okiem ku znakowi jakiemu ustawionemu na drugim miejscu, które rozumiesz być wyższe, który znak niech podnosi, abo zniża pomocnik po lasce jakiej, nim trafi na linią z twego oka wychodzącą za twoim upomnieniem (które upomnienie odprawisz nasposobniej ręką, do góry ją wynosząc, abo spuszczając ku ziemi, jeżeliby głosu nie móg pomocnik dosłyszeć.) Potym nie odmieniając miejsca znakowi, przystąp do niego, a upatrz i przemierz, jeżeli od ziemie niżej stoi, niż Tablice igiełka, i linia Horyzontalna, stała na twoim miejscu, z któregoś upatrował znak. Abowiem to wtóre miejsce będzie wyższe różnicą, odległości od ziemie znaku, i linii Horyzontalnej instrumentu. Jeżeli
okiem ku znákowi iákiemu vstáwionemu ná drugim mieyscu, ktore rozumiesz bydź wyszsze, ktory znák niech podnośi, ábo zniża pomocnik po lasce iákiey, nim tráfi ná liniią z twego oká wychodzącą zá twoim vpomnieniem (ktore vpomnienie odpráwisz nasposobniey ręką, do gory ią wynosząc, ábo spuszczáiąc ku źiemi, ieżeliby głosu nie mog pomocnik dosłyszeć.) Potym nie odmieniáiąc mieyscá znákowi, przystąp do niego, á vpátrz y przemierz, ieżeli od żiemie niżey stoi, niż Tablice igiełká, y liniia Horyzontálna, stáłá ná twoim mieyscu, z ktoregoś vpátrował znák. Abowiem to wtore mieysce będźie wyszsze roźnicą, odległośći od źiemie znáku, y linii Horyzontálney instrumentu. Ieżeli
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 50
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
nie wiem, czemu logik na tę równość mruczy, Bom nie słychał jako żyw o takowej zgodzie, Kędy jedno na wierzchu, a drugie na spodzie. 349 (P). NA TOŻ
Pytał ktoś, gdzie małżeński stan błogosławiony. Powiedziałem: tam, gdzie mąż głuchy ślepej żony. Bo ani ów dosłyszy, kiedy mu złorzeczy, Ani też ta ciekawie w jego wgląda rzeczy. Gdzie żona ostrowidzem, a małżonek kotem, Ustawicznym się muszą mordować kłopotem. Najlepiej być obojgu żurawiami, bo się Nie poswarzą, trzymając twardy kamień w nosie. 350 (P). NA TOŻ
Ludzie po wszytkim świecie rozkazują żonom, My
nie wiem, czemu logik na tę równość mruczy, Bom nie słychał jako żyw o takowej zgodzie, Kędy jedno na wierzchu, a drugie na spodzie. 349 (P). NA TOŻ
Pytał ktoś, gdzie małżeński stan błogosławiony. Powiedziałem: tam, gdzie mąż głuchy ślepej żony. Bo ani ów dosłyszy, kiedy mu złorzeczy, Ani też ta ciekawie w jego wgląda rzeczy. Gdzie żona ostrowidzem, a małżonek kotem, Ustawicznym się muszą mordować kłopotem. Najlepiej być obojgu żurawiami, bo się Nie poswarzą, trzymając twardy kamień w nosie. 350 (P). NA TOŻ
Ludzie po wszytkim świecie rozkazują żonom, My
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 339
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
UTONIE, SAMO SIĘ ZŁE O DRZEWO ZABIJE
Kradał chłop; choć karany, zawsze toż powtarzał, Że jako żył złodziejem, tak się nim i starzał. Trafiło się we dworze, znać, że miał po woli, Odbiwszy beczkę, nabrał srogie brzemię soli, Z którą gdy przez płot lezie, a za sobą wrzasku Dosłyszy, bo stróż postrzegł, spadł na łeb z przełazku. Nazajutrz, gdy kradzieży szukają, aliści Sama się sobie święta sprawiedliwość iści, Zwłoką prawa nie mogąc doczekać się długą: Sól z jednę stronę płotu, złodziej wisi z drugą. Nie mści się: maszli krzywdę, cierp do bożej łaski. Łacno mu na
UTONIE, SAMO SIĘ ZŁE O DRZEWO ZABIJE
