, jedne od drugich straszniejsze, które się na tamtym miejscu nie jednemu zdarzyły.
Jeżeli które miejsce może być do strachów wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się dają jeszcze dotąd reszty nadgrobków i sklepy, w które ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte i obrośle, rozciągłe sklepienia i mury, drzewa rozmaitego rodzaju w pośrzód okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto jakąś posępną i smutną postać miejsca tego od wieków opuszczonego czyni; cóż dopiero gdy noce ciemności te gmachy ogarną, a sów i puchaczów wrzask przerażliwy po lochach rozwlekłych rozlegać się pocznie. Na ten czas lubo wolny od prewencyj, uczułem jednak wstręt i trwożliwe wzruszenie, gdy
, iedne od drugich strasznieysze, ktore się na tamtym mieyscu nie iednemu zdarzyły.
Jeżeli ktore mieysce może bydź do strachow wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się daią ieszcze dotąd reszty nadgrobkow y sklepy, w ktore ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte y obrosle, rozciągłe sklepienia y mury, drzewa rozmaitego rodzaiu w pośrzod okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto iakąś posępną y smutną postać mieysca tego od wiekow opuszczonego czyni; coż dopiero gdy noce ciemności te gmachy ogarną, á sow y puchaczow wrzask przerażliwy po lochach rozwlekłych rozlegać się pocznie. Na ten czas lubo wolny od prewencyi, uczułem iednak wstręt y trwożliwe wzruszenie, gdy
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 109
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
powinnej ku Bogu osiwadczenia wiary? dla czego jemu Pan Bóg dni szczęśliwie skończyć dał: Ale długo nie przedżużając mowy mojej Wmć mój M. P. gdziekolwiek w powinnowactwie tym oczy obrócisz/ cieszyć się z nami i radować społem możesz: Z tej pokrewności jak z najporządniejszego Ogroda i wonności wdzięcznej ziół/ i w oczu rozkosznych drzew spodziewać się możesz. Mamy i my pewnie obiecować sobie/ jakobyśmy na to patrzali/ że I nam wiele osobą Wm. a prztym zacnego Domu Wmci/ nietylko pocichy/ ale i ozdoby w społecznej pokrewności przybędzie. Na ten czas którązacny Kapłan przeżegnał/ racz wmć wziąć z ręku moich Małżonkę/ Pan Bóg zatym
powinney ku Bogu ośiwadcżenia wiáry? dlá cżego iemu Pan Bog dni szcżęśliwie skończyć dał: Ale długo nie przedżużáiąc mowy moiey Wmć moy M. P. gdźiekolwiek w powinnowáctwie tym ocży obroćisz/ ćieszyć sie z námi y rádowáć społem możesz: Z tey pokrewnośći iák z nayporządnieyszego Ogrodá y wonnośći wdźięcżney źioł/ y w ocżu roskosznych drzew spodźiewáć sie możesz. Mamy y my pewnie obiecowáć sobie/ iakobysmy ná to pátrzáli/ że Y nam wiele osobą Wm. á prztym zacnego Domu Wmći/ nietylko poćichy/ ále y ozdoby w społecżney pokrewnośći przybędźie. Ná ten cżás ktorązacny Kápłan przeżegnał/ rácż wmć wźiąć z ręku moich Małżonkę/ Pan Bog zátym
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Cv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
stadło/ trzecie Wici. Jakoż tam serce wytrwa na cię wspominając? Zono cię przed oczyma ustawicznie mając. Bojąc się by takiego co się nie przydało; Coby cię (odwróć Boże) zafrasować miało. W niebezpiecznym Ulisses/ wód morskich zatopie/ Nieprzestawał o swojej myślić Penelopie. Jako bojaźny Jeleń gdy list zdrzewa spadnie/ Zlęknie się i ucieka: rozumiejąc snadnie/ Ze Myśliwiec zdradliwe nań zastawił Wniki: Prędkim biegiem rozpuszcza nóg swych zawodniki. Tak przed oczy stawiając stroskaną Niebogę/ Myśl Zone: w sercu męskim czyni wielką trwogę. Acz twej świadom miłości/ toż wzajemnie tuszę/ Ze i twoję to niemniej ufrasuje duszę.
