niewolą zagarnęła czynem. Jednak lub mię jej/ wiąże grzeczność ściśle Bardziej/ (które znam) cnoty na umyśle.
V. Ujmują lata bieżące/ gładkości/ W urodę często choroba uderza/ Ale gdzie zwiarą/ powaga wskromności. Do wstydliwego bezpieczeństwa zmierza/ Skłonność nie niska/ statek bez hardości/ Swobodnej myśli dotrzyma przymierza/ Gniew bez afektu/ afekt bez uporu Tyleż co w uściech w sercu jest Candoru.
VI. Nie bystre oko/ nierozrzutna mowa/ Uczciwe woczach/ jako Anioł prawy/ Posłuszna/ gdy co każe starsza głowa/ Nie umiężga się/ nie stroi postawy. Stateczny umysł/ skutku pełne słowa/ Wzrok jako
niewolą zágárnęłá czynem. Iednák lub mię iey/ wiąże grzeczność śćiśle Bárdźiey/ (ktore znam) cnoty ná vmyśle.
V. Vymuią látá bieżące/ głádkośći/ W vrodę często chorobá vderza/ Ale gdźie zwiárą/ powagá wskromnośći. Do wstydliwego beśpieczeństwá zmierza/ Skłonność nie niska/ státek bez hárdośći/ Swobodney myśli dotrzyma przymierza/ Gniew bez áffektu/ áffekt bez vporu Tyleż co w vśćiech w sercu iest Cándoru.
VI. Nie bystre oko/ nierozrzutna mowá/ Vczćiwe woczách/ iako Anyoł práwy/ Posłuszna/ gdy co każe stársza głowá/ Nie vmiężgá się/ nie stroi postáwy. Státeczny vmysł/ skutku pełne słowa/ Wzrok iáko
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 159
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
dziadem: Za lat kilka jej łóżka, tobie trzeba stolca. Umrzesz? Jakoś ty dziewczę, ona pojmie golca. Nie chciałeś z równą ciągnąć w małżeńskim chomącie, Bies po klaczy, dwa źrebię po starym drygancie. Gałąź, mówią, na której mąż się wiesi: żona. Urwałeś się od zgniłej, dotrzyma zielona. O, szkarady nierozum, aże myślić groza, Raz się urwawszy, szukać inszego powroza! Chcesz wisieć, bywszy młodym, póki nie dorośnie, Żebyś ją mógł snadnie zgiąć, młodej szukaj sośnie; A kiedyć lata dojdą i już będziesz starem, Dogodzi, chociaż z suchym, starodub, konarem.
dziadem: Za lat kilka jej łóżka, tobie trzeba stolca. Umrzesz? Jakoś ty dziewczę, ona pojmie golca. Nie chciałeś z równą ciągnąć w małżeńskim chomącie, Bies po klaczy, dwa źrebię po starym drygancie. Gałąź, mówią, na której mąż się wiesi: żona. Urwałeś się od zgniłej, dotrzyma zielona. O, szkarady nierozum, aże myślić groza, Raz się urwawszy, szukać inszego powroza! Chcesz wisieć, bywszy młodym, póki nie dorośnie, Żebyś ją mógł snadnie zgiąć, młodej szukaj sośnie; A kiedyć lata dojdą i już będziesz starem, Dogodzi, chociaż z suchym, starodub, konarem.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 41
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a niech pomaga mu Ewa. Ta trzyma, tamta robi; więc oba te członki Wzajemnej powinności niech uczą małżonki. Niech robi chłop do zmierzchu, jąwszy od świtania — Przepadł, jeżeli nie ma niewiasta trzymania. Z drugą stronę, niech będzie rządna żona i ma Sto rąk, jeśli nie masz co, pewnie nie dotrzyma, Jeśli mąż pijanica albo nierobocian. Ale mnie co po tym, świat czyścić, czy ja bocian? 93 (P). MIZERNA LUDZKA OSTROŻNOŚĆ
