i część owa pierwsza knim przyspiała/ I pieszym w szańcach|po łbu mężnie dała: Toż tu i owdzie ich w rowach macano/ Aż i usarskich rot kilkom kazano:
Którzy/ i Pana Pułk Kamienieckiego/ Duzo ścierali gminu Moskiewskiego. I lubo oni ich tęgo razili/ Jednak i sami krwią plac oplacili.
Śmiałą ich dużość unosili mężnie/ I z swoich karków spychali potężnie: Broniona jednak ku Pokrowskiej gorze Ostrozka pomoc/ na ich przypsła skórze.
Bo lubo owych jak drew nasieczono/ Z Zbytych jednego tym nie nagrodzono: Droższa jest kropla krwie Szlacheckiej zawzdy. Niż nieprzyjaciół kopiec pełen każdy.
W tym towarzystwa poległo samego Boju osin dziesiąt/ tamże
y cźęść owa pierwsza knim przyspiáła/ Y pieszym w szancach|po łbu mężnie dáła: Toz tu y owdźie ich w rowach macáno/ Aż y usarskich rot kilkom kazáno:
Ktorzy/ y Pána Pułk Kámienieckiego/ Duzo scierali gminu Moskiewskiego. I lubo oni ich tęgo ráźili/ Iednak y sami krwią plac opláćili.
Smiałą ich dużość unośili mężnie/ Y z swoich karkow spycháli potężnie: Broniona iednak ku Pokrowskiey gorze Ostrozka pomoc/ ná ich przypsła skorze.
Bo lubo owych iák drew násiecżono/ Z Zbytych iednego tym nie nágrodzono: Droszsza iest kropla krwie Slacheckiey zawzdy. Niz nieprzyjáćioł kopiec pełen káżdy.
W tym towarzystwa poległo sámego Boiu osin dźiesiąt/ tamże
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: B3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
przyrodzenia/ abo od Boga daną/ abo przez staranie nasze nabytą. Cnota z natury dana/ dwojaka jest/ abo jest cnota rodzaju/ abo każdego zosobna. Cnota rodzaju jest/ szlachectwo: Cnota każdego zosobna dwojaka jest/ abo umysłu/ abo ciała. Cnoty cielesne/ możem nazwać dobra natury/ jako dużość/ zdrowie/ gładkości etc. Cnota na umyśle zależąca/ dwojaka jest: Abowiem bierzemy cnotę miasto władzej dusze/ ile są przyczyny uczynków ludzkich/ abo rozmaitych zwierząt. A takie cnoty/ abo raczej właśnie z Polska władze/ abo nam są spolne ze wszytkiemi żywiącemi/ jako władza odżywiania się/ pod którą się zamyka rodzenie
przyrodzenia/ ábo od Bogá dáną/ ábo przez stáránie násze nábytą. Cnotá z nátury dána/ dwoiáka iest/ ábo iest cnotá rodzáiu/ abo káżdego zosobná. Cnotá rodzáiu iest/ szlachectwo: Cnotá káżdego zosobná dwoiáka iest/ ábo vmysłu/ ábo ćiáłá. Cnoty ćielesne/ możem názwáć dobrá nátury/ iáko dużość/ zdrowie/ głádkośći etc. Cnotá ná vmysle zależąca/ dwoiáka iest: Abowiem bierzemy cnotę miásto władzey dusze/ ile są przyczyny vczynkow ludzkich/ ábo rozmáitych źwierząt. A tákie cnoty/ ábo ráczey własnie z Polska władze/ ábo nam są spolne ze wszytkiemi żywiącemi/ iáko władza odżywiánia się/ pod ktorą się zámyka rodzenie
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 143
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Rynald, serca wspaniałego I obozy z młodych lat szczera rozkosz jego, We dwójnasób przyczynia sił, męstwa, ochoty, Płaci Magazeńczykom zdradę, złość, niecnoty.
XIX.
Aldygier, sprawiedliwem gniewem poruszony, Zdał się, jak w gęstej puszczej lew głodem zmorzony: Przecina namocniejsze blachy bez trudności, Spycha z koni rycerzów nawiętszej dużości. Ale któżby ochotny, ktoby nie był śmiały, Ktoby nie był on Hektor i Ajaks zuchwały, Mając w swej kompanijej Rugiera zacnego Z Marfizą, męstwa wzorem jedynem dziwnego?
XX.
