słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory I modrzewina czerni nie znająca, I terpentyną jedlina płacząca, I sośnia wielkiej w
słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory I modrzewina czerni nie znająca, I terpentyną jedlina płacząca, I sośnia wielkiej w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Góra jedna leżąca nad zatoką morską Portland znagła zapaliwszy się, wyrzucała płomienie, i kamienie. Skała jedna wysoka na 60 sążni, o mile w morze zaniesiona. Powietrze dymem było napełnione. Popioły o 30 mil niesło. Konie, i bydło rogate miały przez dwie lecie usta albo ucięte, albo zranione od piasku drobniuchnego, i cząstek ostrych zmieszanych z popiołem, jako toż samo przytrafiło się pod czas pożaru na wyspie Z. Jean Majen.
Trzęsienie ziemi w Algerze, które tam pospolicie we dwa, albo jednym dniu po deszczach przytrafiają się na końcu lata, albo na początku jesieni.
Dziewietnaście Zorze północe.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 12
. Gora iedna leżąca nad zatoką morską Portland znagła zapaliwszy się, wyrzucała płomienie, y kamienie. Skała iedna wysoka na 60 sążni, o mile w morze zaniesiona. Powietrze dymem było napełnione. Popioły o 30 mil niesło. Konie, y bydło rogate miały przez dwie lecie usta albo ucięte, albo zranione od piasku drobniuchnego, y cząstek ostrych zmieszanych z popiołem, iako toż samo przytrafiło się pod czas pożaru na wyspie S. Jean Mayen.
Trzęsienie ziemi w Algerze, ktore tam pospolicie we dwa, albo iednym dniu po deszczach przytrafiaią się na końcu lata, albo na początku iesieni.
Dziewietnaście Zorze pułnocne.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 12
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 176
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
samym Grudniu 14. a w Październiku 10 świeciły.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 11 calów, 4 2/3 linie.
1727. 9 Listopada trzęsienie ziemi w nowej Anglij. 9 Grudnia miedzy 10 i 11 wieczorną: tamże ziemia otworzywszy się w Neubury o 4 mile ku wschodowi północemu od Boston wyrzucała niezmierną moc piasku drobniuchnego zmieszanego z popiołem i z kawałami siarki. Trzęsienie, i łoskot tak był wielki, iż przeraził obywatelów kraju na 40 mil w koło rozciągającego się. Trzęsienie ponowione było 6 albo 7 razy w nocy, i nazajutrz, ale słabsze były od pierwszego. było też i w Boston, nie tak jednak gwałtowne. Przed trzęsieniem
samym Grudniu 14. á w Październiku 10 świeciły.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 11 calow, 4 2/3 linie.
1727. 9 Listopada trzęsienie ziemi w nowey Angliy. 9 Grudnia miedzy 10 y 11 wieczorną: tamże ziemia otworzywszy się w Neubury o 4 mile ku wschodowi pułnocnemu od Boston wyrzucała niezmierną moc piasku drobniuchnego zmieszanego z popiołem y z kawałami siarki. Trzęsienie, y łoskot tak był wielki, iż przeraził obywatelow kraiu na 40 mil w koło rozciągającego się. Trzęsienie ponowione było 6 albo 7 razy w nocy, y nazaiutrz, ale słabsze były od pierwszego. było też y w Boston, nie tak iednak gwałtowne. Przed trzęsieniem
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 182
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
: popiołu wysokość była na 3, lub 4 cale. Przed tym deszczem popiołu poprzedżył deszcz drobnego piasku złączony na różnych miejscach z obłokami Chrabąszczów wielkich i smrodliwych, które na wyspach Antylijskich księgi, i szaty jak myszy gryzą. W jednym momencie ziemia niemi była okryta, ale we 24 godzinach zniknęły. Nastąpił znowu deszcz ziemi drobniuchnej, smrodliwej, białej, czerwonej zielonej.
Zaraza morowa na krowy w Tubingen.
Cztery razy widziane Zorze północe.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 16 calów, 10 linii.
1745. 17 Sierpnia. Grad dziwny: Leżał przez dni dwanaście niestopiony: w Listopadzie, Powodź znaczna rzeki Durance po trzykroć.
Trzy Zorze północe widziane
: popiołu wysokość była na 3, lub 4 cale. Przed tym deszczem popiołu poprzedżił deszcz drobnego piasku złączony na rożnych mieyscach z obłokami Chrabąszczow wielkich y smrodliwych, ktore na wyspach Antyliyskich księgi, y szaty iak myszy gryzą. W iednym momencie ziemia niemi była okryta, ale we 24 godzinach zniknęły. Nastąpił znowu deszcz ziemi drobniuchney, smrodliwey, białey, czerwoney zieloney.
Zaraza morowa na krowy w Tubingen.
Cztery razy widziane Zorze pułnocne.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 16 calow, 10 linii.
1745. 17 Sierpnia. Grad dziwny: Leżał przez dni dwanaście niestopiony: w Listopadzie, Powodź znaczna rzeki Durance po trzykroć.
