A co najbardziej mierzi mię w tym stroju, Przyda pluderki niemieckiego kroju. NA PŁACZ JEDNEJ PANNY
Płaczesz, Filido, i śliczne jagody Potoki-ć słonej przebiegają wody, Jak więc odwilżą rosa kwiat różany I ogród zdobią niemętne fontanny. Dobrze tak na cię, że wżdy z raz uczujesz, Jako niesłusznie z moich łez dworujesz I jak to ciężko wylewać mej duszy Płacz, co cię najmniej nie zmiękczy ni ruszy. Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy, Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy, Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał
A co najbardziej mierzi mię w tym stroju, Przyda pluderki niemieckiego kroju. NA PŁACZ JEDNEJ PANNY
Płaczesz, Filido, i śliczne jagody Potoki-ć słonej przebiegają wody, Jak więc odwilżą rosa kwiat różany I ogród zdobią niemętne fontany. Dobrze tak na cię, że wżdy z raz uczujesz, Jako niesłusznie z moich łez dworujesz I jak to ciężko wylewać mej duszy Płacz, co cię najmniej nie zmiękczy ni ruszy. Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy, Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy, Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 179
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rznąć zgodzili, z strachu skamieniałem, Mniemając, że jak żrzebca mego, co go sprawił Konował świeżo, kiedy jąder go pozbawił. Pluną panie na owe słowa, pfe hultaju, Jeszcze tobie z tej rany nie być dzisia w raju. I tak go zostawiły. Tak, widzę, człowieka Wesołego i w bólu dworuje paszczęka. 836. O Jędrzeju.
Nasz Jędrzej wychylając pełną aż do spodku, Upił się miodem, potym usnął na wychodku A gdy tak niespokojny ciężar w brzuchu dźwigał, Obiema się końcami nieborak urzygał A co więc z drugich często sam żartować umiał, Że już miał zgoła umrzeć, na ten czas rozumiał. Woła,
rznąć zgodzili, z strachu zkamieniałem, Mniemając, że jak żrzebca mego, co go sprawił Konował świeżo, kiedy jąder go pozbawił. Pluną panie na owe słowa, pfe hultaju, Jeszcze tobie z tej rany nie być dzisia w raju. I tak go zostawiły. Tak, widzę, człowieka Wesołego i w bolu dworuje paszczeka. 836. O Jędrzeju.
Nasz Jędrzej wychylając pełną aż do spodku, Upił się miodem, potym usnął na wychodku A gdy tak niespokojny ciężar w brzuchu dźwigał, Obiema się końcami nieborak urzygał A co więc z drugich często sam żartować umiał, Że już miał zgoła umrzeć, na ten czas rozumiał. Woła,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 300
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
cię strzeż Panie) ty istny żyć i trwać będziesz. W twej teraz jest mocy lub dobrą/ lub złą wieczność sobie obrać/ zamówić/ zakupić/ zasłużyć. Matt: 20. A że jako Pan przestrzega/ daleko więcej potępionych będzie/ niż zbawionych multi vocati pauci verò electi; żart tu na stronę szpaczkować/ dworować tu rączki złożywszy straszna/ niebezpieczna. Nie dosyć że jesteś Chrześcijanin. Więcej Chrześcijan do piekła niż do nieba idzie. Nie dość żeś Katolik/ i tych Bóg wie dokąd gmin większy. Nie dość żes pono Duchowny/ żeś Zakonnik; objawił Bóg sługom swoim w piekle i rewerendy/ i kaptury/ i birety
