; kto upadnie piędzią Z niechcenia, ratować go święty anioł zdole,
Ale kto się na czarne gwałtem ciągnie pole, Kto śmierci w garło lezie, nie chce powstać z grzechu, Wiecznie ginie, diabłu się dostawszy do miechu. Ma anioł, ma i diabeł osobliwą puszkę, Do której chowa wziętą z swego pola duszkę, Więc tu każdy żołnierską niech obiera sobie, Żeby z białego pola położył się w grobie. Z czarnego się umykać, ba, co tchu, co pary Uciekać radzę, kiedy wieczne rodzi mary. 41 (F). BRODA
Cóż po brodzie, miły dziadku, Kiedy do niej nie masz statku. Niejeden parobek
; kto upadnie piędzią Z niechcenia, ratować go święty anioł zdole,
Ale kto się na czarne gwałtem ciągnie pole, Kto śmierci w garło lezie, nie chce powstać z grzechu, Wiecznie ginie, diabłu się dostawszy do miechu. Ma anioł, ma i diaboł osobliwą puszkę, Do której chowa wziętą z swego pola duszkę, Więc tu każdy żołnierską niech obiera sobie, Żeby z białego pola położył się w grobie. Z czarnego się umykać, ba, co tchu, co pary Uciekać radzę, kiedy wieczne rodzi mary. 41 (F). BRODA
Cóż po brodzie, miły dziadku, Kiedy do niej nie masz statku. Niejeden parobek
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 29
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miał ze mnie. Prawdziwe podobieństwo dziewki do orzecha. Tych korzec: garść jąderek, nic nie masz, prócz echa. Co gorsza, z wielkim zębów gryźć musisz niewczasem, Albo gnój, albo robak miasto jądra czasem, Jeżeli w świszczu dziury nie postrzeżesz spodem, Całą gębę i język opaskudzi smrodem. Niejeden rzecze: Duszkoż znowu być młodzieńcem. Aże cię tam zabiją z orzechem i z wieńcem! Sni-ć się o nich? masz kłopot na miejsce pociechy. I we śnie, i na jawi, lada co orzechy. 82 (P). OD POCZĄTKU CZŁEK BIEGUNEM
Anioł z raju człowieka na świat, śmierć go z świata Do grobu
miał ze mnie. Prawdziwe podobieństwo dziewki do orzecha. Tych korzec: garść jąderek, nic nie masz, prócz echa. Co gorsza, z wielkim zębów gryźć musisz niewczasem, Albo gnój, albo robak miasto jądra czasem, Jeżeli w świszczu dziury nie postrzeżesz spodem, Całą gębę i język opaskudzi smrodem. Niejeden rzecze: Duszkoż znowu być młodzieńcem. Aże cię tam zabiją z orzechem i z wieńcem! Sni-ć się o nich? masz kłopot na miejsce pociechy. I we śnie, i na jawi, lada co orzechy. 82 (P). OD POCZĄTKU CZŁEK BIEGUNEM
Anioł z raju człowieka na świat, śmierć go z świata Do grobu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 43
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z nim na dzwonicę, jako księżą karzą. Gdy wrócił, wypełniwszy pokutę, do domu, Bardzo się z tego cieszę i pytam, jako mu Służyła eria; z żalem mi chudzina Swój niewczas: „Lecz najgorsza była oskomina,
Która mi i pacierze przeszkadzała — powie — Kiedy po swych samiczkach skakali wróblowie.” Duszkoż by, myślę sobie, jako wróbel który, Obróść na tej dzwonnicy, pokutując, pióry. 90 (N). NIEMIEC DO PSA PIJE
Przyjechał w dom kapitan, Niemiec, do szlachcica; Nie pamiętam przezwiska jego, psa miał Szyca. Pan pije, pies pod stołem cicho leży poty, Aż się panu
z nim na dzwonicę, jako księżą karzą. Gdy wrócił, wypełniwszy pokutę, do domu, Bardzo się z tego cieszę i pytam, jako mu Służyła aeryja; z żalem mi chudzina Swój niewczas: „Lecz najgorsza była oskomina,
Która mi i pacierze przeszkadzała — powie — Kiedy po swych samiczkach skakali wróblowie.” Duszkoż by, myślę sobie, jako wróbel który, Obróść na tej dzwonnicy, pokutując, pióry. 90 (N). NIEMIEC DO PSA PIJE
Przyjechał w dom kapitan, Niemiec, do szlachcica; Nie pamiętam przezwiska jego, psa miał Szyca. Pan pije, pies pod stołem cicho leży poty, Aż się panu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 47
