi, nie miał tylko iednę owieczkę, co ią był sobie kupił, i sypiáłá ná łonie iego, i byłá mu tá owieczká zá corkę, i z-iednegoż kieliszká, z-nim pijáłá. Był sąśiad bogáty, ále zły, tráfił mu się gość, wydárł tę owieczkę, zábił ią. A Dawid nie dosłuchawszy rzecze, zábić go: Filius est mortis, Syn to iest śmierći. A Prorok rzecze. Tyś to iest tym człowiekiem. Oto mowić Bog Ego unxi te in Regem, iam ćię pomáśćił zá Krolá, wyrwałem ćię z-ręku Saulowych, dáłem ći Izráelá i Iudę. Et si parva ista
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 49
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ginie, ktoby chciał spisować? Nie trudno, jednę na dzień kładąc, porachować. Przeto, jeśli masz w sobie cokolwiek litości, Jeśliś jest przyjacielem tej płci i miłości, I ty chciej między temi, proszę, być obranem, Co na tę wojnę jadą z hiberneńskiem panem”.
XIV.
Ledwie Orland dosłuchał onej wszytkiej sprawy, Jako przysiągł chcieć pierwszem być do tej wyprawy; Bo postępku żadnego albo rzeczy krzywej Nie mógł nigdy wycierpieć i niesprawiedliwej. I począł się obawiać, aby nie dostali Angeliki ci, którzy w Ebudzie mieszkali, Ponieważ szukając jej po świecie, co wiedzieć, Gdzie nie był, a nie mógł się nic
ginie, ktoby chciał spisować? Nie trudno, jednę na dzień kładąc, porachować. Przeto, jeśli masz w sobie cokolwiek litości, Jeśliś jest przyjacielem tej płci i miłości, I ty chciej między temi, proszę, być obranem, Co na tę wojnę jadą z hiberneńskiem panem”.
XIV.
Ledwie Orland dosłuchał onej wszytkiej sprawy, Jako przysiągł chcieć pierwszem być do tej wyprawy; Bo postępku żadnego albo rzeczy krzywej Nie mógł nigdy wycierpieć i niesprawiedliwej. I począł się obawiać, aby nie dostali Angeliki ci, którzy w Ebudzie mieszkali, Ponieważ szukając jej po świecie, co wiedzieć, Gdzie nie był, a nie mógł się nic
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 175
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mówi przez niego; filakteryje wielkich rozpościera racyj, zeluje i pali się o dobro Ojczyzny: on jeden jej prawdziwy pojmuje interes, on ją jeden najbardziej miłuje. Gdzie wszyscy lub większa część ludzi zdrowego rozumu dobro widzą Ojczyzny, on szkodę, gdzie insi lekarstwo, on widzi truciznę. Reflektują i refutują go, jeżeli raczy dosłuchać kilku lub kilkunastu głosów, morduje się na repliki, ten i ów z tejże kuźni cokolwiek go poprze; na ostatek,
gdy już na tak jasne jak słońce od godnych i rozumnych posłów, urzędników, senatorów dane przeciw niemu próby i racje nie masz co mówić, wątku więcej rozumu nie staje, więcej racjami nie
mówi przez niego; filakteryje wielkich rozpościera racyj, zeluje i pali się o dobro Ojczyzny: on jeden jej prawdziwy pojmuje interes, on ją jeden najbardziej miłuje. Gdzie wszyscy lub większa część ludzi zdrowego rozumu dobro widzą Ojczyzny, on szkodę, gdzie insi lekarstwo, on widzi truciznę. Reflektują i refutują go, jeżeli raczy dosłuchać kilku lub kilkunastu głosów, morduje się na repliki, ten i ów z tejże kuźni cokolwiek go poprze; na ostatek,
