, godna kata: Maszli być fiutyńcem z brodą, Lepiej, że cię tam zawiodą. 42 (F). EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU JERZEMU POTOCKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ ORSZULĄ GLIŃSKĄ, CHORĄŻANKĄ SandomierSKĄ W PUSTYNI WSI
Dosiadaj z drużbą konia, mój cnotliwy Jerzy, Znowu pannę w Pustyni, znowu masz w obierzy. Kładź doświadczone drzewce do próżnego toku, Nie daj lada gadzinie, nie daj, z niej obroku. Już na placu, już czeka swego końca w stule: Nie omieszkuj i pięknej użal się Orszule. 43 (F). DO TEGOŻ
Mądry Polak po szkodzie; nie służy to tobie, Kiedyś przybrał po chorej chorążonkę sobie
, godna kata: Maszli być fiutyńcem z brodą, Lepiej, że cię tam zawiodą. 42 (F). EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU JERZEMU POTOCKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ ORSZULĄ GLIŃSKĄ, CHORĄŻANKĄ SANDOMIRSKĄ W PUSTYNI WSI
Dosiadaj z drużbą konia, mój cnotliwy Jerzy, Znowu pannę w Pustyni, znowu masz w obierzy. Kładź doświadczone drzewce do próżnego toku, Nie daj leda gadzinie, nie daj, z niej obroku. Już na placu, już czeka swego końca w stule: Nie omieszkuj i pięknej użal się Orszule. 43 (F). DO TEGOŻ
Mądry Polak po szkodzie; nie służy to tobie, Kiedyś przybrał po chorej chorążonkę sobie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 29
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na kark zginiony niepobożną drogą, Nieuśpione katuje i dręczy sumnienie, Czego i swej najbliższej nie zwierzy się żenie. 698. Horatianum (Carm. III, 2).
W nędzy i w niedostatku, zaraz w młodym lecie Niewyrodny potomek niech zawsze w namiecie, Niechaj pod niebem twardy swój żywot prowadzi A w polu dużym drzewcem o piersi zawadzi Wściekłego najezdnika. Tak nań wylękniona Z zamku poglądać będzie tyranowa żona, Wzdychając: o gdybyż mój boju niewiadomy Mąż nie napadł na tego, co to zajuszony I niepohamowany jako lew srożeje A nieuchronną ręką krwie potoki leje. Pięknać rzecz i przystojna za ojczyznę miłą Polec i własną jej być przykryty mogiłą
na kark zginiony niepobożną drogą, Nieuśpione katuje i dręczy sumnienie, Czego i swej najbliższej nie zwierzy się żenie. 698. Horatianum (Carm. III, 2).
W nędzy i w niedostatku, zaraz w młodym lecie Niewyrodny potomek niech zawsze w namiecie, Niechaj pod niebem twardy swoj żywot prowadzi A w polu dużym drzewcem o piersi zawadzi Wściekłego najezdnika. Tak nań wylękniona Z zamku poglądać będzie tyranowa żona, Wzdychając: o gdybyż moj boju niewiadomy Mąż nie napadł na tego, co to zajuszony I niepohamowany jako lew srożeje A nieuchronną ręką krwie potoki leje. Pięknać rzecz i przystojna za ojczyznę miłą Polec i własną jej być przykryty mogiłą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 438
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, A usiadszy przed kominem, Bądźmy sobie, sąsiedzi, radzi, Polewajmy gardła winem, Zostawiwszy piwo czeladzi.
Wszakże też Aleksander Wielki Wytrząsał kufle do kropelki Po zwycięstwie Babilonu; My, powróciwszy od Dunaju, Pijmy aż do beczki skonu, Podług niemieckiego zwyczaju.
Lepiej-ć przecię siedzieć doma miększa pierzyna niż słoma, Wolę niż drzewce szklenicę I lepiej z szyszaka doma pić, Niż wdziawszy na łeb przyłbicę, Do obozu się po guz kwapić.
Jak po zwycięstwie krzyknę: Viva! Kiedy mi kto da miasto piwa Wina w czaszy dwugarcowej, Wolę ją niż żołd za pół roka, Polewkę planty kozłowej, Starszą nad Barucha proroka.
Jeśli też kogo pokój
, A usiadszy przed kominem, Bądźmy sobie, sąsiedzi, radzi, Polewajmy gardła winem, Zostawiwszy piwo czeladzi.
