by nigdy nie były! Próżno już Symplegady gonim upłynione, Próżno złote i jabłka chwytamy przyśnione.
Co stąd za żal i rozruch po wszystkiej koronie? Jako znaczna ruina i w królewskim tronie? Upadł piąty baldekin, zatrzęsły się mury, Złote jako podcięta krwawa jędza sznury. Ty, coś świeżo ukrócił wschód nieuśmierzony I harde Dunajowe poskromił Trytony. O! jako w pół triumfów i swojej ozdoby, Jakoś przyjął nowinę tak nagłej żałoby? Padnie z ręku reiment, serce urażone; Niepożyte inaczej, ani zwyciężone, I które swą wdzięcznością świat uweselają, Po kwitnących jagodach z oczu łzy pierzchają. Na pana wszyscy patrząc, pozwiesząją głowy, Zrzucą forgi
by nigdy nie były! Próżno już Symplegady gonim upłynione, Próżno złote i jabłka chwytamy przyśnione.
Co ztąd za żal i rozruch po wszystkiej koronie? Jako znaczna ruina i w królewskim tronie? Upadł piąty baldekin, zatrzęsły się mury, Złote jako podcięta krwawa jędza sznury. Ty, coś świeżo ukrócił wschód nieuśmierzony I harde Dunajowe poskromił Trytony. O! jako w pół tryumfów i swojej ozdoby, Jakoś przyjął nowinę tak nagłej żałoby? Padnie z ręku reiment, serce urażone; Niepożyte inaczej, ani zwyciężone, I które swą wdzięcznością świat uweselają, Po kwitnących jagodach z oczu łzy pierzchają. Na pana wszyscy patrząc, pozwiesząją głowy, Zrzucą forgi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 38
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Preszburgu, węgierskiemu miastu, quondam stolicy, dziesięć mil od Widnia leżącemu. Stamtąd poszło wojsko ku Kamarynowi, fortecy pospolicie zwanej Intacta Virgo, że w nim żaden jeszcze nieprzyjaciel nie był, gdzie pośród rynku stoi statua wielka, wieniec w ręku trzymająca. Spod Kamaryna poszliśmy ku Parkanom, przeprawiwszy się przez mosty na odnodze Dunajowej, i zaraz stąd hetman wyprawuje podjazd ku Parkanom pod pancernym rotmistrzem Górskim, który przyprowadził Turków jedenaście dla języka i relacyji uczynienia siła w Parkanach być może Turków na praesidium zostawionych. Ci, przyprowadzeni pojedynczo, pytani z groźbą i pod gardłem, aby prawdę zeznali, na jedno się zgodzili, że nie może być więcej nad
Preszburgu, węgierskiemu miastu, quondam stolicy, dziesięć mil od Widnia leżącemu. Stamtąd poszło wojsko ku Kamarynowi, fortecy pospolicie zwanej Intacta Virgo, że w nim żaden jeszcze nieprzyjaciel nie był, gdzie pośród rynku stoi statua wielka, wieniec w ręku trzymająca. Spod Kamaryna poszliśmy ku Parkanom, przeprawiwszy się przez mosty na odnodze Dunajowej, i zaraz stąd hetman wyprawuje podjazd ku Parkanom pod pancernym rotmistrzem Górskim, który przyprowadził Turków jedenaście dla języka i relacyji uczynienia siła w Parkanach być może Turków na praesidium zostawionych. Ci, przyprowadzeni pojedynczo, pytani z groźbą i pod gardłem, aby prawdę zeznali, na jedno się zgodzili, że nie może być więcej nad
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 75
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
i aż do morza Czarnego. Dzieli się na dwoję/ to jest/ na mniejszą i więtszą. Mniejszą zowią Transalpiną/ a więtszą Mołdaują (której częścią jest Bezsarabia nad morzem/ gdzie jest Moncastro:) Tamta się przybliża ku Dunajowi/ ta ku morzu Czarnemu/ i osiadła wszystek brzeg morski/ który jest od gęby Dunajowej/ aż do gęby Dniestrowej: Tamta jest trochę ostra; ta zaś równa i żyzna/ ale w nierządzie zostaje: gdyż każdy tam sobie sprawuje rolą/ kędy się mu podoba: tak wiele jest gruntów/ a tak zaś mało ludzi: (którzy też radzi się bawią próżnowaniem.) byle tylo przedtym inszy nie uprzedził
