Pozbywszy nogi z Szwedem w warszawskiem pogromie, Nie masz dziwu żadnego, że Pieniążek chromie I że o kuli, kulą skaliczony, chodzi, Kiedy na nieprzyjaciół swą rotę przywodzi. A przecie tak ani sarn, ani zając kusy Nie skoczy, jakie czyni, chociaż chromy, susy. Cóż, albo za powtórnym skokiem źle dosadza, Doniósszy wojewodą wielkiego Sieradza? 488. MNICH
Mnich, jeśli to z greckiego słowo przetłumaczy, Nic inszego po polsku, tylko jeden znaczy. Nie może się to u mnie ostać żadną miarą, Kiedy się mniszy po dwu albo włóczą parą. I owszem, to w regule pierwszej u nich słycham, Że się chodzić
Pozbywszy nogi z Szwedem w warszawskiem pogromie, Nie masz dziwu żadnego, że Pieniążek chromie I że o kuli, kulą skaliczony, chodzi, Kiedy na nieprzyjaciół swą rotę przywodzi. A przecie tak ani sarn, ani zając kusy Nie skoczy, jakie czyni, chociaż chromy, susy. Cóż, albo za powtórnym skokiem źle dosadza, Doniósszy wojewodą wielkiego Sieradza? 488. MNICH
Mnich, jeśli to z greckiego słowo przetłumaczy, Nic inszego po polsku, tylko jeden znaczy. Nie może się to u mnie ostać żadną miarą, Kiedy się mniszy po dwu albo włóczą parą. I owszem, to w regule pierwszej u nich słycham, Że się chodzić
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 216
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, pod Sandomierz privata autoritate znowu sobie składali, osobą naszą stawili (potwarzając wypowiedzienim posłuszeństwa tak, jako się tamże w Lublinie z tym pierwy ozywano), mieć to od nas chciano koniecznie. Tamże i obywatele tej zacny Korony trwogami i pogróżkami pen jakichsi zaciągano, chcąc pod cieniem naprawy praw i wolności swego przed się wzięcia dosadzać; przy którym zaparcie stojąc, ani z posły naszymi, przednimi senatormi, którycheśmy na początek tego tam zjazdu z ofiarowaniem dogodzenia przez nas słusznym żądościom ich posełali, do żadnych traktatów przystąpić, ani starania pp. senatorów, którzy się tam w pośrodek ich stawieli, do uspokojenia ojczyzny należących, przymować nie chciano. Nie
, pod Sendomierz privata autoritate znowu sobie składali, osobą naszą stawili (potwarzając wypowiedzienim posłuszeństwa tak, jako się tamże w Lublinie z tym pierwy ozywano), mieć to od nas chciano koniecznie. Tamże i obywatele tej zacny Korony trwogami i pogróżkami pen jakichsi zaciągano, chcąc pod cieniem naprawy praw i wolności swego przed się wzięcia dosadzać; przy którym zaparcie stojąc, ani z posły naszymi, przednimi senatormi, którycheśmy na początek tego tam zjazdu z ofiarowaniem dogodzenia przez nas słusznym żądościom ich posełali, do żadnych traktatów przystąpić, ani starania pp. senatorów, którzy się tam w pośrodek ich stawieli, do uspokojenia ojczyzny należących, przymować nie chciano. Nie
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 316
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
z lasy rokował: Ehej lasy/ czy tu ktoś okrutniej miłował: Bo wiecie/ i wczas wielom luby zrządzałyście? Rogoż/ gdyż w tak dalekie lata zaciekłyście/ Pomnicie/ coby kiedy tak wiłowałznaczno? Widzę/ i lubo: lecz co widzę/ i co smaczno/ Nie znajduję: błąd srogi nędznemu dosadza, Co cięższa/ nie szerokie morze nas przegradza: Nie droga/ ani góra/ nie zamknione brony. Licho wody przekaża: sam chce być chwycony; Gdyż ilekroć me usta k niemu się zażoną/ Tylekroć do mnie strzela z twarzą przeszynioną. Rzekłbyś/ że mi wpadnie w garść? coś/ coś/
z lásy rokował: Ehey lásy/ czy tu ktoś okrutniey miłował: Bo wiećie/ y wcżás wielom luby zrządzáłyście? Rogoż/ gdyż w ták dálekie látá záćiekłyśćie/ Pomnićie/ coby kiedy ták wiłowałznáczno? Widzę/ y lubo: lecz co widzę/ y co smáczno/ Nie znáyduię: błąd srogi nędznemu dosadza, Co ćięższa/ nie szerokie morze nas przegradza: Nie drogá/ áni gorá/ nie zámknione brony. Licho wody przekaża: sam chce być chwycony; Gdyż ilekroć me vstá k niemu sie záżoną/ Tylekroć do mnie strzelá z twarzą przeszynioną. Rzekłbyś/ że mi wpádnie w garść? coś/ coś/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 68
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636