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czekała podrożna. Ledwie żem się przed ciżbą smentarza docisnął, Kościoła niepodobna: choćbyś jabłkiem cisnął, Nie spadłoby na ziemię przed tak gęstym ludem. Księży ćma, żem się wielkim zapominał cudem. Stanę, przypatrując się, niedaleko szkoły. Aż bies: nie wszyscy księża, bo Żydów na poły. Duszkoż by dostać ławki w kościele kawałka. Cóż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka — Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i
czekała podrożna. Ledwie żem się przed ciżbą smentarza docisnął, Kościoła niepodobna: choćbyś jabłkiem cisnął, Nie spadłoby na ziemię przed tak gęstym ludem. Księży ćma, żem się wielkim zapominał cudem. Stanę, przypatrując się, niedaleko szkoły. Aż bies: nie wszyscy księża, bo Żydów na poły. Duszkoż by dostać ławki w kościele kawałka. Cóż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka — Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 94
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gąsiora. Tam zażyjecie szaruchy, Turbitu i z salsą juchy, Krew wam puszczę z medianny. Rzeczesz: Jebał was pies, panny! Zwłaszcza, gdy w smrodliwe wrzody
Nakropię wam smacznej wody I w owe na członku rany, Dzierżcież się zębami ściany! A gdy się wam wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha, ten się nie sparzy; A choć ci też wstanie pipa, Nie bywaj mi u Filipa!” NADGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić? Parki nielitościwe, okrutne boginie,
gąsiora. Tam zażyjecie szaruchy, Turbitu i z salsą juchy, Krew wam puszczę z medyjanny. Rzeczesz: Jebał was pies, panny! Zwłaszcza, gdy w smrodliwe wrzody
Nakropię wam smacznej wody I w owe na członku rany, Dzierżcież się zębami ściany! A gdy się wam wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha, ten się nie sparzy; A choć ci też wstanie pipa, Nie bywaj mi u Filipa!” NADGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić? Parki nielutościwe, okrutne boginie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 313
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
domowi. W tym powróciwszy owa, jak się dowie, Że mąż odjechał i że ślub fałszywy, I pan ma żonę, o mój Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słów i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za który figiel, mnie się zda bez mała, Na gospodyniej i panu galancie I wittenberskim owym predykancie,
Żeby kościelna spora była wina, Gdyby żył dotąd ksiądz biskup ze Bnina. 840. In quendam principis sui percussorem, crudelissimo supplicio afectum, Praga Bohemorum.
Concepit facinus
domowi. W tym powrociwszy owa, jak się dowie, Że mąż odjechał i że ślub fałszywy, I pan ma żonę, o moj Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słow i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za ktory figiel, mnie się zda bez mała, Na gospodyniej i panu galancie I wittenberskim owym predykancie,
Żeby kościelna spora była wina, Gdyby żył dotąd ksiądz biskup ze Bnina. 840. In quendam principis sui percussorem, crudelissimo supplicio affectum, Praga Bohemorum.
Concepit facinus
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Mat. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami jakby sadzami. Pasmo padalców na głowę włożono, na miejsce włosów żmije zawieszono, jaszczurowie zaś jagody kąsają, cery dodają. Piersi wężowie gryzący pilnują, żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając
w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Matth. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami jakby sadzami. Pasmo padalców na głowę włożono, na miejsce włosów żmije zawieszono, jaszczurowie zaś jagody kąsają, cery dodają. Piersi wężowie gryzący pilnują, żaby zaś usta rozkosznie całują, jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając, a nie przestając
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 73
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, ale nie dopuszczę, póki duch we mnie, a piasku na oczy nie nasypią. Bom ja nie na to ciebie męża wzięła, nie komu inszemu i wiedz to pewnie, żeć tego nie odpuszczę aż na sądzie bożym, bo ja siła cierpię dla ciebie”.
