imci Wiśniowieckiego, który się nie chciał rad widzieć hetmanem polnym i być subalternus pod ip. starostą bobrujskim.
W Koronie hetmani koronni i ich przeciwna konfederacja nic na zgubę ojczyzny nie uważają, nie biorą się do zgody, brną i dalej się zapędzają w swoich zawziętościach. Kraj się gubi, bo partii gwałt, a każda drze.
Moskwa Wołoszę szwedzką koło Chołnia i Swisłoczy ruskiej, kilka razy trzepie.
Trybunał wielkiego księstwa litewskiego pierwszy pod imieniem króla imci Stanisława zaczął się hoc Anno; dyrektorem jego ip. wojewoda wileński hetman wielki wielkiego księstwa litewskiego; duchownym marszałkiem ja, który potem i cały trybunał sądziłem pod moją laską.
Król imć szwedzki ruszył
imci Wiśniowieckiego, który się nie chciał rad widzieć hetmanem polnym i być subalternus pod jp. starostą bobrujskim.
W Koronie hetmani koronni i ich przeciwna konfederacya nic na zgubę ojczyzny nie uważają, nie biorą się do zgody, brną i daléj się zapędzają w swoich zawziętościach. Kraj się gubi, bo partyi gwałt, a każda drze.
Moskwa Wołoszę szwedzką koło Chołnia i Swisłoczy ruskiéj, kilka razy trzepie.
Trybunał wielkiego księstwa litewskiego pierwszy pod imieniem króla imci Stanisława zaczął się hoc Anno; dyrektorem jego jp. wojewoda wileński hetman wielki wielkiego księstwa litewskiego; duchownym marszałkiem ja, który potém i cały trybunał sądziłem pod moją laską.
Król imć szwedzki ruszył
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 260
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
uczynił, choć z pretensji jakich, brat, albo siostrzeniec, albo krewny. Cięższy ból od swego cierpieć. Daj my tedy to, że wszystkie egzorbitancje wypełnia szwed, bo według nas nieprzyjaciel, według nas malkontent z polaków że go nie dobrze przyjęli, justam causam cum interesse Reipubl. łączącego; ale sas za co drze? Czy to w Polsce i w Litwie stół najęty mają, co tylko jedzą, piją, drą, a kiedy bić się, to niemasz? auksiliarne wojsko wprowadzone dla zniszczenia kraju tylko, a pytaj się ichmościów, czy chcą batalii? Oj! śmierdzą szwedzi, niechże i w krzywdach zadanych ojczyźnie, nie
uczynił, choć z pretensyi jakich, brat, albo siostrzeniec, albo krewny. Cięższy ból od swego cierpieć. Daj my tedy to, że wszystkie exorbitancje wypełnia szwed, bo według nas nieprzyjaciel, według nas malkontent z polaków że go nie dobrze przyjęli, justam causam cum interesse Reipubl. łączącego; ale sas za co drze? Czy to w Polsce i w Litwie stół najęty mają, co tylko jedzą, piją, drą, a kiedy bić się, to niemasz? auxiliarne wojsko wprowadzone dla zniszczenia kraju tylko, a pytaj się ichmościów, czy chcą batalii? Oj! śmierdzą szwedzi, niechże i w krzywdach zadanych ojczyznie, nie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 422
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
cierpieć. Daj my tedy to, że wszystkie egzorbitancje wypełnia szwed, bo według nas nieprzyjaciel, według nas malkontent z polaków że go nie dobrze przyjęli, justam causam cum interesse Reipubl. łączącego; ale sas za co drze? Czy to w Polsce i w Litwie stół najęty mają, co tylko jedzą, piją, drą, a kiedy bić się, to niemasz? auksiliarne wojsko wprowadzone dla zniszczenia kraju tylko, a pytaj się ichmościów, czy chcą batalii? Oj! śmierdzą szwedzi, niechże i w krzywdach zadanych ojczyźnie, nie będzie wwmpanom taediosum przysłuchać się, kto więcej czyni nam inkonwencji, czy szwed czy sas? Jeśli męczą
cierpieć. Daj my tedy to, że wszystkie exorbitancje wypełnia szwed, bo według nas nieprzyjaciel, według nas malkontent z polaków że go nie dobrze przyjęli, justam causam cum interesse Reipubl. łączącego; ale sas za co drze? Czy to w Polsce i w Litwie stół najęty mają, co tylko jedzą, piją, drą, a kiedy bić się, to niemasz? auxiliarne wojsko wprowadzone dla zniszczenia kraju tylko, a pytaj się ichmościów, czy chcą batalii? Oj! śmierdzą szwedzi, niechże i w krzywdach zadanych ojczyznie, nie będzie wwmpanom taediosum przysłuchać się, kto więcéj czyni nam inkonwencyi, czy szwed czy sas? Jeśli męczą
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 422
