. Jagiełło dobry był, a kto namniej oparł mu się w czym, zabić go zaraz, na dom najachawszy, kazał; i syn potym jego Melsztyńskiego, Rytwiańskiego, Zbąskiego z towarzystwem ich, jednych pobić, drugich połapać kazał. To był dobry, a teraźniejszy król zły, który nikogo i nie zabił, ani drasnął i owszem nie cierpiałby takich uszczypków namniejszy człowiek, co on ustawicznie cierpi, tak, że każdy sjem stoi mu za czyściec. Dobry był Zygmunt Pirwszy, a przecię majętności brał; wziął Sambor Odrowążom i siła inszych inszym majętności brał, skoro jedno w metryce znalazła się jaka wzmianka dziedzicznej majętności czyjejkolwiek, to ją zaraz
. Jagiełło dobry był, a kto namniej oparł mu się w czym, zabić go zaraz, na dom najachawszy, kazał; i syn potym jego Melsztyńskiego, Rytwiańskiego, Zbąskiego z towarzystwem ich, jednych pobić, drugich połapać kazał. To był dobry, a teraźniejszy król zły, który nikogo i nie zabił, ani drasnął i owszem nie cierpiałby takich uszczypków namniejszy człowiek, co on ustawicznie cierpi, tak, że każdy sjem stoi mu za czyściec. Dobry był Zygmunt Pirwszy, a przecię majętności brał; wziął Sambor Odrowążom i siła inszych inszym majętności brał, skoro jedno w metryce znalazła się jaka wzmianka dziedzicznej majętności czyjejkolwiek, to ją zaraz
Skrót tekstu: DeklPisCz_II
Strona: 327
Tytuł:
Deklaracya pisma pana Wojewody krakowskiego, w Stężycy miedzy ludzie podanego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub dłuższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby uznając większe w człeku męstwo, Na ziemię się rzuciwszy, dały mu zwycięstwo.
I Cygani z małpami, którym na rzeszocie Skórzanym w takt brząkając, w prędkim je obrocie Na susy i na różne figle zachęcali, W tych
sami, Jak Żydzi, różnymi się ważyli gestami. Drudzy jako atleci do pół obnażeni Silne łamali gnaty, póki aż zwątleni Albo oraz nie padli, lub duższy słabszego Pod się na wznak do ziemi nie wziął złomanego. Inni się z niedźwiedziami łamali, wpółnadzy; A bestyje, jakoby swej nie czuły władzy, Ani skóry drasnęły, lub po niej orały Pazury, a choć się też niby silić zdały, Przecięż jakby uznając większe w człeku męstwo, Na ziemię się rzuciwszy, dały mu zwycięstwo.
I Cygani z małpami, którym na rzeszocie Skórzanym w takt brząkając, w prętkim je obrocie Na susy i na różne figle zachęcali, W tych
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 463
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
.
CX
Nie tak u Wulkanowej na wyspie roboty Dużemi Cyklopowie raz wraz tłuką młoty, Nie tak machinę ciężką po klubach spuszczają Na tramy, które w ziemię głęboko wbić mają, Jako poganin, wielką siłą rozwiedziony, Z obu rącz trafił w szyszak mocny, doświadczony I wzdłuż Rugiera pewnie rozciąłby dobrego, Lecz hełmu nie drasnęła broń sczarowanego.
CX
Ten jednak niesłychanem ogłuszony razem, Z siodła się na spadnienie pochyla zarazem. Powtarza srogie cięcia Afer zapalczywy: Ów się namniej nie czuje, jakby nie był żywy; I trzecikroć wyniosłem gdy z wierzchu zamachem Ciął w szyszak, pięciorakiem umocniony blachem, Nie strzymała krucha broń, w proch się rozsypuje
.
CX
Nie tak u Wulkanowej na wyspie roboty Dużemi Cyklopowie raz wraz tłuką młoty, Nie tak machinę ciężką po klubach spuszczają Na tramy, które w ziemię głęboko wbić mają, Jako poganin, wielką siłą rozwiedziony, Z obu rącz trafił w szyszak mocny, doświadczony I wzdłuż Rugiera pewnie rozciąłby dobrego, Lecz hełmu nie drasnęła broń sczarowanego.
