. Tedy pod zorzę raną, Furty puste zostaną. Spiża porzucona. Czem z przeszłego niewczasu, Odżywi się do czasu Piechota strapiona. A co tak twarda była, Pokrowska otworzyła Do Smoleńska progi. I w nieprzystępne grody, Bez krwie naszych i szkody, Suche weszły nogi. WIERSZ SIÓDMY.
Nie jednak Fortuna metu dosadziła, Ledwie ledwie pierwszy stopień przestąpiła, Już coraz rozpiera boki buczne wyżej, Co dzień nieba bliżej. Śrzoda trzecia była, śrzoda dobrej wróżki, Gdy pan na moskiewskie forty i ostróżki, Wszystko przenikając, o wszystkiem wiadomy, Nowe wzburzy gromy. Tedy część przez Smoleńsk wojska się przeprawi, Część skradnie pod mury, brodem
. Tedy pod zorzę raną, Furty puste zostaną. Spiża porzucona. Czem z przeszłego niewczasu, Odżywi się do czasu Piechota strapiona. A co tak twarda była, Pokrowska otworzyła Do Smoleńska progi. I w nieprzystępne grody, Bez krwie naszych i szkody, Suche weszły nogi. WIERSZ SIÓDMY.
Nie jednak Fortuna metu dosadziła, Ledwie ledwie pierwszy stopień przestąpiła, Już coraz rozpiera boki buczne wyżej, Co dzień nieba bliżej. Śrzoda trzecia była, śrzoda dobrej wróżki, Gdy pan na moskiewskie forty i ostróżki, Wszystko przenikając, o wszystkiem wiadomy, Nowe wzburzy gromy. Tedy część przez Smoleńsk wojska się przeprawi, Część skradnie pod mury, brodem
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 15
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Bym ja dziś nad swój zwyczaj nie miał przebrać miary. Ale bogdajby zabit, kto by się szanował, Byłem tak wdzięcznych gości uczcił, uczęstował. Proś waszmościów, Zosieńku, aby skosztowali Tej zwierzyny, której nam gdańszczanie przysłali. Wszakeś sama kuchmistrzem tej potrawy była, Wierzę, żeś jej korzeniem dobrze dosadziła. Przed szlachetną drużynę kiszek z kiełbasami Przymknij, krajczy, niechaj się nie bawią flakami. Bo panny z tego szydzą i za zły znak mają, Gdy widzą, a młodzieńcy flaki obierają. Jedzcie, panowie moi, wszytkie te przysmaki. Niech się u mnie dziś żaden nie chowa na raki, Bo ich nie masz
Bym ja dziś nad swój zwyczaj nie miał przebrać miary. Ale bogdajby zabit, kto by się szanował, Byłem tak wdzięcznych gości uczcił, uczęstował. Proś waszmościów, Zosieńku, aby skosztowali Tej zwierzyny, której nam gdańszczanie przysłali. Wszakeś sama kuchmistrzem tej potrawy była, Wierzę, żeś jej korzeniem dobrze dosadziła. Przed szlachetną drużynę kiszek z kiełbasami Przymknij, krajczy, niechaj się nie bawią flakami. Bo panny z tego szydzą i za zły znak mają, Gdy widzą, a młodzieńcy flaki obierają. Jedzcie, panowie moi, wszytkie te przysmaki. Niech się u mnie dziś żaden nie chowa na raki, Bo ich nie masz
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 256
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
homines 28, 8 - homines 32, 9 - homines 36, 10 - homines 40; i tak do końca, gdyby ich było więcej. Jednak teraz za żadną razą nie bywa ich nad 10 par, przez co czyni homines 40.
Bo jeżeliby ich i było jeden vel dwóch albo trzy, a nie dosadzą czwartego, tedy się już do roboty walackiej nie imą, muszą przez roboty na górę wyjachać, jeżeli się do czego inszego nie wsadzą, ponieważ w każdą porę tylko się ich rachuje per homines 4, luboby ich było najmniej ut supra. Ciż to walacze oddają miarki do kolekty, za które biorą wynosków każdy
homines 28, 8 - homines 32, 9 - homines 36, 10 - homines 40; i tak do końca, gdyby ich było więcej. Jednak teraz za żadną razą nie bywa ich nad 10 par, przez co czyni homines 40.