Serdeczna bohatyrka po stronach patrzała, Kogo z więtszej dzielności przodkiem chwalić miała; Dziwuje się, widząc ich siły niesłychane,
Rynald, serca wspaniałego I obozy z młodych lat szczera rozkosz jego, We dwójnasób przyczynia sił, męstwa, ochoty, Płaci Magazeńczykom zdradę, złość, niecnoty.
XIX.
Aldygier, sprawiedliwem gniewem poruszony, Zdał się, jak w gęstej puszczej lew głodem zmorzony: Przecina namocniejsze blachy bez trudności, Spycha z koni rycerzów nawiętszej dużości. Ale któżby ochotny, ktoby nie był śmiały, Ktoby nie był on Hektor i Ajaks zuchwały, Mając w swej kompaniej Rugiera zacnego Z Marfizą, męstwa wzorem jedynem dziwnego?
XX.
Serdeczna bohatyrka po stronach patrzała, Kogo z więtszej dzielności przodkiem chwalić miała; Dziwuje się, widząc ich siły niesłychane,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 290
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
boje.
XCIII.
Pierwszy to i ostatni beł ten dzień, którego Nie wszedł, wyzwany, w szranki Marsa ogromnego. Tak go uczciwa żądza piecze i zdejmuje, Tak zapomnieć wspaniałych gniewów rozkazuje, Że choćby miał po wolej Rugiera mężnego, Jako lampart w pazurach zająca lichego, Nie zabawiłby nad niem swych sił i dużości, Aż królowi oddawszy własne powinności. PIEŚŃ XXVI.
XCIV.
Przydam jeszcze, iż wiedział, jako dla swojego Rugier z niem pragnął bitwy Frontyna dzielnego; Słyszał często, jako beł rycerz doświadczony I co w krwawych zabawach czynił odważony; Słyszał, jak jego sława w górę pod obłoki Wybiwszy, napełniła i ten świat szeroki
boje.
XCIII.
Pierwszy to i ostatni beł ten dzień, którego Nie wszedł, wyzwany, w szranki Marsa ogromnego. Tak go uczciwa żądza piecze i zdejmuje, Tak zapomnieć wspaniałych gniewów rozkazuje, Że choćby miał po wolej Rugiera mężnego, Jako lampart w pazurach zająca lichego, Nie zabawiłby nad niem swych sił i dużości, Aż królowi oddawszy własne powinności. PIEŚŃ XXVI.
XCIV.
Przydam jeszcze, iż wiedział, jako dla swojego Rugier z niem pragnął bitwy Frontyna dzielnego; Słyszał często, jako beł rycerz doświadczony I co w krwawych zabawach czynił odważony; Słyszał, jak jego sława w górę pod obłoki Wybiwszy, napełniła i ten świat szeroki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 308
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
bieży, uparcie się gniewa, Rwie, psuje, wali łąki i zboże zalewa; On tu robi i dużo nieborak tamuje: Ta z więtszą szkodą insze gościńce najduje.
CXII.
Gdy tak Rugier, Mandrykard i Rodomont śmiały Swarzą się i bój chcą zwieść już, już okazały, Ten nad tego swe męstwo i swoje dużości Wysławia, a wszytkiem trzem przybywa śmiałości, Marfiza szuka takiej tem czasem pogody, Aby ich pojednawszy, przywiodła do zgody. Ale czas traci marnie, próżno się strofuje: Nigdy serc nie porówna, w których gniew panuje.
CXIII.
Życzy Marfiza zacna pojednać ich gwałtem I wszelakiem stara się sama o to kształtem; Krzyczy
bieży, uparcie się gniewa, Rwie, psuje, wali łąki i zboże zalewa; On tu robi i dużo nieborak tamuje: Ta z więtszą szkodą insze gościńce najduje.
CXII.
Gdy tak Rugier, Mandrykard i Rodomont śmiały Swarzą się i bój chcą zwieść już, już okazały, Ten nad tego swe męstwo i swoje dużości Wysławia, a wszytkiem trzem przybywa śmiałości, Marfiza szuka takiej tem czasem pogody, Aby ich pojednawszy, przywiodła do zgody. Ale czas traci marnie, próżno się strofuje: Nigdy serc nie porówna, w których gniew panuje.
CXIII.
