z czym. Na owe ma baczenie, koło tych pracuje, U których więc monetę w kalecie poczuje. Jedni kładą czerwone na przedławie złote, Przyklękając, a drudzy za jego robotę Harte taler i lewki, orty i monetę,
A on jakby nie widział, zmyka to w kaletę. Prawą ręką krzyżyki nad niewiastą drobi, A lewą nie wiem w jakim lochu cości robi. I dlatego Wielką Noc, ba, i wielkie piątki, I Narodzenie Pańskie i Zielone Świątki, Lubi takowe święta i barzo smakuje, Bo w te dni znaczny przybysz w swoim mieszku czuje. W wielki czwartek mało mu dybsak się nie przerwał Od talerów i
z czym. Na owe ma baczenie, koło tych pracuje, U których więc monetę w kalecie poczuje. Jedni kładą czerwone na przedławie złote, Przyklękając, a drudzy za jego robotę Harte taler i lewki, orty i monetę,
A on jakby nie widział, zmyka to w kaletę. Prawą ręką krzyżyki nad niewiastą drobi, A lewą nie wiem w jakim lochu cości robi. I dlatego Wielką Noc, ba, i wielkie piątki, I Narodzenie Pańskie i Zielone Świątki, Lubi takowe święta i barzo smakuje, Bo w te dni znaczny przybysz w swoim mieszku czuje. W wielki czwartek mało mu dybsak się nie przerwał Od talerów i
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 274
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
też karlikowie Ucieszni, jak grzymlikowie. Drugie wedle niego, takie Budowanie, jak jednakie; Tam fraucymer: nasze ziemki Stoją spólnie, Włoszki, Niemki; Ich łóżeczka., pultyneczki, Tu skrzyneczka i stołeczki, Jedwab, nici z igiełeczką, Naparsteczek z kądziołeczką. Jedne szyją, złotem robią, Drugie w płótnie wzorki drobią. Potym spojrzę coś do góry I obaczę tudzież mury; Kolumnety stoją z przodku, Pod niemi frambugi wśrodku. Wszedłem w jakiś przegródeczek Pod pokoje, w zagródeczek, Widzę pierwsze cudo wielkie Z drótu, w nim ptaszęta wszelkie. Pod oknami w rowach, blisko, Tam swoje mają siedlisko. Z boku altana
też karlikowie Ucieszni, jak grzymlikowie. Drugie wedle niego, takie Budowanie, jak jednakie; Tam fraucymer: nasze ziemki Stoją spólnie, Włoszki, Niemki; Ich łóżeczka., pultyneczki, Tu skrzyneczka i stołeczki, Jedwab, nici z igiełeczką, Naparsteczek z kądziołeczką. Jedne szyją, złotem robią, Drugie w płótnie wzorki drobią. Potym spojrzę coś do góry I obaczę tudzież mury; Kolumnety stoją z przodku, Pod niemi frambugi wśrodku. Wszedłem w jakiś przegródeczek Pod pokoje, w zagródeczek, Widzę pierwsze cudo wielkie Z drótu, w nim ptaszęta wszelkie. Pod oknami w rowach, blizko, Tam swoje mają siedlisko. Z boku altana
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 66
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
potem Z niemałym swoim kłopotem, Rozumiejąc, że przypłacę, Drogo ten widok zapłacę. Wolno mię wyprowadzono, Bynamniej za złe nie miano. Wbok widzę budynek długi, Na wszelakie pańskie sługi; Przy niem kuchnia, w której pieką, Warzą, siekaczami sieką. Jedni tu pasztety robią, A drudzy tam w torty drobią Rozmaite materyje, W potrawy galanteryje. Z drugą stronę, w samym płocie Stajnia; myślę: cóż po złocie, Kiedy takie konie buczne, W kawalerskiej szkole sztuczne, Na staniu chowają drogie? Rozchody u panów srogie! Brama przy niej z drugą stronę Ma budynek za obronę. Zacny pan, zna się na rzeczy
potem Z niemałym swoim kłopotem, Rozumiejąc, że przypłacę, Drogo ten widok zapłacę. Wolno mię wyprowadzono, Bynamniej za złe nie miano. Wbok widzę budynek długi, Na wszelakie pańskie sługi; Przy niem kuchnia, w której pieką, Warzą, siekaczami sieką. Jedni tu pasztety robią, A drudzy tam w torty drobią Rozmaite materyje, W potrawy galanteryje. Z drugą stronę, w samym płocie Stajnia; myślę: cóż po złocie, Kiedy takie konie buczne, W kawalerskiej szkole sztuczne, Na staniu chowają drogie? Rozchody u panów srogie! Brama przy niej z drugą stronę Ma budynek za obronę. Zacny pan, zna się na rzeczy
