Purgansy Syropy Po których masz wtropy.
Wsiąść na parepę/ tej co lipa sierci/ Sczęstej przejazdki aż się dusza wierci.
Niewspominąm wieże Choć cię nikt nie strzeże.
Nie tak jest przykra mężobójcy na dnie/ Jak tobie ją tu wysiedzieć niesnadnie.
Nuż napoje owe/ Meksykańskie nowe. Przewarza duszka/ dość z słodkiej drzewiny/ Cenę jej czyniąc/ ze to Towar z Chiny. Księgi Trzecie.
Cóż może być cięży? Gdy mię tym ciemięzy.
Ja Boga proszę mówiący Pacierze. O chleb; Bóg dał chleb/ a on mi go bierze/
Jeno biskokt stary/ I zeschłe suchary
Położy na stół/ a ty w takiem głodzie/
Purgánsy Syropy Po ktorych masz wtropy.
Wśieść ná párepę/ tey co lipá śierći/ Zczęstey przeiazdki áż się duszá wierći.
Niewspominąm wieże Choć ćię nikt nie strzeże.
Nie ták iest przykra mężoboycy ná dnie/ Iák tobie ią tu wysiedźieć niesnádnie.
Nuż napoie owe/ Mexykáńskie nowe. Przewarza duszká/ dość z słodkiey drzewiny/ Cęnę iey czyniąc/ ze to Towar z Chiny. Kśięgi Trzećie.
Coż może bydź ćięży? Gdy mię tym ćięmięzy.
Ia Bogá proszę mowiący Paćierze. O chleb; Bog dał chleb/ á on mi go bierze/
Ieno biskokt stáry/ Y zeschłe sucháry
Położy ná stoł/ á ty w tákiem głodźie/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 171
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego
chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 121
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
go z szańcem którem, Lubo obwiedziony murem.
Nie masz w kortynie szyslochu, Nie masz kul, chybaby z grochu, Nie masz dział, oprócz sikawki, Ani lawet, tylko ławki.
Miasto oręża nożyce, Cyrkiel, kozik do winnice, Dzban, kołki, taczki, drabiny, Nie do szturmu, do drzewiny.
Sznur drutowy miasto lonta, Siarki na mrówki pól fonta, Łapica na mysze dusze I na krety cztery kusze.
Owa wieża jak dzwonnica, Kunszt to wodny, nie strzelnica, I tylko z niej grube rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan,
go z szańcem którem, Lubo obwiedziony murem.
Nie masz w kortynie szyslochu, Nie masz kul, chybaby z grochu, Nie masz dział, oprócz sikawki, Ani lawet, tylko ławki.
Miasto oręża nożyce, Cyrkiel, kozik do winnice, Dzban, kołki, taczki, drabiny, Nie do szturmu, do drzewiny.
Sznur drutowy miasto lonta, Siarki na mrówki pól fonta, Łapica na mysze dusze I na krety cztery kusze.
Owa wieża jak dzwonnica, Kunszt to wodny, nie strzelnica, I tylko z niej grube rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 339
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
żelazo z tej rudy) Niweckimi też zową: nad które godniejsze Żelazo być nie może w Polsce ani lepsze.
Jest to ruda tak dobra/ że też z niej może być I stal: ale ją trzebadulem z grapów czynić/ Trzeba węgla/ do tego zażz młodej sośniny/ Bo do tego węgle złe/ z inakszej drzewiny.
Ma też ruda Niwecka w sobie te własności/ Kiedyby nią przepędził abo z niebaczności Udał mnicha iż łupa żuzela nie przejdzie/ Tedy krewkie żelazo i barzo złe będzie.
Rozmaitego tez kształtu tam rudę najdują/ Której wielką obfitość zawżdy wykopują Z ziemie: Lecz w każdej gorze jest jej własność insza/ Jest twarda/
żelázo z tey rudy) Niweckimi też zową: nád ktore godnieysze Zelázo bydź nie może w Polscze áni lepsze.
Iest to rudá ták dobra/ że też z niey może bydź Y stal: ale ią trzebádulem z grapow czynić/ Trzebá węgla/ do tego záżz młodey sośniny/ Bo do tego węgle złe/ z inákszey drzewiny.
Ma też rudá Niwecka w sobie te własnośći/ Kiedyby nią przepędźił ábo z niebácznośći Vdał mnichá iż łupa żuzela nie przeydźie/ Tedy krewkie żelázo y bárzo złe będźie.