Życzy Marfiza zacna pojednać ich gwałtem I wszelakiem stara się sama o to kształtem; Krzyczy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 313
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
iż Rynald mężny nieblizko od niego, Na zgubę wojska wściekły uparł się naszego, Co namężniejsze zewsząd zgromadził pogany Śmierć dawać, czynić naszem niezleczone rany. PIEŚŃ XXVII.
XIV.
Sakrypantowi, z zamku co sczarowanego Z Gradasem wespół wyszedł czasu niedawnego, Tak nieujęte podał do serca chciwości, lż zaraz pędem bieżą swych sił i dużości Próbę czynić w bezpiecznych wojskach chrześcijańskich I z obleżenia królów wyzwolić pogańskich; Sam jem wodzem, sam dobrą drogę ukazuje, Przez najprostsze powiaty przebyć usiłuje.
XV.
A drugiemu poruczył zaś towarzyszowi, By z Rodomontem kazał biec Mandrykardowi Tym śladem, kędy trzeci królewnę prowadził, Aż na miejsce, gdzie strachu pełną z konia zsadził
iż Rynald mężny nieblizko od niego, Na zgubę wojska wściekły uparł się naszego, Co namężniejsze zewsząd zgromadził pogany Śmierć dawać, czynić naszem niezleczone rany. PIEŚŃ XXVII.
XIV.
Sakrypantowi, z zamku co sczarowanego Z Gradasem wespół wyszedł czasu niedawnego, Tak nieujęte podał do serca chciwości, lż zaraz pędem bieżą swych sił i dużości Próbę czynić w bezpiecznych wojskach chrześcijańskich I z obleżenia królów wyzwolić pogańskich; Sam jem wodzem, sam dobrą drogę ukazuje, Przez najprostsze powiaty przebyć usiłuje.
XV.
A drugiemu poruczył zaś towarzyszowi, By z Rodomontem kazał biedz Mandrykardowi Tym śladem, kędy trzeci królewnę prowadził, Aż na miejsce, gdzie strachu pełną z konia zsadził
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 324
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
niebu przebiega; Na chorągwie wiatr wolno dmucha rozwinione, Sroży się obleżeniem dopiero ściśnione Wojsko i już na naszych z okrzykiem wypada. Z drugą stronę też Karłów lud na konie wsiada Z Anglikami, z Niemcami, a we mgnieniu oka Z ran śmiertelnych ludzka się wylewa posoka. PIEŚŃ XXVII.
XXX.
Tak wielka moc z dużością niesłychane siły Rodomonta i króla tatarskiego były, Także Rugiera niemniej nad nich ochoczego, Gradasa, z męstwa światu wszystkiemu sławnego, Marfizy, co w bój wchodzi najstraszniejszy śmiele, Cyrkasa, z którem mężnych nie porówna wiele, Iż zaledwie uchodzi w Paryż murowany Przed oczywistą śmiercią Karzeł z swemi pany.
XXXI.
Tych bohatyrów,
niebu przebiega; Na chorągwie wiatr wolno dmucha rozwinione, Sroży się obleżeniem dopiero ściśnione Wojsko i już na naszych z okrzykiem wypada. Z drugą stronę też Karłów lud na konie wsiada Z Anglikami, z Niemcami, a we mgnieniu oka Z ran śmiertelnych ludzka się wylewa posoka. PIEŚŃ XXVII.
XXX.
Tak wielka moc z dużością niesłychane siły Rodomonta i króla tatarskiego były, Także Rugiera niemniej nad nich ochoczego, Gradasa, z męstwa światu wszystkiemu sławnego, Marfizy, co w bój wchodzi najstraszniejszy śmiele, Cyrkasa, z którem mężnych nie porówna wiele, Iż zaledwie uchodzi w Paryż murowany Przed oczywistą śmiercią Karzeł z swemi pany.
XXXI.
Tych bohatyrów,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 328
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Kształtem i urobione w jednakiej ozdobie. Dzień, co się zdał do bitwy sposobny królowi I który on rozkazał obwołać ludowi, Już przyszedł; przed namioty widzieć się też dają Rycerze, a namniejszych wymówek nie znają.
XLIX.
W namiecie, co rozbity beł ku zachodowi, Sakrypant łupież smoczą wdział Rodomontowi, Który olbrzyma członków dużością przemaga, A tej pracej naśmielszej Ferat mu pomaga. W tem zaś, co na wschód słońca bokiem właśnie stoi, Mandrykarda król Gradas w twardą zbroję stroi Z Falzyronem pospołu i tarcz serdecznego Hektora kładzie zaraz na ramieniu jego. PIEŚŃ XXVII.
