ubogich wspomagają i dla sąsiadów mają stół otwarty. Kapitan Sentry postrzegłszy iż Trejsort pilnie tego dyskursu słuchał i gotował się na odpowiedź, chcąc przerwać żwawą dysputę rzekł: wszystkie stany grzeszą wzajemną niesprawiedliwą zazdrością, z tej pochodzi iż każdy korzyści swoje nad wszystkie inne przekłada, dla tego aby porównaniem przezwyciężył. Żołnierz gardzi prawnikiem, ten Dworaka nielubi, dworak żartuje z obudwu, a wszyscy trzej źle czynią. - - Nie mógł znieść więcej milczenia Freeport: kolej na mnie, abym cóżkolwiek Imć Panu Baronowi odpowiedział. Nie zacznę dyskursu na obronę Kupieckiego stanu, od wyliczenia tylu pożytecznych funduszów i składek na dobro publiczne, które w kraju naszym kupcy poczynili
ubogich wspomagaią y dla sąsiadow maią stoł otwarty. Kapitan Sentry postrzegłszy iż Treysort pilnie tego dyskursu słuchał y gotował się na odpowiedź, chcąc przerwać żwawą dysputę rzekł: wszystkie stany grzeszą wzaiemną niesprawiedliwą zazdrością, z tey pochodzi iż każdy korzyści swoie nad wszystkie inne przekłada, dla tego aby porownaniem przezwyciężył. Zołnierz gardzi prawnikiem, ten Dworaka nielubi, dworak żartuie z obudwu, á wszyscy trzey źle czynią. - - Nie mogł znieść więcey milczenia Freeport: koley na mnie, abym cożkolwiek Jmć Panu Baronowi odpowiedział. Nie zacznę dyskursu na obronę Kupieckiego stanu, od wyliczenia tylu pożytecznych funduszow y składek na dobro publiczne, ktore w kraiu naszym kupcy poczynili
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 182
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
sąsiadów mają stół otwarty. Kapitan Sentry postrzegłszy iż Trejsort pilnie tego dyskursu słuchał i gotował się na odpowiedź, chcąc przerwać żwawą dysputę rzekł: wszystkie stany grzeszą wzajemną niesprawiedliwą zazdrością, z tej pochodzi iż każdy korzyści swoje nad wszystkie inne przekłada, dla tego aby porównaniem przezwyciężył. Żołnierz gardzi prawnikiem, ten Dworaka nielubi, dworak żartuje z obudwu, a wszyscy trzej źle czynią. - - Nie mógł znieść więcej milczenia Freeport: kolej na mnie, abym cóżkolwiek Imć Panu Baronowi odpowiedział. Nie zacznę dyskursu na obronę Kupieckiego stanu, od wyliczenia tylu pożytecznych funduszów i składek na dobro publiczne, które w kraju naszym kupcy poczynili, widocznych rzeczy probować
sąsiadow maią stoł otwarty. Kapitan Sentry postrzegłszy iż Treysort pilnie tego dyskursu słuchał y gotował się na odpowiedź, chcąc przerwać żwawą dysputę rzekł: wszystkie stany grzeszą wzaiemną niesprawiedliwą zazdrością, z tey pochodzi iż każdy korzyści swoie nad wszystkie inne przekłada, dla tego aby porownaniem przezwyciężył. Zołnierz gardzi prawnikiem, ten Dworaka nielubi, dworak żartuie z obudwu, á wszyscy trzey źle czynią. - - Nie mogł znieść więcey milczenia Freeport: koley na mnie, abym cożkolwiek Jmć Panu Baronowi odpowiedział. Nie zacznę dyskursu na obronę Kupieckiego stanu, od wyliczenia tylu pożytecznych funduszow y składek na dobro publiczne, ktore w kraiu naszym kupcy poczynili, widocznych rzeczy probować
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 182
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
by żyć, ręce już ustały obie.
Ktoby to był rzekł, żebyś był, Polaku Kraków oblegał i nań ostrzył bronie? Wygrasz niechybnie, Bóg przy twojej stronie.
Wolałaby dziś druga przy żebraku Bez takiej prace wyżywienie słuszne Mając, po siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bóg ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę
by żyć, ręce już ustały obie.
Ktoby to był rzekł, żebyś był, Polaku Krakow oblegał i nań ostrzył bronie? Wygrasz niechybnie, Bog przy twojej stronie.
Wolałaby dziś druga przy żebraku Bez takiej prace wyżywienie słuszne Mając, po siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bog ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się ustrzec.
Dwiema panom razem służyć trudno.
Karanie nie ma być postą, ale złości hamulec.
Nie żaraz Kraków zbudowano.
Przed obiadem taniec nie foremny.
Ile kto ma cierpliwości, tyle mądrości.
Tak wiele skor wołowych, jak cielęcych przychodzi na rynek.
Każdy dudek, ma swój czubek.
Ani żak, ani dworak, Ani do rady, ani do zwady.
Bywał Janek przy dworze, wie jako wpiecu palić.
