. Sonet więźnia dobrowolnego w tęskliwych Carceres Sosnowej wieze zastającego.
JAko w drotowym wniku okowany Wykrzyka słowik. Jak w Turskie kajdyny Ubogi braniec/ odymie Ojczyzny Duma muttetę: swe pokrywszy bliżny. Tak i ja lubo Zyżyfowym znoju Suchym Biskokcie i ze drew napoju W ciężkim gąsiorze/ lub za szyję dyszę/ Sonet nie smaczny dumając Rytm piszę. Nietak pałają Etnejskie kominy Kiedy w nich Vulkan swe wygrzewa Szyny/ Nietak i owe/ a straszne zaiste/ Z Wezuwia lochy istrzą się siarczyste. Jako ja nędzny pałam Wogniu żywym Wsadzu zamkniony nieźmiernie tęskliwym Szkodliwą wilgoć wypędzając razem/ Z mokrego Ciała/ Ogniem i Żelazem. Ale cóż czynić przez ognie
. Sonet więźniá dobrowolnego w tęskliwych Carceres Sosnowey wieze zastáiącego.
IAko w drotowym wniku okowány Wykrzyka słowik. Iák w Turskie káydyny Vbogi brániec/ odymie Oyczyżny Duma muttetę: swe pokrywszy bliżny. Ták y ia lubo Zyżyphowym znoiu Suchym Biskokćie y ze drew napoiu W ćięzkim gąśiorze/ lub zá szyię dyszę/ Sonet nie smáczny dumáiąc Rythm piszę. Nieták pałáią Ethneyskie kominy Kiedy w nich Vulkąn swe wygrzewa Szyny/ Nieták y owe/ á strászne záiste/ Z Wezuwia lochy istrzą się śiárczyste. Iáko ia nędzny pałam Wogniu żywym Wsadzu zámkniony nieźmiernie tęskliwym Szkodliwą wilgoć wypędzáiąc rázęm/ Z mokrego Ciáłá/ Ogniem y Zelázem. Ale coż czynić przez ognie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 211
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Dunaj brzegi swemi. Zażby tak urósł ów tyran Stambułu. Kiedyby widział serca wszech pospołu Swornych chrześcijan w jednem wiary pęcie? Sprzysięgle siły byłyby mu w wstręcie. A wszak swym siłom Węgrzyn podufały, Już był opatrzył swe fortece, wały, A w brzegach pełnych rozłożysty Dunaj Przestrzegał przez mię, o moście nie dumaj. Bronił ten do miast przystępu snadnego, Ale Bóg gniewu nieubłaganego, Złych rąk obrony hańby i nadzieje, Z których się oraz całe niebo śmieje. Wieszczem ja duchem z nieba obietnice Niosę krwi polskiej, póki ich świątnice Zgodnemi śluby, modłami i pieniem, Jednem kadzidła ciepłe są paleniem; Póki i tobie pokorne kolana Polska
Dunaj brzegi swemi. Zażby tak urósł ów tyran Stambułu. Kiedyby widział serca wszech pospołu Swornych chrześcian w jednem wiary pęcie? Sprzysięgle siły byłyby mu w wstręcie. A wszak swym siłom Węgrzyn podufały, Już był opatrzył swe fortece, wały, A w brzegach pełnych rozłożysty Dunaj Przestrzegał przez mię, o moście nie dumaj. Bronił ten do miast przystępu snadnego, Ale Bóg gniewu nieubłaganego, Złych rąk obrony hańby i nadzieje, Z których się oraz całe niebo śmieje. Wieszczem ja duchem z nieba obietnice Niosę krwi polskiej, póki ich świątnice Zgodnemi śluby, modłami i pieniem, Jednem kadzidła ciepłe są paleniem; Póki i tobie pokorne kolana Polska
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 153
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
na tym tylko usiłowaniu i prezumpcji zawisła, aby wymusić, nie wyperswadować, przyciągnąć, a nie przyprowadzić, przyniewolić, a nie zniewolić, przycisnąć, a nie przytulić, ogolić, a nie przystrzyc, zgoła z ostatniej skory w różne okrucieństwa i łakomstwa sposoby złupić i oszyndować. A za cóż, przebóg, w podziwieniu dumamy, że nam z pełności dawnej w fortunach, w ozdobach, w osiadłościach, w majętnościach, w siłach, w wojskach, w ludziach, w państwach i królestwach całych oczywiście schodzi, kiedy się nie według dawnych łaskawości obyczajów jako nienasycone Harpije, jako okrutne dla poddanych bestyje rządziemy, w rządach, którymi całość upada i
