i w ostatniej nędzy, Każe mu dać we złocie spory wór pieniędzy. Postrzegszy, stojąc blisko, złodziej jeden czuły Wie, że prócz ksiąg, filozof nie chowa szkatuły; Lubo słońce na niebo, lubo z nieba spadnie, We dnie i w nocy dybie, że go z nich okradnie. Strzeże ten, nie dosypią, czasem nie dojada, Im się bardziej ów złodziej na jego skarb skrada, Że go sobie w ostatku śpiąc pod łokieć kładzie. Jako wszędy, tak i tu złodziej mu na zdradzie: Ciągnie, ów się obudzi; złodziej krokiem sporem W nogi, a ów pieniądze ciśnie za nim z worem: „Aże cię
i w ostatniej nędzy, Każe mu dać we złocie spory wór pieniędzy. Postrzegszy, stojąc blisko, złodziej jeden czuły Wie, że prócz ksiąg, filozof nie chowa szkatuły; Lubo słońce na niebo, lubo z nieba spadnie, We dnie i w nocy dybie, że go z nich okradnie. Strzeże ten, nie dosypią, czasem nie dojada, Im się bardziej ów złodziej na jego skarb skrada, Że go sobie w ostatku śpiąc pod łokieć kładzie. Jako wszędy, tak i tu złodziej mu na zdradzie: Ciągnie, ów się obudzi; złodziej krokiem sporem W nogi, a ów pieniądze ciśnie za nim z worem: „Aże cię
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do rozmowy Przyjacielskiej wzywając: Niechajby się raczy Do Traktatów skłonili, niż do tej rozpaczy Ostatecznej przychodząc, ginąć próżno mieli, O czym się z-nim przez kogo z-swych porozumieli. Nie zdało się opuścić, przynamniej z-tej miary, Żeby jako przeciągnąć do siebie Tatary, Wodzom tej okazji. Przytym jeszcze których, Wałów nie dosypano rozpoczetych wtórych W-tymdokończyć: przetoż te jakąkolwiek wolą Zwłoke czasu, i na te Traktaty pozwolą. W-czym do niego wyjedzie Chorąży Koronny. Gdzie Poganin, opowie Pana swego skłonny Ku nam afekt, i jako ze wszytkim narodem, Chmielnickiemu do tego dawno jest powodem, Żeby krwie tej poprzestał, i Panu się swemu
do rozmowy Przyiaćielskiey wzywáiąc: Niechayby sie raczy Do Tráktatow skłonili, niż do tey rozpaczy Ostateczney przychodząc, ginąć prożno mieli, O czym sie z-nim przez kogo z-swych porozumieli. Nie zdało sie opuśćić, przynamniey z-tey miary, Zeby iáko przećiągnąć do siebie Tátáry, Wodzom tey okazyey. Przytym ieszcze ktorych, Wáłow nie dosypano rozpoczetych wtorych W-tymdokończyć: przetoż te iakąkolwiek wolą Zwłoke czásu, i ná te Tráktaty pozwolą. W-czym do niego wyiedźie Chorąży Koronny. Gdźie Pogánin, opowie Páná swego skłonny Ku nam affekt, i iáko ze wszytkim narodem, Chmielnickiemu do tego dawno iest powodem, Zeby krwie tey poprzestał, i Pánu sie swemu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 61
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ który zawsze wychędożąc/ co najpeipej/ od prochu kazać. A Koniowi przez dzień i przez noc potrzeba zjeść Ćwierć Chęcińską. Owsa/ Czwartą część Sieczki dla ochwacenia/ a ile spracej barzo rzecz potrzebna/ Siana wiąząń jak Ceber wzmięż bo Koń w nocy to leży/ to wstanie to je. A Woźnikowi musi lepiej dosypać/ bo też ten więcej pracuje. Koni owych kochanków nie wspominam/ które niektórzy kęsem siana/ i garścią Owsa/ dla chybkości wychować chcą. W prawdzieć może poskoczyć po dworcu trochę/ ale nie długo/ ale aby całodzienna pracą wytrwał/ wątpię: gdyż to Końskie przyrodzenie/ wiele jeść/ jako i w trawach widamy
