ale Starożytnych Autorów niektórych i świeższych, z drugiej strony dobrze zważywszy mądre sensus, tamta ruit sentencya. Unus pro mille stawa Pliniusz, ex recentioribus Albertus Magnus, do fabuł Poetycznych odsyłający Gryfa.
Na Tekst Pisma Z. odpowiadają Recentiores, że przez Gryfa wyrażonego, znaczy: się Gryphaquila, tojest ekstraodrynaryjnej wielkości Orzeł, owszem drapieżnością całego ciała, i wielkością Orłów, przechodzący. O takich Orłach pisze Aldrovandus z relacyj Pawła Weneta, że in Riphaeis Montibus znajdują się takiej wielkości i siły, że Woła, lub Konia do gniazda swoim zanieść mogą dzieciom, owszem samego tak dużego podniesą na powietrze Słonia, rozbiją o ziemię, tym go sposobem pożywając i
ale Starożytnych Autorow niektorych y swieższych, ź drugiey strony dobrze zważywszy mądre sensus, tamta ruit sentencya. Unus pro mille stawa Pliniusz, ex recentioribus Albertus Magnus, do fabuł Poétycznych odsyłaiący Gryfa.
Na Text Pisma S. odpowiadaią Recentiores, że przez Gryfa wyrażonego, znaczy: się Gryphaquila, toiest extraordynaryiney wielkości Orzeł, owszem drapieżnością całego ciała, y wielkością Orłow, przechodzący. O takich Orłach pisze Aldrovandus z relacyi Pawła Weneta, że in Riphaeis Montibus znayduią się takiey wielkości y siły, że Woła, lub Konia do gniazda swoim zanieść mogą dzieciom, owszem samego tak dużego podniesą na powietrze Słonia, rozbiią o ziemię, tym go sposobem pożywaiąc y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 124
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty, Niemógł swej długo taić drapieżności, Niemógł i złości swojej jadowitej, Także wrodzonej kacerzom zjadłości, Pokazał zdradę i umysł pokryty, Gdy na koronne prawa i wolności Jął wnet nalegać, mniemając, że sprostał Już wszystkiej Polsce gdy Krakowa dostał.
Prędko w warunkach stała się odmiana Około miasta poddania zmówionych Przez walecznego na Czarńcy Stefana, Wojewodę ziem ruskich stanowionych
Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty, Niemógł swej długo taić drapieżności, Niemógł i złości swojej jadowitej, Także wrodzonej kacerzom zjadłości, Pokazał zdradę i umysł pokryty, Gdy na koronne prawa i wolności Jął wnet nalegać, mniemając, że sprostał Już wszystkiej Polszcze gdy Krakowa dostał.
Prędko w warunkach stała się odmiana Około miasta poddania zmówionych Przez walecznego na Czarńcy Stefana, Wojewodę ziem ruskich stanowionych
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 350
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
też ochotnie pod jego ustawali Znakami, jego władzy i rządzeniu Chętnie się dając, a on swej intracie Nic niefolgował k'woli ich zapłacie.
W panowaniu zaś przeciwko poddanym, Takiej dobroci był i łaskawości, Że raczej ojcem mógłby być nazwanym Niżli ich panem, wszelkie przeciwności
Od nich staraniem niewypowiedzianem Odwracał, zwłaszcza by od drapieżności Żołnierskiej szczytem jego zasłonieniu, l krzywd dozorców byli uwolnieni.
Cóż o umysłu jego stateczności, I męstwie rzekę? jako na wszelakie Szczęście, w pociechach lubo w przeciwności, Ten mąż dostojny serce miał jednakie: Nieuniosły go żadne łagodności Fortuny, ani stłumiły nijakie Frasunki z zguby rzeczy ulubionych, Za nieszczęśliwym przypadkiem straconych.
też ochotnie pod jego ustawali Znakami, jego władzy i rządzeniu Chętnie się dając, a on swej intracie Nic niefolgował k'woli ich zapłacie.
W panowaniu zaś przeciwko poddanym, Takiej dobroci był i łaskawości, Że raczej ojcem mógłby być nazwanym Niżli ich panem, wszelkie przeciwności
Od nich staraniem niewypowiedzianem Odwracał, zwłaszcza by od drapieżności Żołnierskiej szczytem jego zasłonieniu, l krzywd dozorców byli uwolnieni.