ćię strzeż Pánie) ty istny żyć y trwać będźiesz. W twey teraz iest mocy lub dobrą/ lub złą wieczność sobie obrać/ zámowić/ zákupić/ zásłużyć. Matt: 20. A że iáko Pan przestrzega/ dáleko więcey potępionych będźie/ niż zbáwionych multi vocati pauci verò electi; żart tu ná stronę szpaczkować/ dworować tu rączki złożywszy strászna/ niebespieczna. Nie dosyć że iesteś Chrześćianin. Więcey Chrześćian do piekła niż do nieba idźie. Nie dość żeś Katolik/ y tych Bog wie dokąd gmin większy. Nie dość żes pono Duchowny/ żeś Zákonnik; obiáwił Bog sługom swoim w piekle y rewerendy/ y kaptury/ y birety
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 168
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
okien przeciw Panu. Wchodzą orszaki w bramy; Tu brzęk głośnych kluczy: Owdzie łańcuch grzmotnemi ogniwami huczy. Po wytoczonych baniach lejąc łoskot srogi/ Obstąpili kruzganki hałastra i progi. Z tych/ snadź każdy/ patrzącym popisać się życzy/ Pochytnywa porożem: Pana słowy ćwiczy. Owi zaś/ pobłażając rycerstwu zacnemu/ Urągają/ dworują/ Panu idącemu. Wiele wycierpiał stosów: hańby co raz nowej/ Niżli go wprowadzono do izby sądowej. Postawion w kole radnym; gdzie wściekli ogarzy Łakomie poglądają: gniew ich w oczy parzy. Radziby go połknęli/ surowie się srożą/ Inaczej nic jeno już Panu śmiercią grożą. Już vota zapalczywość ostrzy nieujęta/
okien przećiw Pánu. Wchodzą orszaki w bramy; Tu brzęk głośnych kluczy: Owdźie łáńcuch grzmotnemi ogniwámi huczy. Po wytoczonych bániách leiąc łoskot srogi/ Obstąpili kruzganki cháłástrá y progi. Z tych/ snadź káżdy/ pátrzącym popisáć się życzy/ Pochytnywa porożem: Páná słowy ćwiczy. Owi záś/ pobłáżaiąc rycerstwu zacnemu/ Vrągáią/ dworuią/ Pánu idącemu. Wiele wyćierpiał stosow: háńby co raz nowey/ Niżli go wprowádzono do izby sądowey. Postáwion w kole rádnym; gdźie wśćiekli ogárzy Lákomie poglądáią: gniew ich w oczy párzy. Rádziby go połknęli/ surowie się srożą/ Ináczey nic ieno iuż Pánu śmiercią grożą. Iuż votá zápálczywość ostrzy nievięta/
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 25.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ŚWIAT PO CZĘŚCI PRZEJŻRZANY OCHOTA ŚWIATA
Ej, świecie, świecie! Co li to ty umisz? Tu jesz, tu pijesz, ni wiatr jaki szumisz,
Tu drwisz, szalejesz, owego nicujesz, Ów karmi, poi, ty z niego dworujesz. Niech czyja będzie największa ochota — Znajdzie co przecię naganie, niecnota. DYSKURS Z PANEM UBOGIEGO
Pan z panem głupie Dyskurował wiele. Ubogi mądry wtrąci się w to śmiele: „Nie tak to — rzecze — Dyskurują, panie!” Pan mu da w gębę, wnet kwestyja stanie. Nie śmiał ubogi kwestyjej solwować
ŚWIAT PO CZĘŚCI PRZEJŻRZANY OCHOTA ŚWIATA
Ej, świecie, świecie! Co li to ty umisz? Tu jesz, tu pijesz, ni wiatr jaki szumisz,
Tu drwisz, szalejesz, owego nicujesz, Ów karmi, poi, ty z niego dworujesz. Niech czyja będzie największa ochota — Znajdzie co przecię naganie, niecnota. DYSKURS Z PANEM UBOGIEGO
Pan z panem głupie dyszkurował wiele. Ubogi mądry wtrąci się w to śmiele: „Nie tak to — rzecze — dyszkurują, panie!” Pan mu da w gębę, wnet kwestyja stanie. Nie śmiał ubogi kwestyjej solwować
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 194
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wszytkie rożumeli, że on Beraldę za grzeczneiszą poczytał sobie. Nienawiść się przyłączyła, iż niczego nie stawało, żeby Beraldzie ile towarzyszek, tyle i nieprzyjaciół było.