Wszakże też Aleksander Wielki Wytrząsał kufle do kropelki Po zwycięstwie Babilonu; My, powróciwszy od Dunaju, Pijmy aż do beczki skonu, Podług niemieckiego zwyczaju.
Lepiej-ć przecię siedzieć doma miększa pierzyna niż słoma, Wolę niż drzewce szklenicę I lepiej z szyszaka doma pić, Niż wdziawszy na łeb przyłbicę, Do obozu się po guz kwapić.
Jak po zwycięstwie krzyknę: Viva! Kiedy mi kto da miasto piwa Wina w czaszy dwugarcowej, Wolę ją niż żołd za pół roka, Polewkę planty kozłowej, Starszą nad Barucha proroka.
Jeśli też kogo pokój
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 201
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
cesarz Julijusz osiadał, Zawsze mu się pod nogi na kolana składał; Poddanym go i sługom prezentuje w dary, Niech z ochotą włożone dźwigają ciężary. Dając inszym, nie mógł też zapomnieć żołnierzy, Którym się sam z swym koniem wmawia święty Jerzy: Niech przy Ewangeliej, onej czystej dziewce, Topią w brzuchach tureckich nieułomne drzewce. Pegaz, co hipokreński zdrój kopytem drużył, Studentom i piśmiennym ludziom będzie służył: Latać i od ziemie się trzeba dźwignąć pióry, Kto chce mieć w kompanijej helikońskie córy; Łacniej złoto niż rozum, łacniej kopać kruszce Niż mądrość, co się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej
cesarz Julijusz osiadał, Zawsze mu się pod nogi na kolana składał; Poddanym go i sługom prezentuje w dary, Niech z ochotą włożone dźwigają ciężary. Dając inszym, nie mógł też zapomnieć żołnierzy, Którym się sam z swym koniem wmawia święty Jerzy: Niech przy Ewangelijej, onej czystej dziewce, Topią w brzuchach tureckich nieułomne drzewce. Pegaz, co hipokreński zdrój kopytem drużył, Studentom i piśmiennym ludziom będzie służył: Latać i od ziemie się trzeba dźwignąć pióry, Kto chce mieć w kompanijej helikońskie córy; Łacniej złoto niż rozum, łacniej kopać kruszce Niż mądrość, co się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 271
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie. Patron mój, kwoli czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody,
godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie. Patron mój, kwoli czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swym grzechu, za pokutę pijaj po pół kwarty.” 435 (N). RZEPA MIASTO PROCHU
Chcąc mój pleban na jutrzni w kiermasz triumfować, Kupiwszy prochu, dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko
swym grzechu, za pokutę pijaj po pół kwarty.” 435 (N). RZEPA MIASTO PROCHU
Chcąc mój pleban na jutrzni w kiermasz tryumfować, Kupiwszy prochu, dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 376
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
albo bije szpadą. „Nie ma Polak Francuzom przepisować mody” — Odpowie; ten też, nazad idąc do gospody: „Ani Francuz Polakom” — rzecze do pachołka, I co prędzej kopiją pochwyciwszy z kołka, Bieży. Patrzy nań Francuz i dostawa metu, Aż kiedy na strzelenie jakby z pistoletu, Złoży drzewce i prosto do piersi mu z grotem. Blisko był płot, przeskoczył Francuz, i za płotem: „Barzo długi, pan Polak.” A ten bez ogródki: „I tyś też miał dopiero długi na mój krótki; Aż skorom ja dłuższego dostał na twój długi, Nie przeskoczyłby płotu chyżej i
albo bije szpadą. „Nie ma Polak Francuzom przepisować mody” — Odpowie; ten też, nazad idąc do gospody: „Ani Francuz Polakom” — rzecze do pachołka, I co prędzej kopiją pochwyciwszy z kołka, Bieży. Patrzy nań Francuz i dostawa metu, Aż kiedy na strzelenie jakby z pistoletu, Złoży drzewce i prosto do piersi mu z grotem. Blisko był płot, przeskoczył Francuz, i za płotem: „Barzo długi, pan Polak.” A ten bez ogródki: „I tyś też miał dopiero długi na mój krótki; Aż skorom ja dłuższego dostał na twój długi, Nie przeskoczyłby płotu chyżej i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 414
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, któremi wielka ta bogini Dzieje brzmi nieśmiertelne, i nad ludzkie rzeczy Jako może natury ratując człowieczej. Stół od słodkości tylko i fruktów niebieskich. Cornu Almatheae sławne u pisarzów. To jest ferwory et incitamenta ludzi do dzieł wielkich. Samej sławy majestat.