Rozmáitego tez kształtu tám rudę náyduią/ Ktorey wielką obfitość záwżdy wykopuią Z źiemie: Lecz w każdey gorze iest iey własność insza/ Iest twárda/
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: G2v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
ruszenia się rano Do miasta Prewadyitrąbą hasło dano Dokąd cztery godziny, pomiernego biegu, Z dzisiejszego, zostało przemierzyć noclegu.
Dzień ten, był Marcinowi poświęcon Świętemu, W który już pospolicie krajowi naszemu Zima swój pozew daje, a jesienną porę, W śnieżną, i lodowatą sprządź zamyśla sforę. Tu jakoby na wiosnę, zielone drzewiny, Kwiatami i rumianym zasłane równiny Zastaliśmy szafranem po wesołym gaju Bujające ptaszyny kwiliły, jak w Maju. Prewadyj opisanie.
Prewadia jest miasto, które niegdyś starzy, Królestwa swego mieli stolicę Bułgarzy. W pięknej leży równinie. lecz jako dwie ściany, Skaliste w górę nad nim w znoszą się Bałkany, To jest kamienne
ruszenia się ráno Do miástá Prewádyitrąbą hásło dano Dokąd cztery godziny, pomiernego biegu, Z dzisieyszego, zostáło przemierzyć noclegu.
Dzień ten, był Márcinowi poświęcon Swiętemu, W ktory iuż pospolicie kráiowi nászemu Zima swoy pozew dáie, a iesienną porę, W śnieżną, y lodowátą sprządź zamyśla sforę. Tu iákoby ná wiosnę, zielone drzewiny, Kwiatámi y rumiánym zasłáne rowniny Zástáliśmy száfránem po wesołym gáiu Buiáiące ptászyny kwiliły, iak w Máiu. Prewadyi opisánie.
Prewadya iest miásto, ktore niegdyś stárzy, Krolestwá swego mieli stolicę Bulgárzy. W piękney leży rowninie. lecz iáko dwie ściány, Skáliste w gorę nád nim w znoszą się Báłkány, To iest kámienne
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 70
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Jak raczysz. niech się stawi Proserpina w niebie. Z pewnym jednak dokładem/ w tej jeśli tam dobie Krty nie jadła; bo to ma Park przywilej w sobie. Rzekł. Ceres wywindować córkę naważyła. Wyroki od tego są; post panna zgwałciła. Po sadu się prościna/ jako przechadzała/ Pomorancą/ na schyłej drzewinie/ urwała/ I sześć jaderek/ z bladej skorki/ zżucholiła. Sam jedyny Askalaf dojźrzał co zrobiła. A ten snadź się był z Orfyny/ miedzy piekielnemi Nimfami niepośledniej/ pod lochy czarnemi/ Acherontowi wczasie nie dawnym urodził. Dyźrzał zdrajca/ i wyście osławą zagrodził Westchnęła piekłów pani/ i złego wepchnęła Świadka w ptaka
Iák raczysz. niech się sstáwi Proserpiná w niebie. Z pewnym iednák dokłádem/ w tey ieśli tám dobie Krty nie iádłá; bo to ma Párk przywiley w sobie. Rzekł. Ceres wywindowáć corkę náważyłá. Wyroki od tego są; post pánna zgwałćiłá. Po sádu się prośćiná/ iáko przechadzáłá/ Pomoráncą/ ná schyłey drzewinie/ vrwałá/ Y sześć iáderek/ z bládey skorki/ zżucholiłá. Sam iedyny Askáláph doyźrzał co zrobiłá. A ten snadź się był z Orphyny/ miedzy piekielnemi Nymphámi niepośledniey/ pod lochy czárnemi/ Acherontowi wczáśie nie dawnym vrodźił. Dyźrzał zdraycá/ y wyśćie osławą zágrodźił Westchnęłá piekłow páni/ y złego wepchnęłá Swiádká w ptaká
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 122
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mnóstwu gron podobnych; Wtąż bronatnych dochowam tych i tamtych tobie; Sama chłodem poziemki zbierać będziesz sobie. Sama w jesieni tarki/ sama będziesz miała Nie tylko czarne śliwy cobyś sobie rwała/ Lecz i paniece żółte/ tą i ową stroną Kasztanów nie przebierzesz zostawszy mą żoną. Owoców co nie miara/ po każdej drzewinie Bydło to wszytko moje: więcej go w dolinie/ W lesie nie mniej/ w jaskini mnóstwo się go składło. Ani zgadnąć na jaki poczetby przypadło: Zebracza bydło liczyć/ w czym nie dasz mi wiary Co się ich cnoty tycze z każdej doznasz miary/ Ze ledwie pod wymiony ropiętemi schodza/ Przypłodki od