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 92
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
. Stadnickich industria, że, ile mogło być bez dyspensy, bogatych cór swoich w insze domy nie wydawały, continua serie dostatnimi senatorami jw. domy ich i swojego imienia osoby promocjami i inszymi sposobami z s należytej przystojności stanu trzymają. Na tej własnego domu swojego miłości że inszym familijom schodzi, licznymi działami substancyje domów swoich drobią, cudze domy posagami bogacą, a swój dom infra omnem considerationem spychają, kiedy nieraz i utalentowanych domu ich osób virtutibus obstat res angusta domi.
Do należytej konserwacji polskiej potrzeba tego, aby panowie dostatnie w skarby obfitowali i aby szlachta dostatnia była, bo in eventu ciężkiej na nas rewolucji skarb koronny na słusznego wojska konserwacyją nie
. Stadnickich industryja, że, ile mogło być bez dyspensy, bogatych cór swoich w insze domy nie wydawały, continua serie dostatnimi senatorami jw. domy ich i swojego imienia osoby promocyjami i inszymi sposobami z s należytej przystojności stanu trzymają. Na tej własnego domu swojego miłości że inszym familijom schodzi, licznymi działami substancyje domów swoich drobią, cudze domy posagami bogacą, a swój dom infra omnem considerationem spychają, kiedy nieraz i utalentowanych domu ich osób virtutibus obstat res angusta domi.
Do należytej konserwacyi polskiej potrzeba tego, aby panowie dostatnie w skarby obfitowali i aby szlachta dostatnia była, bo in eventu ciężkiej na nas rewolucyi skarb koronny na słusznego wojska konserwacyją nie
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 75
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Tymczasem sługa parę kuropatw postawi; Aż on z jedną na talerz, właśnie ją zaprawi. Myślę: alećby pierwej tak grubemu chłopu Na ręce, niż na ptaki, trzeba wlać ukropu. „Szkoda się — rzekę — tłuścić; młodszy to kto zrobi.” Lecz gdy ją ten do gęby, nie do masła, drobi: „Stąd znać niemyśliwego, bo — rzekę — myśliwi Nie tak są na zwierzynę, jak Waszeć, łapczywi.” A towarzysz: „Ba, i stąd: niedawno psom parzy; Wżdy nie wie, że wprzód charci jedzą niż ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na
Tymczasem sługa parę kuropatw postawi; Aż on z jedną na talerz, właśnie ją zaprawi. Myślę: alećby pierwej tak grubemu chłopu Na ręce, niż na ptaki, trzeba wlać ukropu. „Szkoda się — rzekę — tłuścić; młodszy to kto zrobi.” Lecz gdy ją ten do gęby, nie do masła, drobi: „Stąd znać niemyśliwego, bo — rzekę — myśliwi Nie tak są na zwierzynę, jak Waszeć, łapczywi.” A towarzysz: „Ba, i stąd: niedawno psom parzy; Wżdy nie wie, że wprzód charci jedzą niż ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 74
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rok radża, Ptacy gnieżdżą po wierzchu, leży bydło w cieniu. Niechże go wicher zegnie ku ziemi w korzeniu, Kozy po nim tańcują; niechże z gruntu lęże, Świnia jeszcze nieźrałej żołędzi dosięże. Jeśliż to wicher z dębem, cóż piorun nie robi? Mało mu to obalić, na trzaski go drobi. Taż jest człeka, co drzewa upadłego, biera: Z tego nie rąbiąc, kto chce, trzaski na pal zbiera, A nad starym sirotą, skoro go obnaży Śmierć z mężnych synów, pastwi, komu się zabaży. We mnie masz, nie szukając daleko przykładu, Com do takiego przyszedł na starość