na tym tylko usiłowaniu i prezumpcyi zawisła, aby wymusić, nie wyperswadować, przyciągnąć, a nie przyprowadzić, przyniewolić, a nie zniewolić, przycisnąć, a nie przytulić, ogolić, a nie przystrzyc, zgoła z ostatniej skory w różne okrucieństwa i łakomstwa sposoby złupić i oszyndować. A za cóż, przebóg, w podziwieniu dumamy, że nam z pełności dawnej w fortunach, w ozdobach, w osiadłościach, w majętnościach, w siłach, w wojskach, w ludziach, w państwach i królestwach całych oczywiście schodzi, kiedy się nie według dawnych łaskawości obyczajów jako nienasycone Harpije, jako okrutne dla poddanych bestyje rządziemy, w rządach, którymi całość upada i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nie może czyni inszym nadstawić. A ono to więc szpetnie bywają przymioty/ Gdy gwoli uporowi odstępują Cnoty. Która nigdy nie może źle nikomu radzić/ Temu zwłaszcza który chce poczciwie prowadzić Stan swój: tu na tym Świecie/ w nienagannej sławi/ Zostawując cne imię sobie w każdej sprawie: Nie tak jako ci/ którzy dumam swym ufają/ Skwapliwie się na Zwierzchność Bożą porywają. Przychodzą nie rozmyślni w rozliczne przygody/ A barzo rzadko gdzieby nie bez wielkije szkody. Zdrowym radom u siebie gdy miejsca nie dają/ Często w klęskę żałosną mizernie wpadają. O cyzm i w Pismach Świętych i w Pogańskich mamy/ Dosyć żacnych przykładów/ którzy je
nie może czyni inszym nádstáwić. A ono to więc szpetnie bywáią przymioty/ Gdy gwoli vporowi odstępuią Cnoty. Ktora nigdy nie może źle nikomu rádźić/ Temu zwłasczá ktory chce poczćiwie prowádźić Stán swoy: tu ná tym Swiećie/ w nienágánney sławi/ Zostáwuiąc cne imię sobie w káżdey spráwie: Nie ták iáko ći/ ktorzy dumam swym vfáią/ Skwapliwie się ná Zwierzchność Bożą porywáią. Przychodzą nie rozmyślni w rozliczne przygody/ A bárzo rzadko gdźieby nie bez wielkiye szkody. Zdrowym rádom v siebie gdy mieyscá nie dáią/ Cżęsto w klęskę żáłosną mizernie wpadáią. O cyzm y w Pismách Swiętych y w Pogáńskich mamy/ Dosyć żacnych przykłádow/ ktorzy ie
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
po pół mile ziemie/ do każdego znich wokoło przyłączono. Nad to jeszcze dwie Wyspy/ między Moreą Kandią/ lub Kretą/ Cerygo i Cerciato/ mają być tymże Wenetom zupełnie oddane i ustąpione. z Cesarskiej strony/ słychać/ ze od Temeswaru i Wołoskiej Ziemie/ aż do Rzeki Alauty/ tam gdzie w Dumaj wpada/ ma się granica rozciągać; Ostatek Wołoch i Multan mają obiema Potentatom za równo kontrybuować i Hospodarowie ich coraz alternatim stanowieni. Lecz iż tym podobne Partykularia zrzetelniej w samych Punktach będą wyrażone/ tedy to tam zostawujemy. Czternastego dnia tegoż Miesiąca/ Regimenty piesze/ stary Wirtembergski/ Heski/ Anszpachski i Holszteński już do
po puł mile źięmié/ do káżdego zńich wokoło przyłącżono. Nad to ieszcże dwie Wyspy/ między Moreą Kándią/ lub Kretą/ Cerigo y Cerciato/ máią być tymże Wenetom zupełńie oddáne y ustąpione. z Cesárskiey strony/ słycháć/ ze od Temeswaru y Wołoskiey Zięmié/ ász do Rzeki Alauthy/ tám gdźie w Dumay wpada/ ma śię gránicá rozciągáć; Ostátek Wołoch y Multan máią obiemá Potentatom zá rowno kontrybuowáć y Hospodárowie ich coraz alternatim stanowieni. Lećz isz tym podobne Párticuláriá zrzetelńiey w sámych Punktách będą wyráżone/ tedy to tám zostáwuiemy. Cztérnastégo dńiá tegoż Miesiącá/ Regimenty piesze/ stáry Wirtembergski/ Heski/ Anszpachski y Holszteński iusz do