stadło/ trzecie Wići. Iákosz tám serce wytrwa ná ćię wspomináiąc? Zono ćię przed oczymá vstáwicznie máiąc. Boiąc się by tákiego co się nie przydáło; Coby ćię (odwroć Boże) záfrasowáć miáło. W niebeśpiecznym Vlisses/ wod morskich zátopie/ Nieprzestawał o swoiey myślić Penelopie. Iáko boiáźny Ieleń gdy list zdrzewá spádnie/ Zlęknie się y vćieka: rozumieiąc snádnie/ Ze Myśliwiec zdrádliwe nąń zástáwił Wniki: Prędkim biegiem rozpuszcza nog swych záwodniki. Tak przed oczy stáwiáiąc stroskáną Niebogę/ Myśl Zone: w sercu męzkim czyni wielką trwogę. Acz twey świádom miłośći/ toż wzáięmnie tuszę/ Ze y twoię to niemniey vfrásuie duszę.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 181
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Intratą złotą Ale nie Cnotą/ Przewyszają GAJA. Lub się ochłodzić/ Lubo przechodzić/ Lubo na rozmowy. Do gęstej W sośnie Co blisko rośnie/ Możesz pość Dąmbrowy. Tam chłodne stoki Bystre potoki/ Zimnej wody dają. Skąd pełność biorą Sadzawki sporą/ I wskroś zalewają. Lub też kto zechce Nawiedzić miejsce/ Drzewem ZYĆIA sławne. Aż GAJ pobliżu Przy świętym KRZYŻU. Zyści Vota dawne. Lub Konwersować/ Lub zazartować Lub potrzebien rady. Lub sobie życzy Człek wokoliczy Uciechy z Sąsiady. Tamże kuminy Bliskiej rodziny/ I skrewnione wioski. Na koło stoją Bliskością swoją Własny ogród Włoski. Ale mój Boże Cóż to pomoże Ze słowy
. Intratą złotą Ale nie Cnotą/ Przewyszáią GAIA. Lub się ochłodźić/ Lubo przechodźić/ Lubo ná rozmowy. Do gęstey W sośnie Co blisko rośnie/ Mozesz pość Dąmbrowy. Tám chłodne stoki Bystre potoki/ Zimney wody dáią. Zkąd pełność biorą Sadzawki sporą/ Y wskroś zálewáią. Lub też kto zechce Náwiedźić mieysce/ Drzewem ZYĆIA sławne. Aż GAY poblizu Przy świętym KRZYŻU. Zyśći Votá dawne. Lub Konwersowáć/ Lub zázártowáć Lub potrzebien rády. Lub sobie życzy Człek wokoliczy Vćiechy z Sąsiády. Támze kuminy Bliskiey rodźiny/ Y zkrewnione wioski. Ná koło stoią Bliskośćią swoią Własny ogrod Włoski. Ale moy Boże Coż to pomoże Ze słowy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 194
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nos wodzi Z tej przyczyny Ześ ty zgliny A ona zaś z kości Ustąmpiłeś I podrwiłeś Małżeńskiej zwierchności Masz być Brenie Głową Zenie Bo jest z twego Członka Każdy błądzi Kędy rządzi We wszytkim Małżonka Jak po diable Puszczać Żagle Kiedy wiatr szalony. Tak ten zginie W każdym czynie Który słucha Zony Radzi Ewa Aby z drzewa Życia rwać Jabłuszka Nie wierz Damie Tej Adamie Twa cię zdradzi duszka. Bywszy w Raju W ziemskim kraju Tułacześ nie luby. Niedomieści Rząd Niewieści Jeno pewnej zguby Przykład same Semiramę Masz Rzędziochę onę Co mężowi Nynuśowi Odjęła Koronę. Dość ohydy Danaidy Mężom uczyniły. Gdy ich w mocy Mając w nocy Wszytkich podławiły.