Towięcy, tak twierdziły, że Wojewodzić miał inklinacyją do niej: i tak często to w nią w mawiały, że przychodziło aż do umawiania. Wojewodzic z którego dworował każdy, z mniemanej inklinaciej, począł już nie w żarty obracać to co mu powiadano; jako tez i na Beraldę części oczy obracał niżeli pierwej, którą swemu geniuszowi osądził być zgodną; a lubo nie był tych chęci hołdawnikiem, jednak tak przyjaźnią był zdjęty, która nie dłużej nad żywota kres trwała.
Beralda nie uznawszy
wszytkie rożumeli, że on Beraldę zá grzeczneiszą pocżytał sobie. Nienawiść się przyłącżyła, isz nicżego nie stawało, żeby Beraldzie ile towarzyszek, tyle y nieprzyiaćioł było.
Towięcy, tak twierdziły, że Woiewodźić miał inclinacyią do niey: y tak cżęsto to w nię w mawiały, że przychodźiło aż do umawiania. Woiewodzic z ktorego dworował każdy, z mniemaney inclinaciey, pocżął iuż nie w żarty obracáć to co mu powiadano; iako tez y ná Beraldę cżęśći ocży obracał niżeli pierwey, ktorą swemu geniuszowi osądźył bydź zgodną; a lubo nie był tych chęći hołdawnikiem, iednak tak przyiaźnią był zdięty, ktora nie dłużey nad żywotá kres trwała.
Beralda nie uznawszy
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 4
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
którąby potym mogły mieć, że mu zdradzała przed tym. Baron ten dyskurs poważywszy za słuszny, lubo bardzo delikacki, z podziewał się, że Eugenia do kresu wszystko miała doprowadzić, nigdy nie opuszczając ją napominać, ile mu się zdarzyło znią mówić. Salmina postrzegszy ich rozmawiających, osądziła, że nie omylnie Polak dworuje z Niemca, wiedząc go być jego konkurentem, a że w tym ufność położyła, że Siostra nie będzie się mogła zbraniać żoną być Barona Holka, miłość swoję jako mogła taiła, cale tej myśli będąc, że Wojewodzic onej się dostanie: Lecź zastawszy ich w poufałej rozmowie zsobą, jakoż i widząc, że
ktorąby potym mogły mieć, źe mu zdradzáłá przed tym. Báron tęn dyskurs poważywszy zá słuszny, lubo bárdzo delikácki, z podźiewał się, że Eugenia do kresu wszystko miáłá doprowádźić, nigdy nie opuszczáiąc ią nápomináć, ile mu się zdárzyło znią mowić. Sálminá postrzegszy ich rozmawiáiących, osądźiłá, że nie omylnie Polak dworuie z Niemcá, wiedząc go bydź iego konkurrentem, á że w tym ufność położyłá, że Siostrá nie będźie się mogłá zbraniáć żoną bydź Bároná Holká, miłość swoię iáko mogłá táiłá, cále tey myśli będąc, że Woiewodźic oney się dostánie: Lecź zástawszy ich w poufałey rozmowie zsobą, iákosz y widząc, że
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 47
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
ziemie. Względem nieba/ jedna rzecz jest/ iż nasz polus lepiej jest ozdobiony gwiazdami i światłem/ a niż tamten: bo nasz ma gwiazdę/ którą my zowiemy Tramontanam in 3. gradu et vna tertia, z tak wielą inszych pochodni barzo jasnych/ które przy niej są w towarzystwie/ abo jej służą/ i dworują: lecz Polus Antarcticus nie ma żadnej gwiazdy bliższej od siebie tylko na 30 gradusów. W takiej odległości ma Crucigerum, wyżej wspomnioną/ barzo piękną/ i wszędzie świecącą. Drugą rzeczą nie mniej należystą przechodzi nasze niebo onych/ iż słońce u nas świeci (jako to pokazują AEquinoctia i Solstitia) przez siedm dni w roku
