waby okrywa jak w języczki majem i ptaszki uwiązane sadza pod swym gajem; a tam zwabnym swym głosem ten kompana zwodzi, ów zaś sztucznie z bukszpanu na swój obłów godzi. Takowe będą łowy fortelne z grzesznikiem, zbrodnie wpędzą do sieci, śmierć uwikła wnikiem; kto zaś takie przeskoczyć sidła ma nadzieję, nim do kresu doskoczy, wprzód go Styks zaleje. X
Nie wchodź w sąd z sługą Twoim. W Psalmie 142
Niewielka stąd pochwała ani korzyść bywa, gdy pan sługę, a pana sługa też pożywa, bo i Panu ponękać sługę nie jest sława, i sługa zemsty czeka, choć sprawę wygrawa. Wierz mi, że wstyd i Tobie
waby okrywa jak w języczki majem i ptaszki uwiązane sadza pod swym gajem; a tam zwabnym swym głosem ten kompana zwodzi, ów zaś sztucznie z bukszpanu na swój obłów godzi. Takowe będą łowy fortelne z grzesznikiem, zbrodnie wpędzą do sieci, śmierć uwikła wnikiem; kto zaś takie przeskoczyć sidła ma nadzieję, nim do kresu doskoczy, wprzód go Styks zaleje. X
Nie wchodź w sąd z sługą Twoim. W Psalmie 142
Niewielka stąd pochwała ani korzyść bywa, gdy pan sługę, a pana sługa też pożywa, bo i Panu ponękać sługę nie jest sława, i sługa zemsty czeka, choć sprawę wygrawa. Wierz mi, że wstyd i Tobie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 53
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
tam, gdzie słońce wstaje, Równia nie miały świetne asyryjskie kraje. Jakowe na obraziech piękne Kupidyny Malują abo inszych gładkich bogiń syny: Lato ledwie piętnaste, a przy fraucymerze Nie rozeznać go było, jedno po ubierze. A miedzy rzeźwią młodzią sam królewic prawy, Kiedy przyszło pokazać rycerskie zabawy, Przed wszystkimi i konia ochotniej doskoczyć, I przystojniej go osieść, i gładzej nim toczyć, I drzewem złożyć miernie lub też lotne strzały Z cięgłego łuku równy pierścień ubijały Lub oszczepem do mieśca rzucić przychodziło; Przed wszystkimi mu szczęście pochwałę darzyło. Ani na wyścig żaden równał mu rączością, Ani w inszych przystojnych igrzyskach dzielnością. Osobliwie Minerwa za jedno kochanie Miała
tam, gdzie słońce wstaje, Równia nie miały świetne asyryjskie kraje. Jakowe na obraziech piękne Kupidyny Malują abo inszych gładkich bogiń syny: Lato ledwie piętnaste, a przy fraucymerze Nie rozeznać go było, jedno po ubierze. A miedzy rzeźwią młodzią sam królewic prawy, Kiedy przyszło pokazać rycerskie zabawy, Przed wszystkimi i konia ochotniej doskoczyć, I przystojniej go osieść, i gładzej nim toczyć, I drzewem złożyć miernie lub też lotne strzały Z cięgłego łuku równy pierścień ubijały Lub oszczepem do mieśca rzucić przychodziło; Przed wszystkimi mu szczęście pochwałę darzyło. Ani na wyścig żaden równał mu rączością, Ani w inszych przystojnych igrzyskach dzielnością. Osobliwie Minerwa za jedno kochanie Miała
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 91
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
zwyczaj czego podejmuje, Ze złym zaś swym poniechać musi więc wszystkiego. Nie podejmuj się, szaszku, pola legawego. LXI. Łyczkoć było! LISZKA I GRONO WINA.
Liszka, raz będąc głodem barzo przemorzona, Dla żywności przyszła tam, kędy ogrodzona Była winnica płotem; gdzie skoro ujźrzała Grono, wiszące z płotu, doskoczyć go chciała.
Skacze na płot, koniecznie dostawając grona; Ale iż trudno było, więc też omylona W nadziei onej będąc, w dalszą się puściła Drogę, a tając żal on, tak sobie mówiła: „Ja nie wiem, czegoć mi się to było zachciało, -
Zaprawdę, żeć to grono jeszcze
zwyczaj czego podejmuje, Ze złym zaś swym poniechać musi więc wszystkiego. Nie podejmuj się, szaszku, pola legawego. LXI. Łyczkoć było! LISZKA I GRONO WINA.