y áż do morzá Czarnego. Dźieli się ná dwoię/ to iest/ ná mnieyszą y więtszą. Mnieyszą zowią Transalpiną/ á więtszą Mołdáuią (ktorey częśćią iest Bessárábia nád morzem/ gdźie iest Moncástro:) Támtá się przybliża ku Dunáiowi/ tá ku morzu Czarnemu/ y ośiádłá wszystek brzeg morski/ ktory iest od gęby Dunáiowey/ áż do gęby Dniestrowey: Támtá iest trochę ostra; tá záś rowna y żyzna/ ále w nierządźie zostáie: gdyż káżdy tám sobie spráwuie rolą/ kędy się mu podoba: ták wiele iest gruntow/ á ták záś máło ludźi: (ktorzy też rádźi się báwią proznowániem.) byle tylo przedtym inszy nie vprzedźił
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 131
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
brzegu lewym czarnego morza/ ukazuje się Mesembria/ kędy się kończy góra Hemo. Idzie potym Varna/ która leży przy końcu jednej doliny (którą czyni tamta góra) wdzięcznej i uciesznej. Leży przy jednej odnodze nie barzo głębokiej/ miedzy dwiema pagórkami/ z których na jednym jest Macropole/ na drugim Galata. Przeminąwszy gęby Dunajowe/ które zastąpiły 40. mil/ wjeżdża się do tamtej części Moldaujej/ którą Turcy przezywają Bezsarabią/ kędy jest miasto Moscastro. Od gęby rzeki Dniestru aż do drugiej Dnieprowej/ kładą 80. mil: a w tych miejscach poczynają się państwa Króla Polskiego/ które Dniestr dzieli od Wołoch. A naprzód tam jest Prowincja Podolska
brzegu lewym czarnego morzá/ vkázuie się Messembria/ kędy się kończy gorá Hemo. Idźie potym Várna/ ktora leży przy końcu iedney doliny (ktorą czyni támtá gorá) wdźięczney y vćieszney. Leży przy iedney odnodze nie bárzo głębokiey/ miedzy dwiemá págorkámi/ z ktorych ná iednym iest Mácropole/ ná drugim Gálata. Przeminąwszy gęby Dunáiowe/ ktore zástąpiły 40. mil/ wieżdża się do támtey częśći Moldáuiey/ ktorą Turcy przezywáią Bessarábią/ kędy iest miásto Moscastro. Od gęby rzeki Dniestru áż do drugiey Dnieprowey/ kłádą 80. mil: á w tych mieyscách poczynáią się páństwá Krolá Polskiego/ ktore Dniestr dźieli od Wołoch. A naprzod tám iest Prouincia Podolska
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 146
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
chyba kto co stamtąd z Pod Wiednia wyprowadził w sepetach to pod Parkany utracił a przytym i zdrowie. Jaka wszystkiemu Rycerstwu niewymowna pociecha kiedy Ociec Łaskawy pogroziwszy nam z nowu obejrzał się okiem miłosierdzia swego Redyntegrował in Triduo Narodu Polskiego sławę dał się zemścic do Woli krwie Braterskiej usłał sowicie Pola Trupem Ottomańskiem Bystre Nurty i bez bródne Donajowe Głębokości. Nie nowina to Bogu mieć Curam wprotekcyjej jego Z. zostającego Ludu.
Jakie tam wdzięczne było spectaculum Chrześcijaństwu nabic się do woli Boskich i swoich głównych nie przyjaciół aż ręce ustawały a przy tym i oczy udelektowac zgubą avindici manu Dei potłumionych kiedy to ten się tego chwytał, ten tego topił jedni długo pływali salwując się
chyba kto co ztamtąd z Pod Wiednia wyprowadził w sepetach to pod Parkany utracił a przytym y zdrowie. Iaka wszystkiemu Rycerstwu niewymowna pociecha kiedy Ociec Łaskawy pogroziwszy nąm z nowu obeyrzał się okiem miłosierdzia swego Redintegrował in Triduo Narodu Polskiego sławę dał się zemscic do Woli krwie Braterskiey usłał sowicie Pola Trupem Ottomanskiem Bystre Nurty y bez brodne Donaiowe Głębokosci. Nie nowina to Bogu miec Curam wprotekcyiey iego S. zostaiącego Ludu.
