Zniebaczka się ozowie Ej stójcie Panowie. Niemógł tak nigdy wściekle Zaszczeknąć Cerber w piekle Pilnując złajnik brony Czarnej Persefony. Jako ona zakrzyczy Przestrzegając zdobyczy Mniemając rzeczą snadną Ze samę ukradną. Woła Rata/ złodzieje Przecz mi się ten gwałt dzieje Czem po nocnej poświecie Tak na mię dybiecie. Nie mam złota i krszyny Krom duchny a pierzyny Com wam winna dla Boga Babinka uboga. Nie na kradziesz przychodzę Choć ukradkiem wleźć godzę. Ni po bogate zbiory Wszedłem do komory. Skarby Zbierom zostawić Co się tym zwykli bawić Nienachodzę na domy Bom nie łotr łakomy. Ani się ciebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moja bieży
Zniebaczká się ozowie Ey stoyćie Pánowie. Niemogł ták nigdy wśćiekle Zásczeknąć Cerber w piekle Pilnuiąc złáynik brony Czarney Persephony. Iáko oná zákrzyczy Przestrzegáiąc zdobyczy Mniemáiąc rzeczą snádną Ze sámę vkrádną. Woła Rátá/ złodźieie Przecz mi się ten gwałt dźieie Czem po nocney poświećie Ták ná mię dybiećie. Nie mam złotá y krszyny Krom duchny á pierzyny Com wąm winná dla Bogá Bábinká vboga. Nie ná kradźiesz przychodzę Choć vkradkiem wleść godzę. Ni po bogáte zbiory Wszedłem do komory. Skárby Zbierom zostáwić Co się tym zwykli báwić Nienáchodzę ná domy Bom nie łotr łákomy. Ani się ćiebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moiá biezy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 195
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
w turmie gnić, po świecie się tyrać. Choć ci i błazna możesz tymże gwichtem zważyć, Który mając pieniądze, nie umie ich zażyć; Ta tylko między nimi rzecz różnicę czyni, Że, niż w ziemi, poczciwsze więzienie jest w skrzyni. 227 (D). PODUSZKA
Skąd rzeczona poduszka, skąd się duchna zowie? Bo ją zaraz po duszy kładą pieszczochowie. O nieszczęśliwa duszo, niewarta halerza, Co w paragon z gęsiego garścią wchodzisz pierza, Choć świat z nią stosowany żadnej nie ma wagi, Przeczże dzisia do takiej przychodzisz zniewagi? Przeczże cudzołożnicy, bo ich wspomnieć muszę, Za poduszki, a jeszcze cudze
w turmie gnić, po świecie się tyrać. Choć ci i błazna możesz tymże gwichtem zważyć, Który mając pieniądze, nie umie ich zażyć; Ta tylko między nimi rzecz różnicę czyni, Że, niż w ziemi, poczciwsze więzienie jest w skrzyni. 227 (D). PODUSZKA
Skąd rzeczona poduszka, skąd się duchna zowie? Bo ją zaraz po duszy kładą pieszczochowie. O nieszczęśliwa duszo, niewarta halerza, Co w paragon z gęsiego garścią wchodzisz pierza, Choć świat z nią stosowany żadnej nie ma wagi, Przeczże dzisia do takiej przychodzisz zniewagi? Przeczże cudzołożnicy, bo ich wspomnieć muszę, Za poduszki, a jeszcze cudze
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 647
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za ciałem; Opak wszytko! Bo dziecku małemu do kasze Drugi ociec szabelkę i łuczek przypasze. Toż żeby dom nie zginął, dla onej pociechy, Skoro zwiedzi w Warszawie co przedniejsze wiechy, Ożeni go; a ten też jakby wlazł do twierdzy, Ani szable przypasze, ani otrze ze rdzy, Zasznuruje się w duchnę, i podobnych sobie Gapiów jakich, ni Bogu ni ludziom, naskrobie. Nie zna jak żyw pancerza, nie widział kirysu, Albo się gospodarstwa, albo imię flisu, Lubo siwe czabany za granicę pędzi, Lubo też piwo robi i browary smędzi: Mało na tym, czy flisem, czy wołmi, czy bzdęgą,
za ciałem; Opak wszytko! Bo dziecku małemu do kasze Drugi ociec szabelkę i łuczek przypasze. Toż żeby dom nie zginął, dla onej pociechy, Skoro zwiedzi w Warszawie co przedniejsze wiechy, Ożeni go; a ten też jakby wlazł do twierdzy, Ani szable przypasze, ani otrze ze rdzy, Zasznuruje się w duchnę, i podobnych sobie Gapiów jakich, ni Bogu ni ludziom, naskrobie. Nie zna jak żyw pancerza, nie widział kirysu, Albo się gospodarstwa, albo imie flisu, Lubo siwe czabany za granicę pędzi, Lubo też piwo robi i browary smędzi: Mało na tym, czy flisem, czy wołmi, czy bzdęgą,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 54
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
