, Job owce i woły, Józef naładowane w Egipcie stodoły, Niechaj bogacz największe dostatki wylicza — Kto niczego, nikędy, nigdy nie pożycza, Ma wszytkiego z potrzebę, w swoim kącie siadszy, Ten prawdziwie bogaty; ale ów bogatszy, Który wielkim u siebie kładzie depozytem, Nie tylko mieć z potrzebę, ale i dosytem; Najbogatszym — i słusznym prawem — się nazywa, Co z potrzebę, co dosyć ma, jeszcze mu zbywa Tyle, że uboższego swą pożywi pracą: Jedno to ludzie skarbią, insze wszytko tracą. To pan, który bogactwa swe mierzy dosytem; Żebrak głębiej bezdennym siąga apetytem. Tamten ni ocz nie prosi, bowiem
, Job owce i woły, Józef naładowane w Egipcie stodoły, Niechaj bogacz największe dostatki wylicza — Kto niczego, nikędy, nigdy nie pożycza, Ma wszytkiego z potrzebę, w swoim kącie siadszy, Ten prawdziwie bogaty; ale ów bogatszy, Który wielkim u siebie kładzie depozytem, Nie tylko mieć z potrzebę, ale i dosytem; Najbogatszym — i słusznym prawem — się nazywa, Co z potrzebę, co dosyć ma, jeszcze mu zbywa Tyle, że uboższego swą pożywi pracą: Jedno to ludzie skarbią, insze wszytko tracą. To pan, który bogactwa swe mierzy dosytem; Żebrak głębiej bezdennym siąga apetytem. Tamten ni ocz nie prosi, bowiem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 65
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wielkim u siebie kładzie depozytem, Nie tylko mieć z potrzebę, ale i dosytem; Najbogatszym — i słusznym prawem — się nazywa, Co z potrzebę, co dosyć ma, jeszcze mu zbywa Tyle, że uboższego swą pożywi pracą: Jedno to ludzie skarbią, insze wszytko tracą. To pan, który bogactwa swe mierzy dosytem; Żebrak głębiej bezdennym siąga apetytem. Tamten ni ocz nie prosi, bowiem ma już dosyć, Choć na małe; ten wielu nie wstydzi się prosić, Nie wstyd go myślą ciekać od dworu do dworu, Lecz ani sam Bóg napcha dziurawego woru: Dosypuje tysiącem skrzyń i twardych sklepów, Tysiąc mu po folwarkach zboże młóci
wielkim u siebie kładzie depozytem, Nie tylko mieć z potrzebę, ale i dosytem; Najbogatszym — i słusznym prawem — się nazywa, Co z potrzebę, co dosyć ma, jeszcze mu zbywa Tyle, że uboższego swą pożywi pracą: Jedno to ludzie skarbią, insze wszytko tracą. To pan, który bogactwa swe mierzy dosytem; Żebrak głębiej bezdennym siąga apetytem. Tamten ni ocz nie prosi, bowiem ma już dosyć, Choć na małe; ten wielu nie wstydzi się prosić, Nie wstyd go myślą ciekać od dworu do dworu, Lecz ani sam Bóg napcha dziurawego woru: Dosypuje tysiącem skrzyń i twardych sklepów, Tysiąc mu po folwarkach zboże młóci
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 65
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kto zły, i bez fraszek zły; dobremu nie szkodzą; Osy i stąd jad biorą, skąd pszczoły miód słodzą. Rozum a śmiech, to różni człowieka od zwierza. Kto ma być u diaska, zgorszy się z pacierza. Lecz i ja już me żarty tym odbywam kwitem, Że się każda rzecz mierzyć powinna dosytem. A jako z odpoczynku wszytko czynim wcześniej, Obracam i ja pióro stąd do świętych pieśni, Które Bogu samemu należą, i z żartu Mojego pewnie się nic nie okroi czartu. Niech się ludzie cnotliwi, dobrzy, szczerzy cieszą. Kto w sicie sęku szuka, niechaj go obieszą. FRASZKI NIE WŁĄCZONE DO OGRODU NIE
Kto zły, i bez fraszek zły; dobremu nie szkodzą; Osy i stąd jad biorą, skąd pszczoły miód słodzą. Rozum a śmiech, to różni człowieka od zwierza. Kto ma być u dyjaska, zgorszy się z pacierza. Lecz i ja już me żarty tym odbywam kwitem, Że się każda rzecz mierzyć powinna dosytem. A jako z odpoczynku wszytko czynim wcześniej, Obracam i ja pióro stąd do świętych pieśni, Które Bogu samemu należą, i z żartu Mojego pewnie się nic nie okroi czartu. Niech się ludzie cnotliwi, dobrzy, szczerzy cieszą. Kto w sicie sęku szuka, niechaj go obieszą. FRASZKI NIE WŁĄCZONE DO OGRODU NIE
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 425
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
PAn do nich: 4. Gdy poraził Sehona króla Amorrejskiego/ który mieszkał w Hesebon: i Oga króla Basańskiego/ który mieszkał w Astarot w Edrej. 5.
