go Bajanem dziś zową, przyczyna. Znowu ksiądz: „Ja, Maryna”, ów też: „Ja, Maryna.” Że wszytko trzeba mówić, rozumie, pod grzechem, Co ksiądz rzecze. Ledwie się nie pukamy śmiechem. Więc że nie wiedział, kiedy rodzicom się kłaniać, I tak było z czego drwić i czemu przyganiać; Przy oddawaniu panny nie każą mu, aże Trąci go z nich który w bok, skoro czas pokaże. Prawi ktoś oracyją o Ewie z Adamem, Jako zawsze źle było człekowi żyć samem,
Jako niemiłosiernie Kain zabił Abla. Wtem go czyjaś niechcący w bok trąciła szabla, A ten szast panu
go Bajanem dziś zową, przyczyna. Znowu ksiądz: „Ja, Maryna”, ów też: „Ja, Maryna.” Że wszytko trzeba mówić, rozumie, pod grzechem, Co ksiądz rzecze. Ledwie się nie pukamy śmiechem. Więc że nie wiedział, kiedy rodzicom się kłaniać, I tak było z czego drwić i czemu przyganiać; Przy oddawaniu panny nie każą mu, aże Trąci go z nich który w bok, skoro czas pokaże. Prawi ktoś oracyją o Ewie z Adamem, Jako zawsze źle było człekowi żyć samem,
Jako niemiłosiernie Kain zabił Abla. Wtem go czyjaś niechcący w bok trąciła szabla, A ten szast panu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 126
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał, więc wy przyjdźcie sami, Prędzej robota będzie niż z krawcami.. DRUŻYNA ZAPUSTNA
Zapuszczam bez was szczerze dni szalone, Tęsknicą mając serce napełnione, Bo waszę sobie wspomniawszy drużynę, Jeślim nie smutny, niechaj nagle ginę. Każdy z was dobry i drwić, i żartować, W karty, warcaby grać, skakać, fryjować, Ale to właśnie zapustna drużyna, Że rzadko u was głowa próżna wina. Niechaj gdzie indziej mężnie harce zwodzą, Niechaj ćwiczenie rządzą, konia wodzą, Niechaj z kopiją do pierścienia gonią I sztuk szermierskich dokazują z bronią, Może kto lepiej władnąć gdzie
żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał, więc wy przyjdźcie sami, Prędzej robota będzie niż z krawcami.. DRUŻYNA ZAPUSTNA
Zapuszczam bez was szczerze dni szalone, Tęsknicą mając serce napełnione, Bo waszę sobie wspomniawszy drużynę, Jeślim nie smutny, niechaj nagle ginę. Każdy z was dobry i drwić, i żartować, W karty, warcaby grać, skakać, fryjować, Ale to właśnie zapustna drużyna, Że rzadko u was głowa próżna wina. Niechaj gdzie indziej mężnie harce zwodzą, Niechaj ćwiczenie rządzą, konia wodzą, Niechaj z kopiją do pierścienia gonią I sztuk szermierskich dokazują z bronią, Może kto lepiej władnąć gdzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 29
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
NIEPŁODNEGO
Jużeś i perły wyjadł, i apteki, Żeby przypisać dzieci do metryki, Pijesz dekokty i polewkę zdrową, Nawiedzasz z panią Gidle, Częstochową I do Leżajska miewasz dróżki chyże; Radzę-ć: z Leżajskiem sprzągnij Święte Krzyże. DO SWOICH KSIĄŻEK
Hola! Już dosyć, dosyć, moja księgo! A ty drwić jeszcze napierasz się tęgo. Porzuć obyczaj świegoty tak brzydki, Ma krótka księga, a pewne pożytki.
Naprzód ci powiem, a powiem ci szczerze: Mniejszy koszt, mniejsza i szkoda w papierze; Druga: tęskliwy pisarz z drukarczyki Nie tak kląć będą pomierne wierszyki; Potem, gdy przyjdziesz w ręce mądrych ludzi, Rzeką
NIEPŁODNEGO
Jużeś i perły wyjadł, i apteki, Żeby przypisać dzieci do metryki, Pijesz dekokty i polewkę zdrową, Nawiedzasz z panią Gidle, Częstochową I do Leżajska miewasz dróżki chyże; Radzę-ć: z Leżajskiem sprzągnij Święte Krzyże. DO SWOICH KSIĄŻEK
Hola! Już dosyć, dosyć, moja księgo! A ty drwić jeszcze napierasz się tęgo. Porzuć obyczaj świegoty tak brzydki, Ma krótka księga, a pewne pożytki.
Naprzód ci powiem, a powiem ci szczerze: Mniejszy koszt, mniejsza i szkoda w papierze; Druga: tęskliwy pisarz z drukarczyki Nie tak kląć będą pomierne wierszyki; Potem, gdy przyjdziesz w ręce mądrych ludzi, Rzeką
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 70
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą; Póty ścierpię ogień rzewny, Póki pała wzajemnie, Ale jako poczną drwić ze mnie, Nie chcę tak i królewny.