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 10
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
para Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy, Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy. Dziś się sromasz, jutro się będziesz uśmiechała I żal ci będzie, żeś tak długo próżnowała. Pieści matka, a przedsię niesmaczno w pieszczocie, A z miłym przyjacielem smaczno i w kłopocie. Trzecia para Nie dumaj nam, panicze, już kołacz na stole, Teraz jest twoje żniwo, teraz twoje pole. Dzieciom kołacz, dla ciebie będzie coś lepszego, A ty pamiętaj zażyć fortelu swojego. Morzem ma być młodzieniec, morza żeglarz prosi, Morze nie słucha, ale gdzie chce, żagiel nosi. Czwarta para Panno, już cię
para Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy, Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy. Dziś się sromasz, jutro się będziesz uśmiechała I żal ci będzie, żeś tak długo próżnowała. Pieści matka, a przedsię niesmaczno w pieszczocie, A z miłym przyjacielem smaczno i w kłopocie. Trzecia para Nie dumaj nam, panicze, już kołacz na stole, Teraz jest twoje żniwo, teraz twoje pole. Dzieciom kołacz, dla ciebie będzie coś lepszego, A ty pamiętaj zażyć fortelu swojego. Morzem ma być młodzieniec, morza żeglarz prosi, Morze nie słucha, ale gdzie chce, żagiel nosi. Czwarta para Panno, już cię
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 106
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
. A ty podobien lilijom lub roży, Co swe dopiero purpury rozłoży, Rozkosz kwiateczków, tę nielitościwa Ręka panieńska gdy zazdrośnie zrywa. Wszytkie kwiatki za tą W żałobie są stratą. Płakać li cię nam i twej młodej doby, Że nie przyszedłszy do całej ozdoby Z oczu nam gaśniesz? Czyli przy twych Manach Gorzko co dumać o podziemnych panach? Czyli stojąc kołem Głowy suć popiołem?
Ach! Niepomocna i daremna praca, Kto łzy przy grobach z oczu swych utraca! Płacz próżny, byśmy Erydanem lali Łzy i pierś biciem częstym mordowali, Kto w podziemnym grobie, Już spoczywa sobie. Uczciwe życie, postępki wspaniałe W poczet lat długich
. A ty podobien lilijom lub roży, Co swe dopiero purpury rozłoży, Rozkosz kwiateczków, tę nielutościwa Ręka panieńska gdy zazdrośnie zrywa. Wszytkie kwiatki za tą W żałobie są stratą. Płakać li cię nam i twej młodej doby, Że nie przyszedłszy do całej ozdoby Z oczu nam gaśniesz? Czyli przy twych Manach Gorzko co dumać o podziemnych panach? Czyli stojąc kołem Głowy suć popiołem?
Ach! Niepomocna i daremna praca, Kto łzy przy grobach z oczu swych utraca! Płacz próżny, byśmy Erydanem lali Łzy i pierś biciem częstym mordowali, Kto w podziemnym grobie, Już spoczywa sobie. Uczciwe życie, postępki wspaniałe W poczet lat długich
Skrót tekstu: GawPieśBar_II
Strona: 139
Tytuł:
Pieśni
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, że o tym nikt nie powie żywy.
Lub tam za podłej bzdęgi gdzie szklenicę Mędrszemu nad się bibie da do ręki, Który z nim równo godzien szubienice, To tu ja choćbym (jak z piekielnej męki Kiedy wybawił swoję Euridicę, Którą mu ledwie wydano przez dzięki, Orpheus), płakał, śpiewał, dumał i grał, Diabłabym wskórał a drugiego wygrał.