W księgi i gdzie najcieśniej lezą muchy głupie Przed zimnem; siłaż się ich tam gniecie na kupie. Człek przed powszechną trwogą kryjący się w lesie, Co miał wziąć
a niech pomaga mu Ewa. Ta trzyma, tamta robi; więc oba te członki Wzajemnej powinności niech uczą małżonki. Niech robi chłop do zmierzchu, jąwszy od świtania — Przepadł, jeżeli nie ma niewiasta trzymania. Z drugą stronę, niech będzie rządna żona i ma Sto rąk, jeśli nie masz co, pewnie nie dotrzyma, Jeśli mąż pijanica albo nierobocian. Ale mnie co po tym, świat czyścić, czy ja bocian? 93 (P). MIZERNA LUDZKA OSTROŻNOŚĆ
W księgi i gdzie najcieśniej lezą muchy głupie Przed zimnem; siłaż się ich tam gniecie na kupie. Człek przed powszechną trwogą kryjący się w lesie, Co miał wziąć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 48
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żelaza się chwycą, Gdy koń z orłem, korona z mitrą, Litwa z Lechy, Wieczną ligą świętego krzyża biorą cechy; Stąd krzesła, stąd buławy, laski i pieczęci Od waszego żaden czas rodu nie odnęci. Cóż? Azaż na rycerskiej cnoty i dziś próbie, Gdzie drugich ambicja obraca na szrubie, Nie dotrzyma-li farby, całym swoim domem Okrutnemu stanąwszy Turczynowi gromem? Nie trać serca, dzianecie, nie trać, kiedy z Lechy, Chociaż inszy odeszli, swe widzisz Sapiehy, Którzy wytrwawszy pole marsowe pod Barem, Na niebo w krótkim czesie wniosą cię z Cyllarem. I ciebie słuszna wspomnieć między pany Służka, Którego,
żelaza się chwycą, Gdy koń z orłem, korona z mitrą, Litwa z Lechy, Wieczną ligą świętego krzyża biorą cechy; Stąd krzesła, stąd buławy, laski i pieczęci Od waszego żaden czas rodu nie odnęci. Cóż? Azaż na rycerskiej cnoty i dziś próbie, Gdzie drugich ambicyja obraca na szrubie, Nie dotrzyma-li farby, całym swoim domem Okrutnemu stanąwszy Turczynowi gromem? Nie trać serca, dzianecie, nie trać, kiedy z Lechy, Chociaż inszy odeszli, swe widzisz Sapiehy, Którzy wytrwawszy pole marsowe pod Barem, Na niebo w krótkim czesie wniosą cię z Cyllarem. I ciebie słuszna wspomnieć między pany Służka, Którego,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 187
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chuda;
Nigdy się długo młoda staremu nie uda: Nieładno dom pod zgniłą nowy stoi strzechą, Ani młodego piwa zwiędłą znaczą wiechą. Dobra młoda, lecz szkoda poturać i baby: Nie wyrzucisz achtela, choć ma wątor słaby. Schowawszy czop, wybić dno, nie uczyni szkody; Nasuć weń ziarna, kiedy nie dotrzyma wody. Nie szczepisz latorośli młodej w stary korzeń Ani się zejdzie w nową oś wierzbowy sworzeń. Żebyś poszedł do nieba, wątpię, nieboże, bo Nie po takiej drabinie ludzie idą w niebo. 374. NA MUCHY BO DAMY
Muchami faraona Pan Bóg kiedyś karał, Że mu jego propozyt z Żydami rozparał.