nos wodźi Z tey przyczyny Ześ ty zgliny A oná záś z kośći Vstąmpiłeś Y podrwiłeś Małżeńskiey zwierchnośći Masz bydź Brenie Głową Zęnie Bo iest z twego Członká Kázdy błądźi Kędy rządźi We wszytkim Małzonká Iák po diable Pusczáć Zagle Kiedy wiátr szalony. Ták ten zginie W káżdym czynie Ktory słucha Zony Rádźi Ewá Aby z drzewá Zyćia rwáć Iábłuszká Nie wierz Dámie Tey Adámie Twá ćię zdrádźi duszká. Bywszy w Ráiu W źiemskim kráiu Tułácześ nie luby. Niedomieśći Rząd Niewieśći Ieno pewney zguby Przykład sáme Semirámę Masz Rzędźiochę onę Co męzowi Nynuśowi Odięłá Koronę. Dość ohydy Dánáidy Męzom vczyniły. Gdy ich w mocy Máiąc w nocy Wszytkich podławiły.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 197
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
łaskę przyszedł pieknej Ariadny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptastwem i między zwierzęty. Idzie Lew za samicą/ i Niedźwiedź uporny/ Idzie za swą owieczką baranek oborny Trukają na wyniosłym Trukaweczki dębie/ Parzą się w Gołębincach niewinne gołębie. Wróblik na strzesze wesoł: na krzewistym drzewie/ Srebrne piany puszczają parzyste Cietrzewie. Zgoła wszytko co jedno podlega jasności/ Słonecznej; ciebie zowie Boginią miłości. Jakoż i to dzisiejsze stadło przyzwoita/ Ze cię swych serc Rządczyną i kochania wita. Ty wźnieć w zamarzłych sercach ogień żarliwości/ Choćby też nadstarzałe trzeszczeć miały Kości. Niech Pan młody pokaże za pierwszym noclegiem
łáskę przyszedł piekney Ariádny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptástwęm y między zwierzęty. Idźie Lew zá sámicą/ y Niedźwiedź vporny/ Idźie zá swą owieczką báránek oborny Trukáią na wyniosłym Trukaweczki dębie/ Parzą się w Gołębincách niewinne gołębie. Wroblik ná strzesze wesoł: ná krzewistym drzewie/ Srebrne piány puszczáią párzyste Cietrzewie. Zgołá wszytko co iedno podlega iásnośći/ Słoneczney; ćiebie zowie Boginią miłośći. Iákosz y to dźisieysze stadło przyzwoita/ Ze ćię swych serc Rządczyną y kochania wita. Ty wźnieć w zámárzłych sercách ogień żárliwośći/ Choćby też nádstárzáłe trzesczeć miáły Kośći. Niech Pan młody pokaze zá pierwszym noclegiem
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 208
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Ojca zbiory/ Takie niebaczne roztrwonią wieczory. Miała by być zgoła/ We Gdańsku ta szkoła. Co Marnotractwa i tej rozrutności/ Mądrze oducza szalonej Młodości. Tej w Akademii/ Nie masz prefesji Ale opatrzni proszę was Ojcowie/ Taką żałoźcie a prędko w Krakowie. Księgi Trzecie. Pieśń XXXV. Jawor Hebanu droższy.
KOsztowne drzewo wdzięczny Jaworze/ Ty chocieś w głuchym rodził się borze. Przecię natura tymcię uczciła/ Zeć dała głosu pieknego siła. Pzy twoim pieniu będziem weseli/ Puścić cię aż dzień nie będziem chcieli. Tyś u nas w łasce/ tyś u nas w Cenie/ Twój Koncent młodszych w tąniec wyżenie. Do nie strawianej
Oycá zbiory/ Tákie niebáczne roztrwonią wieczory. Miáłá by bydź zgołá/ We Gdańsku tá szkołá. Co Márnotráctwá y tey rozrutnośći/ Mądrze oducza szaloney Młodośći. Tey w Akádemiey/ Nie mász professiey Ale opátrzni proszę was Oycowie/ Táką záłoźćie á prędko w Krákowie. Kśięgi Trzećie. PIESN XXXV. Iáwor Hebanu droższy.
KOsztowne drzewo wdźięczny Iáworze/ Ty choćieś w głuchym rodźił się borze. Przećię náturá tymćię vczćiłá/ Zeć dáłá głosu pieknego śiłá. Pzy twoim pięniu będźiem weseli/ Puśćić ćię áż dźień nie będźiem chćieli. Tyś v nas w łásce/ tyś v nas w Cenie/ Twoy Koncent młodszych w tąniec wyżęnie. Do nie stráwiáney
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
/ Po tobie wesoł człek gdy wyskoczy. Lirycorum Polskich Pieśń XXXVI. Wybijanie Aprehensiej jednej Damie.
ORdynans Woli Boskiej rzeczami kieruje/ Tenże nieskasowane Dekreta Feruje/ A jak komu naznaczą w Parlamencie Nieba/ Tym się mu kontentować tym cieszyć potrzeba.
W górę się Sokół/ wzbija rączym lotem snadnie/ Aż wieczorem na drzewie krzewistym opadnie. Rybka po morzu buja/ Sarna zbiega siła/ I ta i ta do kniejki gdy czas pospieszyła.
Gdy w Diamencie ryją Niebieskie wyroki/ Od ludzi niech nie mają przeszkody i zwłoki. Bo to jest wbrew przedwiecznej opatrzności samej/ Gdy kto uporu swego narzuca jej Tamy.
