na mnie/ mąk strasznych tak wiele: Jam jest ona przeklęta/ com się Spowiadała/ Zdana na takie męki/ żem grzech zatrzymała. W tym Kapłan poprzysięże/ na Boga żywego; Aby dała przyczynę karania/ takiego. Odpowie: te jaszczurki/ za głowy strojenie/ Sprosne żaby na oczu; za dworne patrzenie/ Strzały w uszach/ osławy/ i piosnki zjednały/ Piersi węże zsą/ że się sprośnie tykać dały. Ręce ci psi gryźć będą/ za to/ że co było Dać ubogim/ to się na zbrodnie obróciło. Ten zaś Smok/ co mię z bólem niepojętym nosi/ Wszeteczne sprawy moje/ tym postępkiem
ná mnie/ mąk strasznych ták wiele: Iam iest oná przeklętá/ com się Spowiadáłá/ Zdáná ná tákie męki/ żem grzech zátrzymáła. W tym Kápłan poprzyśięże/ na Bogá żywego; Aby dáłá przyczynę kárániá/ tákiego. Odpowie: te iászczurki/ zá głowy stroienie/ Sprosne żáby ná oczu; zá dworne pátrzenie/ Strzáły w vszách/ osłáwy/ y piosnki ziednáły/ Pierśi węże zsą/ że się sprośnie tykáć dáły. Ręce ći pśi gryść będą/ żá to/ że co było Dáć vbogim/ to się ná zbrodnie obroćiło. Ten záś Smok/ co mię z bolem niepoiętym nosi/ Wszeteczne spráwy moie/ tym postępkiem
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
wycienczone: Przetoż się im wymówi. Wszakże gdyby dali Tym czasem obleżeni cokolwiek wytrwali, Ile się przy Obronie mogąc trzymać taki; I jemu też posiełek przybedzie z-kąd jaki; Tedy się im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed sobą wyprawi, Którego już z-Gwardyą, posłyszał być w-drodze Dworną blisko. (A to już same nawet Wodze Mijając Nieprzyjaciel pójdzie wciąż, i marnie W- takowej nie ochocie Połk Polski ogarnie!) Prosząc do Kompanijej. Także do drugiego Ostrowskich Ordynatów Wodza Koryckiego. Ale gdy mu odpiszą: Ze luboby chcieli, Inszy swój w-tym Ordynans od Hetmanów mieli: Którego rozkazania przestąpić
wyćienczone: Przetoż sie im wymowi. Wszakże gdyby dali Tym czasem obleżeni cokolwiek wytrwali, Ile sie przy Obronie mogąc trzymać taki; I iemu też posiełek przybedźie z-kąd iaki; Tedy sie im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed sobą wyprawi, Ktorego iuż z-Gwardyą, posłyszał bydż w-drodze Dworną blisko. (A to iuż same nawet Wodze Miiaiąc Nieprzyiaćiel poydźie wćiąż, i marnie W- takowey nie ochoćie Połk Polski ogarnie!) Prosząc do Kompaniey. Także do drugiego Ostrowskich Ordynatow Wodza Koryckiego. Ale gdy mu odpiszą: Ze luboby chćieli, Inszy swoy w-tym Ordynans od Hetmanow mieli: Ktorego rozkazania przestąpić
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 20
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zasięgą Rano nasi Języka, że dłużej kiedyby Na nich był następował, mieli bez pochyby Porzucać już Tabory, i smarować nogi. Czym przyszło okazji żałować tak drogi Niewinnie upłynionej. Której chcąc wetować Książę, znowu rozkaże swoim się gotować, A pospołu z-Wodzami drugimi nałoży, Żeby skoro da Hasło i trąba zatrwoży Dworna jego, ze wszytkich Kwatyr Obozowych Za nim wtrop wypadali. Ale już gotowych Zastał tedy Hultajów: bowiem w-którą stronę, Upatrzywszy nad stawem słabszą gdzieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-Obozu naszego Przestrzegł o tym. Zatymże co nawinionego Im do ręku, w te tropy skoczywszy z-rydlami, Ścianę tamte
zásięgą Ráno nasi Ięzyká, że dłużey kiedyby Ná nich był następował, mieli bez pochyby Porzucać iuż Tabory, i smárowáć nogi. Czym przyszło okazyey záłowáć tak drogi Niewinnie upłynioney. Ktorey chcąc wetowáć Xiążę, znowu rozkaże swoim się gotowáć, A pospołu z-Wodzámi drugimi nałoży, Zeby skoro da Hásło i trąba zátrwoży Dworna iego, ze wszytkich Quatyr Obozowych Zá nim wtrop wypadali. Ale iuż gotowych Zastał tedy Hultaiow: bowiem w-ktorą stronę, Vpatrzywszy nad stawem słabszą gdźieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-Obozu naszego Przestrzegł o tym. Zátymże co nawinionego Im do ręku, w te tropy skoczywszy z-rydlámi, Sciánę tamte
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jedz chleba.