chuda;
Nigdy się długo młoda staremu nie uda: Nieładno dom pod zgniłą nowy stoi strzechą, Ani młodego piwa zwiędłą znaczą wiechą. Dobra młoda, lecz szkoda poturać i baby: Nie wyrzucisz achtela, choć ma wątor słaby. Schowawszy czop, wybić dno, nie uczyni szkody; Nasuć weń ziarna, kiedy nie dotrzyma wody. Nie szczepisz latorośli młodej w stary korzeń Ani się zejdzie w nową oś wierzbowy sworzeń. Żebyś poszedł do nieba, wątpię, nieboże, bo Nie po takiej drabinie ludzie idą w niebo. 374. NA MUCHY BO DAMY
Muchami faraona Pan Bóg kiedyś karał, Że mu jego propozyt z Żydami rozparał.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 348
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ziemia poźrze, pierwej w grobie ciało W proch się obrócić może i będzie próchniało, Pierwej niebo poroście trawą, a na ziemi Gwiazdy będą świeciły, pierwej zielonemi Morze drzewy obrośnie, a wysokie skały Będą ostrymi wierzchy niebiosów sięgały, Pierwej wilków kozłowie bić będą brodami, A psów będą doganiać jelenie rogami, Pierwej orła skowronek dotrzyma bujnego, A lwa zając udawi pierzchliwy srogiego, Pierwej tęskliwy komór jako żubr utyje, A drobna mrówka morze bezdenne wypije, Pierwej i żółw leniwy zbieży okrąg świata, Pierwej się nazad wrócą przepędzone lata, Niźli ty mnie z pamięci wyńdziesz, me kochanie, Albo cię serce moje szanować przestanie, Abo niż cię opuszczę,
ziemia poźrze, pierwej w grobie ciało W proch się obrócić może i będzie próchniało, Pierwej niebo poroście trawą, a na ziemi Gwiazdy będą świeciły, pierwej zielonemi Morze drzewy obrośnie, a wysokie skały Będą ostrymi wierzchy niebiosów sięgały, Pierwej wilków kozłowie bić będą brodami, A psów będą doganiać jelenie rogami, Pierwej orła skowronek dotrzyma bujnego, A lwa zając udawi pierzchliwy srogiego, Pierwej teskliwy komor jako żubr utyje, A drobna mrówka morze bezdenne wypije, Pierwej i żółw leniwy zbieży okrąg świata, Pierwej się nazad wrócą przepędzone lata, Niźli ty mnie z pamięci wyńdziesz, me kochanie, Albo cię serce moje szanować przestanie, Abo niż cię opuszczę,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 599
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
: dzisiejsze tak wielkie Święto, podobno tego szczęścia nie-miało! choć w-dzień Zwiastowania Bogarodzicy, nie był w-Naświętszym Sakramencie, Dominus tecum Pan z-tobą. Co boleśniejsza, żałuje człowiek za grzechy, wyzpowieda się, da mu Kapłan rozgrzeszenie, i spodziewa się: już też Pan z-niem będzie, już Boga w-sercu swoim dotrzyma, aż w-krotce, Bóg wygnaniec, łaska Boska wyrzucona. Daj Panie abyś był z-nami w-życiu naszym, daj abyś był w-zkonaniu naszym, daj abyś z-nami był przez chwałę wieczną. Amen. KAZANIE II. NA PRZEW: NIEDZ: PONIEDZ. KAZANIE TRZECIE NA PIERWSZĄ NIEDZIELĘ PO WIELKIEJNOCY.
Congregati propter
: dźiśieysze ták wielkie Swięto, podobno tego szczęśćia nie-miáło! choć w-dźień Zwiástowánia Bogárodzicy, nie był w-Naświętszym Sákrámenćie, Dominus tecum Pan z-tobą. Co boleśnieysza, żáłuie człowiek zá grzechy, wyzpowieda się, da mu Kápłan rozgrzeszenie, i spodźiewa się: iuż też Pan z-niem będźie, iuż Bogá w-sercu swoim dotrzyma, áż w-krotce, Bog wygnániec, łáská Boska wyrzucona. Day Pánie ábyś był z-námi w-żyćiu nászym, day ábyś był w-zkonániu nászym, day ábyś z-námi był przez chwałę wieczną. Amen. KAZANIE II. NA PRZEW: NIEDZ: PONIEDZ. KAZANIE TRZECIE NA PIERWSZĄ NIEDZIELĘ PO WIELKIEYNOCY.