Bo jeżeliby ich i było jeden vel dwóch albo trzy, a nie dosadzą czwartego, tedy się już do roboty walackiej nie imą, muszą przez roboty na górę wyjachać, jeżeli się do czego inszego nie wsadzą, ponieważ w każdą porę tylko się ich rachuje per homines 4, luboby ich było najmniej ut supra. Ciż to walacze oddają miarki do kolekty, za które biorą wynosków każdy
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 25
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
ich postępków. Niechaj się każdy z sobą porachuje szczerze, Wielokroć dekret śmierci, choć nie na papierze, Swojej widział przed sobą: tonąc, do ołowu Podobny, nie wie, jako urodził się znowu. 45. (P). NIE MIEŃ OCTU, KIEDY PIWO WARZYSZ
Kto ciepło zada piwu, chmielu nie dosadzi, Nie masz dziwu, że często kwaśnieje na kadzi; Stąd przypowieść Polacy zostawili starzy: Niech nikt octu nie mieni, kiedy piwo warzy. Dobrze sobie z początku tuszyć aż do środka, Od środka aż do końca, a lepiej cię potka, Bo chwyta diabeł słówka, choć rzeczone żartem; Stąd mówią pospolicie:
ich postępków. Niechaj się każdy z sobą porachuje szczerze, Wielokroć dekret śmierci, choć nie na papierze, Swojej widział przed sobą: tonąc, do ołowu Podobny, nie wie, jako urodził się znowu. 45. (P). NIE MIEŃ OCTU, KIEDY PIWO WARZYSZ
Kto ciepło zada piwu, chmielu nie dosadzi, Nie masz dziwu, że często kwaśnieje na kadzi; Stąd przypowieść Polacy zostawili starzy: Niech nikt octu nie mieni, kiedy piwo warzy. Dobrze sobie z początku tuszyć aż do środka, Od środka aż do końca, a lepiej cię potka, Bo chwyta diabeł słówka, choć rzeczone żartem; Stąd mówią pospolicie:
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 544
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ ucząc tego drugich/ żeby jako i on nie gonili/ jedno przed drugiemi łapali. Bo aczkolwiek do wielkiej uciechy myśliwczej jest/ i ta/ kiedy psi zająca ugonią/ ale tak/ żeby go ugonili mocą/ nie zdradą: a on żeby i wiedział o tym/ i miarkował to/ i na czas dobieganiem dosadził/ i odjął ugonionego/ bądź zająca bądź insze zwierzę: oczym niżej będzie o dojeżdżaniu psów miedzy inszemi powinnościami myśliwczymi pisząc. Ale kiedy zająca dopiero popędzonego/ abo mało gonionego zdradą. Zasadźca porwie/ wten czas kiedy myśliwiec nie spodziewa się tego/ i koniowi/ na pochwiłek go chowając/ folguje/ oczym
/ vcżąc tego drugich/ żeby iáko y on nie gonili/ iedno przed drugiemi łápáli. Bo ácżkolwiek do wielkiey vćiechy myśliwcżey iest/ y tá/ kiedy pśi záiącá vgonią/ ále ták/ żeby go vgonili mocą/ nie zdrádą: á on żeby y wiedźiał o tym/ y miárkował to/ y ná cżás dobieganiem dosádźił/ y odiął vgonionego/ bądź záiącá bądź insze źwierzę: ocżym niżey będźie o doieżdżániu psow miedzy inszemi powinnośćiámi myśliwcżymi pisząc. Ale kiedy záiącá dopiero popędzonego/ ábo máło gonionego zdrádą. Zasadźcá porwie/ wten cżás kiedy myśliwiec nie spodźiewa sie tego/ y koniowi/ ná pochwiłek go chowáiąc/ folguie/ ocżym
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 36
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
, Przyjemna pora, czas miły, czas młody, Ma swą umowę spowietrzem i słońcem, Wie kiedy zagrzać, wie kiedy ochłodzić, Ma sposób starość orzeźwić, odmłodzić. Ty okowaną i ściśnioną ziemię, Od tęgich mrozów uwalniasz zniewoli, Jak Córka Matki kochająca plemie, Kajdany zimne rozpuszcza powoli, Potym zaś bliższym ogniem gdy dosadzi, Z lodowej wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiej zimowej opiece, Pozwalasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Ta otworzywszy ciepłych Duchów piece, Skościałe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi a nic nieumiera. Choć się zasępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro patrzać na twoje grymasy, Spragnioną