Iakie tam wdzięczne było spectaculum Chrzescianstwu nabic się do woli Boskich y swoich głownych nie przyiacioł asz ręce ustawały a przy tym y oczy udelektowac zgubą avindici manu Dei potłumionych kiedy to ten się tego chwytał, ten tego topił iedni długo pływali salwuiąc się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 266v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
serce nie turbowała, odłożywszy wszystko na stronę, oznajmuję, żeśmy już tu za łaską bożą stanęli nad obozem tureckim wczora przed wieczorem; dziś do południa, da P. Bóg, ostatek nadciągnie. Wypisać niepodobna, co się to tu z nami dzieje (ani wieki takiej drugiej rzeczy słyszały) po tak ciężkiej przeprawie dunajowej, gdzie się i mosty łamały, i wozów większa część brodów sobie szukać musiała (i kilka ich znalazła surtous les bras du Danube, prócz samej tylko macicy, gdzie sam idziecourant d'eau,bo drugiej tak bystrej rzeki nie masz na świecie), we czwartek, zaraz (tj.9emedu mois)po
serce nie turbowała, odłożywszy wszystko na stronę, oznajmuję, żeśmy już tu za łaską bożą stanęli nad obozem tureckim wczora przed wieczorem; dziś do południa, da P. Bóg, ostatek nadciągnie. Wypisać niepodobna, co się to tu z nami dzieje (ani wieki takiej drugiej rzeczy słyszały) po tak ciężkiej przeprawie dunajowej, gdzie się i mosty łamały, i wozów większa część brodów sobie szukać musiała (i kilka ich znalazła surtous les bras du Danube, prócz samej tylko macicy, gdzie sam idziecourant d'eau,bo drugiej tak bystrej rzeki nie masz na świecie), we czwartek, zaraz (tj.9emedu mois)po
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 516
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. starosty sandomierskiego, który mię nabawił wielkiego kłopotu i zgryzoty dla konkurencji o te, które miał z dóbr królewskich, drobiazgi. Nie chorował, jeno cztery dni na dyzenterię. Myśmy tu dziś jeno trzy mile od Preszburka. Znaleźliśmy tu, za osobliwą prawie łaską bożą, po trosze sian dla koni na wyspach dunajowych, i po polach cóżkolwiek nie dokoszonych hreczek. Trupów po drogach pełno, osobliwie przy jednej tu przeprawie położono ich do dwóch tysięcy, tak nasi, jako i chłopi z zameczków; nie możem tedy dotąd z tych zaraźliwych wyniść smrodów. Wojska cesarskie i inne niemieckie jeszcze się nie ruszyły za nami spod Wiednia. Jako dalej
. starosty sandomierskiego, który mię nabawił wielkiego kłopotu i zgryzoty dla konkurencji o te, które miał z dóbr królewskich, drobiazgi. Nie chorował, jeno cztery dni na dyzenterię. Myśmy tu dziś jeno trzy mile od Preszburka. Znaleźliśmy tu, za osobliwą prawie łaską bożą, po trosze sian dla koni na wyspach dunajowych, i po polach cożkolwiek nie dokoszonych hreczek. Trupów po drogach pełno, osobliwie przy jednej tu przeprawie położono ich do dwóch tysięcy, tak nasi, jako i chłopi z zameczków; nie możem tedy dotąd z tych zaraźliwych wyniść smrodów. Wojska cesarskie i inne niemieckie jeszcze się nie ruszyły za nami spod Wiednia. Jako dalej
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 533
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Za Dunaj Orły, lećcie dla obłowu Na Bissurmańskich Samarów korzyści Pierzchną te Sępy z swojego narowu Z którego dłuższych mają w nienawiści. I lubo się to oprzeć zechcą znowu Zawsze się o nich to prawdziwie ziści, Ze jak lękliwych gęsi gminne stada Przed Orły nikną; ta zginie gromada. 22. I jużci przeszły Dunajowe wiry Milę pod Tulmem złączywszy się z sobą Tchną Marsa pierśmi, z oczu ogień szczyry Pragnąc się zewrzeć jak najprędszą probą Już w swych ferworach przechodzą Buzyry Aby Cyncją zaćmiły żałobą, Godnych się czując z tymi Sępy w biady I chcąc pamiętne dać z siebie przykłady. 23. Fora Księżycu niepogodą wzdęty, Z Austriackiego uchodź Zodiaku