źiemie. Względem niebá/ iedná rzecz iest/ iż nász polus lepiey iest ozdobiony gwiazdámi y świátłem/ á niż támten: bo nász ma gwiazdę/ ktorą my zowiemy Tramontanam in 3. gradu et vna tertia, z ták wielą inszych pochodni bárzo iásnych/ ktore przy niey są w towárzystwie/ ábo iey służą/ y dworuią: lecz Polus Antarcticus nie ma żadney gwiazdy bliższey od śiebie tylko ná 30 gradusow. W tákiey odległośći ma Crucigerum, wyżey wspomnioną/ bárzo piękną/ y wszędźie świecącą. Drugą rzeczą nie mniey należystą przechodźi násze niebo onych/ iż słońce v nas świeći (iáko to pokázuią AEquinoctia y Solstitia) przez śiedm dni w roku
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 268
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
tenże czas przypadłem Na kolano/ i gębą proch po ziemi jadłem. Rzucę się do fortelów; tak się poszkapiwszy/ I wężem mu się długim wyfarsnę sprawiwszy. Który gdym się w kłąb snował/ gdym z pokszykiem sporem Straszliwie dwogranistym szermował jęzorem/ Rośmiał się/ i z mych kunsztów Herkules dworował: W pieluszkach/ pry/ z wężami jeszczem dokazował. Byś dobrze Acheloe wszech wężów przechodził? Do Lejnejskiej Echidny coś się ty zacz rodził? Ona swemi ranami barziej się krzywiła: Sto łbów mając/ żadnego darmo nie zroniła Lecz szyja dłuższa była dwiema dziedzicami. tę gałęzistą z mordu/ bujnemi wężami/
tenże czás przypadłem Ná koláno/ y gębą proch po źiemi iadłem. Rzucę się do fortelow; tak się poszkápiwszy/ Y wężem mu się długim wyfársnę spráwiwszy. Ktory gdym się w kłąb snował/ gdym z pokszykiem sporem Strászliwie dwogránistym szermował ięzorem/ Rośmiał się/ y z mych kunsztow Herkules dworował: W pieluszkách/ pry/ z wężámi ieszczem dokázował. Byś dobrze Acheloe wszech wężow przechodźił? Do Leyneyskiey Echidny coś się ty zacz rodźił? Ona swemi ránámi bárźiey się krzywiła: Sto łbow máiąc/ żadnego dármo nie zroniłá Lecz szyiá dłuższa byłá dwiemá dźiedźicámi. tę gáłęźistą z mordu/ buynemi wężami/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 219
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
więc Priam co w Troi Ostatecznie królowałHektóra miał brata. By był w nowy szwank nie wpadł za pierwszego lata/ Nie podlejsząby sławę miałbyłnad Hektora; Lub go na świat puściła dymantowa cora: Esaka zaś pod Idą ciemną (ta wieść była) Alaksytoe/ wsparta rosochą/ spłodziła. Burkiem się nie zabawiał/ ani on dworował/ W głuchych puszczach/ a w górach nie pysznych się chował. Do schadzek rzadko stawałTrojańskiej możności. Serce/ po wszech dąbrowach często uganianą/ ObadałCebrenownę Eperią zwańą. Susząca włos na słońcu/ nad ojczystym brzegiem. Postrzeżona/ pierzchneła wielkim Nimfa biegiem. Właśnie jak szarem wilkiem łani postraszona/ Lubo w polu jastrząbem kaczka popłoszona
więc Priám co w Troi Ostátecznie krolowałHektorá miał bratá. By był w nowy szwank nie wpadł zá pierwszego látá/ Nie podleysząby sławę miałbyłnad Hektorá; Lub go ná świát puśćiłá dymantowá corá: AEsaka zaś pod Idą ćiemną (ta wieść byłá) Aláxytoe/ wspártá rosochą/ spłodźiłá. Burkiem się nie zabawiał/ ani on dworował/ W głuchych puszczách/ á w gorách nie pysznych się chował. Do schadzek rzadko stawałTroiańskiey możnośći. Serce/ po wszech dąbrowách często vgániáną/ ObádałCebrenownę Eperyą zwáńą. Susząca włos ná słońcu/ nad oyczystym brzegiem. Postrzeżona/ pierzchnełá wielkim NYmphá biegiem. Właśnie iák szarem wilkiem łáni postraszona/ Lubo w polu iástrząbem káczká popłoszona
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 292
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636