rok radża, Ptacy gnieżdżą po wierzchu, leży bydło w cieniu. Niechże go wicher zegnie ku ziemi w korzeniu, Kozy po nim tańcują; niechże z gruntu lęże, Świnia jeszcze nieźrałej żołędzi dosięże. Jeśliż to wicher z dębem, cóż piorun nie robi? Mało mu to obalić, na trzaski go drobi. Taż jest człeka, co drzewa upadłego, biera: Z tego nie rąbiąc, kto chce, trzaski na pal zbiera, A nad starym sirotą, skoro go obnaży Śmierć z mężnych synów, pastwi, komu się zabaży. We mnie masz, nie szukając daleko przykładu, Com do takiego przyszedł na starość
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 220
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to w oczach Duszo twoich zasię rzecz wielka/ która tylko kropelceś się przyuczyła/ i też jaką ciężkością przyjmujesz. ckni się na sercu/ gdy w oczach stanie/ a gdy do serca wpadnie/ rozumiesz że już zgoła serce zaleje/ i jeżeli możesz tedy i całej krople nie przyjmujesz. dzielić się musi i drobić co sercu jest przykrego/ a ono nie takby potrzeba/ raczejby kielich cały do krople wyssać/ choć w nim co czujesz najgorzczejszego. Kropla radości/ duszę w niebiesiech uweseli/ która tylko kropla się smutku kontentuje. potokami się oblewać będą/ którzy do krople jak nacięższe wypijają utrapienia. i wierę słusznie tak Bóg
to w oczách Duszo twoich zasię rzecz wielka/ ktora tylko kropelceś się przyuczyłá/ y też iáką ćiężkośćią przyimuiesz. ckni się ná sercu/ gdy w oczách stánie/ á gdy do sercá wpadnie/ rozumiesz że iuż zgołá serce záleie/ y jeżeli możesz tedy y cáłey krople nie przyimuiesz. dźielić się muśi y drobić co sercu iest przykrego/ á ono nie takby potrzebá/ ráczeyby kielich cáły do krople wyssáć/ choć w nim co czuiesz naygorzczeyszego. Kropla radośći/ duszę w niebieśiech vweseli/ ktora tylko kropla się smutku kontentuie. potokami się oblewáć będą/ ktorzy do krople iak naćięższe wypijaią vtrapienia. y wierę słusznie ták Bog
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 7
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
karmił, pragnącego poił, Pódź do nieba, a ty, żeś nie uczynił tego, Pódź do piekła, do diabła i aniołów jego. Alem ja w cię, zawoła kalwin, wierzył, Panie. Alem ja rzekł: Nie każdy w niebo się dostanie, Co mnie Panem nazywa, choć pacierze drobi, Rzecze Chrystus, choć pości, choć złego nie robi; Jeśli też nic dobrego, pewnie toż usłyszy. Przebóg, kędyż tu naszy podzieją się mniszy? Wżdy o dobrych uczynkach z gorliwością srogą Uczą? Cóż, kiedy sami czynić ich nie mogą. Niewiele się u tego pożywi potrzebny, Kto wszytko rozdał krewnym
karmił, pragnącego poił, Pódź do nieba, a ty, żeś nie uczynił tego, Pódź do piekła, do diabła i aniołów jego. Alem ja w cię, zawoła kalwin, wierzył, Panie. Alem ja rzekł: Nie każdy w niebo się dostanie, Co mnie Panem nazywa, choć pacierze drobi, Rzecze Chrystus, choć pości, choć złego nie robi; Jeśli też nic dobrego, pewnie toż usłyszy. Przebóg, kędyż tu naszy podzieją się mniszy? Wżdy o dobrych uczynkach z gorliwością srogą Uczą? Cóż, kiedy sami czynić ich nie mogą. Niewiele się u tego pożywi potrzebny, Kto wszytko rozdał krewnym
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 316
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do siebie ciągnie, prędzej swoje ruszania odprawując, i dla tego ruszania puls w biegających bywa prędszy. 11. Czemu gdy ciężar niesiemy prędko tchniemy? Do odetchnienia należą boki i piersi, kiedy ciężar niesiemy tedy muszkuły zabawione są, które pod czas oddychania piersi rozpieraja, i tak nie mając serce rozprzestrzenionego tchnienia, musi to drobiąc nagradzać, a zatym i puls prędkszy, i oddychanie bywa gęste. ROZDZIAŁ XVIII. O śmierci.