Nie odnawiaj rany zagojonej.
Ojczyzna swoja każdemu namilsza.
Jeszcz daleko wieczor, neiwiesz czego doczekasz. Jedna godzina wiele sprawi.
Słowo raz wurzeczone, niegdy nie pwrocone. Słowo ptakiem wyleci, a wołem go nie powrócisz.
Gościu w gospodarskie rzeczy, nie wdawaj się, swe miej na pieczy. Nie bądź dwornym wcudzym.
Jeśliś szwiec, paźrz swego kopyta.
Dałci Bóg dary, zażywaj miary.
Gdzie niemasz i Król nie weźmie.
Nie masz nic do rzeczy.
Nieszczęśliwemu na lepiej doma siedzieć.
Drogo to sobie ludzie szacują, Co za pokorną prożbą Kupują.
Wszytko uważaj, a nie dowierzaj.
Szczęście czego
jedz chleba.
Nie odnawiaj rany zagojoney.
Oyczyzna swoia każdemu namilsza.
Jeszcz daleko wieczor, neiwiesz czego doczekasz. Jedna godźina wiele sprawi.
Słowo raz wurzeczone, niegdy nie pwrocone. Słowo ptakiem wyleći, a wołem go nie powrocisz.
Gośćiu w gospodarskie rzeczy, nie wdaway śię, swe miey na pieczy. Nie bądż dwornym wcudzym.
Jesliś szwiec, paźrz swego kopyta.
Dałći Bog dary, zażyway miary.
Gdzie niemasz y Krol nie wezmie.
Nie masz nic do rzeczy.
Nieszczęśliwemu na lepiey doma śiedzieć.
Drogo to sobie ludzie szacują, Co za pokorną prożbą Kupuią.
Wszytko uważay, a nie dowierzay.
Szczęśćie czego
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 103
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
trybunał z powiatu kowieńskiego. Jakoż otrzymałem upewnienie.
Gdy byłem w Wilnie, przysłała matka moja z wiadomością, że ksiądz Jarocki, pleban stokliski, kazał podpalić w nocy budynek, w którym matka moja spała, i wielkim szczęściem, że sama nie zgorzała. Budynek się spalił. Przysłała do Wilna i tego pastucha dwornego, którego pleban namówił i podpoił, ażeby w dach ogień w pakuły zawiniony wetknął. Mnie tedy kazała w trybunale o to intentować proceder. Ruszczyca naówczas w Wilnie nie było. Ja, obawiając się, aby matka moja, jak się gniewała na plebana stokliskiego, nie egzaminowawszy ściśle rzeczy plotkom nie wierzyła, a potem osławiwszy
trybunał z powiatu kowieńskiego. Jakoż otrzymałem upewnienie.
Gdy byłem w Wilnie, przysłała matka moja z wiadomością, że ksiądz Jarocki, pleban stokliski, kazał podpalić w nocy budynek, w którym matka moja spała, i wielkim szczęściem, że sama nie zgorzała. Budynek się spalił. Przysłała do Wilna i tego pastucha dwornego, którego pleban namówił i podpoił, ażeby w dach ogień w pakuły zawiniony wetknął. Mnie tedy kazała w trybunale o to intentować proceder. Ruszczyca naówczas w Wilnie nie było. Ja, obawiając się, aby matka moja, jak się gniewała na plebana stokliskiego, nie egzaminowawszy ściśle rzeczy plotkom nie wierzyła, a potem osławiwszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 195
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ale ponieważ żadnego innego na tym błocie oprócz mizernej pastwy nie masz pożytku, tedy nigdy o tęż paszę nie było między pomienionymi wsiami kontrowersji.