, Przyiemna pora, czas miły, czas młody, Ma swą umowę zpowietrzem y słońcem, Wie kiedy zágrzać, wie kiedy ochłodzić, Ma sposob stárość orzeźwić, odmłodzić. Ty okowáną y ściśnioną ziemię, Od tęgich mrozow uwálniasz zniewoli, Ják Corka Mátki kochaiąca plemie, Káydany zimne rozpuszcza powoli, Potym zaś bliższym ogniem gdy dosadzi, Z lodowey wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiey zimowey opiece, Pozwálasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Tá otworzywszy ciepłych Duchow piece, Zkościáłe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi á nic nieumiera. Choć się zásępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro pátrzać ná twoie grymasy, Sprágnioną
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 100
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Zmięszai to należycie, i tę rurkę napychai, stemplem ją ubijając. Ta tedy racowa materia zapalona, poty tleć powinna, póki bomba z moździerza wyrzucona nie stanie na swoim terminie. Aby skutek swoi uczyniła bomba, w tym największa sztuka. Aby moździerz należycie wyrychtowany doniosl bombę na miejsce umyślone, ani przesadził, ani niedosadził: Racowa też materia w zapale nie prędzej się wypaliła, niż bomba stanie na terminie. Gdyż na powietrzu się roztrzawszy daremną by była ekspensą.
Granat: albo jest większy? i z moździerza bywa wypuszczany? jednoż jest co bomba. Albo jest ręczny? i zwyczajnie bywa szklany. Który w ręku zapalony od piechoty
Zmięszai to należycie, y tę rurkę napychai, stęplem ią ubiiaiąc. Ta tedy rácowa materya zápalona, poty tleć powinna, poki bomba z mozdzierza wyrzucona nie stánie ná swoim terminie. Aby skutek swoi uczyniła bomba, w tym naywiększa sztuka. Aby mozdzierz należycie wyrychtowany doniosl bombę ná mieysce umyślone, ani przesadził, áni niedosadził: Racowa też materia w zapale nie prędzey się wypaliłá, niż bomba stánie ná terminie. Gdyż ná powietrzu się roztrzawszy dáremną by byłá expensą.
Granat: álbo iest większy? y z mozdzierza bywa wypuszczany? iednoż iest co bomba. Albo iest ręczny? y zwyczainie bywa szklány. Ktory w ręku zápalony od piechoty
Skrót tekstu: BystrzInfArtyl
Strona: P2v
Tytuł:
Informacja artyleryjna o amunicji i ogniach wojennych
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Aloidów: Bisalktę capem uchodziłeś. Zbożoródna: źrzebcem cię znała wężokosa Mać Pegasa: melanto Delfinem zaznała: Właściwe twarz i wszytkim/ i miejsca przydała. Tamże Febus pastuchą niestrojno pochodził Jak w jastrzębiem pierzu stał/ jak w skórze lwiej chodził. Jak tenże pastuch/ Issę Makarownę zdradził: Jak Bachus Erygonie/ jagodką dosadził: Jak koniem zrodził Saturn/ mieszańca Chirona. Od krajów sztuka wszytka/ zacnie obwiedziona Błuszczem krętym; skąd gronka wywijać się zdały. Ni jej zazdrość/ ni Pallas zganićby umiały. Na takie/ żółta Pallas/ zdarzenia wzbolała/ I wizerunk niebieskich nieczci potargała. A jak trzymała czołnik z cytoryjskiej góry/ W łeb