Co czego miara. Do klusków nie jedz chleba.
Nie odnawiaj rany zagojonej.
Ojczyzna swoja każdemu namilsza.
Jeszcz daleko wieczor, neiwiesz czego doczekasz. Jedna godzina wiele sprawi.
Słowo raz wurzeczone, niegdy nie pwrocone
śię ustrzedz.
Dwiema panom razem służyć trudno.
Karanie nie ma być postą, ale złośći hamulec.
Nie źaraz Krakow zbudowano.
Przed obiadem taniec nie foremny.
Ile kto ma cierpliwośći, tyle mądrośći.
Tak wiele skor wołowych, jak cielęcych przychodźi na rynek.
Każdy dudek, ma swoy czubek.
Ani żak, ani dworak, Ani do rady, ani do zwady.
Bywał Janek przy dworze, wie jako wpiecu palić.
Co czego miara. Do kluskow nie jedz chleba.
Nie odnawiaj rany zagojoney.
Oyczyzna swoia każdemu namilsza.
Jeszcz daleko wieczor, neiwiesz czego doczekasz. Jedna godźina wiele sprawi.
Słowo raz wurzeczone, niegdy nie pwrocone
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 102
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szeroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci się tak podobał, bo inaczej nie pomieściłby się w rejestrze.
Wincenty: Tak i ja rozumiem, bo jako przedtem, tak i teraz do fantazji sobie ludzi przybierają panowie.
Jacek: Podobno przedtem dobierali do ćwiczenia, do poloru, do wdzięczności
. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szyroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci się tak podobał, bo inaczej nie pomieściłby się w rejestrze.
Wincenty: Tak i ja rozumiem, bo jako przedtem, tak i teraz do fantazyi sobie ludzi przybierają panowie.
Jacek: Podobno przedtem dobierali do ćwiczenia, do poloru, do wdzięczności
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 275
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
libertatem amittit, w strofowaniu, karaniu, doniesieniu. Tak folwark lustrować choć co Ćwierć Roku należy, aby znać było Pana Komisarza z pięknych rządów, nie z jego parady, i zbytków, które czyni po folwarkach. Dlatego Panowie mają obierać na funkcją Komisarską, nie studentów ze szkół, nie Palestrantów z kancelaryj, nie dworaków galantomów: ale owych co na wielkich folwarwach byli dobremi Administratorami przez czas długi, rządząc się z wszystkich pochwałą, albo u siebie dobrze gospodarowali, mają industrie Ekonomiczne, bez Boskiej obrazy; są przy tym sumienni, trzyzwi, nie łakomi, nie pychą O Ekonomice, mianowicie o Komisarzu o Lasach.
nadęci. Powinien też
libertatem amittit, w strofowaniu, karaniu, doniesieniu. Tak folwark lustrować choć co cwierć Roku należy, aby znać było Pana Kommissarza z pięknych rządow, nie z iego parady, y zbytkow, ktore czyni po folwarkach. Dlatego Panowie maią obierać na funkcyą Kommissarską, nie studentow ze szkoł, nie Palestrantow z kancellaryi, nie dworakow galantomow: ale owych co na wielkich folwarwach byli dobremi Administratorami przez czas długi, rządząc się z wszystkich pochwałą, albo u siebie dobrze gospodarowali, maią industrye Ekonomiczne, bez Boskiey obrazy; są przy tym sumienni, trzyzwi, nie łakomi, nie pychą O Ekonomice, mianowicie o Komissarzu o Lasach.
nadęci. Powinien też
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 419
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
kiedy Łacińskich i Greckich, co większych i osobliwszych Kościelnych Ceremonii pokażę tu Paralellam, albo stosowanie i podobieństwo dwa wystawię Sióstr rodzonych portrety. Proszę Czytelniku tą Duchowną nie gardzić materią: nie mów z Studentami, że śmierdzi Zakrystyą; jak z aplikacją przeczytasz, doznasz, że to są dla rozumu twego perfumy przyjemne. Mazurowie, Dworacy, Wielkopolanie, światownisie po tej Legendzie, przestaną Grecko Ruskich wyśmiewać Ceremonii, repetując scommatice: Ałłyłuja, jakoteż Ruś Podobieństwo Ceremonii Łacińskich z Greckiemi
słysząc w Kościołach naszych Oremus, nie będą się urągać mówiąc, że Księża wzięli remenus. Protestuję się zaś z tym, że tu nie naśladuję Kasiana Sakowicza, który wydał na świat
kiedy Łacińskich y Greckich, co większych y osobliwszych Kościelnych Ceremonii pokażę tu Paralellam, albo stosowanie y podobieństwo dwa wystawię Siostr rodzonych portrety. Proszę Czytelniku tą Duchowną nie gardzić materyą: nie mow z Studentami, że śmierdzi Zakrystyą; iak z applikacyą przeczytasz, doznasz, że to są dla rozumu twego perfumy przyiemne. Mazurowie, Dworacy, Wielkopolanie, światownisie po tey Legendzie, przestaną Grecko Ruskich wyśmiewać Ceremonii, repetuiąc scommatice: Ałłyłuia, iakoteż Ruś Podobieństwo Ceremonii Łacińskich z Greckiemi
słysząc w Kościołach naszych Oremus, nie będą się urągać mowiąc, że Xięża wzieli remenus. Protestuię się zaś z tym, że tu nie naśladuię Kassiana Sakowicza, ktory wydał na świat
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 31
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
u kawaliera; Przed niemi płotek jedwabny I z forteczką w się powabny; Ten, gdy potrzeba, składają I do woza układają. Posadzka, wiem, i ta droga, Wyszło jej w tę sal moc sroga, Którą wypolerowano, W ordynku ukształtowano, Że się w niej przejźrzysz, Polaku! Nie krzesz butami, dworaku! Do pokojów mię wprowadzą, Tam, gdzie sam pan, wolność dadzą; Idę, aż tam subtelniejsze Obicia, sztuki dzielniejsze: Łóżko, i to scudzoziemska, Nie tak po naszemu, zziemska. Przy nim na stołach, błyszczących Od złota, srebr, a łyszczących Stoją zegarki ozdobne, Szkatuły pańskie nadobne.