CX
Ten jednak niesłychanem ogłuszony razem, Z siodła się na spadnienie pochyla zarazem. Powtarza srogie cięcia Afer zapalczywy: Ów się namniej nie czuje, jakby nie był żywy; I trzecikroć wyniosłem gdy z wierzchu zamachem Ciął w szyszak, pięciorakiem umocniony blachem, Nie strzymała krucha broń, w proch się rozsypuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 393
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przyszczwany: Jak z chmur ścierających się pióron wykrzosany. Młodź krzyczą; u każdego grotem opatrzony Oszczep w potężnym ręku. Ów jak wściekły bieży/ I psy rozpędza/ jak nań który się najeży/ I skolących kłem krzywym płasza roziurzony. Grot pierwszy Echionów/ darmo szedł/ puszczony/ I kes pnia klonowego lekką drasnął/ raną. Drugi za nim/ bybył szedłsiłą miarkowaną/ Hartować miał we grzbiecie; zaczym dalej jedzie: Jason go pchnął Pagaski. Z rzeczą sięw tym wiedzie Ampikowic: o Faebe/ mamli cię/ i miałem We czci/ zdarz trafić pewnym gdzie mierzę postrzałem? BÓg co mógłprośbie zdarzył/ wieprz dziki trafiony
przyszczwány: Iak z chmur śćieráiących się pioron wykrzosany. Młodź krzyczą; v káżdego grotem opátrzony Oszczep w potężnym ręku. Ow iák wśćiekły bieży/ Y psy rospądza/ iak nań ktory się náieży/ Y skolących kłem krzywym płasza roziurzony. Grot pierwszy Echionow/ darmo szedł/ puszczony/ Y kes pniá klonowego lekką drásnął/ ráną. Drugi zá nim/ bybył szedłśiłą miárkowaną/ Hártowáć miał we grzbiećie; záczym dáley iedźie: Iáson go pchnął Págáski. Z rzeczą sięw tym wiedźie Ampikowic: o Phaebe/ mamli cię/ y miałem We czći/ zdarz tráfić pewnym gdźie mierzę postrzałem? BOg co mogłprośbie zdárzył/ wieprz dźiki tráfiony
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 199
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
pędzony/ Lub chytrze/ lubo od prawdy uchodził: Nasz jeden widząc włos jej rozpleciony/ Który po wietrze i tam i sam chodził. Skradł się i przypadł w tył niepostrzeżony/ Aby ją w głowę odkrytą ugodził. Krzyknie nań Tantred srodze wylękniony/ Kiedy na nią miecz ujzrzał wzniesiony. 30. Przedsię jej trochę drasnął w koniec głowy/ Bo raz był słaby jako to kwapiony: Jej warkocz złoty taki miał blask nowy/ Kilką kropli krwie rumianej zmoczony/ Jaki więc miewa kamień rubinowy/ Misterną ręką w złoto oprawiony. Roziadł się tantred i z dobytą bronią/ Za tem który ją ranił/ szedł w pogonią. Jerozolimy wyzwolonej
31.
pędzony/ Lub chytrze/ lubo od prawdy vchodził: Nász ieden widząc włos iey rosplećiony/ Ktory po wietrze y tám y sám chodźił. Skradł się y przypadł w tył niepostrzeżony/ Aby ią w głowę odkrytą vgodźił. Krzyknie nań Tántred srodze wylękniony/ Kiedy ná nię miecz vyzrzał wznieśiony. 30. Przedsię iey trochę drasnął w koniec głowy/ Bo raz był słáby iako to kwápiony: Iey wárkocz złoty táki miał blásk nowy/ Kilką kropli krwie rumiáney zmoczony/ Iáki więc miewa kámień rubinowy/ Misterną ręką w złoto oprawiony. Roziadł się tántred y z dobytą bronią/ Zá tem ktory ią ránił/ szedł w pogonią. Ierozolimy wyzwoloney
31.
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 63
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618