swej wolności/ W łasce Bożej/ w obronie/ i sprawiedliwości.
W waszej Rycerskiej cnocie stoi pospolita Rzecz obojga narodów/ można/ i obfita.
Wszystko się w niej najduje czego jeno trzeba/ Sprawiedliwość/ obrona/ łaska Boża z nieba.
Sprawiedliwości służy : domawiać się słusznie Zasłużonego z holdu/ i wiernie/ i dusznie.
Miłość przeciw Ojczyźnie słuszną pokazując/ Zdrowia swego/ dostatków dla niej nieszanując.
Jakożeście to w Moskwi rzeczą pokazali/ Gdyście do spraw Rycerskich Królewskich przystali.
Przystaliście gruntownie do Hetmana swego/ Odstąpiwszy statecznie Dmitra zmyślonego :
W ten czas gdy nieprzyjaciel zebrał wszytkie siły/ Żeby szlachetnym ludem usypał mogiły:
By od
swey wolności/ W łásce Bożey/ w obronie/ y spráwiedliwośći.
W wászey Rycerskiey cnoćie stoi pospolita Rzecz oboygá narodow/ można/ y obfita.
Wszystko sie w niey náyduie czego ieno trzebá/ Spráwiedliwość/ obroná/ łáská Boża z niebá.
Spráwiedliwośći służy : domawiać sie słusznie Zásłużonego z holdu/ y wiernie/ y dusznie.
Miłość przećiw Oyczyznie słuszną pokázuiąc/ Zdrowia swego/ dostátkow dla niey nieszánuiąc.
Iákożeśćie to w Moskwi rzeczą pokazáli/ Gdyscie do spraw Rycerskich Krolewskich przystáli.
Przystálisćie gruntownie do Hetmáná swego/ Odstąpiwszy státecznie Dmitrá zmyślonego :
W ten czás gdy nieprzyiaćiel zebrał wszytkie śiły/ Zeby szlachetnym ludem vsypał mogiły:
By od
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Av
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
z rozponami/ i troki zapasem Pieszo za nim nosiła. Czemu mi się czasem/ Rośmiać przyszło. Jednak go wszytko przestrzegała/ Żeby/ jako z niechętnych gwiazd to notowała/ Wieprza strzegł się dzikiego. Ale on pałając Ogniem żywej młodości/ i przypadki mając Te za nieustrzeżone/ tym go upatrował Pilniej wszędy/ żeby się dusznie z nim sprobował/ Aż i znalazł pod dębem żołądź cierpki jedząc/ Więc sposobu nieborak własnego niewiedząc/ Zejścia się z nim. Co mu miał oszczepu nadstawić/ I w miejscu gdzie doczekać. On nie chcąc się bawić/ Ale żartko poskoczy/ i pchnie rohatyną W bóg ogromny/ który miał tłustą terpentyną Jak zbroją
z rosponámi/ y troki zápásem Pieszo zá nim nosiłá. Czemu mi się czásem/ Rosmiać przyszło. Iednák go wszytko przestrzegáłá/ Zeby/ iáko z niechętnych gwiazd to notowáłá/ Wieprzá strzegł się dzikiego. Ale on pałáiąc Ogniem żywey młodości/ y przypadki máiąc Te zá nieustrzeżone/ tym go vpátrował Pilniey wszędy/ żeby się dusznie z nim sprobował/ Aż y ználazł pod dębem żołądź cierpki iedząc/ Więc sposobu nieborak własnego niewiedząc/ Ześcia się z nim. Co mu miał oszczepu nádstáwić/ Y w mieyscu gdzie doczekać. On nie chcąc się bawić/ Ale żártko poskoczy/ y pchnie rohátyną W bog ogromny/ ktory miał tłustą terpentyną Iák zbroią
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 86
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
twojego, Gdy-ć piętnem wypalona na grzbiecie lilia, Pięknie kwitnąć poczęła twa ewanielia. Za co? Aza nie pomnisz sodomczyku? Wiera, Wstyd-ci mię jego mości pana Lucypera!" Gdy sobie mościwamy, wtem Zyngliwijusza, Ministra kalwińskiego, nowo przyszła dusza. Tam dopiero nową kość między nas wrzucono! Chciał dusznie Kalwin, aby wyżej posadzono Jego Zełgowijusza, niż Burcharda cnego, Prostego chłopa, niżli męczennika mego. A gdy mię już bez wstydu Kalwin jął szkalować, Nie mogłem się też i ja dalej pohamować. Dałem mu rześko kuflem w odętą paszczękę, A on mię też zęboma wchwycił w prawą rękę. A tak
twojego, Gdy-ć piętnem wypalona na grzbiecie lilija, Pięknie kwitnąć poczęła twa ewanjelija. Za co? Aza nie pomnisz sodomczyku? Wiera, Wstyd-ci mię jego mości pana Lucypera!" Gdy sobie mościwamy, wtem Zyngliwijusza, Ministra kalwińskiego, nowo przyszła dusza. Tam dopiero nową kość między nas wrzucono! Chciał dusznie Kalwin, aby wyżej posadzono Jego Zełgowijusza, niż Burcharda cnego, Prostego chłopa, niżli męczennika mego. A gdy mię już bez wstydu Kalwin jął szkalować, Nie mogłem się też i ja dalej pohamować. Dałem mu rześko kuflem w odętą paszczękę, A on mię też zęboma wchwycił w prawą rękę. A tak
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 298
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
przecię to/ okowy. Sekret na niestarzenie się.