/ ktory záwsze wychędożąc/ co naypeipey/ od prochu kazáć. A Końiowi przez dzień y przez noc potrzebá zieść Cwierć Chęćińską. Owsá/ Czwartą część Sieczki dla ochwacenia/ á ile spracey bárzo rzecz potrzebna/ Siáná wiąząń iák Ceber wzmięż bo Koń w nocy to leży/ to wstanie to ie. A Woźnikowi muśi lepiey dosypáć/ bo też ten więcey prácuie. Końi owych kochánkow nie wspominam/ ktore niektorzy kęsem śiáná/ y garśćią Owsá/ dla chybkośći wychowáć chcą. W prawdźieć może poskoczyć po dworcu trochę/ ále nie długo/ ále áby cáłodźienna pracą wytrwał/ wątpię: gdyż to Końskie przyrodzenie/ wiele ieść/ iáko y w trawách widamy
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 28
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
, bo nie trzeba tego żadnemu kandydatowi, aby się zań swarzył, przeto też języka i gęby nie zakupi; nie trzeba, żeby się zań bił, przetoż też ręku in armis nie miej; nie trzeba, abyś mu co pluralitate votorum pomógł, przetoż też na kuchnią i na poczty pieniędzy dosypać nie będzie trzeba. Szczęście jego we wszytkim, jako i nasze, na samym Bożym przejrzeniu zawisło; do tego się on, per quem reges regnant, opuściwszy wszytkie auxilia ludzkie, będzie uciekać wolał. Czwarta. Dostaliśmy tego tytułu u wszytkich narodów postronnych: Korona polska jest jako wszetecznica jaka, omnia habet venalia,
, bo nie trzeba tego żadnemu kandydatowi, aby się zań swarzył, przeto też języka i gęby nie zakupi; nie trzeba, żeby się zań bił, przetoż też ręku in armis nie miej; nie trzeba, abyś mu co pluralitate votorum pomógł, przetoż też na kuchnią i na poczty pieniędzy dosypać nie będzie trzeba. Szczęście jego we wszytkim, jako i nasze, na samym Bożym przejrzeniu zawisło; do tego się on, per quem reges regnant, opuściwszy wszytkie auxilia ludzkie, będzie uciekać wolał. Czwarta. Dostaliśmy tego tytułu u wszytkich narodów postronnych: Korona polska jest jako wszetecznica jaka, omnia habet venalia,
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 288
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
pół lasu: Co byś mógł za godzinę powoli odprawić, Musisz potem, cały dzień pokawiwszy, bawić. Dwojakie pierzchliwości odniesiesz karanie: Jednę szkodę na mieszku, drugie omieszkanie. Wczas począć, a lada czym nie dać miejsca zwłoce; Wszytko to, coś wziął przed się, pójdzie jako z proce. Kto dosypią, dosiada w nadzieję pośpiechu, Sam frasunku nabawi siebie, ludzi śmiechu. W każdej sprawie niech da człek miejsce tej przestrodze, Ale przecie na wojnie najpierwej, a w drodze. 432. KRUCY WOLNI, GOŁĘBIE WINNI NA TOŻ TRZECI RAZ
Nasze prawa jako pajęczyna: Bąk się przewinie, a na muchą wina. Koch
pół lasu: Co byś mógł za godzinę powoli odprawić, Musisz potem, cały dzień pokawiwszy, bawić. Dwojakie pierzchliwości odniesiesz karanie: Jednę szkodę na mieszku, drugie omieszkanie. Wczas począć, a leda czym nie dać miejsca zwłoce; Wszytko to, coś wziął przed się, pójdzie jako z proce. Kto dosypią, dosiada w nadzieję pośpiechu, Sam frasunku nabawi siebie, ludzi śmiechu. W każdej sprawie niech da człek miejsce tej przestrodze, Ale przecie na wojnie najpierwej, a w drodze. 432. KRUCY WOLNI, GOŁĘBIE WINNI NA TOŻ TRZECI RAZ