. Zá Dunay Orły, leććie dla obłowu Ná Bissurmáńskich Sámárow korzyśći Pierzchną te Sępy z swoiego narowu Z ktorego duższych máią w nienawiśći. Y lubo się to oprzeć zechcą znowu Záwsze się o nich to prawdźiwie ziśći, Ze iák lękliwych gęśi gminne stádá Przed Orły nikną; tá zginie gromádá. 22. Y iużći przeszły Dunáiowe wiry Milę pod Tulmem złączywszy się z sobą Tchną Marsá pierśmi, z oczu ogień szczyry Prágnąc się zewrzeć iák nayprędszą probą Iuż w swych ferworách przechodzą Buzyry Aby Cynthią záćmiły żáłobą, Godnych się czuiąc z tymi Sępy w biády Y chcąc pámiętne dáć z siebie przykłády. 23. Forá Xiężycu niepogodą wzdęty, Z Austryáckiego vchodź Zodyáku
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: B2v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
ten, który świeżo z eunuchów zgraje Na dywan i cesarskie przełożon szaraje: Więc też i ten na wojnę stary wałach woła, A dobrze by dziadowi pilnować kościoła. Skoro tę radę zawarł swej powagą brody, Wielki wezyr obsyła nią janczarskie ody, Ali Basza CZĘŚĆ PIERWSZA
Pisze groźne do agów emiry i begów, Żeby do Donajowych ściągali się brzegów, Żeby, białą wyjąwszy płeć i małe żaki, Co tylko mężczyzn świat ma, gnali na Polaki. Podtenczas Otwinowski przyjeżdża do Porty; Przed wielkim posłem goniec o zwykłe paszporty. Piotr Ozga trębowelski wyprawion starosta, Tusząc, że traktat buski Turczyna ochrosta, Wróci się pożądany pokój do swej kluby Stratą
ten, który świeżo z eunuchów zgraje Na dywan i cesarskie przełożon szaraje: Więc też i ten na wojnę stary wałach woła, A dobrze by dziadowi pilnować kościoła. Skoro tę radę zawarł swej powagą brody, Wielki wezyr obsyła nią janczarskie ody, Ali Basza CZĘŚĆ PIERWSZA
Pisze groźne do agów emiry i begów, Żeby do Donajowych ściągali się brzegów, Żeby, białą wyjąwszy płeć i małe żaki, Co tylko mężczyzn świat ma, gnali na Polaki. Podtenczas Otwinowski przyjeżdża do Porty; Przed wielkim posłem goniec o zwykłe paszporty. Piotr Ozga trębowelski wyprawion starosta, Tusząc, że traktat buski Turczyna ochrosta, Wróci się pożądany pokój do swej kluby Stratą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 25
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
zaślepią pieszczochy. Tedy łby rozespane dźwignąwszy od betu, Mają naszym żołnierzom dotrzymać impetu? Przed którymi choć we dnie, choć w polu, choć w kupie, Pierzchają, i trup pada sromotnie na trupie. Nie żelaza, nie ognia, ale w swym obozie Głosów polskich nie zniosą, i aż na przewozie Oprą się Donajowym, gdzie i promu chybią, Kiedy ich tam dogonią i naszy ich zdybią. Już niemal wszyscy na to stosują swe wota Prócz Chodkiewicza; jemu nocna się robota Nie podoba, inaczej od inszych rozumie: W dzień się chce bić, w nocy kraść wygranej nie umie. Dał potem i racje, że ciemności nocne Tak
zaślepią pieszczochy. Tedy łby rozespane dźwignąwszy od betu, Mają naszym żołnierzom dotrzymać impetu? Przed którymi choć we dnie, choć w polu, choć w kupie, Pierzchają, i trup pada sromotnie na trupie. Nie żelaza, nie ognia, ale w swym obozie Głosów polskich nie zniosą, i aż na przewozie Oprą się Donajowym, gdzie i promu chybią, Kiedy ich tam dogonią i naszy ich zdybią. Już niemal wszyscy na to stosują swe wota Prócz Chodkiewicza; jemu nocna się robota Nie podoba, inaczej od inszych rozumie: W dzień się chce bić, w nocy kraść wygranej nie umie. Dał potem i racyje, że ciemności nocne Tak
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 176
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924