Przed Jordanem w ziemi Moabskiej począł Mojżesz wykładać ten Zakon/ mówiąc: 6. Pan Bóg nasz mówił do nas na gorze Horeb/ i rzekł; Dosycieście mieszkali na tej gorze/ 7. Obroćcież się/ a ciągnąc idźcie do góry Amorrejskiej/ i na wszystkie miejsca pograniczne jej/ na równiny/ na góry/ i na doliny/ i ku południowi/ i ku brzegu morskiemu/ ku ziemi Chananejskiej/ i do Libanu/ aż do wielkiej rzeki/ rzeki Eufrates:
PAn do nich: 4. Gdy poráźił Sehoná krolá Amorrejskiego/ ktory mieszkał w Hesebon: y Ogá krolá Básáńskiego/ ktory mieszkał w Astárot w Edrey. 5.
Przed Iordanem w źiemi Moábskiey pocżął Mojzesz wykłádáć ten Zakon/ mowiąc: 6. Pan Bog nász mowił do nas ná gorze Horeb/ y rzekł; Dosyćieśćie mieszkáli ná tey gorze/ 7. Obroććież śię/ á ćiągnąc idźćie do gory Amorrejskiey/ y ná wszystkie miejscá pogránicżne jey/ ná rowniny/ ná gory/ y ná doliny/ y ku południowi/ y ku brzegu morskiemu/ ku ziemi Chánánejskiey/ y do Libánu/ áż do wielkiey rzeki/ rzeki Eufrátes:
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 183
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Izraelskich w ziemi Edomskiej. 8. Moabskiej. 19 Amorrejskiej. także i wojny przeciw Sehonowi. 1.
POtym obróciwszy się/ poszlismy na puszczą/ drogą ku morzu czerwonemu/ jako mówił PAN do mnie: i krążylismy około góry Seir przez wiele dni. 2. Tedy rzekł PAN do mnie/ mówiąc: 3. Dosycieście już krążyli około tej góry/ 4. Obroćcież się ku pułnocy: A ludowi rozkaż/ mówiąc: Wy wnet pójdziecie przez granice braci waszej/ Synów Ezawowych/ którzy mieszkają w Seir: i będą się was bali: ale się i wy pilnie strzeżcie. 5. Nie drażnicież ich/ abowiem nie dam wam ziemie
Izráelskich w źiemi Edomskiey. 8. Moábskiey. 19 Amorrejskiey. tákże y woyny przeciw Sehonowi. 1.