Liszka, raz będąc głodem barzo przemorzona, Dla żywności przyszła tam, kędy ogrodzona Była winnica płotem; gdzie skoro ujźrzała Grono, wiszące z płotu, doskoczyć go chciała.
Skacze na płot, koniecznie dostawając grona; Ale iż trudno było, więc też omylona W nadziei onej będąc, w dalszą się puściła Drogę, a tając żal on, tak sobie mówiła: „Ja nie wiem, czegoć mi się to było zachciało, -
Zaprawdę, żeć to grono jeszcze
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 58
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
. Wielką cześć Vulkanowi na ten czas czynili/ Na co Turniej ogniowej też byli zmyślili. Wziąwszy w ręce pochodnie do kresu biegali/ A to w dzień uroczysty jego sprawowali. A gyd w biegu zagasła świeca u którego/ Musiał zejść z żelżywością wnet z placu onego. Lecz kto świece nie zgasił przez takową sprawę/ Doskoczywszy od kresu ten otrzymał sławę. Vulcani Lampadophoria. O misterstwie Wulkanowym
Kto też bieżąc po zadu/ jeśliże przedniego Uprzedził z swą pochodnią do kresu onego: Musiał on zwyciężony z twarzą zawstydzoną/ Zwyciężcy swą pochodnią oddać rozświeconą. Lucretius in Libro secundo.
Et quasi cursores vitai Lampadas tradunt. A niektórzy przyczynę zawodu takiego Udają
. Wielką cześć Vulkanowi ná ten czás czynili/ Ná co Turniey ogniowey też byli zmyślili. Wźiąwszy w ręce pochodnie do kresu biegáli/ A to w dzień vroczysty iego spráwowáli. A gyd w biegu zágásłá świecá v ktorego/ Muśiał zeyść z żelżywośćią wnet z plácu onego. Lecz kto świece nie zgásił przez tákową spráwę/ Doskoczywszy od kresu ten otrzymał sławę. Vulcani Lampadophoria. O misterstwie Wulkanowym
Kto też bieżąc po zádu/ iesliże przedniego Vprzedźił z swą pochodnią do kresu onego: Muśiał on zwyćiężony z twarzą záwstydzoną/ Zwyćiężcy swą pochodnią oddać rozświeconą. Lucretius in Libro secundo.
Et quasi cursores vitai Lampadas tradunt. A niektorzy przyczynę zawodu tákiego Vdáią
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: C3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
w czas razować Na zimę: a dla plusku dobrez obwarować. Które tymże porządkiem mają być kurzone Alternatim: tak jako też też były stawone.
Przy kurzeniu u każdej zaś wielkiej roboty/ Wszyscy sobie pomagać powinni zochoty. Nadalej przez cztery dni/ i przez cztery nocy/ Dotąd póki drwe spodnich ogień nie doskoczy.
Jednak ten czyj jest milierz (tak się zachowywa) Do onego kurzenia ma mieć achtel piwa. Którym swe towarzysze powinien częstować Na ten czas/ i tak się w tym mają zachowywać.
Do oprawy mielerza ma być wysadyony Zawżdy jeden/ w kurzackim dziele mistrz ćwiczony. Któryby umiał dobrze kierować w milerzu Ogniem:
w czás rázowáć Ná źimę: á dla plusku dobrez obwárowáć. Ktore tymże porządkiem máią bydź kurzone Alternatim: ták iáko też też były stáwone.
Przy kurzeniu v káżdey záś wielkiey roboty/ Wszyscy sobie pomágáć powinni zochoty. Nádáley przez cztery dni/ y przez cztyry nocy/ Dotąd poki drwe spodnich ogień nie doskoczy.
Iednák ten czyi iest milierz (ták sie záchowywa) Do onego kurzenia ma mieć áchtel piwá. Ktorym swe towárzysze powinien częstowáć Ná ten czás/ y ták sie w tym máią záchowywáć.
Do opráwy mielerzá ma bydź wysádyony Záwżdy ieden/ w kurzáckim dźiele mistrz ćwiczony. Ktoryby vmiał dobrze kierowáć w milerzu Ogniem:
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: K3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
stołem usiadła.