Congregati propter
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 14
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, nie prawda, domysł że pasterz, nie iścizna pasterstwa, już to pasterz nie dobry, bo nie prawdziwy. Nie tylko w-Filozofyj ale i w-pasterstwie, jednoż jest dobroć, i prawda, pasterz dobry, bo prawdziwy, Bonus, Verus. Ale kiedy Rządzca temu słowo da, temuż go nie dotrzyma, obiecuje, nie sprawdzi, pozór uczyni że łaskaw, a w-sercu jad, nie dobry to pasterz, bo nieprawdziwy Bonus, Verus. 4. PASTOR BONUS. Trudno jednego chwalić, a drugiego choć cicho nie poganić. Pochwała jednego, wielu despekt. Chrystus sam pochwalić się nie mógł, Pasterzem się dobrym
, nie prawdá, domysł że pásterz, nie iśćizna pásterstwá, iuż to pásterz nie dobry, bo nie prawdźiwy. Nie tylko w-Filozofyi ále i w-pásterstwie, iednoż iest dobroć, i prawdá, pásterz dobry, bo prawdźiwy, Bonus, Verus. Ale kiedy Rządzcá temu słowo da, temuż go nie dotrzyma, obiecuie, nie zprawdźi, pozor vczyni że łáskaw, á w-sercu iad, nie dobry to pásterz, bo nieprawdźiwy Bonus, Verus. 4. PASTOR BONUS. Trudno iednego chwalić, á drugiego choć ćicho nie pogánić. Pochwałá iednego, wielu despekt. Christus sąm pochwalić się nie mogł, Pásterzem się dobrym
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 59
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, który niewidomy Spada na dół z strasznemi niebieskiemi gromy. Ale król ukwapliwy niedobrze wymierzył, Nie dotrzymał i nie tam, kędy chciał, uderzył.
LXXVI.
Ja mniemam, że podomno z chęci i z wielkiego Kwapienia chybił w on czas Orlanda mężnego; Albo że kiedy serce drży z lękliwą duszą, I oko nie dotrzyma i ręce drżeć muszą. Albo Bóg z dobroci swej kazał kuli minąć, Nie chcąc, aby tak prędko miał tak zacny zginąć Jego rycerz; atoli konia w brzuch ugodził, Że padł zaraz i więcej po świecie nie chodził.
LXXVII.
Padł na ziemię i z jeźcem i tamże zostawa Na miejscu i bez dusze;
, który niewidomy Spada na dół z strasznemi niebieskiemi gromy. Ale król ukwapliwy niedobrze wymierzył, Nie dotrzymał i nie tam, kędy chciał, uderzył.
LXXVI.
Ja mniemam, że podomno z chęci i z wielkiego Kwapienia chybił w on czas Orlanda mężnego; Albo że kiedy serce drży z lękliwą duszą, I oko nie dotrzyma i ręce drżeć muszą. Albo Bóg z dobroci swej kazał kuli minąć, Nie chcąc, aby tak prętko miał tak zacny zginąć Jego rycerz; atoli konia w brzuch ugodził, Że padł zaraz i więcej po świecie nie chodził.
LXXVII.
Padł na ziemię i z jeźcem i tamże zostawa Na miejscu i bez dusze;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 190
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
została, Nicem, że wszytko morze pożarło, nie dbała. Tam, kędyśmy wysiedli, żadnegośmy szlaku Ludzkich stóp nie widzieli i żadnego znaku Krom góry, której nogi morze, a wysoki Wierzch głowy i zielone wiatry tłukły boki.
XX.
Tu dopiero na nasze złe zawżdy gotowa Miłość, która nikomu nie dotrzyma słowa I zawsze o tem myśli, jakoby jej wyszły Jej chytrości, i nasze zmieszała zamysły, Moje wszytkie nadzieje w niwecz obróciła I dobre w złe, pociechy w żale odmieniła; Bo od tego beł Zerbin zdradzony, którego Rozumiał między swemi być najwierniejszego.
XXI.
Lubo mię jeszcze przedtem pożądał w okręcie, Jeno że
została, Nicem, że wszytko morze pożarło, nie dbała. Tam, kędyśmy wysiedli, żadnegośmy szlaku Ludzkich stóp nie widzieli i żadnego znaku Krom góry, której nogi morze, a wysoki Wierzch głowy i zielone wiatry tłukły boki.
XX.
Tu dopiero na nasze złe zawżdy gotowa Miłość, która nikomu nie dotrzyma słowa I zawsze o tem myśli, jakoby jej wyszły Jej chytrości, i nasze zmieszała zamysły, Moje wszytkie nadzieje w niwecz obróciła I dobre w złe, pociechy w żale odmieniła; Bo od tego beł Zerbin zdradzony, którego Rozumiał między swemi być najwierniejszego.
XXI.
Lubo mię jeszcze przedtem pożądał w okręcie, Jeno że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 278
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905