Kradał chłop; choć karany, zawsze toż powtarzał, Że jako żył złodziejem, tak się nim i starzał. Trafiło się we dworze, znać, że miał po woli, Odbiwszy beczkę, nabrał srogie brzemię soli, Z którą gdy przez płot lezie, a za sobą wrzasku Dosłyszy, bo stróż postrzegł, spadł na łeb z przełazku. Nazajutrz, gdy kradzieży szukają, aliści Sama się sobie święta sprawiedliwość iści, Zwłoką prawa nie mogąc doczekać się długą: Sól z jednę stronę płotu, złodziej wisi z drugą. Nie mści się: maszli krzywdę, cierp do bożej łaski. Łacno mu na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 390
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyjął do pokoju Abisag Sunamitkę. Stanęła w-tym przed Tronem Dawidowym, przejrzał do wnętrzności serca jej Dawid, poczyna jej dawać naukę: Audi Filia et vide, et inclina aurem tuam, Słuchaj Córko i patrz, a nakłoń ucha twojego. 2. Dawidzie Królu toby to już głuszka, co to nie może dosłyszeć, nie mogła być Oblubienicą Boską? gdyż to pierwsza, od ciebie położona kondycja: Audi słuchaj. Nie da sobie mowy rozrywać Dawid, dalej pyta: pragniesz być oblubienicą przyszłego Mesjasza? oblubienicą zwać się niechcę, bo to Honor: być pragnę, bo to przysługa. Daje dalszą naukę Dawid, Et vide a
przyiął do pokoiu Abisag Sunámitkę. Stánęłá w-tym przed Tronem Dawidowym, przeyrzał do wnętrznośći sercá iey Dawid, poczyna iey dawáć náukę: Audi Filia et vide, et inclina aurem tuam, Słuchay Corko i pátrz, á nákłoń vchá twoiego. 2. Dawidźie Krolu toby to iuż głuszká, co to nie może dosłyszeć, nie mogła bydź Oblubienicą Boską? gdyż to pierwsza, od ćiebie położona kondycyia: Audi słuchay. Nie da sobie mowy rozrywáć Dawid, dáley pyta: prágniesz bydź oblubienicą przyszłego Mesyaszá? oblubienicą zwáć się niechcę, bo to Honor: bydź prágnę, bo to przysługá. Dáie dálszą náukę Dawid, Et vide á
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
brat mój pułkownik, z sejmiku płockiego obrany na sejm poseł, i po zerwanym sejmiku wyjechał z Brześcia dla oporządzania się i wybierzenia się na sejm do Grodna. Nazajutrz zaś nastąpił sejmik elekcyjny podsędkowski, który z mojej obligacji zerwany został. W tym rwaniu namówiony był od moich adwersarzów Emanuel Wysłouch, człek wpółszalony, który nie dosłyszawszy dobrze informacji, napastował Kazimierza Wyganowskiego, brata pisarza grodzkiego, i tak ich złość na nichże samych, bo Wyganowski mój adwersarz, obróciła się, a tymczasem sejmik pożegnany.
Powróciwszy z Brześcia i już wolnym będąc od pisarskiej funkcji i prac urzędowych, zacząłem satyry Horacjusza na wiersz polski eksplikować.
Nastąpił potem sejm grodzieński
brat mój pułkownik, z sejmiku płockiego obrany na sejm poseł, i po zerwanym sejmiku wyjechał z Brześcia dla oporządzania się i wybierzenia się na sejm do Grodna. Nazajutrz zaś nastąpił sejmik elekcyjny podsędkowski, który z mojej obligacji zerwany został. W tym rwaniu namówiony był od moich adwersarzów Emanuel Wysłouch, człek wpółszalony, który nie dosłyszawszy dobrze informacji, napastował Kazimierza Wyganowskiego, brata pisarza grodzkiego, i tak ich złość na nichże samych, bo Wyganowski mój adwersarz, obróciła się, a tymczasem sejmik pożegnany.
Powróciwszy z Brześcia i już wolnym będąc od pisarskiej funkcji i prac urzędowych, zacząłem satyry Horacjusza na wiersz polski eksplikować.
