odwdzięczyć takiej miłości, prócz zdrowiem. Lecz cię już nie chcę więcej swoim trenem żalić, Nie chcę, lejąc oleju miasto wody, palić Pańskiego serca; dosyć ma obrotów z siebie, Gdy po Apolinarze Zofiją dziś grzebie. Więc, wielmożny starosta, kiedy dłużej tu żyć Nie mogła, każ jej ten wiersz na marmurze drużyć: Zofija tu z Potoka, którą śmierć usypia, Leży: Jana, starostę sądeckiego z Lipia, Owdowiwszy; nie pierwej jednak w trumnie lęże, Aż wszytkie żeniące się w tym upomni męże, Że cnota (bo uroda barzo lekkiej wagi) Przenosi wojewodze na świecie posagi. W piętnastym na kobierzec, a w drugim
odwdzięczyć takiej miłości, prócz zdrowiem. Lecz cię już nie chcę więcej swoim trenem żalić, Nie chcę, lejąc oleju miasto wody, palić Pańskiego serca; dosyć ma obrotów z siebie, Gdy po Apolinarze Zofiją dziś grzebie. Więc, wielmożny starosta, kiedy dłużej tu żyć Nie mogła, każ jej ten wiersz na marmurze drużyć: Zofija tu z Potoka, którą śmierć usypia, Leży: Jana, starostę sądeckiego z Lipia, Owdowiwszy; nie pierwej jednak w trumnie lęże, Aż wszytkie żeniące się w tym upomni męże, Że cnota (bo uroda barzo lekkiej wagi) Przenosi wojewodze na świecie posagi. W piętnastym na kobierzec, a w drugim
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 540
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grzbietem, Sławny Dunajec jako Druentia rzeka Strumieniem zrazu cienkim, ale szybkim ścieka; Dalej Poprad i insze w się zebrawszy strugi, Łomie pobrzeżne skały w rozliczne frambugi; Podgórskich gospodarzów stąd na drzewie zbitem Do Wisły, z Wisłą w morze pławi trafty z żytem. Stąd się wzięło u starych Drużyny przezwisko, Że sobie gwałtem drużyć musiała rzeczysko; Dziś Donajcem od Donu abo od Donaju Zowiemy, od wielkich rzek wschodowego kraju. Myli się i nie wiem, co na to go rozgrzesza, Kto Drużynę z Śreniawą w polskich herbach miesza. Wszyscy się, z słówka dowód biorąc, z prawdą miną, Że dobrą kompaniją zowiemy drużyną, Choć właśnie znaczy
grzbietem, Sławny Dunajec jako Druentia rzeka Strumieniem zrazu cienkim, ale szybkim ścieka; Dalej Poprad i insze w się zebrawszy strugi, Łomie pobrzeżne skały w rozliczne frambugi; Podgórskich gospodarzów stąd na drzewie zbitem Do Wisły, z Wisłą w morze pławi trafty z żytem. Stąd się wzięło u starych Drużyny przezwisko, Że sobie gwałtem drużyć musiała rzeczysko; Dziś Donajcem od Donu abo od Donaju Zowiemy, od wielkich rzek wschodowego kraju. Myli się i nie wiem, co na to go rozgrzesza, Kto Drużynę z Śreniawą w polskich herbach miesza. Wszyscy się, z słówka dowód biorąc, z prawdą miną, Że dobrą kompaniją zowiemy drużyną, Choć właśnie znaczy
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 401
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na Polaki, tamten sidła przędzie Na Dilawera, który podsiadł go w urzędzie. I kiedy się z Szemberkiem jako z pobratymem Żegnał, z którym tu razem stanął pod Chocimem: „I mnieć jeszcze Bóg poda sposobów tak wiela, Potłumiwszy głównego gdy nieprzyjaciela, Mogę się narodowi polskiemu przysłużyć”. Na marmorze zwykł krzywdę urażony drużyć. Jakoż krótko fortuna Dilawera trzyma, Gdy go zrzuci, a znowu weźmie Husseima; I jako się wspomniało, za różaną prawie Stanął był Zbaraskiemu naszemu w odprawie. Kto widział Turki, kiedy pod Chocim przybyli Konno, strojno, gromadno; tak się uskromili, Przysiągłbyś, że nie oni; rzadkie, kuse
na Polaki, tamten sidła przędzie Na Dilawera, który podsiadł go w urzędzie. I kiedy się z Szemberkiem jako z pobratymem Żegnał, z którym tu razem stanął pod Chocimem: „I mnieć jeszcze Bóg poda sposobów tak wiela, Potłumiwszy głównego gdy nieprzyjaciela, Mogę się narodowi polskiemu przysłużyć”. Na marmorze zwykł krzywdę urażony drużyć. Jakoż krótko fortuna Dilawera trzyma, Gdy go zrzuci, a znowu weźmie Husseima; I jako się wspomniało, za różaną prawie Stanął był Zbaraskiemu naszemu w odprawie. Kto widział Turki, kiedy pod Chocim przybyli Konno, strojno, gromadno; tak się uskromili, Przysiągłbyś, że nie oni; rzadkie, kuse
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 332
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kłamliwym zgrzeszyła szacunkiem Za to karana nieomylnie była; Ów zaś uczczony został podarunkiem Który to wyda; zaczym gdy ich siła; Myślą się przecię zasłonić warunkiem Cesarską Siostrę, Antoniego Zonę Na swoich fortun kaptując obronę. LXXXV. Pierwsza przyrzekła szczerze im usłużyć, Druga ich spędzić kazała od proga; Skąd pohańbione gdy im niechce drużyć Pchną się przez rynek gdzie ich wiodła droga Do Trybunału; myśląc go w tym użyć Rum czyni wszędzie warta i załoga A te ujrzawszy Trzech Mężów honory Przez Hortensyą zaczną swe perory. LXXXVI. Potrzebującym ratunku waszego, Co nam przystało, tośmy uczyniły. Byłyśmy u Sióstr, i u Zon każdego, Zebrząć żeby
kłamliwym zgrzeszyła szacunkiem Za to karana nieomylnie była; Ow zas uczczony został podarunkiem Ktory to wyda; zaczym gdy ich siła; Myslą się przecię zasłonić warunkiem Cesarską Siostrę, Antoniego Zonę Na swoich fortun kaptuiąc obronę. LXXXV. Pierwsza przyrzekła sżczerze im usłużyć, Druga ich spędzić kazała od proga; Zkąd pohańbione gdy im niechce drużyć Pchną się przez rynek gdzie ich wiodła droga Do Trybunału; mysląc go w tym użyć Rum czyni wszędzie warta y załoga A te uyrzawszy Trzech Mężow honory Przez Hortensyą zaczną swe perory. LXXXVI. Potrzebuiącym ratunku waszego, Co nam przystało, tośmy uczyniły. Byłyśmy u Siostr, y u Zon każdego, Zebrząć żeby
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 180
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693