Dąbrowski, podstarości minkowicki, z rozkazu brata mego, porucznika ikmci, bo naówczas brat mój Adolf, chorąży petyhorski, był na kuracji w Cieplicach, zebrawszy, co mógł, ludzi dwornych ze strzelbą i chłopów z kosami nasadzonymi i z cepami, w pierwszy dzień Zielonych Świątek raniuteńko wybrał się na tę ekspedycją. Sam około błota od siteckiego borku z ludźmi ciągnął, a prosto z Murawczyc chłopów posłał, aby chłopów czerniewskich pasących bydło zabawiali, aby ich mógł połapać. Ci chłopi murawczyccy przestrzegli chłopów czerniewskich, aby
ale ponieważ żadnego innego na tym błocie oprócz mizernej pastwy nie masz pożytku, tedy nigdy o tęż paszę nie było między pomienionymi wsiami kontrowersji.
Dąbrowski, podstarości minkowicki, z rozkazu brata mego, porucznika jkmci, bo naówczas brat mój Adolf, chorąży petyhorski, był na kuracji w Cieplicach, zebrawszy, co mógł, ludzi dwornych ze strzelbą i chłopów z kosami nasadzonymi i z cepami, w pierwszy dzień Zielonych Świątek raniuteńko wybrał się na tę ekspedycją. Sam około błota od siteckiego borku z ludźmi ciągnął, a prosto z Murawczyc chłopów posłał, aby chłopów czerniewskich pasących bydło zabawiali, aby ich mógł połapać. Ci chłopi murawczyccy przestrzegli chłopów czerniewskich, aby
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 411
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Czerniewa z bydłem uciekali, gdyż ich podstarości minkowicki ma napaść i pozabijać, co chłopi czerniewscy usłyszawszy, z, bydłem do wsi swojej uciekli, a tymczasem nadciągnął Dąbrowski na wieś Czerniewo. Począł z chlewów bydło gwałtem zabierać. Ludzie się bronili, już we wsi bydła swego nie dawali. Począł tedy Dąbrowski i z drugimi dwornymi ludźmi do chłopów czerniewskich strzelać. Postrzelił tedy dwóch poddanych moich, dosyć niebezpiecznie glutami, trzeciego poddanego mariańskiego i czwartego chłopa ipani Horbowskiej, ale tego nieszkodliwie.
Gdy tedy tych ludzi postrzelonych zastałem pod kościołem, zaraz posłałem po cyrulika do Wysokiego, który ich należycie opatrzył i przecież wyleczył. Ja, ofiarowawszy te
Czerniewa z bydłem uciekali, gdyż ich podstarości minkowicki ma napaść i pozabijać, co chłopi czerniewscy usłyszawszy, z, bydłem do wsi swojej uciekli, a tymczasem nadciągnął Dąbrowski na wieś Czerniewo. Począł z chlewów bydło gwałtem zabierać. Ludzie się bronili, już we wsi bydła swego nie dawali. Począł tedy Dąbrowski i z drugimi dwornymi ludźmi do chłopów czerniewskich strzelać. Postrzelił tedy dwóch poddanych moich, dosyć niebezpiecznie glutami, trzeciego poddanego mariańskiego i czwartego chłopa jpani Horbowskiej, ale tego nieszkodliwie.