gdy już na tak jasne jak słońce od godnych i rozumnych posłów, urzędników, senatorów dane przeciw niemu próby i racyje nie masz co mówić, wątku więcej rozumu nie staje, więcej racyjami nie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 216
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nie trefnych zadawali: niechciał nic na obwinienie odpowiedać. Tylko to rzekł: Tego dnia prawie/ Panowie Rzymianie/ zwalczyłem Annibala potężnego nieprzyjaciela/ i Kartaginę: przeto wziąwszy na się wieniec/ idę na Zamek Kapitolium/ ofiarować Jowiszowi najwyższemu. A jeśli kto chce o mnie rokować niechajże rokuje. I tak nie dosłuchawszy tych którzy nań instigowali/ szedł do Kapitolium: dufając w swe wielkie zasługi/ które przeciwko Rzeczypospolitej pokazował. I wnet miasto srogości sądu to otrzymał/ że go wszyscy z wesołym krzykiem prowadzili na Zamek: a miasto tego/ co się miał upokorzyć/ jako ten/ na którego wiele skarg kładziono: on (za
nie trefnych zádawáli: niechćiał nic ná obwinienie odpowiedáć. Tylko to rzekł: Tego dniá práwie/ Pánowie Rzymiánie/ zwalcżyłem Annibalá potężnego nieprzyiaćielá/ y Kártháginę: przeto wźiąwszy ná śię wieniec/ idę ná Zamek Kápitolium/ ofiárowác Iowiszowi naywyższemu. A ieśli kto chce o mnie rokowáć niechayże rokuie. Y ták nie dosłuchawszy tych ktorzy nań instigowáli/ szedł do Kápitolium: dufáiąc w swe wielkie zasługi/ ktore przećiwko Rzecżypospolitey pokázował. Y wnet miásto srogośći sądu to otrzymał/ że go wszyscy z wesołym krzykiem prowádźili ná Zamek: á miásto tego/ co się miał vpokorzyć/ iáko ten/ ná ktorego wiele skarg kłádźiono: on (zá
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 118
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
naleźć, przyjachał; Teraz Bogu mojemu pokornie dziękuję, Że gdziem się mniej spodziewał, teraz cię najduję,
XXVIII.
Ale i niemniej za to, że masz swą kochaną Izabellę, nie wiem, gdzie i jako dostaną, Bom ja tuszył, żeś jej już nie miał widzieć wiecznie.” Skoro Zerbin dosłuchał wszytkiego statecznie, Nie odpowiada na to Almoniuszowi, Tylko zbyt pilnie patrzy w twarz Odorykowi, Nie z nienawiści jakiej, ale z żalu raczej, Że mu Odoryk jego chęć oddał inaczej.
XXIX.
Skoro koniec uczynił Almoni swej mowie, Chwilę milczał cny Zerbin, rozbierając w głowie, Jako go ten, którego sobie między
naleźć, przyjachał; Teraz Bogu mojemu pokornie dziękuję, Że gdziem się mniej spodziewał, teraz cię najduję,
XXVIII.
Ale i niemniej za to, że masz swą kochaną Izabellę, nie wiem, gdzie i jako dostaną, Bom ja tuszył, żeś jej już nie miał widzieć wiecznie.” Skoro Zerbin dosłuchał wszytkiego statecznie, Nie odpowiada na to Almoniuszowi, Tylko zbyt pilnie patrzy w twarz Odorykowi, Nie z nienawiści jakiej, ale z żalu raczej, Że mu Odoryk jego chęć oddał inaczej.
XXIX.