Aloidow: Bisalktę capem vchodźiłeś. Zbożorodna: źrzebcem ćię znáła wężokosa Máć Pegásá: melántho Delphinem záznáłá: Właśćiwe twarz y wszytkim/ y mieyscá przydáłá. Támże Phebus pastuchą niestroyno pochodźił Iak w iástrzębiem pierzu stał/ iák w skorze lwiey chodźił. Iák tenże pástuch/ Issę Mákárownę zdrádźił: Iák Bachus Erigonie/ iágodką dosádźił: Iák koniem zrodźił Sáturn/ mieszáńcá Chironá. Od kráiow sztuká wszytká/ zacnie obwiedźioná Błuszczem krętym; zkad gronká wywiiáć się zdáły. Ni iey zazdrość/ ni Pallás zgánićby vmiáły. Ná tákie/ żołta Pallas/ zdarzenia wzboláłá/ Y wizerunk niebieskich nieczći potárgáłá. A iák trzymáłá czołnik z cytoriyskiey gory/ W łeb
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 140
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
słuszny miejcie na mię: nie mnieli samemu? Dajciesz (obraz Pallady wystawiwszy) temu. Ruszył oto Hetmanów/ i widzieć się dało Co mowa krasna umie: bo c przysłuszało Mężnemu/ porwał mowny. a kto Hektorowi Dawał odpor/ kto mieczom/ ogniom/ Jowiszowi/ Gniewu się nie podoła odjąć jedynemu: Ból dosadził mężowi niezwyciężonemu. Miecz popadł: mój? czy nie mój? czy Ulisses zasię A który krwią wielekroć opływał Trojańską/ Krwią się dnia dzisiejszego niech oblinie pańską. Zaden przecię Ajaksa siłą nie pożywie; Tylko Ajaks siebie sam/ miecz zatym ziadliwie W piersi/ w ten dopiero czas najpierwej zranione/ Po same jelca wraził
słuszny mieyćie ná mię: nie mnieli sámemu? Dayćiesz (obraz Pállády wystáwiwszy) temu. Ruszył oto Hetmánow/ y widźieć się dáło Co mowá krasna vmie: bo c przysłuszáło Mężnemu/ porwał mowny. á kto Hektorowi Dawał odpor/ kto mieczom/ ogniom/ Iowiszowi/ Gniewu się nie podoła odiąć iedynemu: Bol dosadźił mężowi niezwyćiężonemu. Miecz popadł: moy? czy nie moy? czy Vlisses záśię A ktory krwią wielekroć opływał Troiáńską/ Krwią się dniá dźiśieyszego niech oblinie páńską. Zaden przećię Aiáxá śiłą nie pożywie; Tylko Aiáx siebie sam/ miecz zátym ziádliwie W pierśi/ w ten dopiero czás naypierwey zránione/ Po sáme ielcá wráźił
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 327
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się w dwa husy szykują: Zaczym dwie srogie wojsce/ z stron w sięvderzają/ A nośmi/ i pazormi zjadłość oświadczają: Piersi/ skrzydła mordują/ i krewnych bez miary Ciał/ grzebionym popiołom spadają ofiary/ I czują się dzielnego męża być stworzeniem: Nagłe ptastwo swym sprawca przyślachcił imieniem/ Słyną Memnonidkami: jak Słońca dosadzą Sześć znaków par/ na śmierć się w obchód śmierci wadzą. Owa rzecz wielom barzo żałosna się zdała/ Ze Dymantowa cora nieszczęsna szczekała: Zorza swych płaczów pilna; jej podziśdzień oczy Płyną łzami/ i rosa świat na koło moczy. Lecz wyroki niezwoląTrojańskiej możności Z nadziejąspaść: Świątości/ i drugie świętości Ojca dźwiga Eneas/
się w dwá husy szykuią: Záczym dwie srogie woysce/ z stron w sięvderzáią/ A nosmi/ y pazormi ziádłość oświádczáią: Pierśi/ skrzydłá morduią/ y krewnych bez miary Ciał/ grzebionym popiołom spadáią ofiáry/ Y czuią się dźielnego męża bydź stworzeniem: Nagłe ptastwo swym spráwcá przyślachćił imieniem/ Słyną Memnonidkámi: iák Słońcá dosádzą Sześć znákow par/ ná śmierć się w obchod śmierći wadzą. Owa rzecz wielom bárzo żałosna się zdáłá/ Ze Dymantowá corá nieszczęśna szczekałá: Zorzá swych płaczow pilná; iey podźiśdźień oczy Płyną łzámi/ y rosá świát na koło moczy. Lecz wyroki niezwoląTroiáńskiey możnośći Z nadźieiąspáść: Swiątości/ y drugie świątośći Oyca dźwiga AEneas/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 335
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636