Trzy Zorze pułnocne widziane
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 193
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
władzy, urzędem, honorem i fortuną własnego.
Człowiek z urodzenia podły, żadnej jurysdykcji władzy nad drugimi nie mający, za jedną duszę swoją Bogu sędziemu odpowie. Pan za sto, tysiąc, zgoła tyle dusz odda rachunek, ile miał poddanych. Poddany będzie miał wymówkę, ale pan jaką? Sługa, poddany swoim się drobniuchnym rozumem i prostotą wymówi, pan czym? I jakim sposobem? Pewnie zbytnią swoją chciwością i w rzeczach doczesnych zatopieniem? Grubą a dobrowolną ślepotą, niedostatkiem pobożności w sobie i ludzkości ku innym? Pewnie oziębłością swoją i małą w znamienitych członkach religii wymówi się wiarą?
O Boże sprawiedliwy! O Boże miłościwy! Ani w sprawiedliwości
władzy, urzędem, honorem i fortuną własnego.
Człowiek z urodzenia podły, żadnej jurysdykcji władzy nad drugimi nie mający, za jedną duszę swoją Bogu sędziemu odpowie. Pan za sto, tysiąc, zgoła tyle dusz odda rachunek, ile miał poddanych. Poddany będzie miał wymówkę, ale pan jaką? Sługa, poddany swoim się drobniuchnym rozumem i prostotą wymówi, pan czym? I jakim sposobem? Pewnie zbytnią swoją chciwością i w rzeczach doczesnych zatopieniem? Grubą a dobrowolną ślepotą, niedostatkiem pobożności w sobie i ludzkości ku innym? Pewnie oziębłością swoją i małą w znamienitych członkach religii wymówi się wiarą?
O Boże sprawiedliwy! O Boże miłościwy! Ani w sprawiedliwości
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 487
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
piece i ogniska, gdzie placki z rozynkami, knysze, przekładane kołacze cieple i łopaty tudzież — weźm sobie który chcesz, jedz. A wkoło onych pieców wino i mleko ciecze, i przykowane bachelki dla czerpania. Jest tam góra jedna z tartego twarogu bieluchna, na której wierzchołku kocieł z ogniem, a w nim kloseczki drobniuchne wyskakują z Kotla i taczają się po onym twarogu aż do rzeki, która płynie z topionego masła. Gdzie widelca długie i łyżki, jedz smaczno; potem, napiwszy się czego smacznego, ukłaść się też tam na polach cukry w głowach lodowate robione, ba i faryna. i melony słodziusieńkie. Mosty przez rzeczki z biskoktu
piece i ogniska, gdzie placki z rozynkami, knysze, przekładane kołacze cieple i łopaty tudzież — weźm sobie który chcesz, jedz. A wkoło onych pieców wino i mleko ciecze, i przykowane bachelki dla czerpania. Jest tam góra jedna z tartego twarogu bieluchna, na której wierzchołku kocieł z ogniem, a w nim kloseczki drobniuchne wyskakują z Kotla i taczają sie po onym twarogu aż do rzeki, która płynie z topionego masła. Gdzie widelca długie i łyżki, jedz smaczno; potem, napiwszy się czego smacznego, ukłaść się też tam na polach cukry w głowach lodowate robione, ba i faryna. i melony słodziusieńkie. Mosty przez rzeczki z biskoktu
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 341
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
innych twardych rzeczy samym tarciem ogień wyprowadzamy: w machinie zaś elektrycznej z wody, z likworów wszelkich i z lodu nawet, i tymże lodem wódki zapalamy. 3 Jedna iskierka pożar wznieciwszy miasta w perzynę obraca, jakiejże tu mocy, jakiego wzruszenia potrzeba, aby tak wielkich mass cząstki od cząstek oddzieliła i w proszek drobniuchny obróciła? Ta moc, to wzruszenie, możesz pochodzić od samej tylko mocy, i wzruszenia, którym iskierka owa ze stali jest wyprowadzona? Nigdyby z tak małej przyczyny tak wielki skutek nienastąpił, gdyby ogień wszędzie i w każdej rzeczy nie znajdowal się. lskra tedy nic innego nie czyni tylko otwiera drogę i wrota
innych twardych rzeczy samym tarciem ogień wyprowadzamy: w machinie zaś elektryczney z wody, z likworów wszelkich y z lodu nawet, y tymże lodem wódki zapalamy. 3 Jedna iskierka pożar wznieciwszy miasta w perzynę obraca, iakieyże tu mocy, iakiego wzruszenia potrzeba, aby tak wielkich mass cząstki od cząstek oddzieliła y w proszek drobniuchny obróciła? Ta moc, to wzruszenie, możesz pochodzić od samey tylko mocy, y wzruszenia, którym iskierka owa ze stali iest wyprowadzona? Nigdyby z tak małey przyczyny tak wielki skutek nienastąpił, gdyby ogień wszędzie y w każdey rzeczy nie znaydowal się. lskra tedy nic innego nie czyni tylko otwiera drogę y wrota
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 99
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
jest wiele gradusów co dziennie ubiega kometa. Dymy że kometa jednego dnia odległa była od skopa na 10 gradusów, a drugiego dnia 13 gradusów: więc kometa przez dzień ubiegła 3 gradusy.