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
chodziło. „Mnie Polak ciął trzy razy, a tylko się groszem Kontentował” — chwali się Maciek przed Bartoszem. „A ten mnie raz, i ledwie puszczadłem dosiąga, Grosz-em też dać Niemcowi musiał do szeląga.” „Drogoś, Bartku, jeden raz zapłacił, nieboże! Tak ci psia krew niemiecka drze nas, kędy może.” 13 (F). ODŻARTOWANIE
Po doktora wielmożna pani śle w chorobie. Gdy ten każe urynę prezentować sobie, Panienka, żeby z niego uczyniła żarty,
Swojej mu, miasto paniej, przyniesie dwie kwarty. Doktor sztukę do razu zrozumiawszy z moczu: „Pewny — rzecze — jejmości połóg
chodziło. „Mnie Polak ciął trzy razy, a tylko się groszem Kontentował” — chwali się Maciek przed Bartoszem. „A ten mnie raz, i ledwie puszczadłem dosiąga, Grosz-em też dać Niemcowi musiał do szeląga.” „Drogoś, Bartku, jeden raz zapłacił, nieboże! Tak ci psia krew niemiecka drze nas, kędy może.” 13 (F). ODŻARTOWANIE
Po doktora wielmożna pani śle w chorobie. Gdy ten każe urynę prezentować sobie, Panienka, żeby z niego uczyniła żarty,
Swojej mu, miasto paniej, przyniesie dwie kwarty. Doktor sztukę do razu zrozumiawszy z moczu: „Pewny — rzecze — jejmości połóg
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 17
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
? Znaczni obadwa przodków swych zarobkiem, Lecz przecie siła Sobek ma przed Dobkiem. 172 (F). CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi, Że tak barzo łakomi księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę
? Znaczni obadwa przodków swych zarobkiem, Lecz przecie siła Sobek ma przed Dobkiem. 172 (F). CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi, Że tak barzo łakomi księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa. Alboż mała za nimi dzieci chodzi kupa? Mają na kogo zbierać, a wżdy się nie żenią. Dlaczegóż ich ojcami katolicy mienią? Ojcowie są duchowni, i tylko w kościele. Niewczymci ledwie nie drą z skóry nas na ciele. 174. MATKA NIC ZŁEGO NIE WIDZI DO DZIECI ALBO KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE
Widząc sowa jastrząba, że na obłów leci: „Braciszku, warujże mi — rzecze — pojeść dzieci. Znajdziesz teraz, nie psując swojego rodzaju, Czym byś mógł głodne garło w bliskim napaść gaju
uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa. Alboż mała za nimi dzieci chodzi kupa? Mają na kogo zbierać, a wżdy się nie żenią. Dlaczegóż ich ojcami katolicy mienią? Ojcowie są duchowni, i tylko w kościele. Niewczymci ledwie nie drą z skóry nas na ciele. 174. MATKA NIC ZŁEGO NIE WIDZI DO DZIECI ALBO KAŻDEJ MATCE JEJ DZIECI NAJPIĘKNIEJSZE
Widząc sowa jastrząba, że na obłów leci: „Braciszku, warujże mi — rzecze — pojeść dzieci. Znajdziesz teraz, nie psując swojego rodzaju, Czym byś mógł głodne garło w bliskim napaść gaju
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
OPALIŃSKIEGO, MARSZAŁKA NADWORNEGO KORONNEGO
Posyłam Ci, Marszałku, lutnią po kolędzie, Lubo-ć się strojną będzie zdała, lub nie będzie: Wiesz, że od nas daleko po struny do Rzymu I że siła potrzeba do strojnego rymu; Wiesz i to, że ta wolność w Polsce u nas bywa, Że się jeden drze, drugi beczy, trzeci śpiewa; Wiesz i to, że przy głośnej i ludnej kapeli Każdy się grać i każdy zaśpiewać ośmieli — A zatem wyrozumiej, że za twoje zdrowie Przy twym Maćku moja też lutnia się ozowie. Ale nie wiem, jeśli się z twą muzyką zgodzi, Bo twoja tablatura wyższym kluczem chodzi,
OPALIŃSKIEGO, MARSZAŁKA NADWORNEGO KORONNEGO
Posyłam Ci, Marszałku, lutnią po kolędzie, Lubo-ć się strojną będzie zdała, lub nie będzie: Wiesz, że od nas daleko po struny do Rzymu I że siła potrzeba do strojnego rymu; Wiesz i to, że ta wolność w Polszczę u nas bywa, Że się jeden drze, drugi beczy, trzeci śpiéwa; Wiesz i to, że przy głośnej i ludnej kapeli Każdy się grać i każdy zaśpiewać ośmieli — A zatem wyrozumiej, że za twoje zdrowie Przy twym Maćku moja też lutnia się ozowie. Ale nie wiem, jeśli się z twą muzyką zgodzi, Bo twoja tablatura wyższym kluczem chodzi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 3
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i purpury, Malując chmury.