Tak niegdy Persefona, Cerery kochanie, Umyśliwszy w świebodnym lata trawić stanie, Po łąkach i dąbrowach kwiatki wielorodne Zbierając, przesadzała na grzędy ogrodne. Z nich to różdżki równała, to wieńce okrągłe Rozmaicie zwijała na czoło wyciągłe. Skoro ją stary Pluton w wirydarzu zoczył,
Pierwej porwał do siebie, niżli jej doskoczył. Chociaj szyję ukopcił w awernowych hutach, Choć do niej w smarowanych dziegciem wyszedł butach, Chociajże dymem śmierdział i obrzydłą siarką, Wolała Plutonową być niżli wieńczarką.
Któż nie wiadom uporu krnąbrnej Atalanty, Jako brzydko gubiła miłosne galanty? Żeby myliła biednym zalotnikom szyki, Na wyścigi wypadać śmiała z zawodniki. Ten jej miał
stołem usiadła.
Tak niegdy Persefona, Cerery kochanie, Umyśliwszy w świebodnym lata trawić stanie, Po łąkach i dąbrowach kwiatki wielorodne Zbierając, przesadzała na grzędy ogrodne. Z nich to różdżki równała, to wieńce okrągłe Rozmaicie zwijała na czoło wyciągłe. Skoro ją stary Pluton w wirydarzu zoczył,
Pierwej porwał do siebie, niżli jej doskoczył. Chociaj szyję ukopcił w awernowych hutach, Choć do niej w smarowanych dziegciem wyszedł butach, Chociajże dymem śmierdział i obrzydłą siarką, Wolała Plutonową być niżli wieńczarką.
Któż nie wiadom uporu krnąbrnej Atalanty, Jako brzydko gubiła miłosne galanty? Żeby myliła biednym zalotnikom szyki, Na wyścigi wypadać śmiała z zawodniki. Ten jej miał
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 20
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
. 2. Mat: 24
I w tym Czwartym Warunku musiemy dać dank Apostołom Pańskim/ przyznawszy że szczęśliwsi w sieroctwie swoim niżli my: A zasz nie tak? leniwe prawo Polskie/ albo swawolna niezgoda/ (której Panie uchowaj) jako długo przewlec może sieroctwo nasze wszyscy wiecie. Rączoć w prawdzie bieżała Atalanta/ chyżo doskoczyć chciała naznaczonego kresu: prędko myśliła odprawić zawody swoje; ale chytry Hyppomenes jako postrzegł/ że dobiega zamierzonego miejsca/ co raz to jabłko złote ciskał/ aby się około niego bawieła/ a on tym czasem swego dowodzieł. Wiemci ja żeby osierociała Korona nasza/ rada jako druga Atalanta co naprędzej do kresu sieroctwa swego przybiegła i
. 2. Mat: 24
Y w tym Czwartym Wárunku musiemy dáć dánk Apostołom Páńskim/ przyznawszy że szczęśliwśi w śieroctwie swoim niżli my: A zasz nie ták? leniwe práwo Polskie/ álbo swawolna niezgodá/ (ktorey Pánie vchoway) iáko długo przewlec może śieroctwo nasze wszyscy wiećie. Rączoć w prawdźie bieżáła Atálántá/ chyżo doskoczyć chćiáłá náznáczonego kresu: prędko myśliłá odpráwić zawody swoie; ále chytry Hyppomenes iáko postrzegł/ że dobiega zámierzonego mieyscá/ co raz to iábłko złote ćiskał/ áby sie około niego báwiełá/ á on tym czásem swego dowodźieł. Wiemći ia żeby ośieroćiáła Koroná nászá/ rádá iáko druga Atálántá co naprędzey do kresu śieroctwá swego przybiegłá y
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 30
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
/ gdy się rodzicy ocknęli/ z której przyczyny w krótkim czasie dziecię wysechszy/ umarło. Proewawszy się tedy z łoża/ skoro jeno parę kotów urzeli/ żeby je pojmawszy pobilli/ aczkolwiek mąż jednego z nich żelazną łopatą (jako rozumiał) barzo dobrze uderzył/ drugiego też ledwie byli nie oskoczyli/ jednak obadwa okna doskoczywszy/ spuścili się/ ani ich więcej było nocy onej widać. Toż właśnie temuż stadłu wedwie lecie potym przydało się: przy córce niedawno narodzonej. Tę abowiem/ gdy dwa wielcy ktowie jeden morątowaty a drugi biały z czarnymi płatami/ podczas z pania rodziców jej/ wnocy napadli/ obudziła rodziców wielkiem płaczem