Skoro koniec uczynił Almoni swej mowie, Chwilę milczał cny Zerbin, rozbierając w głowie, Jako go ten, którego sobie między
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 237
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
znajdę z sużbą miejsce naznaczone, Gdzie Ja i wojsko moje będzie osadzone. Któryżby Pan odmówił tak potrzebnej rzeczy, Na której zdrowie, całość Państwa ubezpieczy Sławny Dawid z Imienia sławny z Cnot i siły Wszystkieby go Królestwa mieć w służbie życzyły. Skoro ujrzał Achias od Dawida posła, Zaraz w nim niezwyczajna wesołość urosła. Niedosłuchał z jakowym przysłany projektem, Uprzedził go łaskawą miną, wsparł respektem Mówiąc: pewnie Saul twego dręczy Pryncypała, Już się też znać złość zbytnia nad brzegi wylała, Której cierpliwą tamą Dawid bronił prądu, Impet znieść trudno, dobrze że uchodzisz z lądu. Było się dawniej postrzec zrozumiawszy wadę W Królewskim Geniuszu, że tylko na
znaydę z sużbą mieysce naznacżone, Gdzie Ja y woysko moie będzie osadzone. Ktoryżby Pan odmowił tak potrzebney rzeczy, Na ktorey zdrowie, całość Państwa ubespieczy Sławny Dawid z Imięnia sławny z Cnot y siły Wszystkieby go Krolestwa mieć w służbie życzyły. Skoro uyrzał Achias od Dawida posła, Zaraz w nim niezwyczayna wesołość urosła. Niedosłuchał z iakowym przysłany projektem, Uprzedził go łaskawą miną, wsparł respektem Mowiąc: pewnie Saul twego dręczy Pryncypała, Już się też znáć złość zbytnia nad brzegi wylała, Ktorey cierpliwą tamą Dawid bronił prądu, Impet znieść trudno, dobrze że uchodzisz z lądu. Było się dawniey postrzedz zrozumiawszy wadę W Krolewskim Geniuszu, że tylko na
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 63
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
/ będzie i dla Dziecięcia/ a i dla ciebie służył na posilenie. Wszak umiesz robić takie posiłki/ które nad żurki/ nad wszytkie ziemskie polewki/ posilić mogą; a bez cukru nie barzo by były do smaku Dziecineczce. XIV. GLuchoty trzciną wizerunkiem. I dla tego/ onych co nie słuchają/ co nie dosłuchawszy mowy drugiego przerywają; trzciną nazwać możemy. Trzcina bo ma swoje w sobie przedziały/ i nie tak rościć jak insze drzewa/ które lubo sękami bywają gdzieś niegdzieś zasadzone/ przecię począwszy od korzenia drżeń w samym śrzodku mają/ i idzie ten do wierzchu niczym nieprzedzielony. Dla czego też/ że nie jest głuchoty wizerunkiem
/ będzie y dla Dźiećięćia/ á y dla ćiebie służył ná pośilenie. Wszák vmiesz robić takie pośiłki/ ktore nad żurki/ nád wszytkie źiemskie polewki/ pośilić mogą; á bez cukru nie barzo by były do smaku Dźiećineczce. XIV. GLuchoty trzćiną wizerunkiem. Y dla tego/ onych co nie słucháią/ co nie dosłuchawszy mowy drugiego przerywáią; trzćiną názwáć możemy. Trzćiná bo ma swoie w sobie przedźiały/ y nie ták rośćić iák insze drzewá/ ktore lubo sękámi bywáią gdźieś niegdźieś zásadzone/ przećię począwszy od korzenia drżeń w samym śrzodku máią/ y idźie ten do wierzchu niczym nieprzedźielony. Dla czego też/ że nie iest głuchoty wizerunkiem
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 356
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
siedź mocno w swej fortuny siedle. Masz zdrową radę moję; w niej jak we zwierciedle Przejźry się. W szczerości-li mojej wątpisz? Wzów ty Inszych do niej, lecz wspomnisz: dobrze-ć mówił Mufty!” Powaga to siwizny sprawiła biskupiej, Że go Osman, choć młody, porywczy i głupi, Tak cierpliwie dosłucha, choć na szydłach siedzi, Nie strzymał jednak tego statku w odpowiedzi. „Nie tak-em ojcze, prawi, rozumu daleki, Żebym go słuchać nie miał, i aczem z opieki Wyszedł i wszytko mi się według woli darzy Ani by mi potrzeba więcej bakałarzy, Osman odpowieda CZĘŚĆ WTÓRA
Słuchałem cię
siedź mocno w swej fortuny siedle. Masz zdrową radę moję; w niej jak we zwierciedle Przejźry się. W szczerości-li mojej wątpisz? Wzów ty Inszych do niej, lecz wspomnisz: dobrze-ć mówił Mufty!” Powaga to siwizny sprawiła biskupiéj, Że go Osman, choć młody, porywczy i głupi, Tak cierpliwie dosłucha, choć na szydłach siedzi, Nie strzymał jednak tego statku w odpowiedzi. „Nie tak-em ojcze, prawi, rozumu daleki, Żebym go słuchać nie miał, i aczem z opieki Wyszedł i wszytko mi się według woli darzy Ani by mi potrzeba więcej bakałarzy, Osman odpowieda CZĘŚĆ WTÓRA
Słuchałem cię
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 44
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924