mnostwu gron podobnych; Wtąż bronatnych dochowam tych y támtych tobie; Samá chłodem poźiemki zbieráć będźiesz sobie. Sámá w ieśieni tarki/ samá będźiesz miáłá Nie tylko czarne śliwy cobyś sobie rwała/ Lecz y paniece żołte/ tą y ową stroną Kasztánow nie przebierzesz zostawszy mą żoną. Owocow co nie miará/ po káżdey drzewinie Bydło to wszytko moie: wiecey go w dolinie/ W leśie nie mniey/ w iaskini mnostwo się go skłádło. Ani zgádnąć ná iaki poczetby przypadło: Zebrácza bydło liczyć/ w czym nie dasz mi wiáry Co się ich cnoty tycze z każdey doznasz miáry/ Ze ledwie pod wymiony ropiętemi schodza/ Przypłodki od
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 342
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i jej swoje przezwisko darował. Po nim cnych ludzi miejsca Palatin sprawował. W ten czas Pomona żyła/ nad Hamadriady Wsze Latyńskie/ kosztownie rozmiała się z sady. Lepszej w sprawie owoców w swe nie miała czasy. Skąd imię ma. Nie stoi o rzeki/ o lasy/ Wioskę woli/ a z jabłkiem drzewinę szczęśliwym Oszczepem się nie para/ sierpem tylko krzywym; Tym częścia wilków zrzyna/ i rózgi strychuje Ladajako roźlazłe/ pręt częścią szpuntuje W kroj zaskorny/ i płodu podsyca cudzego: By więc z suchości nie wiądł; ogodnki krzywego Korzenia macza wodą płynącego zdroju. Ta miłość/ ta zabawka z Wenerą w pokoju/ Jednak
y iey swoie przezwisko dárował. Po nim cnych ludźi mieysca Pálátin sprawował. W ten czás Pomoná żyłá/ nad Hámadryady Wsze Látynskie/ kosztownie rozmiáłá się z sády. Lepszey w spráwie owocow w swe nie miáłá czásy. Zkąd imię ma. Nie stoi o rzeki/ o lásy/ Wioskę woli/ á z iábłkiem drzewinę szczęśliwym Oszczepem się nie para/ śierpem tylko krzywym; Tym częśćia wilkow zrzyna/ y rozgi strychuie Ledáiáko roźlázłe/ pręt częśćią szpuntuie W kroy zaskorny/ y płodu podsyca cudzego: By więc z suchośći nie wiądł; ogodnki krzywego Korzenia macza wodą płynącego zdroiu. Tá miłość/ tá zabáwká z Wenerą w pokoiu/ Iednák
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 367
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
W tańcu jest Sappho. a w głosie syrena, W cnocie Zuzanna, w gładkości Helena. 336. Lament jednej damy.
Już nie ten ogrod i nie te są ścieżki, Plac tylko, w którym żal przebywa ciężki. A smutna dama błędne oczy kryje, Przeklinając się, że samotna żyje.
Pisze lamentajia suchej drzewinie: Bodaj mię były głębokie jaskinie Na pustych lasach mizernie zawarły, Prędzej by się łzy z moich oczu starły,
Aniż te depcąc ścieżki i ulice, Po których przedtym częste obietnice We dnie i w nocy słały mnie nadzieje, Że się ta miłość nigdy nie rozclrwieje.
Zaż z małej chmury zaraz bywa burza?
W tańcu jest Sappho. a w głosie syrena, W cnocie Zuzanna, w gładkości Helena. 336. Lament jednej damy.
Już nie ten ogrod i nie te są ścieżki, Plac tylko, w ktorym żal przebywa ciężki. A smutna dama błędne oczy kryje, Przeklinając się, że samotna żyje.
Pisze lamentajia suchej drzewinie: Bodaj mię były głębokie jaskinie Na pustych lasach mizernie zawarły, Prędzej by się łzy z moich oczu starły,
Aniż te depcąc ścieżki i ulice, Po ktorych przedtym częste obietnice We dnie i w nocy słały mnie nadzieje, Że się ta miłość nigdy nie rozclrwieje.
Zaż z małej chmury zaraz bywa burza?
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 149
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910