/ gdy sie rodźicy ocknęli/ z ktorey przyczyny w krotkim czáśie dźiecię wysechszy/ vmárło. Proewawszy sie tedy z łożá/ skoro ieno parę kotow vrzeli/ żeby ie poymawszy pobilli/ ácżkolwiek mąż iednego z nich żelázną łopátą (iáko rozumiał) bárzo dobrze vderzył/ drugiego też ledwie byli nie oskoczyli/ iednák obádwá okná doskoczywszy/ spuśćili sie/ áni ich więcey było nocy oney widáć. Toż własnie temuż stádłu wedwie lećie potym przydáło sie: przy corce niedawno národzoney. Tę ábowiem/ gdy dwa wielcy ktowie ieden morątowáty á drugi biały z czarnymi płátami/ podczás z pánia rodźicow iey/ wnocy nápádli/ obudźiłá rodźicow wielkiem płáczem
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 100
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
żłobie. Naucz mię kochanie moje/ naucz mię Ojca wiecznego krotofilo/ swego skakania sposobu/ powiedź ten sekret do sera mego/ jakby też miało wprawić się wskoki/ coby to skakać którą chwilę/ nie było żadnej w nim fatygi; coby już skacząc/ jako najwyżej od ziemi mogło ku niebu wyskakywać/ żeby doskoczyć mogło wszelkich boleści/ wszelkich ucisków/ wszelkich kłopotów/ wszelkich najcięższych hańb/ dla ciebie Jezu i dla miłości twojej mile źniesionych. O gdyby skoczyć mogło do Krzyża/ do duszy swojej dla ciebie Jezu położenia. Nie wielki to skok o Duszo moja/ więtszej dla ciebie JEZUS uczynił/ gdy dusze swoje za twoje łożył na
żłobie. Náucz mię kochánie moie/ náucz mię Oycá wiecznego krotofilo/ swego skakánia sposobu/ powiedź ten sekret do sera mego/ iakby też miało wprawić się wskoki/ coby to skakać ktorą chwilę/ nie było żadney w nim fátigi; coby iuż skacząc/ iako naywyżey od źiemi mogło ku niebu wyskákywać/ żeby doskoczyć mogło wszelkich boleśći/ wszelkich vćiskow/ wszelkich kłopotow/ wszelkich nayćięższych háńb/ dla ćiebie IEZV y dla miłośći twoiey mile źnieśionych. O gdyby skoczyć mogło do Krzyżá/ do duszy swoiey dla ćiebie IEZV położenia. Nie wielki to skok o Duszo moiá/ więtszey dla ćiebie IEZVS vczynił/ gdy dusze swoie zá twoie łożył ná
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 381
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
w niebie piastować. Zrzućcie te na dół ostre oręża niech to w padole płaczu zostanie/ co płaczu jest przyczyną. Wy co trzymacie Imię Dziecięcia cierniskiem obtoczone/ nie lada powab/ pokazujecie Dziecinie. A czemużeście tak drogi klejnot w tak ostry wieniec wprawili? Czy żeby JEZUS skacząc o wieniec/ i prawie go już doskoczywszy/ miasto uciechy z swego zwycięstrwa obraził do krwie ręce/ które choć obnażone z radością wyciąga/ chcąc ten to wieniec jako najprędzej pochwycić? I kto mi myśli czyni rozmaite/ żeby to dziwne wożenie na ostrym krzyżu nie prorokowało czegoś Dziecinie: zwykły bo dzieci z młodu wyrażać na czym się potym w podeszłych leciech osadzą.
w niebie piastowáć. Zrzuććie te ná doł ostre oręża niech to w padole płáczu zostánie/ co płáczu iest przyczyną. Wy co trzymaćie Imię Dźiećięćia ćierniskiem obtoczone/ nie lada powab/ pokázuiećie Dźiećinie. A czemużeśćie ták drogi kleynot w ták ostry wieniec wprawili? Czy żeby IEZVS skacząc o wieniec/ y práwie go iuż doskoczywszy/ miasto vćiechy z swego zwyćięstrwa obráźił do krwie ręce/ ktore choć obnażone z radośćią wyćiąga/ chcąc ten to wieniec iako nayprędzey pochwyćić? Y kto mi myśli czyni rozmáite/ żeby to dźiwne wożenie ná ostrym krzyżu nie prorokowało czegoś Dźiećinie: zwykły bo dźieći z młodu wyrażáć ná czym się potym w podeszłych lećiech osadzą.
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 687
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636