IVsz teraz mni potrzebna sztuka/ twa Pelopie/ Któryś pozbył starości/ przewarzon w ukropie. Znajdziemy odmłodnienia inszą teraz modę/ Peruką głowę nakryć/ a ogolić brodę. Do Stryja.
NIeodkładaj do jutra/ dziś żyj Stryju słusznie/ Młody może/ staremu trzeba umrzeć dusznie. To masz czynić/ dzić uczyń/ pokoś jest na woli/ Potym któż wie/ czy czynić/ choćbyś chciał pozwoli. Czyń dziś/ co jutro ma być Bóg niekaże badać. Do Wielm: I. M. P. OLEŚNICKIEGO Podkom: Send.
ZUrodzenia/ i z Cnoty/ a któż może
przećię to/ okowy. Sekret ná niestárzenie sie.
IVsz teraz mni potrzebna sztuká/ twá Pelopie/ Ktoryś pozbył stárośći/ przewárzon w vkropie. Znaidźiemy odmłodnienia inszą teraz modę/ Peruką głowę nákryć/ á ogolić brodę. Do Stryiá.
NIeodkłáday do iutrá/ dźiś żyi Stryiu słusznie/ Młody może/ stáremu trzebá vmrzeć dusznie. To masz czynić/ dźić vczyń/ pokoś iest ná woli/ Potym ktosz wie/ czy czynić/ choćbyś chćiał pozwoli. Czyń dźiś/ co iutro ma bydź Bog niekaże badáć. Do Wielm: I. M. P. OLEŚNICKIEGO Podkom: Send.
ZVrodzenia/ y z Cnoty/ á ktosz może
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 49
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
swoim panom/ i tytuł rebelii swojej wymyślili/ i na chorągwiach rozpisali/ libertas conscientiae. Skoro dopadli miast/ onę wolność/ dla której wojowali tak wiele lat/ tak wiele krwie wylali/ zburzyli do szczętu/ i siebie samych onej pozbawili: bo ani sobie/ ani innym dopuszczają wolności żadnej Religii obierania/ ale wszytkim dusznie rozkazują być protestantami/ lubo Kalwinistami; nie nawijaj się Katoliku miedzy nie/ bo tobie nagorzej będzie; wolą oni Turczyna i poganina cierpieć miedzy sobą/ niż ciebie; gorszymi są na cię/ niż poganin kiedy na Katoliki. Toż widzimy poniekąd w Gdańsku/ w Toruniu naszym/ a w Królewcu jeszcze barziej/ i
swoim pánom/ y tytuł rebelliey swoiey wymyślili/ y ná chorągwiách rospisali/ libertas conscientiae. Skoro dopádli miast/ onę wolność/ dla ktorey woiowáli ták wiele lat/ ták wiele krwie wylali/ zburzyli do szczętu/ y śiebie sámych oney pozbawili: bo áni sobie/ áni innym dopuszczáią wolnośći żadney Religiey obieránia/ ále wszytkim dusznie roskázuią bydź protestántámi/ lubo Kálwinistámi; nie náwiiay się Kátholiku miedzy nie/ bo tobie nagorzey będźie; wolą oni Turczyná y pogániná ćierpieć miedzy sobą/ niż ćiebie; gorszymi są ná ćię/ niż pogánin kiedy na Kátholiki. Toż widźimy poniekąd w Gdańsku/ w Toruniu nászym/ á w Krolewcu ieszce bárźiey/ y
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 16
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
tak sam miej bez zwady w pokoju: Lubo gładka lub szpetna, niech z tobą zostawa, Niech się przez mię tak wielka przyjaźń nie rozstawa. Prawieście się zgodzili: jako ta gładkości, Tak wiele pewnieć i ty masz w sobie śmiałości”.