Po chlebie nie zna oprócz samej wody, W której się podczas przegląda z przygody; Wierne z sąsiadów, chociaż nie ma wiele, Ma przyjaciele.
Zdrad dworskich, figlów wolen i obmowy Zjadłych języków, a jeśli ulowy Plastr podbierając żądło mu zaszkodzi, Miód to nadgrodzi.
Tyran tu nie drze, krwią ziemie nie broczy, Wół tylko bodźcem zakłuty poskoczy, A pan, na przyszły pożytek udany, Strzyże barany.
Wojny nie słyszał ani widział bitwy, Prócz między drobem z lotnymi rybitwy, Oprócz niekrwawej, którą zwodzą bycy Przy jałowicy.
Zazdrość tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy się żeńcy ścigają w robocie
i purpury, Malując chmury.
Po chlebie nie zna oprócz samej wody, W której się podczas przegląda z przygody; Wierne z sąsiadów, chociaż nie ma wiele, Ma przyjaciele.
Zdrad dworskich, figlów wolen i obmowy Zjadłych języków, a jeśli ulowy Plastr podbierając żądło mu zaszkodzi, Miód to nadgrodzi.
Tyran tu nie drze, krwią ziemie nie broczy, Wół tylko bodźcem zakłuty poskoczy, A pan, na przyszły pożytek udany, Strzyże barany.
Wojny nie słyszał ani widział bitwy, Prócz między drobem z lotnymi rybitwy, Oprócz niekrwawej, którą zwodzą bycy Przy jałowicy.
Zazdrość tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy się żeńcy ścigają w robocie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 164
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi, już też ten stróż was przeważy, Godna anielska twarz niebieskiej straży. Nie chcecie ani was prośba ma ruszy I drzecie głośne paszczęki po uszy? To-ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy przepuszczą wścieklinę, Hycel na białą dusi pargaminę, I jako stare, jako strawne sługi Niech orzą kijem za czujne wysługi,
za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi, już też ten stróż was przeważy, Godna anielska twarz niebieskiej straży. Nie chcecie ani was prośba ma ruszy I drzecie głośne paszczęki po uszy? To-ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy przepuszczą wścieklinę, Hycel na białą dusi pargaminę, I jako stare, jako strawne sługi Niech orzą kijem za czujne wysługi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 169
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tego świata obraca się piętą, I jeżeli rzec może proch śmiertelnej nędze, Igra swoją możnością w ludzkiej niedołędze. 70. PODOBNE MONOSYLLABA
Kmieć na grosz, pan na kmiecia, ksiądz na pana łowiec, Na księdza czart po śmierci, na świecie Lipowiec — Ale na tego tylko, co owiec nie strzyże, Z skórą drze, nic nie umie, tylko same krzyże. 71. O MATUSZU
Jedna polityczna pani Sługom swoim wielce gani,
Że skoro czego nie stało, „Nie masz” mówić się im zdało. „Wielka nieostrożność wasza, Nie kocham tego niemasza. Więc kiedy czego nie stanie, Mówcie: przebrało się, a nie Wiejskim
tego świata obraca się piętą, I jeżeli rzec może proch śmiertelnej nędze, Igra swoją możnością w ludzkiej niedołędze. 70. PODOBNE MONOSYLLABA
Kmieć na grosz, pan na kmiecia, ksiądz na pana łowiec, Na księdza czart po śmierci, na świecie Lipowiec — Ale na tego tylko, co owiec nie strzyże, Z skórą drze, nic nie umie, tylko same krzyże. 71. O MATUSZU
Jedna polityczna pani Sługom swoim wielce gani,
Że skoro czego nie stało, „Nie masz” mówić się im zdało. „Wielka nieostrożność wasza, Nie kocham tego niemasza. Więc kiedy czego nie stanie, Mówcie: przebrało się, a nie Wiejskim
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 232
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987