utrudzi, Niech troje wznidzie słońca, to go nie obudzi; Dałby swe państwo, żeby aż do świata końca Jego wstydliwe oko nie widziało słońca. Wczora się gniewał na noc, a dziś mu dzień wadzi. Któż, jeśli szalonemu sam Bóg nie poradzi? Więc już śpi i nie wyłaź, bohatyrze, z duchny! Niech za cię kończy wojnę Dilawer staruchny, Który rano z Hussejmem, Bakcibasza trzecie Podskarbi miejsce wziąwszy, w bogatym namiecie Posłów naszych do pierwszej zaprasza rozmowy. I gestem, i ukłonem, i miłymi słowy Ochotnie ich przyjąwszy (nie wiem jako w sercu), Tudzież na złotonitym posadzi kobiercu. Tam pomniąc Żorawiński,
utrudzi, Niech troje wznidzie słońca, to go nie obudzi; Dałby swe państwo, żeby aż do świata końca Jego wstydliwe oko nie widziało słońca. Wczora się gniewał na noc, a dziś mu dzień wadzi. Któż, jeśli szalonemu sam Bóg nie poradzi? Więc już spi i nie wyłaź, bohatyrze, z duchny! Niech za cię kończy wojnę Dilawer staruchny, Który rano z Hussejmem, Bakcibasza trzecie Podskarbi miejsce wziąwszy, w bogatym namiecie Posłów naszych do pierwszej zaprasza rozmowy. I gestem, i ukłonem, i miłymi słowy Ochotnie ich przyjąwszy (nie wiem jako w sercu), Tudzież na złotonitym posadzi kobiercu. Tam pomniąc Żorawiński,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 304
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
myśl padnie, Że pod reputacyją niejeden człek kradnie. 394 (D). NA SUNAMITKĘ DAWIDOWĄ
Ten, co dawnych żydowskich królów pisze dzieje, Wspomina to, że skoro Dawid zdziecinieje, Który kilkaset niewiast sam ogrzewał z młodu, Tak go starość oziąbi, jako sztukę lodu, Że mu po wszytkiej ziemi przyszło, miasto duchny, Szukać co najpiękniejszej panienki młodziuchnej, Żeby go, z nim sypiając, pod pierzyną grzała, I przydaje, że panną nietknioną została. Jeśli prawda, cóż piękność do ciepła należy, Lepiej go zrobi tłusta, kiedy w łóżku leży, Bo więcej mając ciała, więcej też ma ducha, Tym po piersiach, po
myśl padnie, Że pod reputacyją niejeden człek kradnie. 394 (D). NA SUNAMITKĘ DAWIDOWĄ
Ten, co dawnych żydowskich królów pisze dzieje, Wspomina to, że skoro Dawid zdziecinieje, Który kilkaset niewiast sam ogrzewał z młodu, Tak go starość oziąbi, jako sztukę lodu, Że mu po wszytkiej ziemi przyszło, miasto duchny, Szukać co najpiękniejszej panienki młodziuchnej, Żeby go, z nim sypiając, pod pierzyną grzała, I przydaje, że panną nietknioną została. Jeśli prawda, cóż piękność do ciepła należy, Lepiej go zrobi tłusta, kiedy w łóżku leży, Bo więcej mając ciała, więcej też ma ducha, Tym po piersiach, po
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 422
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, zepchnie rycerza, a piecucha poda. Patrzmyż na państwa, które tacy rządzą: największa u nich rozkoszy wygoda, żeby nasycić ciała swego żądzą. Niewczym ktoś mądry przybrał sercu wodze, znając się – obszedł koronę na drodze.
147 Żelazem ci to dobywają złota, żelazo chwałę nieśmiertelną rodzi, szyszak nie duchna, trudy nie pieszczota. Niech się od tych czas, radzę, nie zawodzi, prócz tych, które Jan dziś otwiera wrota, nikt do korony. Kto w żelazie chodzi. kto wprzód marsowej spróbuje odzieży, takiemu złota korona należy.
148 Gotujcież szory, uzłacajcie wozy, już nasz król jedzie do swojej korony
, zepchnie rycerza, a piecucha poda. Patrzmyż na państwa, które tacy rządzą: największa u nich rozkoszy wygoda, żeby nasycić ciała swego żądzą. Niewczym ktoś mądry przybrał sercu wodze, znając się – obszedł koronę na drodze.
147 Żelazem ci to dobywają złota, żelazo chwałę nieśmiertelną rodzi, szyszak nie duchna, trudy nie pieszczota. Niech się od tych czas, radzę, nie zawodzi, prócz tych, które Jan dziś otwiera wrota, nikt do korony. Kto w żelezie chodzi. kto wprzód marsowej spróbuje odzieży, takiemu złota korona należy.
148 Gotujcież szory, uzłacajcie wozy, już nasz król jedzie do swojej korony
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 55
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996