u kawaliera; Przed niemi płotek jedwabny I z forteczką w się powabny; Ten, gdy potrzeba, składają I do woza układają. Posadzka, wiem, i ta droga, Wyszło jej w tę sal moc sroga, Którą wypolerowano, W ordynku ukształtowano, Że się w niej przejźrzysz, Polaku! Nie krzesz butami, dworaku! Do pokojów mię wprowadzą, Tam, gdzie sam pan, wolność dadzą; Idę, aż tam subtelniejsze Obicia, sztuki dzielniejsze: Łóżko, i to scudzoziemska, Nie tak po naszemu, zziemska. Przy nim na stołach, błyszczących Od złota, srebr, a łyszczących Stoją zegarki ozdobne, Szkatuły pańskie nadobne.
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 89
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
A tak trafiaj, abyć co przypadło do rzeczy, Jak możesz, ukontentuj ten narod człowieczy. A jeśli przeciw tobie równego wystawią, Sztukami z nim narabiaj, a ci się niech bawią. A to też trzeba wiedzieć, że równy równego Ma szanować, a zwłaszcza rzemiesła jednego. Muzyk muzyka szanuj, dworzanin dworaka, Nie kpi duda z balwierza, ni woźnica z żaka, Abo kucharz z kucharza, ni trębacz z storcisty, Skrzypek z skrzypka, ani też surmacz z bebenisty. Powinny powinnemu nie mów nigdy „racha”, Bo ani się obaczysz, wyjeździ-ć wałacha. Z panien możesz przeszydzać, gdy pani nie widzi
A tak trafiaj, abyć co przypadło do rzeczy, Jak możesz, ukontentuj ten narod człowieczy. A jeśli przeciw tobie rownego wystawią, Sztukami z nim narabiaj, a ci sie niech bawią. A to też trzeba wiedzieć, że rowny rownego Ma szanować, a zwłaszcza rzemiesła jednego. Muzyk muzyka szanuj, dworzanin dworaka, Nie kpi duda z balwierza, ni woźnica z żaka, Abo kucharz z kucharza, ni trębacz z storcisty, Skrzypek z skrzypka, ani też surmacz z bebenisty. Powinny powinnemu nie mow nigdy „racha”, Bo ani sie obaczysz, wyjeździ-ć wałacha. Z panien możesz przeszydzać, gdy pani nie widzi
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 7
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
kim sprzątać, nuż na tłukę z batogiem Podstarości lub Włodarz bez respektu, nawet i ciężarne wypędzą Matrony a Pan zaszczyca się. Zemi się urodziło, jak nigdy przed tym niebywało;a otym ani wzmianki, że dla tak wielkich sprzętów, niemało ze świata ludzi sprzątnął. Cóż mówić o Sługach, i Dworakach, i ci się niestarają, aby u nich byli, Filijnovelle Olivarum in circuitu mensa, bo mnogość dzieci, zagradza im do słożby miejsce, do fortuny szczęście. Słudzy stają się u nas exosi, i zato, że augent Communitatem, są prawie ekskomunikowani, nie tylko u Świeckich Panów, ale i
kim sprzątać, nuż ná tłukę z bátogiem Podstárości lub Włodárz bez respektu, náwet y ciężarne wypędzą Mátrony á Pan zászczyca się. Zemi sie urodziło, iak nigdy przed tym niebywało;á otym áni wzmianki, że dla ták wielkich sprzętow, niemało ze świáta ludzi sprzątnął. Coż mowić o Sługach, y Dworákach, y ci sie niestáraią, áby u nich byli, Filijnovelle Olivarum in circuitu mensa, bo mnogość dzieci, zágradza im do słożby mieysce, do fortuny szczęście. Słudzy staią się u nás exosi, y záto, że augent Communitatem, są práwie exkomunikowani, nie tylko u Swieckich Pánow, ále y
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 43
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753