Ten jednak godzien nagany, Który, gdy mu się wiedzie, Pragnie przecię odmiany; Ja, choć stoję jak na ledzie, Całuję swe kajdany I póki na mię łaskawa będzie, Nie naprę się zamiany. PIEŚŃ
Myśli ma, coś sercu pociecha jedyna, Gdy sobie
Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą; Póty ścierpię ogień rzewny, Póki pała wzajemnie, Ale jako poczną drwić ze mnie, Nie chcę tak i królewny.
Ten jednak godzien nagany, Który, gdy mu się wiedzie, Pragnie przecię odmiany; Ja, choć stoję jak na ledzie, Całuję swe kajdany I póki na mię łaskawa będzie, Nie naprę się zamiany. PIEŚŃ
Myśli ma, coś sercu pociecha jedyna, Gdy sobie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 292
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
prawo, i lice
Instyguje, że złodziej winien szubienice. Długo na to osieckie prawo nie pozwala: Tu każe sprawiedliwość, tu zaś bez kowala Niewygoda. Na koniec, gdy się długo waha, Obieszą za kowala drugiego Stalmacha. 102. PROSTAK W ZALOTY
Symplak jeden w zaloty przyjechał do dworki; Zaraz z niego zacznie drwić i wybierać wzorki. Ten, szedłszy do kolasy, która stała w stajni: „Zaprzęgaj, Matyjaszu, bo z nas drwi ta pani.” „Chyba — rzecze — z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec
prawo, i lice
Instyguje, że złodziej winien szubienice. Długo na to osieckie prawo nie pozwala: Tu każe sprawiedliwość, tu zaś bez kowala Niewygoda. Na koniec, gdy się długo waha, Obieszą za kowala drugiego Stalmacha. 102. PROSTAK W ZALOTY
Symplak jeden w zaloty przyjechał do dworki; Zaraz z niego zacznie drwić i wybierać wzorki. Ten, szedszy do kolasy, która stała w stajni: „Zaprzęgaj, Matyjaszu, bo z nas drwi ta pani.” „Chyba — rzecze — z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kowala drugiego Stalmacha. 102. PROSTAK W ZALOTY
Symplak jeden w zaloty przyjechał do dworki; Zaraz z niego zacznie drwić i wybierać wzorki. Ten, szedłszy do kolasy, która stała w stajni: „Zaprzęgaj, Matyjaszu, bo z nas drwi ta pani.” „Chyba — rzecze — z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec na zadzie przez las, Polak w przedzie Gdzieś w niedaleką drogę społem jedzie. Trafi się gałąź, Polak jej tym chyżej Przytrzyma, aż się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na
kowala drugiego Stalmacha. 102. PROSTAK W ZALOTY
Symplak jeden w zaloty przyjechał do dworki; Zaraz z niego zacznie drwić i wybierać wzorki. Ten, szedszy do kolasy, która stała w stajni: „Zaprzęgaj, Matyjaszu, bo z nas drwi ta pani.” „Chyba — rzecze — z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec na zadzie przez las, Polak w przedzie Gdzieś w niedaleką drogę społem jedzie. Trafi się gałąź, Polak jej tym chyżej Przytrzyma, aż się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdziekolwiek się obróci, zasmradza.” 21 (D). CZŁOWIEK DO ZEGARKA
Dostał mi się zegarek po rodzicu, który Nie potrzebował dotąd żadnej korektury. Darmo kupił, choćby go zapłacił najdrożej, Osobliwej intraty kto nań nie odłoży, Tak się kazić, tak zwykły zegary się mienić. Aż też i mój pocznie drwić i w liczbie szeplenić. Więc skoro go zegarmistrz w Krakowie rozbiera: „Siedmdziesiąt lat, jako się — rzecze do mnie — ściera Struna słaba, zrobione kółka i sprężyny.” Dziwujże się, pomyślę, człowiekowi z gliny: Jeśli starość żelazu dokuczy tak srodze, Czyż przed siedmiądziesiąt lat człeka nie ogłodze? Wżdy
gdziekolwiek się obróci, zasmradza.” 21 (D). CZŁOWIEK DO ZEGARKA
Dostał mi się zegarek po rodzicu, który Nie potrzebował dotąd żadnej korektury. Darmo kupił, choćby go zapłacił najdrożej, Osobliwej intraty kto nań nie odłoży, Tak się kazić, tak zwykły zegary się mienić. Aż też i mój pocznie drwić i w liczbie szeplenić. Więc skoro go zegarmistrz w Krakowie rozbiera: „Siedmdziesiąt lat, jako się — rzecze do mnie — ściera Struna słaba, zrobione kółka i sprężyny.” Dziwujże się, pomyślę, człowiekowi z gliny: Jeśli starość żelazu dokuczy tak srodze, Czyż przed siedmiądziesiąt lat człeka nie ogłodze? Wżdy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 533