POtym obroćiwszy śię/ poszlismy ná puszczą/ drogą ku morzu cżerwonemu/ jáko mowił PAN do mnie: y krążylismy około gory Seir przez wiele dni. 2. Tedy rzekł PAN do mnie/ mowiąc: 3. Dosyćieśćie już krążyli około tey gory/ 4. Obroććież śię ku pułnocy: A ludowi rozkaż/ mowiąc: Wy wnet pojdźiećie przez gránice bráći wászey/ Synow Ezawowych/ ktorzy mieszkáją w Seir: y będą śię was bali: ále śię y wy pilnie strzeżćie. 5. Nie drażnićież jch/ ábowiem nie dam wam źiemie
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 185
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
królewskich składy wydają marmury; Wkrótce: tu wszytkie skarby i klejnoty chowa. Głową Korony Kraków, Zamek jest Krakowa. KOS 143. DO OSTROŻNEGO
Nie darmo pieczętujesz i piszesz się kosem, Bo pojętnym przewąchasz każdej sprawy nosem. Dlaczegóż by przypowieść mówiła tak prosto, Ostrożnego człowieka znamionując: Kos to. 144. EPITALAMIUM HERBOWNEMU
Dosycieś bujał, kosie! dziś, złowiony w siatki Bożka miłości, pójdziesz, nieboże, do klatki, Zawarszy z piękną dziewką przyjaźń dożywotną; Bo trudno światem latać, komu pióra otną. Po jednej ciasnej klatce, chocieś się w las wnęcił, Od kąta się do kąta będziesz tłukł i kręcił,
Ustawicznie do jednej
królewskich składy wydają marmury; Wkrótce: tu wszytkie skarby i klejnoty chowa. Głową Korony Kraków, Zamek jest Krakowa. KOS 143. DO OSTROŻNEGO
Nie darmo pieczętujesz i piszesz się kosem, Bo pojętnym przewąchasz każdej sprawy nosem. Dlaczegóż by przypowieść mówiła tak prosto, Ostrożnego człowieka znamionując: Kos to. 144. EPITALAMIUM HERBOWNEMU
Dosycieś bujał, kosie! dziś, złowiony w siatki Bożka miłości, pójdziesz, nieboże, do klatki, Zawarszy z piękną dziewką przyjaźń dożywotną; Bo trudno światem latać, komu pióra otną. Po jednej ciasnej klatce, chocieś się w las wnęcił, Od kąta się do kąta będziesz tłukł i kręcił,
Ustawicznie do jednej
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 459
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mam przynieść? P. Przynies dwie mierze/ albo pułtory miary: Idz rychło/ a przydz chutko na zad I. Pobiege prędko/ Panie Ojcze M. Franciszku wstan i teraz/ a sluz do stołu. Patrz/ aby nic niebrakowało? achcesz jeść więcej? mów śmiało. F. Nie/ moja Matko dosycie jadł chwała Bogu M. Pyize teraz a masz w kubku twoim piwo? F. mam Pani Matko/ tak potrzeba M. Jeśliby w nim nic nie było/ tedy idz a przynies. A. Któz tam kołacze u drzwi. Idź patrz. F. Jeszcze tam kto? H. jest/ otwórz:
mam przynieść? P. Przynies dwie mierze/ albo pułtory miary: Idz rychło/ a przydz chutko ná zad I. Pobiege pretko/ Panie Oycże M. Franćiszku wstan y teraz/ á sluz do stołu. Patrz/ aby nic niebrákowáło? áchcesz ieść więcey? mow śmiało. F. Nie/ moia Mátko dosycie iadł chwała Bogu M. Pyize teraz a masz w kubku twoim piwo? F. mam Pani Matko/ tak potrzebá M. Ieśliby w nim nic nie było/ tedy idz a przynies. A. Ktoz tam kołácże u drzwi. Idź patrz. F. Iestze tam kto? H. jest/ otworz:
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 25
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
kilka koni, i te barzo biedne, Choć na sto wszyscy brali listy przypowiedne. Bo nie chce rzecz podatków pospolita składać, Ba, nie może. Inaczej trudno odpowiadać. Nie paliłaby orda lwowskiego przedmieścia, Kiedyby miliony te przez lat dwadzieścia Rządem szły; lecz ogniowi nie nastarczysz słomy: Żadnego nie ma człowiek dosytu łakomy. Ale winić jednego nie mogę tu żadną Miarą. Niech mi odpuszczą: do jednego kradną, Którzy żołnierskich — dwu bym ledwie znalazł między Kilką set — krwawych zasług tykają pieniędzy. Biorę to w swoję gębę: nie kradną, źle dzielą; Noszą im, jak młynarzom, kiedy wory mielą: Przysięga,