Nastąpił potem sejm grodzieński
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 347
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
lit., powiedał, wszystkich afidowańszych przyjaciół swoich, między którymi był hersztem Buchowiecki, pisarz ziemski brzeski, namawiał i prosił, aby nas żywych z tego placu nie wypuszczono.
Były zaś dwie okoliczności, które nam w pomocy były. To jest był Rogaliński, opat cystersów wistyckich, wielki estymator bratowej mojej pułkownikowej, który dosłyszawszy się o tych fomentach księcia kanclerza, prokurował u Wołłowicza, biskupa łuckiego, inhibicją pod wielkimi klątwami i pod winą tysiąca czerw, zł na obie strony wyzwane, aby nie pojedynkowały z sobą. A druga: był na tychże imieninach w Wołczynie Nietyksą, skarbnik parnawski, wielki mój przyjaciel, który córkę swoją już w
lit., powiedał, wszystkich afidowańszych przyjaciół swoich, między którymi był hersztem Buchowiecki, pisarz ziemski brzeski, namawiał i prosił, aby nas żywych z tego placu nie wypuszczono.
Były zaś dwie okoliczności, które nam w pomocy były. To jest był Rogaliński, opat cystersów wistyckich, wielki estymator bratowej mojej pułkownikowej, który dosłyszawszy się o tych fomentach księcia kanclerza, prokurował u Wołłowicza, biskupa łuckiego, inhibicją pod wielkimi klątwami i pod winą tysiąca czerw, zł na obie strony wyzwane, aby nie pojedynkowały z sobą. A druga: był na tychże imieninach w Wołczynie Nietyksą, skarbnik parnawski, wielki mój przyjaciel, który córkę swoją już w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 847
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i szczkawkę/ na szyję mu pacierze trefne zawiesiwszy/ jajem świeżym u krtąnia ustawnie trzymanym nie dokazała/ na to każdy przypadnie/ że za pewnymi zabobony/ a za dopuszczeniem Pańskim sieła czart może sprawić: ale to pewniejsza/ że gdzie w gorączce przypadki wyższe są/ a przytym jako było prawdziwie temu/ że nie dosłyszy/ i dwie świeczki z jednej się mu czynią/ śmierć takiemu na pomku. Jednakże co się stało/ gdyż w tejże chorobie/ za moją pewną radą tenże powstał/ musi niedościgłej mądrości Bożej wszytko przypisać/ i jego miłosierdziu. Prawdą to najszczerszą było/ że Prorok Królowi Ezechiaszowi za dekretem Bożym umrzeć kazał
y szczkawkę/ ná szyię mu paćierze trefne záwieśiwszy/ iáiem świeżym v krtąniá vstáwnie trzymánym nie dokazáłá/ ná to káżdy przypádnie/ że zá pewnymi zabobony/ á zá dopuszczeniem Pánskim śiełá czárt może spráwić: ále to pewnieysza/ że gdźie w gorączce przypadki wyższe są/ á przytym iáko było prawdźiwie temu/ że nie dosłyszy/ y dwie świeczki z iedney się mu czynią/ śmierć tákiemu ná pomku. Iednákże co się stáło/ gdyż w teyże chorobie/ za moią pewną rádą tenże powstał/ muśi niedośćigłey mądrości Bożey wszytko przypisáć/ y iego miłośierdźiu. Prawdą to nayszczerszą było/ że Prorok Krolowi Ezechiaszowi zá dekretem Bożym vmrzeć kazał
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: I2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
i po nocy przyśniło.
MARMIŁO Albo to ta nowina dopiro na świecie? Nie myśląc nic, nie czyniąc, lada co się plecie.
Pastores surgent et ibunt, obviam angeli nesciens etc. Angelus cantabit inprimis „Gloria sum m o” et illi
MATYSZ Oto teraz widzicie: coś wysoko śpiewa, Tylko że nie dosłyszeć, ledwo gębą ziewa! Słuchaj jedno, Marmiło, aza ty zrozumisz, Co to tak pięknie śpiwa, bo ty przecię umisz!
Iterum cantabit Angelus „Gloria”
KUBA Onoż go teraz macie, już głowę wyszczyniwa, Tylko nie rozumim, co takiego śpiwa.