Cóż o umysłu jego stateczności, I męstwie rzekę? jako na wszelakie Szczęście, w pociechach lubo w przeciwności, Ten mąż dostojny serce miał jednakie: Nieuniosły go żadne łagodności Fortuny, ani stłumiły nijakie Frasunki z zguby rzeczy ulubionych, Za nieszczęśliwym przypadkiem straconych.
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 355
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
czynią cześć z wielkim wyciem/ i z miotaniem się/ nowemu miesiącowi: a gdy poczyna ukazować rogi/ siekają sobie na wielu miejscach/ dla ciągnienia prosto łuku (bo to ich przedniejsza zabawa) ramiona: a żeby prędko chodzili/ siekają nogi i żebra: a potym się potrząsają popiołem zwierząt/ które mają przodek w drapieżności/ abo w prędkości biegu: tymże sposobem białegłowy naprawują sobie rozmaitym nasiekaniem twarz/ żebra/ i ramiona: a potym się namazują pewną farbą żółtą/ której nigdy już nie zamaże. Ciani ludzie graniczący z ś. krzyżem Górnym/ dzielą rok na 12. miesięcy/ nad którymi też/ wedle ich rozumienia/ tak
czynią cześć z wielkim wyćiem/ y z miotániem się/ nowemu mieśiącowi: á gdy poczyna vkázowáć rogi/ śiekáią sobie ná wielu mieyscách/ dla ćiągnienia prosto łuku (bo to ich przednieysza zabáwá) rámioná: á żeby prędko chodźili/ śiekáią nogi y żebrá: á potym się potrząsáią popiołem źwierząt/ ktore máią przodek w drapieżnośći/ ábo w prędkośći biegu: tymże sposobem białegłowy nápráwuią sobie rozmáitym náśiekániem twarz/ żebrá/ y rámioná: á potym się námázuią pewną fárbą żołtą/ ktorey nigdy iuż nie zámáże. Ciáni ludźie grániczący z ś. krzyżem Gornym/ dźielą rok ná 12. mieśięcy/ nád ktorymi też/ wedle ich rozumienia/ ták
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 3
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Lecz co porzutki każdej może czekać, Niczego mi się nie trzeba odrzekać. Tysiąc sposobów przed oczyma kładę, Przez jaką zginąć, przyjdzie mi zagładę; I mniej mam czasu do śmierci, niżeli Kary, która mię z tym światem rozdzieli. Już z tąd, lub z owąd, że do mnie wypadną Z swą drapieżnością Tygrzyce szkaradną; Lub, co mię w kałdun skryje swój żarłoczy, Niedźwiedź, albo wilk idzie mi na oczy. Mogą być i lwy, mogą być i lwice Na Wyspie, co ma puste okolice: A któż wie, jeśli srogiego odyńca, Z tak okropnego nie ujrzę zwierzyńca? Nad to i Morze swoje ma
Lecz co porzutki káżdey może czekáć, Niczego mi się nie trzebá odrzekáć. Tyśiąc sposobow przed oczymá kłádę, Przez iáką zginąć, przyidźie mi zágłádę; Y mniey mam czásu do śmierći, niżeli Káry, ktora mię z tym świátem rozdźieli. Iuż z tąd, lub z owąd, że do mnie wypádną Z swą drapieżnośćią Tygrzyce szkárádną; Lub, co mię w káłdun skryie swoy żárłoczy, Niedźwiedź, álbo wilk idźie mi ná oczy. Mogą bydź y lwy, mogą bydź y lwice Ná Wyspie, co ma puste okolice: A ktoż wie, ieśli srogiego odyńcá, Z ták okropnego nie uyrzę zwierzyńcá? Nád to y Morze swoie ma
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 134
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Rzymie abo u Wenetów, Lub w Paryżu, co w Polsce dzieje się, z gazetów. Zgasła miłość ojczyzny, nie masz straty strachu, Nie masz Hołubów, żeby odbiegszy na dachu
Nie postawionych krokiew, choć za szyję pluta Kapie, żeby bronili Orła od koguta. Już wyzuwszy synowie koronni gołębią Miłość ojczyzny, wzięli drapieżność jastrzębią, Na swe własne wnętrzności nieludzkością grubą Srożeją; sroki ich też, Orła kury skubą. KURCZ 148. KOMPLEMENT HERBOWNEGO Z WDOWĄ
Prosił mię w dziewosłęby szlachcic Kurczem zwany Do wdowy pięknej, grzecznej, żywej, młodocianej. Długo się mu wymawiam, pomniąc na przysłowie, Że kurcz, a zwłaszcza w leciech, nie