Cóż ci też po tym, miła duszko, ze się wszytko ze mną gryziesz? Azać nie dosyć czynię? Co zarobię, toć dam, nic chodzisz też nago, masz co jeść i gdzie mieszkać, coć tedy za krzywda? — „A cóż mi po tym wszytkim, gdy z męża przyjaciela nie masz? Niechaj mi będą poduszki świadkiem,
, ale nie dopuszczę, póki duch we mnie, a piasku na oczy nie nasypią. Bom ja nie na to ciebie męża wzięła, nie komu inszemu i wiedz to pewnie, żeć tego nie odpuszczę aż na sądzie bożym, bo ja siła cierpię dla ciebie”.
Cóż ci też po tym, miła duszko, ze się wszytko ze mną gryziesz? Azać nie dosyć czynię? Co zarobię, toć dam, nic chodzisz też nago, masz co jeść i gdzie mieszkać, coć tedy za krzywda? — „A cóż mi po tym wszytkim, gdy z męża przyjaciela nie masz? Niechaj mi będą poduszki świadkiem,
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 178
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a doma kto? Nie dbasz o mię. Pójdę ja do szpitala”. I owszem, moja duszko, z Panem Bogiem. — „Wierę, radbyś pono dla młodszej. Nie będzie mi tu nie brała, moje to wszytko. Nie masz ty u mnie nie, bom ja to kupiła, płaciła i mieszkam jako w swoim. Cóżeś mi dał? Cóżeś mi kupił? Nachodzę się jako
ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a doma kto? Nie dbasz o mię. Pójdę ja do szpitala”. I owszem, moja duszko, z Panem Bogiem. — „Wierę, radbyś pono dla młodszej. Nie będzie mi tu nie brała, moje to wszytko. Nie masz ty u mnie nie, bom ja to kupiła, płaciła i mieszkam jako w swoim. Cóżeś mi dał? Cóżeś mi kupił? Nachodzę się jako
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
co piąty dzień/ może wziąć drag: abo pół: piguł: z mastiks i rebarb: abo przez nos i usta brać wsię parę z warzenia majeranu/ rozmarynu/ poleju/ rumu/ miętki polnej/ sałwiej/ a w czapce niższej niech chodzi. Weź kwiecia rozmarynu/ lawendy po szczyptach/ nostrzykowego/ macierzy duszki/ sałwiej majeranu po pułgarści/ rożej czerwonej/ bukwice/ rumienkowego po pułtory szczypty/ senesu/ kocanek arab: po drag: dwie/ goździków kramnych/ gałki muszkatowej/ kwiatu po scrup: dwu/ melissy trochę/ mastix, thuris, corali pp. po pół grag: przetłukszy urób i przeszyj czapkę. Spać idąc
co piąty dźień/ może wźiąć drag: ábo puł: piguł: z mástix y rhebárb: ábo przez nos y vstá bráć wśię párę z wárzenia máieranu/ rozmárinu/ poleiu/ rumu/ miętki polney/ sałwiey/ á w czapce niższey niech chodźi. Weź kwiećia rozmárinu/ láwendy po szczyptach/ nostrzykowego/ máćierzy duszki/ sałwiey máieranu po pułgarśći/ rożey czerwoney/ bukwice/ rumienkowego po pułtory szczypty/ senesu/ kocanek árab: po drag: dwie/ gozdźikow kramnych/ gałki muszkátowey/ kwiátu po scrup: dwu/ melissy trochę/ mastix, thuris, corali pp. po puł grag: przetłukszy vrob y przesziy czapkę. Spáć idąc
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: C3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624