CXXIV.
„A tak - rzecze Marfiza - atoż musisz dusznie Wziąć ją sobie ode mnie, bo czynisz niesłusznie, Że widząc ją tak gładką, tak barzo niebogę Przecię ganisz, czego ja wycierpieć nie mogę”. Królewic na to rzecze: „Ja mam za szaleństwo Wdać się we zły raz jaki i niebezpieczeństwo Dla zwycięstwa takiego, co zwyciężcy szkodzi, A zwyciężonemu się na siła
tak sam miej bez zwady w pokoju: Lubo gładka lub szpetna, niech z tobą zostawa, Niech się przez mię tak wielka przyjaźń nie rozstawa. Prawieście się zgodzili: jako ta gładkości, Tak wiele pewnieć i ty masz w sobie śmiałości”.
CXXIV.
„A tak - rzecze Marfiza - atoż musisz dusznie Wziąć ją sobie ode mnie, bo czynisz niesłusznie, Że widząc ją tak gładką, tak barzo niebogę Przecię ganisz, czego ja wycierpieć nie mogę”. Królewic na to rzecze: „Ja mam za szaleństwo Wdać się we zły raz jaki i niebezpieczeństwo Dla zwycięstwa takiego, co zwyciężcy szkodzi, A zwyciężonemu się na siła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 144
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
chce pola pierwszego, Najsłuszniejsze przyczyny iż ma do swojego Nieprzyjaciela - mówi - które rozerwała Bitwa, Agramantowi gdy się pomoc dała. Rugier powiada, dłużej iż też trwać nie będzie, Aż rozbójcy, co konia wziął, na garle siędzie, Którego on dotychczas zatrzymał niesłusznie; O tę krzywdę i bić się i umrzeć chce dusznie.
XLIII.
Tatarzyn te niezgody zawikłańsze czynił: O znak w tarczy Rugiera i łajał i winił, Żadnem sposobem nie chciał pozwolić mu tego, Aby ptaka nosić miał tak, jak on, białego; Głupstwem, zapalczywością rozegrzany, woła, Iż w dziele Gradywowem wszytkiem trzem podoła, I razem, jeśli pole stawić śmieją
chce pola pierwszego, Najsłuszniejsze przyczyny iż ma do swojego Nieprzyjaciela - mówi - które rozerwała Bitwa, Agramantowi gdy się pomoc dała. Rugier powiada, dłużej iż też trwać nie będzie, Aż rozbójcy, co konia wziął, na garle siędzie, Którego on dotychczas zatrzymał niesłusznie; O tę krzywdę i bić się i umrzeć chce dusznie.
XLIII.
Tatarzyn te niezgody zawikłańsze czynił: O znak w tarczy Rugiera i łajał i winił, Żadnem sposobem nie chciał pozwolić mu tego, Aby ptaka nosić miał tak, jak on, białego; Głupstwem, zapalczywością rozegrzany, woła, Iż w dziele Gradywowem wszytkiem trzem podoła, I razem, jeśli pole stawić śmieją
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 331
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, bo świeże strony Nawiązane dadzą głos barziej ulubiony; Więc i temu, co słucha, milej ponno będzie, Gdy kęs wytchnie, gdy z pracej kęs w pokoju siędzie.
KONIEC PIEŚNI DWUDZIESTEJ DZIEWIĄTEJ. PIESŃ TRZYDZIESTA. ARGUMENT. Szaleństwa swego Orland zostawuje znaki Straszliwe, gdzie krainę, gdzie dom mija jaki. Pojedynku Mandrykard dusznie chce zuchwały, Na którem go zabija Rugier mężnie śmiały; A nań zaś Bradamanta narzeka troskliwa, Iż wiarę łamie, iż ją w ślubie oszukiwa. Do Montalbanu Rynald serdeczny przychodzi, Cesarza z niebezpieczeństw z bracią wyrwać godzi. AlegORIE. W tej trzydziestej pieśni przez niewymowne siebie samego i mocy swojej Mandrykarda przed Doraliką wychwalanie
, bo świeże strony Nawiązane dadzą głos barziej ulubiony; Więc i temu, co słucha, milej ponno będzie, Gdy kęs wytchnie, gdy z pracej kęs w pokoju siędzie.