Zaczym i ty ma Damo myśliwszy
/ Po tobie wesoł człek gdy wyskoczy. Lyricorum Polskich PIESN XXXVI. Wybiiánie Apprehensiey iedney Dámie.
ORdynans Woli Boskiey rzeczámi kieruie/ Tenże nieskássowáne Dekretá Feruie/ A iák komu náznáczą w Párlámenćie Niebá/ Tym się mu kontentowáć tym ćieszyć potrzebá.
W gorę się Sokoł/ wzbiia rączym lotem snádnie/ Aż wieczorem ná drzewie krzewistym opádnie. Rybká po morzu buia/ Sárná zbiega śiłá/ Y tá y tá do knieyki gdy czás pospieszyłá.
Gdy w Diámenćie ryią Niebieskie wyroki/ Od ludźi niech nie máią przeszkody y zwłoki. Bo to iest wbrew przedwieczney opátrznośći sámey/ Gdy kto vporu swego nárzuca iey Támy.
Záczym y ty má Dámo myśliwszy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 216
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
by ją do głupiej Moda przyrównała. O wściekłości szalona/ toć się rozpościerasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Panienkom wydzierasz. Z kądże odrysujemy Obraz wstydliwemu? Gdy gani wstyd stanowi Moda Panieńskiemu. Kto blednieje od strachu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momencie trupem nie zaprzątnął trunny/ Kładzie na głowę wieniec z drzewa Laurowego/ I tak niebezpieczeństwa uchodzi srogiego. Zastraszona/ gęstymi/ z Nieba pióronami/ Gdy dziś w Panienkach Polska wzgardziła Laurami; Snadź nieodwłóczną swoję już poczuła zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwa obróciła chlubę. I niepłonny to postrach? Jakpo śliskim ledzie/ Na Modzie/ do ruiny wszelkiej/ Polska jedzie. Moda Polskę
by ią do głupiey Modá przyrownáłá. O wśćiekłośći szaloná/ toc się rospośćierasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Pánienkom wydźierasz. Z kądże odrysuiemy Obraz wstydliwemu? Gdy gáni wstyd stanowi Modá Pánienskiemu. Kto blednieie od stráchu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momenćie trupem nie záprzątnął trunny/ Kłádźie ná głowę więniec z drzewá Laurowego/ Y ták niebespieczenstwá vchodźi srogiego. Zástrászona/ gęstymi/ z Niebá pioronámi/ Gdy dźiś w Pánienkách Polská wzgárdźiłá Laurámi; Snadź nieodwłoczną swoię iuż poczułá zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwá obroćiła chlubę. Y niepłonny to postrách? Iákpo śliskim ledźie/ Ná Modźie/ do ruiny wszelkiey/ Polská iedźie. Modá Polskę
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Dla krótkości/ nazwiska inne opuściemy/ Podszytym je płaszczykiem/ na czas okryjemy. Szarp/ szarpać nie potrzeba: Bo wszytkim się zgodzą: Wszak i w polu u bydła/ Pasterki tak chodzą. Spodnice/ nic nie trudnią/ które bez Ogona; Chyba różnym nazwiskiem/ obszyta Korona. Inne/ zowią Korony/ od drzewa/ drewniane; Lecz/ czemu nie kijowe/ są raczej nazwane? Więc/ jeżeli z tych/ Moda chce wymyślić nowe/ Niech pogładzi drewnianych/ a będą kijowe; Kolpertyny/ abo więc Pondelaryś/ daje/ Gdy nie złocista/ Krawiec/ suknią Damie kraje; A jeśli/ złotem/ Szata będzie się świeciła/
Dla krotkośći/ názwiská inne opuśćiemy/ Podszytym ie płaszczykiem/ na czás okryiemy. Szárp/ szárpáć nie potrzebá: Bo wszytkim się zgodzą: Wszak y w polu v bydłá/ Pásterki ták chodzą. Spodnice/ nic nie trudnią/ ktore bez Ogoná; Chybá rożnym názwiskiem/ obszytá Koroná. Inne/ zowią Korony/ od drzewá/ drewniáne; Lecz/ czemu nie kiiowe/ są ráczey názwáne? Więc/ ieżeli z tych/ Modá chce wymyślić nowe/ Niech pogłádźi drewniánych/ á będą kijowe; Kolpertyny/ ábo więc Pondelariś/ dáie/ Gdy nie złoćista/ Kráwiec/ suknią Dámie kráie; A ieśli/ złotem/ Szátá będźie się świećiłá/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678