Ze stron trąby, i bębny, i wszystkie do kupy Powtykane na drzewca z nieprzyjaciół łupy, W nogach palmy zwyciężne, i uczone bobki, I spokojne oliwy powiązane w snopki. Sama dziwnie wspaniałej i ślicznej urody, Która nigdy nie traci cery swojej młodej. I lub z świata początku jest tak starożytną, Wiecznym jednak różańcem jagody jej kwitną. Ani czoła starynne zmarszczki pokresiły, Ani włosu marcowe
, któremi wielka ta bogini Dzieje brzmi nieśmiertelne, i nad ludzkie rzeczy Jako może natury ratując człowieczej. Stół od słodkości tylko i fruktów niebieskich. Cornu Almatheae sławne u pisarzów. To jest ferwory et incitamenta ludzi do dzieł wielkich. Samej sławy majestat.
Ze stron trąby, i bębny, i wszystkie do kupy Powtykane na drzewca z nieprzyjaciół łupy, W nogach palmy zwyciężne, i uczone bobki, I spokojne oliwy powiązane w snopki. Sama dziwnie wspaniałej i ślicznej urody, Która nigdy nie traci cery swojej młodej. I lub z świata początku jest tak starożytną, Wiecznym jednak różańcem jagody jej kwitną. Ani czoła starynne zmarszczki pokresiły, Ani włosu marcowe
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 127
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
w Lipcu, siedym w Sierpniu, siedym we Wrześniu, pięć w Październiku, sześć w Listopadzie, trzy w Grudniu.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 26 calów, 1 ½ linii.
1700. 7 Stycznia, godziną przededniem ukazał się Obywatelom Hague Z. Germain des Vauks i Auderville w niższej Normandyj wir ognisty mający postać drzewca, a światłem swym ćmiący światłość Księżyca: dążył od zachodu Kardynalnego na zachód północy. W godzinę po wejściu słońca w padł do morza około małej wyspy Orygny z wielkim łoskotem i trzęsieniem ziemi, które było znaczne w Hague. Mieszkający w okolicy Cherbourg rozumieli, iż padł na Valognes, a Obywatelem Valognes udawało się, iż
w Lipcu, siedym w Sierpniu, siedym we Wrześniu, pięć w Październiku, sześć w Listopadzie, trzy w Grudniu.
Wysokość wody desczowey w Paryżu 26 calow, 1 ½ linii.
1700. 7 Stycznia, godziną przededniem ukazał się Obywatelom Hague S. Germain des Vaux y Auderville w niższey Normandiy wir ognisty maiący postać drzewca, á światłem swym ćmiący światłość Księżyca: dążył od zachodu Kardynalnego na zachod pułnocny. W godzinę po weyściu słońca w padł do morza około małey wyspy Origny z wielkim łoskotem y trzęsieniem ziemi, ktore było znaczne w Hague. Mieszkaiący w okolicy Cherbourg rozumieli, iż padł na Valognes, á Obywatelem Valognes udawało się, iż
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 149
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Miasto to niemałe w murze potężnym i w wale około miasta idącym. Samo miasto papieskie, szlachty też rezydujących ustawicznie jest w tym mieście niemało. Także się i w tym mieście usus maszkar i cursu sub tempus bytności mojej odprawował. Kawalerowie zaś w rynku biegali z kopią na koniach do jednej statui, o nią krusząc te drzewca, jeno że małe i lekkje barzo, a trębacze im na triumf z pałacu, w którym gubernator tego miasta mieszka (bo ten pałac w samym rynku), przegrawali applausum.
Nie dziw tedy, że taka drożyna we Włoszech quoad victualia, ponieważ tak gęste miasta, a barzo ludne, o mil dwie
Miasto to niemałe w murze potężnym i w wale około miasta idącym. Samo miasto papieskie, szlachty też rezydujących ustawicznie jest w tym mieście niemało. Także się i w tym mieście usus maszkar i cursu sub tempus bytności mojej odprawował. Kawalerowie zaś w rynku biegali z kopią na koniach do jednej statui, o nię krusząc te drzewca, jeno że małe i lekkie barzo, a trębacze im na tryumf z pałacu, w którym gubernator tego miasta mieszka (bo ten pałac w samym rynku), przegrawali applausum.
Nie dziw tedy, że taka drożyna we Włoszech quoad victualia, ponieważ tak gęste miasta, a barzo ludne, o mil dwie
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 178
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004