KONIEC PIEŚNI DWUDZIESTEJ DZIEWIĄTEJ. PIESŃ TRZYDZIESTA. ARGUMENT. Szaleństwa swego Orland zostawuje znaki Straszliwe, gdzie krainę, gdzie dom mija jaki. Pojedynku Mandrykard dusznie chce zuchwały, Na którem go zabija Rugier mężnie śmiały; A nań zaś Bradamanta narzeka troskliwa, Iż wiarę łamie, iż ją w ślubie oszukiwa. Do Montalbanu Rynald serdeczny przychodzi, Cesarza z niebezpieczeństw z bracią wyrwać godzi. ALLEGORYE. W tej trzydziestej pieśni przez niewymowne siebie samego i mocy swojej Mandrykarda przed Doraliką wychwalanie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 403
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dno morza iść głębokie, Albo na brzeg przez wody wypłynąć szerokie.
XIII.
Już ani statków ani ziemi z żadnej strony Nie widzi, siedząc Orland na koniu szalony. Daleko są i w stronę kędyś się pokryły, W oczach niebo a wody mokre tylko były. Przecię on pędzi szkapę dalej zemdlonego: Kraje chce widzieć dusznie państwa afryckiego. A gdy już wodą dobrze brzuch miał napełniony, Z żywotem bieg od grabie skończył naznaczony. PIEŚŃ XXX.
XIV.
Szedł na dno, gdzie i pana wciągnąłby beł swego, Ale ten do pływania zaraz ochotnego Nogi i obie ręce szeroko rozciąga, Wały przejmuje, brzegów dalekich dosiąga. Więc wiatr łagodniusieńki
dno morza iść głębokie, Albo na brzeg przez wody wypłynąć szerokie.
XIII.
Już ani statków ani ziemi z żadnej strony Nie widzi, siedząc Orland na koniu szalony. Daleko są i w stronę kędyś się pokryły, W oczach niebo a wody mokre tylko były. Przecię on pędzi szkapę dalej zemdlonego: Kraje chce widzieć dusznie państwa afryckiego. A gdy już wodą dobrze brzuch miał napełniony, Z żywotem bieg od grabie skończył naznaczony. PIEŚŃ XXX.
XIV.
Szedł na dno, gdzie i pana wciągnąłby beł swego, Ale ten do pływania zaraz ochotnego Nogi i obie ręce szeroko rozciąga, Wały przejmuje, brzegów dalekich dosiąga. Więc wiatr łagodniusieńki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 406
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
masz co, Łgac tez nie umiem. Rzecze kalinowski A toż ja będę Relacyją czynił byleś i WSC był zemną Jako komendant drugiej Dywizyjej Podjazdowej. Poszedłem tedy z nim do Namiotów królewskich, Zastalismy tam różnych senatorów Panów, Czyni tedy kalinowski Relacyją prawi jak na Mękach koloryzuje powieda, na ostatku zes my się dusznie starali o języka ale dostać żadną miarą niemogli bo już były zaciekłe Czambuły do kosza poschodziły A on z woją Dywizyją i wpół tej drogi niedotarł gdzie ja I szlaku Tatarskiego niepowąchał bo go tak ze niesłuchali.
Jak on skończył. Az mówi Pisarz Polny Czarniecki Stefan, do mnie A WSC na inszym szlaku
masz co, Łgac tez nie umięm. Rzecze kalinowski A toz ia będę Rellacyią czynił byleś y WSC był zęmną Iako kommęndant drugiey Diwizyiey Podiazdowey. Poszedłęm tedy z nim do Namiotow krolewskich, Zastalismy tam roznych senatorow Panów, Czyni tedy kalinowski Rellacyią prawi iak na Mękach koloryzuie powieda, na ostatku zes my się dusznie starali o ięzyka ale dostać zadną miarą niemogli bo iuz były zaciekłe Czambuły do kosza poschodziły A on z woią Dywizyią y wpoł tey drogi niedotarł gdzie ia I szlaku Tatarskiego niepowąchał bo go tak ze niesłuchali.
Iak on skonczył. Az mowi Pisarz Polny Czarniecki Stefan, do mnie A WSC na inszym szlaku
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 240
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688