Gdy tedy tych ludzi postrzelonych zastałem pod kościołem, zaraz posłałem po cyrulika do Wysokiego, który ich należycie opatrzył i przecież wyleczył. Ja, ofiarowawszy te
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 411
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jest, że mu Fleming puścił arendą komanderią stwołowicką, sobie ekscypowawszy z arend i z czynszów gotowy grosz, a dziakła i krescencją znaczną gratis dał Wereszczace i jeszcze gotowizną sto czerw, zł, przy tym wziął jego dobra Berezę Fleming w arendę, dobrze Wereszczace płacąc wysoko wyniesioną intratę i jeszcze miał mu tęż Berezę w budynkach dwornych i w gruntach należycie wyreparować, rowy pokopać, łąki powytrzebiać, gruntów podobywać, co wszystko łatwo było Flemingowi trzymającemu ekonomią brzeską i kobryńską. A za te reparacje nic Fleming od Wereszczaki nie pretendował i jeszcze więcej łask mu swoich obiecywał, ale chciwość, nie nierozsądek Wereszczaki, chorążego brzeskiego, wszystko to utraciła, wziął bowiem
jest, że mu Fleming puścił arendą komanderią stwołowicką, sobie ekscypowawszy z arend i z czynszów gotowy grosz, a dziakła i krescencją znaczną gratis dał Wereszczace i jeszcze gotowizną sto czerw, zł, przy tym wziął jego dobra Berezę Fleming w arendę, dobrze Wereszczace płacąc wysoko wyniesioną intratę i jeszcze miał mu tęż Berezę w budynkach dwornych i w gruntach należycie wyreparować, rowy pokopać, łąki powytrzebiać, gruntów podobywać, co wszystko łatwo było Flemingowi trzymającemu ekonomią brzeską i kobryńską. A za te reparacje nic Fleming od Wereszczaki nie pretendował i jeszcze więcej łask mu swoich obiecywał, ale chciwość, nie nierozsądek Wereszczaki, chorążego brzeskiego, wszystko to utraciła, wziął bowiem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 759
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tych sekretów, ani wyjawiam, do których albo prawem natury, albo Prawem Boskim i Świeckim obligowani jesteśmy; nie jestem in multorum ruinam positus, opisująć owe Sekreta pełne zgorszenia, circa matrimonia, Venerem, herbas, czego wiele popisali Naturalistowie, Medycy, Heretycy i książka Alberti magni tym ukoloryzowana Imieniem ut sub hoc nomine zarażała dwornych geniusze: bo S. Albertus Dominikan jest Kanonizowany, nic dla świata zgorszenia nie wydawał: Wielki był Filozof, ale w granicach Świętej utrzymany modestyj: choć co pisał naturalnie, to dowcipnym i wstydliwym opisał piórem, a potym sciolus jakis profligati pudoris Imię wziąwszy Alberti, jako pisze Graveson naturalne popisał rzeczy na zgorszenie Czytelnika,
tych sekretow, ani wyiawiam, do ktorych albo prawem natury, albo Prawem Boskim y Swieckim obligowani iesteśmy; nie iestem in multorum ruinam positus, opisuiąć owe Sekretá pełne zgorszenia, circa matrimonia, Venerem, herbas, czego wiele popisáli Naturalistowie, Medycy, Heretycy y ksiąszka Alberti magni tym ukoloryzowana Imieniem ut sub hoc nomine zarażała dwornych geniusze: bo S. Albertus Dominikan iest Kanonizowany, nic dla swiatá zgorszenia nie wydawał: Wielki był Filozof, ale w granicách Swiętey utrzymany modestyi: choć co pisał naturalnie, to dowcipnym y wstydliwym opisał piorem, á potym sciolus iakis profligati pudoris Imię wziowszy Alberti, iako pisze Graveson naturalne popisał rzeczy na zgorszenie Czytelnika,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 505
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
go Król Hiszpański pod swoję protekcją, różnemi obdarzył przywilegiami. Ma ten szpital w sobie pokojów dla Wdów i Dzieci 500, Kaplice oso- Całego świata Praecipue o AMERYCE
bną, Kościół publiczny, Ogród wielki, cztery Klasztory, Pokoje dla Kapelanów i sług. Zabiera ta struktura szerokością prętów Francuskich 150, długością 163. Cała zedworna cyrkumferencja bierze prętów Francuskich 24450.
W AMERYCE POŁUDNIOWEJ, albo w PERU Kraju na 660. mil długim, sub Zona torrida leżącym, są te Kraje: TERRA FIRMA albo CASTILIA złota od abundancyj tego Minerału. W tej ziemi jeszcze non totaliter zawojowani Obywatele, osobliwie mieszkający w górach, na wolności zbujani, Hiszpanom się opierają
go Krol Hiszpański pod swoię protekcyą, rożnemi obdarzył przywilegiami. Ma ten szpital w sobie pokoiow dla Wdow y Dzieci 500, Kaplice oso- Całego świata Praecipuè o AMERICE
bną, Kościoł publiczny, Ogrod wielki, cztery Klasztory, Pokoie dla Kapelanow y sług. Zabiera ta struktura szerokością prętow Francuzkich 150, długością 163. Cała zedworna cyrkumferencya bierze prętow Francuzkich 24450.
W AMERYCE POŁUDNIOWEY, albo w PERU Kraiu na 660. mil długim, sub Zona torrida leżącym, są te Kraie: TERRA FIRMA albo CASTILIA złota od abundancyi tego Minerału. W tey ziemi ieszcze non totaliter zawoiowani Obywatele, osobliwie mieszkaiący w gorach, na wolności zbuiani, Hiszpanom się opieraią
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 608
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756