Nasze prawa jako pajęczyna: Bąk się przewinie, a na muchą wina. Koch
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 258
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Bodajże się już ta rola przepadła. A ja powiadam gorsze na nas drogi/ Choćby strzały szły jedź chłopku ubogi/ Mróz/ trzeszczą ściany/ śnieg zawiał koleje/ A Pan się jeszcze sobie tylko śmieje. Poślą do młyna jak to bywa wszędzie/ Iż zboża łatwie w kamieniu ubędzie/ Jeśli nie stanie/ dosyp swoim szczodrze/ Inaczej grzbiet się od korbacza odrze. I to człowieka nie pomału smuci/ Kupisz nie k myśli co Panu/ przyrzuci: Dasz co po grzywnie/ Pan kazał po kopie/ Zaraz dokładaj swoim panie chłopie. Ba wiereć mi już ta rola obrzydła/ Nie chowaj kmieciu jakiego chcesz bydła/ Nie chowaj kaczek
/ Bodayże sie iuż tá rola przepádłá. A ia powiádam gorsze ná nas drogi/ Choćby strzały szły iedź chłopku vbogi/ Mroz/ trzeszczą śćiány/ śnieg záwiał koleie/ A Pan się ieszcze sobie tylko śmieie. Poślą do młyná iák to bywa wszędźie/ Iż zboża łatwie w kámieniu vbędzie/ Ieśli nie stánie/ dosyp swoim szczodrze/ Inaczey grzbiet się od korbáczá odrze. Y to człowieká nie pomáłu smući/ Kupisz nie k myśli co Pánu/ przyrzući: Dasz co po grzywnie/ Pan kazał po kopie/ Záraz dokładay swoim pánie chłopie. Bá wiereć mi iuż tá rola obrzydłá/ Nie choway kmiećiu iákiego chcesz bydłá/ Nie choway káczek
Skrót tekstu: LamChłop
Strona: Av
Tytuł:
Lament chłopski na pany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1618 a 1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1624
ta rola przepadła! Nawłok
A ja powiadam, gorsze na nas drogi. Choćby strzały szły, jedź, chłopku ubogi! Mróz, trzeszczą ściany, śnieg zawiał koleje, A pan się jeszcze sobie tylko śmieje.
Poślą do młyna, jak to bywa wszędzie. Iż zboża łatwie w kamieniu ubędzie; Jeśli nie stanie, dosyp swoim szczodrze, Inaczej grzbiet się od korbacza odrze. Marchewka
I to człowieku nie pomału smuci, Kupisz nie k myśli co panu — przyrzuci: Dasz co po grzywnie, pan kazał po kopie. Zaraz dokładaj swoirn, panie chłopie! Kurpot
Ba, wieręć mi już ta rola obrzydła, Nie chowaj, kmieciu, jakiego
ta rola przepadła! Nawłok
A ja powiadam, gorsze na nas drogi. Choćby strzały szły, jedź, chłopku ubogi! Mróz, trzeszczą ściany, śnieg zawiał koleje, A pan się jeszcze sobie tylko śmieje.
Poślą do młyna, jak to bywa wszędzie. Iż zboża łatwie w kamieniu ubędzie; Jeśli nie stanie, dosyp swoim szczodrze, Inaczej grzbiet się od korbacza odrze. Marchewka
I to człowieku nie pomału smuci, Kupisz nie k myśli co panu — przyrzuci: Dasz co po grzywnie, pan kazał po kopie. Zaraz dokładaj swoirn, panie chłopie! Kurpot
Ba, wieręć mi już ta rola obrzydła, Nie chowaj, kmieciu, jakiego
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 644
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
słychał? U czczego żywota co za moc? A od tego, co nic nie ma, co za podarku się spodziewasz? Abo u tego, co ma nogi chrome, co za chód? a od nagiego co za jałmużna?
„Ten, który to, że nie ma jutro co jeść, czuje, Nie dosypią, bo o to barzo się frasuje. Mrówka przez lato sobie zdobywa żywności, Aby zimę przeżyła bez wielkich trudności.