ANGELUS ad pastores Dalej tekst nie wpisany
i po nocy przyśniło.
MARMIŁO Albo to ta nowina dopiro na świecie? Nie myśląc nic, nie czyniąc, leda co się plecie.
Pastores surgent et ibunt, obviam angeli nesciens etc. Angelus cantabit inprimis „Gloria sum m o” et illi
MATYSZ Oto teraz widzicie: coś wysoko śpiewa, Tylko że nie dosłyszeć, ledwo gębą ziewa! Słuchaj jedno, Marmiło, aza ty zrozumisz, Co to tak pięknie śpiwa, bo ty przecię umisz!
Iterum cantabit Angelus „Gloria”
KUBA Onoż go teraz macie, już głowę wyszczyniwa, Tylko nie rozumim, co takiego śpiwa.
ANGELUS ad pastores Dalej tekst nie wpisany
Skrót tekstu: DialNarOkoń
Strona: 279
Tytuł:
Dialog o Bożym Narodzeniu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
natury/ i owszem wolę raczej przemrzeć/ a niż sobie dogodzić; a tym czasem do kalety przybierać. Wolę ja mieć podostatku wszkatule/ w worku/ w polu/ woborze/ aby wszędzie było na długo. Któremu Sumnienie: Szalony, tej nocy dusze twojej upomnią się u ciebie; ale on tego nie dosłyszawszy, wrzeczy swej postępuje, mówiąc: O jak mi wiele. nie dostaje gdzie jeno spojrzę w domu/ w polu/ i w majętnościach/ na co ja schnę patrząc! A Sumnienie się odzowie: Nad łakomego nie masz gorszego. On swoję rzecz postaremu dalej prowadzi/ mówiąc: Postaram się jednak o to
nátury/ y owszem wolę ráczey przemrzeć/ á niż sobie dogodźić; á tym czásem do kálety przybieráć. Wolę iá mieć podostatku wszkátule/ w worku/ w polu/ woborze/ áby wszędźie było ná długo. Ktoremu Sumnienie: Szalony, tey nocy dusze twoiey vpomnią się v ćiebie; ále on tego nie dosłyszawszy, wrzeczy swey postępuie, mowiąc: O iák mi wiele. nie dostáie gdźie ieno spoyrzę w domu/ w polu/ y w maiętnośćiách/ ná co iá schnę pátrząc! A Sumnienie się odzowie: Nad łakomego nie masz gorszego. On swoię rzecz postáremu daley prowádźi/ mowiąc: Postáram się iednák o to
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 13
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
lubo JAN słuchając uszy zatulać musiał nie znacznie. A gdy tak grają w tany się polot puścili Synowie Adamowi/ z Zonami swemi i Córkami. Wczym gdy tak pracują/ Sumnienie im przypomina one słowa: Kroki moje policzyłeś (Boże) a sladom nóg moich przypatrowałeś się. Lecz oni przy takiej pracy nie dosłyszeli. Podtakową biesiadę i wesołe cyrkuły. JAN patrzy i w sercu swoim ruminuje myśląc z sobą; jako wielcy Panowie/ ba i królowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy tak wyskakują jako im grają! Gdy zaś P. Bóg przez natchnienia/ albo Kaznodziejów/ Spowiedniki/ zagra takiemi słowy: Nie godzi się tobie
lubo IAN słuchaiąc vszy zatuláć muśiał nie znácznie. A gdy ták gráią w tány się polot puśćili Synowie Adamowi/ z Zonámi swemi y Corkámi. Wczym gdy ták prácuią/ Sumnienie im przypomina one słowá: Kroki moie policzyłeś (Boże) á sládom nog moich przypatrowałeś się. Lecz oni przy tákiey prácy nie dosłyszeli. Podtákową bieśiádę y wesołe cyrkuły. IAN pátrzy y w sercu swoim ruminuie myśląc z sobą; iáko wielcy Pánowie/ bá y krolowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy ták wyskákuią iáko im gráią! Gdy záś P. Bog przez nátchnieniá/ álbo Kaznodźieiow/ Spowiedniki/ zágrá tákiemi słowy: Nie godźi się tobie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 33
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650