Zaczym, jeślić się w tym moim parnasie Co podobało, zdrów, Bracie, używaj I kiedyć owo zbywa co na czasie, Jeśli twa wola i łaska, w nim bywaj. Rwi, co chcesz, kwiatów, ale tylko na się. A to też
, że o tym nikt nie powie żywy.
Lub tam za podłej bzdęgi gdzie szklenicę Mędrszemu nad się bibie da do ręki, Który z nim rowno godzien szubienice, To tu ja choćbym (jak z piekielnej męki Kiedy wybawił swoję Euridicę, Ktorą mu ledwie wydano przez dzięki, Orpheus), płakał, śpiewał, dumał i grał, Djabłabym wskórał a drugiego wygrał.
Zaczym, jeślić się w tym moim parnasie Co podobało, zdrow, Bracie, używaj I kiedyć owo zbywa co na czasie, Jeśli twa wola i łaska, w nim bywaj. Rwi, co chcesz, kwiatow, ale tylko na się. A to też
Skrót tekstu: TrembPrzedWir_I
Strona: 5
Tytuł:
Przedmowa
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
odważyła, żeby się dłużej zabawił, obawiając się, że się wydam, kazałam go do jego odprowadzić stancyj. Jużem tedy wiedziała, żem mu sprzyjała. To mię umartwiło, że mię już opuścił. Byłam niespokojniejszą, niż przedtym, i imem barziej temu unikała, tymem się niespokojniejszą stała. Dumałam sobie, że mu się nie podobam, i trapiłam się, żem nie dosyć była powabną, abym więcej niż na poważanie u niego zasłużyła. Te myśli tak mię strwożyły, żem się wzgardą samej siebie nad sobą mściła. Przecież nie chciałam wszystkiej utracić nadziei, i miłości ku niemu także
odważyła, żeby śię dłużey zabawił, obawiaiąc się, że się wydam, kazałam go do iego odprowadzić stancyi. Jużem tedy wiedziała, żem mu sprzyiała. To mię umartwiło, że mię iuż opuścił. Byłam niespokoynieyszą, niż przedtym, i imem barziey temu unikała, tymem śię niespokoynieyszą stała. Dumałam sobie, że mu śię nie podobam, i trapiłam się, żem nie dosyć była powabną, abym więcey niż na poważanie u niego zasłużyła. Te myśli tak mię ztrwożyły, żem śię wzgardą samey siebie nad sobą mśćiła. Przećież nie chciałam wszystkiey utracić nadziei, i miłości ku niemu także
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 158
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ciężki zamach na Polskę. Poselstwa Wielkiego do Turek. Rada żeby Seim złożyć Seim w Warszawie. Część pierwsza. Projekt od Majestatu. Poselstwa Wielkiego do Turek Różne rady. Część pierwsza.
Inszej się w tym terminie chwycić trzeba rady, Kiedy nie przeskoczone są w pierwszej zawady. Posła wysłać; lecz i tu trzeba nieco dumać, Kto teraz z tym się zechce honorem pokumać? Bezpieczniej wprawdzie wysłać, lecz mówiący szczerze, Kto się za to zaręczy, że Turcy przymierze Posłom winne strzymają? małoż w tym tytułe Ludzi zacnych, wsromotnej gniło jedykule? Pójdzie poseł, z przeciwnej strony, pójdzie drugi, Tak w jednym polu będą dwa przeciwne
Ciężki zamach na Polskę. Poselstwa Wielkiego do Turek. Rada żeby Seim złozyć Seim w Warszawie. Część pierwsza. Proiekt od Máiestatu. Poselstwa Wielkiego do Turek Rozne rády. Część pierwsza.
Inszey się w tym terminie chwycić trzebá rády, Kiedy nie przeskoczone są w pierwszey záwady. Posłá wysłáć; lecz y tu trzeba nieco dumáć, Kto teraz z tym się zechce honorem pokumáć? Bespieczniey wprawdźie wysłáć, lecz mowiący szczerze, Kto się za to zaręczy, że Turcy przymierze Posłom winne strzymáią? małoż w tym tytule Ludźi zacnych, wsromotney gniło iedykule? Poydźie poseł, z przeciwney strony, poydźie drugi, Ták w iednym polu będą dwa przeciwne
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 27
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732