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
okazji. Bowiem to wszyscy zgodnie powiadają, Ze Cudzoziemców nazbyt narażają; A tak przy Domu zostawszy Panowie I niemal wszyscy Oficjerowie Poślą na wojnę kuse regimenty, A tu zbierają nowe supplementy. To tak Rycerzów. Lecz złych słusznie gani Poeta, Dworskich nie chce tykac ani Ich śmie urażać, i lub miałby z czego Drwić i nasmiać się, jednak milczy tego, Obawiając się, by mu popędliwe Pióro na potym nie było szkodliwe. Arwonci Diabłu (mowi) lubo widzę Błazna i w sobie słusznie z niego szydzę, Lubo to frant jest, ten dureń mym zdaniem I figę trzeba pokazować za nim Jednakże się mu kłaniam: bo faworu
okazyi. Bowiem to wszyscy zgodnie powiadaią, Ze Cudzoziemcow nazbyt narażaią; A tak przy Domu zostawszy Panowie Y niemal wszyscy Officyerowie Poślą na woynę kuse regimenty, A tu zbieraią nowe supplementy. To tak Rycerzow. Lecz złych słusznie gani Poeta, Dworskich nie chce tykac ani Ich śmie urażać, y lub miałby z czego Drwić y nasmiać się, iednak milczy tego, Obawiaiąc się, by mu popędliwe Pioro na potym nie było szkodliwe. Arwonci Diabłu (mowi) lubo widzę Błazna y w sobie słusznie z niego szydzę, Lubo to frant iest, ten dureń mym zdaniem Y figę trzeba pokazować za nim Jednakże się mu kłaniam: bo faworu
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A8v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
złący; A co nademną w swej się pastwi rzędzie, Miłosierniejsza niech nad tobą będzie. Nie wstydzę się ja, ażebyś chciał zbliżyć Ku mnie; o to się do nóg twoich zniżyć, Gdzież moja teraz powaga? bez sromu, I słowa ledwie wymówione komu? Gdzie? com się zdała zawsze drwić z miłości? Nie życząc nigdy znać lekkomyślności? Gdyby, co teraz ubolewam na nie, Miało co w sobie pewności kochanie. Dziś zwyciężona, ściągam pod twe nogi Królewskie ramię, Hyppolicie drogi: Bo kto zakocha, do siebie nie widzi, Co go ozdobi, albo co zawstydzi. Odważyłam się wyzuć wstyd niewinny
złączy; A co nádemną w swey się pástwi rzędźie, Miłośiernieysza niech nád tobą będźie. Nie wstydzę się iá, áżebyś chćiał zbliżyć Ku mnie; o to się do nog twoich zniżyć, Gdźież moiá teraz powagá? bez sromu, Y słowá ledwie wymowione komu? Gdźie? com się zdáłá záwsze drwić z miłośći? Nie życząc nigdy znáć lekkomyślnośći? Gdyby, co teráz ubolewam ná nie, Miáło co w sobie pewnośći kochánie. Dźiś zwyćiężona, śćiągam pod twe nogi Krolewskie rámię, Hyppolićie drogi: Bo kto zákocha, do siebie nie widźi, Co go ozdobi, álbo co záwstydźi. Odważyłám się wyzuć wstyd niewinny
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 51
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nigdy; jeżeli zaś do zgody przyjdzie, ja i o cztery mile od Warszawy dam swoje zdanie, a Wci uczynić będzie z tym wszystkim wolno, co będzie wola Wci. Ale się bardzo tego boję, żeby pod pretekstem zgody ta sprawa z tego nie spadła sejmu; a oni potem, miasto zgody, drwić z nas będą. Drugi zaś list poturbował mię niesłychanie, tak że już sam z sobą nie wiem co mam czynić i jako się obrócić, bo się boję, aby złe zdrowie pozwoliło Wci mojej pannie do mnie wyjechać. Jam się już był porachował (zrozumiawszy po drodze, że nie najgorsza) nie w
nigdy; jeżeli zaś do zgody przyjdzie, ja i o cztery mile od Warszawy dam swoje zdanie, a Wci uczynić będzie z tym wszystkim wolno, co będzie wola Wci. Ale się bardzo tego boję, żeby pod pretekstem zgody ta sprawa z tego nie spadła sejmu; a oni potem, miasto zgody, drwić z nas będą. Drugi zaś list poturbował mię niesłychanie, tak że już sam z sobą nie wiem co mam czynić i jako się obrócić, bo się boję, aby złe zdrowie pozwoliło Wci mojej pannie do mnie wyjechać. Jam się już był porachował (zrozumiawszy po drodze, że nie najgorsza) nie w
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 106
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962