Rzymie abo u Wenetów, Lub w Paryżu, co w Polszczę dzieje się, z gazetów. Zgasła miłość ojczyzny, nie masz straty strachu, Nie masz Hołubów, żeby odbiegszy na dachu
Nie postawionych krokiew, choć za szyję pluta Kapie, żeby bronili Orła od koguta. Już wyzuwszy synowie koronni gołębią Miłość ojczyzny, wzięli drapieżność jastrzębią, Na swe własne wnętrzności nieludzkością grubą Srożeją; sroki ich też, Orła kury skubą. KURCZ 148. KOMPLEMENT HERBOWNEGO Z WDOWĄ
Prosił mię w dziewosłęby szlachcic Kurczem zwany Do wdowy pięknej, grzecznej, żywej, młodocianej. Długo się mu wymawiam, pomniąc na przysłowie, Że kurcz, a zwłaszcza w leciech, nie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 462
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bo blask miesięczny, nie tak ostry, coby Miał was urazić; gdy słoneczny godnie Upał zniesiecie, słoty, i pochodnie. 18. Z natury samej macie te przymioty, Wywalonego Orlęcia z skorupy Promieńmi słońca, wybadywać Cnoty Które nie ściągnie powiek swych do kupy. Wychowuje się na Ojcowskie loty, I zaprawuje w drapieżność na trupy. A co nie strzyma Foebowego blasku Spadszy na ziemię; osycha na piasku. 19. Patrzcie jak dymem Austriackie tleją Wsi, Miasta, Grody, Zamki, i Pałace, Jak Winogrady, pola jałowieją, A frasobliwi w jaskiniach Oracze Z ciężkiego głodu, już ledwie co zieją Z Obywatelów, Wygnańcy, tułacze
Bo blásk mieśięczny, nie ták ostry, coby Miał was vráźić; gdy słoneczny godnie Vpał znieśiećie, słoty, y pochodnie. 18. Z nátury sámey maćie te przymioty, Wywálonego Orlęćiá z skorupy Promieńmi słońcá, wybádywáć Cnoty Ktore nie śćiągnie powiek swych do kupy. Wychowuie się ná Oycowskie loty, Y zápráwuie w drapieżność ná trupy. A co nie strzyma Phoebowego blásku Spadszy ná źiemię; osycha ná piasku. 19. Pátrzćie iák dymem Austryáckie tleią Wśi, Miástá, Grody, Zamki, y Páłáce, Iák Winogrády, polá iáłowieią, A frásobliwi w iáskiniách Oracze Z ćiężkiego głodu, iuż ledwie co źieią Z Obywátelow, Wygnáńcy, tułácze
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: B2
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
waszemi/ i inszych mowami chcecie bym upornie sam wpadł? Nie jestem ten októrym to mniemacie/ ani ten któregoście sumnienie w ladajakość wdali.
Wrzuciełemci się był wyznawam/ w srogie fałszywej nauki zamieci/ i mierzoną zwodców wijadl/ tułałem się po puszczy ciemności Owcą parchem przydatnem zarażoną/ goniła mię wilkość/ drapieżność jadowitych. Ale niezmierną Najwyższego Pasterza łaską jak obrozą obłapiony/ do prawdziwej i jednej Owczarnie ramionmi jego własnymi jestem odniesiony. Teraz już znam jednego w Istności Boga/ a własności trojakiego/ to jest Ojca/ Syna/ i Ducha świętego/ ale jednego w Troistej postaci zupełnego Boga.
Teraz Chrystusa Jezusa wiecznego Ojca Syna/ wiecznego
wászemi/ y inszych mowámi chcećie bym vpornie sam wpadł? Nie iestem ten oktorym to mniemaćie/ áni ten ktoregośćie sumnienie w ládáiákość wdáli.
Wrzućiełemći się był wyznawam/ w srogie fałszywey náuki zamieći/ y mierźoną zwodcow wiiadl/ tułałem się po puszczy ćiemnośći Owcą párchem przydátnem zárażoną/ goniła mię wilkość/ drapieżność iádowitych. Ale niezmierną Naywyższego Pásterzá łaską iák obrozą obłapiony/ do prawdźiwey y iedney Owczárnie rámionmi iego własnymi iestem odnieśiony. Teraz iuż znam iednego w Istnośći Boga/ á własnośći troiakiego/ to iest Oycá/ Syná/ y Duchá świętego/ ále iednego w Troistey postáći zupełnego Bogá.
Teraz Chrystusá Jezusá wiecznego Oycá Syná/ wiecznego
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: D2
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620