Jakiż jest bieg prawdziwy i droga komet?
Imaginuj sobie przeciąg niezmierny sam tylko ogień, to jest żywioł rzadziuchny, ruchawy, z drobniuchnych kulek składający się, zawierający: w tym przeciągu sfera ognista wielkością milion razy ziemię przechodząca na niczym nie wsparta, i prawie zmiejsca nieruszając się, kręci się około osi swojej, i obrót ten we 25 i 1/2 dni kończy. Ta sfera ognista jest słońce, nie leży ani we śrzodku, ani
iest wiele gradusow co dziennie ubiega kometa. Dymy że kometa jednego dnia odległa była od skopa na 10 gradusow, a drugiego dnia 13 gradusow: więc kometa przez dzień ubiegła 3 gradusy.
Jakiż iest bieg prawdziwy y droga komet?
Imaginuy sobie przeciąg niezmierny sam tylko ogień, to iest żywioł rzadziuchny, ruchawy, z drobniuchnych kulek składaiący się, zawieraiący: w tym przeciągu sfera ognista wielkością million razy ziemię przechodząca na niczym nie wsparta, y prawie zmieysca nieruszaiąc się, kręci się około osi swoiey, y obrot ten we 25 y 1/2 dni kończy. Ta sfera ognista iest słońce, nie leży ani we śrzodku, ani
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 122
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
na owę stronę po kilkakroć/ acz niewidziano nikogo/ ktoby jej to czynił. Rychło potym/ jedna służebna wszedszy do spiżarniej/ obaczy Katarzynę/ a ona się podnosi/ chcąc ją uderzyć jednym statkiem: i zaraz nazad cofnęła się tamta; ale on statek ciśniony na mur/ rozpierzchł się z wielkim grzmotem na drobniuchne kęsy. Obraz P. Jezusów zawieszony na murze/ zaraz też był stłuczony/ i na kęsy popsowany. Jedno dziecię we 4 lata/ poczęło wrzeszczeć wołając: Matko/ matko/ oto mię Katarzyna dawi: i nie przestało wołać i ślinić się/ aże mu zawieszono niektóre Relikwie u szyje. Nakoniec gospodyni chcąc pozbyć
ná owę stronę po kilkakroć/ ácz niewidźiano nikogo/ ktoby iey to czynił. Rychło potym/ iedná służebna wszedszy do spiżárniey/ obaczy Káthárzynę/ á ona się podnośi/ chcąc ią vderzyć iednym státkiem: y záraz názad cofnęłá się támtá; ále on státek ćiśniony ná mur/ rozpierzchł się z wielkim grzmotem ná drobniuchne kęsy. Obraz P. Iezusow záwieszony ná murze/ záraz też był stłuczony/ y ná kęsy popsowány. Iedno dźiećię we 4 látá/ poczęło wrzeszczeć wołáiąc: Mátko/ mátko/ oto mię Kátharzyná dawi: y nie przestáło wołáć y ślinić się/ áże mu záwieszono niektore Reliquie v szyie. Nákoniec gospodyni chcąc pozbyć
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 77
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
miejsca/ cienkiego/ obłego/ i rumiennego: wiele gałązek od siebie puszczając mszystych/ i miękko kosmatych: Na wierzchu kłącza miasto kwiecia/ wyrastają główki dzikawej albo ciemno rumiennej barwy/ łuskate/ pełno w sobie mając komorek/ albo dziurek: które się w Księżycu Czerwcu otwierają i zieją/ puszczając z siebie kwiateczki zielone/ drobniuchne/ mając w środku jako włoski jakie żółte. Te gdy okwitną/ bywa z nich nasienie graniste/ szarawe/ zlekka wełniste: Z którego potym znowu wschodzi na wiosnę. Kłącze Kwiat Księgi Pierwsze. Nasienie. Korzeń.
Druga mniejsza/ korzenia drobniejszego/ blado żółtego: jednak nie mniej usta ściągającego/ jako i pierwsza
mieyscá/ ćienkiego/ obłego/ y rumiennego: wiele gáłązek od śiebie pusczáiąc mszystych/ y miękko kosmátych: Ná wierzchu kłącza miásto kwiećia/ wyrastáią głowki dźikáwey álbo ćiemno rumienney bárwy/ łuskáte/ pełno w sobie máiąc komorek/ álbo dźiurek: ktore sie w Xiężycu Czerwcu otwieráią y źieią/ pusczáiąc z śiebie kwiatecżki źielone/ drobniuchne/ máiąc w środku iáko włoski iákie żołte. Te gdy okwitną/ bywa z nich naśienie grániste/ száráwe/ zlekká wełniste: Z ktorego potym znowu wschodźi ná wiosnę. Kłącze Kwiát Kśięgi Pierwsze. Naśienie. Korzeń.
Druga mnieysza/ korzeniá drobnieyszego/ bládo żołtego: iednák nie mniey vstá śćiągáiącego/ iáko y pierwsza
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 80
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613