kilka koni, i te barzo biedne, Choć na sto wszyscy brali listy przypowiedne. Bo nie chce rzecz podatków pospolita składać, Ba, nie może. Inaczej trudno odpowiadać. Nie paliłaby orda lwowskiego przedmieścia, Kiedyby milijony te przez lat dwadzieścia Rządem szły; lecz ogniowi nie nastarczysz słomy: Żadnego nie ma człowiek dosytu łakomy. Ale winić jednego nie mogę tu żadną Miarą. Niech mi odpuszczą: do jednego kradną, Którzy żołnierskich — dwu bym ledwie znalazł między Kilką set — krwawych zasług tykają pieniędzy. Biorę to w swoję gębę: nie kradną, źle dzielą; Noszą im, jak młynarzom, kiedy wory mielą: Przysięga,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 201
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z metryki przywileje wiecznej, jeszcześ dziecięciem był i barzo młody, kiedyś górnych gwiazd skuteczne dowody, coć prognostyki dawno niezmyślone wróżą, na polską odbierał koronę. Nie wątpię, że ta gadzina dla jadła szeroko pola chocimskie osiadła i gdyby rozum był do apetytu, znając przyczynę tak dobrego bytu, żeś je dosytem mięsem napchał tłustem, witałyby cię te wszytkie Augustem. Więc gdy osiędą twe ojczyste Pole, proszę, niechaj też wolno będzie pszczole po słodkie sławy nieśmiertelnej miody lecieć na twoje, królu mój, ogrody, gdzie kwiaty cnót twych oblatując pierwsze, tysiączną ich część w nieudolne wiersze wyssawszy, w ptastwa różnego hałastrze w Samsonowym
z metryki przywileje wiecznéj, jeszcześ dziecięciem był i barzo młody, kiedyś górnych gwiazd skuteczne dowody, coć prognostyki dawno niezmyślone wróżą, na polską odbierał koronę. Nie wątpię, że ta gadzina dla jadła szeroko pola chocimskie osiadła i gdyby rozum był do apetytu, znając przyczynę tak dobrego bytu, żeś je dosytem mięsem napchał tłustem, witałyby cię te wszytkie Augustem. Więc gdy osiędą twe ojczyste Pole, proszę, niechaj też wolno będzie pszczole po słodkie sławy nieśmiertelnej miody lecieć na twoje, królu mój, ogrody, gdzie kwiaty cnót twych oblatując piersze, tysiączną ich część w nieudolne wiersze wyssawszy, w ptastwa różnego hałastrze w Samsonowym
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 69
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
ś uzbrojeł wyostrzonem mieczem i wygrał męstwem więcej niż człowieczem. Godniejszy nosić laurowy wieniec, kto się sam, niźli kto weźmie Kamieniec; i cnota, mówią, wyżej nie dosięże. Na jednę pomstę oboje oręże tedy złożywszy osieckiem dekretem, swej i publicznej nad tatarskiem grzbietem mściłeś się krzywdy i nie uspokojeł, ażeś dosytem krwią szablę napojeł. Nie sam Kamillus z Scypijony dwoma jest u nas przykład niewdzięczności doma, nie sam Belzary w Rzymie za swe cnoty i w Polsce Dunin dla prawdy ślepoty
dostał; tak wielka nienawiść w warkoczu. Chcianoć, lecz nam kłóć nie miano czym oczu. I owszem, drugi olsnąć wtenczas woli, kiedy
ś uzbrojeł wyostrzonem mieczem i wygrał męstwem więcej niż człowieczem. Godniejszy nosić laurowy wieniec, kto się sam, niźli kto weźmie Kamieniec; i cnota, mówią, wyżej nie dosięże. Na jednę pomstę oboje oręże tedy złożywszy osieckiem dekretem, swej i publicznej nad tatarskiem grzbietem mściłeś się krzywdy i nie uspokojeł, ażeś dosytem krwią szablę napojeł. Nie sam Kamillus z Scypijony dwoma jest u nas przykład niewdzięczności doma, nie sam Belzary w Rzymie za swe cnoty i w Polszcze Dunin dla prawdy ślepoty
dostał; tak wielka nienawiść w warkoczu. Chcianoć, lecz nam kłóć nie miano czym oczu. I owszem, drugi olsnąć wtenczas woli, kiedy
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 72
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996