L.
Król afrycki na krześle pięknem i wysokiem Siedział, wspaniałem patrząc po swych
Kształtem i urobione w jednakiej ozdobie. Dzień, co się zdał do bitwy sposobny królowi I który on rozkazał obwołać ludowi, Już przyszedł; przed namioty widzieć się też dają Rycerze, a namniejszych wymówek nie znają.
XLIX.
W namiecie, co rozbity beł ku zachodowi, Sakrypant łupież smoczą wdział Rodomontowi, Który olbrzyma członków dużością przemaga, A tej pracej naśmielszej Ferat mu pomaga. W tem zaś, co na wschód słońca bokiem właśnie stoi, Mandrykarda król Gradas w twardą zbroję stroi Z Falzyronem pospołu i tarcz serdecznego Hektora kładzie zaraz na ramieniu jego. PIEŚŃ XXVII.
L.
Król afrycki na krześle pięknem i wysokiem Siedział, wspaniałem patrząc po swych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 332
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
widzieć pod mostem Chciał Orlanda, w pasy go wziąwszy trybem prostem. A iż się przedtem często w Paryżu widali I na różnych bankietach pospołu bywali, Zarazem go na pierwsze wejźrzenie poznawa I zdumiała, iż wszytek nagi jest, zostawa.
XLV.
Zastanawia się tedy i patrzy z pilnością Końca spórki wzajemnej dwu, co swą dużością Wszytkich inszych przechodzą; widzi, jako swemi Nogami i rękami pracują mocnemi. Tam i sam obraca się i dokoła biega Poganin; wściekłość z jadem, gniew mu serca sięga, Mówi: „Niepodobna tu, aby moje siły W rzece tego szaleńca wnet nie utopiły”. PIEŚŃ XXIX.
XLVI.
Raz tą drugi raz
widzieć pod mostem Chciał Orlanda, w pasy go wziąwszy trybem prostem. A iż się przedtem często w Paryżu widali I na różnych bankietach pospołu bywali, Zarazem go na pierwsze wejźrzenie poznawa I zdumiała, iż wszytek nagi jest, zostawa.
XLV.
Zastanawia się tedy i patrzy z pilnością Końca spórki wzajemnej dwu, co swą dużością Wszytkich inszych przechodzą; widzi, jako swemi Nogami i rękami pracują mocnemi. Tam i sam obraca się i dokoła biega Poganin; wściekłość z jadem, gniew mu serca sięga, Mówi: „Niepodobna tu, aby moje siły W rzece tego szaleńca wnet nie utopiły”. PIEŚŃ XXIX.
XLVI.
Raz tą drugi raz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 394
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Co wielkie pojedynki kiedyś wygrawali. A gmin zaś pospolity wszystkiemi siłami Miejsca starają się mieć tuż przed poręczami; Siła tych, co je sobie zaraz zastępują I w onem polu, nie chcąc stracić go, nocują.
XXVII.
Prosty lud tak wielką jest ujęty chciwością, Iż jak najprędzej widzieć chcą, kto z nich dużością, Kto sercem, siłą, męstwem plac pierwszy otrzyma, Ogień chęci gorących żądze w nich rozdyma. Ale Sobryn z Marsylem, co stąd upatrują Zgubę wojska niemałą, barzo się frasują; Obadwa przymawiają wraz Agramantowi, Iż pozwolił, iż miejsce dał pojedynkowi.
XXVIII.
Ukazują stąd wielkie szkody w ludzie jego, Bądź to
, Co wielkie pojedynki kiedyś wygrawali. A gmin zaś pospolity wszystkiemi siłami Miejsca starają się mieć tuż przed poręczami; Siła tych, co je sobie zaraz zastępują I w onem polu, nie chcąc stracić go, nocują.
XXVII.
Prosty lud tak wielką jest ujęty chciwością, Iż jak najprędzej widzieć chcą, kto z nich dużością, Kto sercem, siłą, męstwem plac pierwszy otrzyma, Ogień chęci gorących żądze w nich rozdyma. Ale Sobryn z Marsylem, co stąd upatrują Zgubę wojska niemałą, barzo się frasują; Obadwa przymawiają wraz Agramantowi, Iż pozwolił, iż miejsce dał pojedynkowi.
XXVIII.
Ukazują stąd wielkie szkody w ludzie jego, Bądź to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 410
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905