1. Czemu nie wszyscy jednaką śmierć mają? Przyczyny bowiem śmierci u różnych różne. V niektórych jako u tych co na gorączkę umierają, zbytni ogień gubi wszelką wilgotność, czasem ciepło gaśnie jako u starych, u niektórych
do siebie ćiągnie, prędzey swoie ruszánia odprawuiąc, y dla tego ruszánia puls w biegáiących bywa prędszy. 11. Czemu gdy ćiężar niesiemy prędko tchniemy? Do odetchnienia należą boki y pierśi, kiedy ćiężar niesiemy tedy muszkuły zábáwione są, ktore pod czás oddychánia piersi rozpieraia, y ták nie maiąc serce rozprzestrzenionego tchnienia, muśi to drobiąc nágradzać, á zátym y puls prętkszy, y oddychanie bywa gęste. ROZDZIAŁ XVIII. O śmierći.
1. Czemu nie wszyscy iednáką śmierć máią? Przyczyny bowiem śmierći u rożnych rożne. V niektorych iáko u tych co na gorączkę umieraią, zbytni ogien gubi wszelką wilgotność, czásem ćiepło gáśnie iáko u stárych, u niektorych
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 195
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
Ze nie jechał z ulissem/ a to do tąd żywy. Radby był tak Palamed został nieszczęśliwy Lubo żył/ lubby był zmarł bez sromoty mile. Tego ah o wydane szaleństwa fortele Jakby miałbyć nazdradzie Grekom spotwarzywszy/ Dowiódł/ złoto pokazał/ samże je zakrywszy. Przetoż lub on wygraniem siły Greckie drobi; Lub zabójstwem/ tak on sróg/ tak odważnie robi. Bądź on wymową cnego Nestora przechodzi/ W ten jednak cel póki żyw pewnie nie ugodzi/ Aby miał ujść przymowisk/ co Nestra zdradził; Gdy nań wołał/ aby się z posiłkiem przysadził: Taną końcką nierychły latami zwątlony/ Zdradzon od towarzysza: w
Ze nie iechał z vlissem/ á to do tąd żywy. Radby był ták Pálámed został nieszczęśliwy Lubo żył/ lubby był zmárł bez sromoty mile. Tego áh o wydáne szaleństwá fortele Iákby miałbyć názdrádźie Graekom spotwarzywszy/ Dowiodł/ złoto pokazał/ samże ie zakrywszy. Przetoż lub on wygrániem śiły Graeckie drobi; Lub zaboystwem/ tak on srog/ ták odważnie robi. Bądź on wymową cnego Nestorá przechodźi/ W ten iednák cel poki żyw pewnie nie vgodźi/ Aby miał vyść przymowisk/ co Nestrá zdrádźił; Gdy nań wołał/ áby się z pośiłkiem przysadźił: Táną końcką nierychły látámi zwątlony/ Zdrádzon od towárzyszá: w
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 316
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636