„Cóż za rozkosz w ubóztwie, abo co za korzyść w niedostatku? Jeden wieczorne modlitwy odprawować myśli, a drugi coby wieczór jadł, siedząc oczekiwa; a to jakoż podobna jedno drugiemu?
słychał? U czczego żywota co za moc? A od tego, co nic nie ma, co za podarku się spodziewasz? Abo u tego, co ma nogi chrome, co za chód? a od nagiego co za jałmużna?
„Ten, który to, że nie ma jutro co jeść, czuje, Nie dosypią, bo o to barzo się frasuje. Mrówka przez lato sobie zdobywa żywności, Aby zimę przeżyła bez wielkich trudności.
„Cóż za rozkosz w ubóztwie, abo co za korzyść w niedostatku? Jeden wieczorne modlitwy odprawować myśli, a drugi coby wieczór jadł, siedząc oczekiwa; a to jakoż podobna jedno drugiemu?
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 218
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
em ci nie plotka, Szafym trochę nie przywarła, wlazszy, zjadła kotka. I tak prędko przed panią a wnet szalbierują, A ony to galantami swymi wyczęstują. Aboli też, gdy nie chcą paniej zafrasować, To na gościach tej szkody muszą powetować. Piwa w garcu nie będzie ledwie połowica, A ostatek pianami dosypie dziewica. Abo czasem i dwie kresce napisze za jednę, Mając kredkę dwoistą jej to rączki biedne. A chłop kata postrzeże, gdy zaleje ślepie, A ona też na nim złupi, właśnie jak na rzepie.[...] strogę, miłe panie, macie,[...] grodę z łaski swojej dajcie.[...] jelce za złe mają,[...] ać srodze
em ci nie plotka, Szafym trochę nie przywarła, wlazszy, zjadła kotka. I tak prędko przed panią a wnet szalbierują, A ony to galantami swymi wyczęstują. Aboli też, gdy nie chcą paniej zafrasować, To na gościach tej szkody muszą powetować. Piwa w garcu nie będzie ledwie połowica, A ostatek pianami dosypie dziewica. Abo czasem i dwie kresce napisze za jednę, Mając kredkę dwoistą jej to rączki biedne. A chłop kata postrzeże, gdy zaleje ślepie, A ona też na nim złupi, właśnie jak na rzepie.[...] strogę, miłe panie, macie,[...] grodę z łaski swojej dajcie.[...] ielce za złe mają,[...] ać srodze
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 107
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
polne przynosiła. Dziewiąta ciemnościami wszytek kraj okryła, Dziesiąta pierworodne syny wytraciła. 175. Marnotrawcom przestroga.
Kto gąb nad miarę chowa, stroi się, buduje, Zalotami rad bawi i z ludźmi prawuje, Myślistwa siła chowa, roli nie pilnuje, Bankietami się bawi i sam bankietuje, Zły gospodarz i drogi częste odprawuje, Dosypią rad i choć go szkodzą, nic nie czuje, Próżnowanie ulubił i tak je miłuje, Że prace by najmniejszej nie rad podejmuje, W gospodarstwie opieszał i często choruje, Na doktory i leki niemało spenduje, Barziej cudzych niż swoich rzeczy rad pilnuje, I około nich chodząc własnych zaniedbuje, Choć mu czego nie pilno,
polne przynosiła. Dziewiąta ciemnościami wszytek kraj okryła, Dziesiąta pierworodne syny wytraciła. 175. Marnotrawcom przestroga.
Kto gąb nad miarę chowa, stroi się, buduje, Zalotami rad bawi i z ludźmi prawuje, Myślistwa siła chowa, roli nie pilnuje, Bankietami się bawi i sam bankietuje, Zły gospodarz i drogi częste odprawuje, Dosypią rad i choć go szkodzą, nic nie czuje, Prożnowanie ulubił i tak je miłuje, Że prace by najmniejszej nie rad podejmuje, W gospodarstwie opieszał i często choruje, Na doktory i leki niemało spenduje, Barziej cudzych niż swoich rzeczy rad pilnuje, I około nich chodząc własnych zaniedbuje, Choć mu czego nie pilno,
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 59
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910