cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanielią per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie pod kijem, dyg kolana jak pod piłą do tarcia, memento – klucz zapomniany u skrzynki albo u puzderka; Ite missa est – dobre zdrowie Waszeci. Cała Msza, pożal się Boże Krwi Swojej Dostojnej, bez uwagi, bez reguły, bez szacunku, bez łaski i bojaźni Boskiej, a cale bez siebie będzie i odprawi się
cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanjeliją per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie pod kijem, dyg kolana jak pod piłą do tarcia, memento – klucz zapomniany u skrzynki albo u puzderka; Ite missa est – dobre zdrowie Waszeci. Cała Msza, pożal się Boże Krwi Swojej Dostojnej, bez uwagi, bez reguły, bez szacunku, bez łaski i bojaźni Boskiej, a cale bez siebie będzie i odprawi się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w humorze i ograniczeniu pańskości, godności, powagi, posłuszeństwa i udzielności swojej kształtnie i należycie trzymali ani krokiem, ani słowem, ani czynieniem, ani samą na ostatek myślą i inklinacyją nad miarę powołania swojego postępowali, skłonność do stopnia, świadczenie się do godności osób w cnotach będących szczyrze i nieobłudnie proporcyjonując. Nie ukłonów, dygów i kortezji niskością, ale wysokością roztropnej ceny z ludźmi godnymi postępowali, takowych do konfidencji szukali i przybierali, używając w pomoc usługi i całości publicznej. Tron na krzesła, krzesła na tron w wzajemnej ostrożności wzglądały tak dalece, że się w zobopólnej słuchania powadze i uczciwości nigdy przekonać nie mogły, do miary swojej, do
w humorze i ograniczeniu pańskości, godności, powagi, posłuszeństwa i udzielności swojej kształtnie i należycie trzymali ani krokiem, ani słowem, ani czynieniem, ani samą na ostatek myślą i inklinacyją nad miarę powołania swojego postępowali, skłonność do stopnia, świadczenie się do godności osób w cnotach będących szczyrze i nieobłudnie proporcyjonując. Nie ukłonów, dygów i kortezyi niskością, ale wysokością roztropnej ceny z ludźmi godnymi postępowali, takowych do konfidencyi szukali i przybierali, używając w pomoc usługi i całości publicznej. Tron na krzesła, krzesła na tron w wzajemnej ostrożności wzglądały tak dalece, że się w zobopólnej słuchania powadze i uczciwości nigdy przekonać nie mogły, do miary swojej, do
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 274
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej, tedy kosztownej i nagannej emulacji nie bywało. Nie było i niedostatku na te czasy pospolitego, był zawsze krom potrzeby pieniądz i bez wykrętów, matactw i turbacji teraźniejszych wchodził sam łagodnie do szkatuły. Jako zaś kogo widziano, tak i pisano ani się zawodzono do śmiechu teraźniejszego w dygach i ukłonach, gdzie rozumiejąc od szlaku wysoką białogłowę wielbiemy i czciemy od szwajcy i sztychu urzędniczkę, wodząc się często za procesyją publicznie przez modnej polityki mankament z pospolitą kurwą pod pozorem stroju i miejsca niewiadomą. KRÓJ MĘSKI ŚWIATOWY
Nie rozumiem prawdziwie, żeby któżkolwiek, poznawszy rzecz dyskursu niniejszego na sobie, rozgniewać się i w urazie
do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej, tedy kosztownej i nagannej emulacyi nie bywało. Nie było i niedostatku na te czasy pospolitego, był zawsze krom potrzeby pieniądz i bez wykrętów, matactw i turbacyi teraźniejszych wchodził sam łagodnie do szkatuły. Jako zaś kogo widziano, tak i pisano ani się zawodzono do śmiechu teraźniejszego w dygach i ukłonach, gdzie rozumiejąc od szlaku wysoką białogłowę wielbiemy i czciemy od szwajcy i sztychu urzędniczkę, wodząc się często za procesyją publicznie przez modnej polityki mankament z pospolitą kurwą pod pozorem stroju i miejsca niewiadomą. KRÓJ MĘSKI ŚWIATOWY
Nie rozumiem prawdziwie, żeby któżkolwiek, poznawszy rzecz dyskursu niniejszego na sobie, rozgniewać się i w urazie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
tu kiedy widziała”. Po której mowie postrzegł się poseł i pocznie się nisko kłaniać królowej im., ale ona tego najmniej nie akceptując odeszła nazad do siebie. Onegdaj tedy, kiedy miał audiencyją prywatne u króla im., chciał też po tej oddać drugi pokłon królowej im., ale królowa im. eludendo niemieckie dygi, uczyniła się chorą i nie dała mu audiencyjej.
Słychać sam, że imp. wojewoda kaliski ma zaciągać, nie wiedzieć, na jaką imprezę, 400 rajtaryjej; powiadają, że za pieniądze królowej im., ale nie wiem, jako się to stać będzie mogło sine consensu Reipce. Ma już na ten zaciąg niemal
tu kiedy widziała”. Po której mowie postrzegł się poseł i pocznie się nisko kłaniać królowej jm., ale ona tego najmniej nie akceptując odeszła nazad do siebie. Onegdaj tedy, kiedy miał audiencyją prywatne u króla jm., chciał też po tej oddać drugi pokłon królowej jm., ale królowa jm. eludendo niemieckie dygi, uczyniła się chorą i nie dała mu audiencyjej.
Słychać sam, że jmp. wojewoda kaliski ma zaciągać, nie wiedzieć, na jaką imprezę, 400 rajtaryjej; powiadają, że za pieniądze królowej jm., ale nie wiem, jako się to stać będzie mogło sine consensu Reipcae. Ma już na ten zaciąg niemal
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 283
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
wyskoczyły na wszystkiej mocy tą nogą uderzyć w ziemię, od którego razu Państwa wyskoczyły na wierzch nowe, Królestwa nowe, Monarchie nowe, Proviencje nowe, nowe światy. T. wierząm wsystkiemu, zwłaszcza wiedząc o tym pewnie, iż przed brawurą Wmci kłaniają się góry, schylając ku ziemi nisko łby swe lasami okryte, wycinając dygi skalistemi łytami. B. I tak nastały akomolujące się Królom królestwa. T. Inszego ja honoru, któryby miał się stosować do honoru Wmści, niewidzę nad ów, który Salustio pokazał Gartaginie to jest, iż się nie ważył o sławie jej wyrzecz i słowa jednego, podobnym sposobem żaden nie śmiał, malować
wyskoczyły ná wszystkiey mocy tą nogą vderzyć w źiemię, od ktorego rázu Páństwá wyskoczyły ná wierzch nowe, Krolestwá nowe, Monárchie nowe, Proviencye nowe, nowe świáty. T. wierząm wsystkiemu, zwłaszczá wiedząc o tym pewnie, iż przed bráwurą Wmći kłániáią się gory, schyláiąc ku źiemi nisko łby swe lásami okryte, wyćináiąc dygy skálistemi łytámi. B. Y ták nástały áccomoluiące się Krolom krolestwá. T. Inszego ia honoru, ktoryby miał się stosowáć do honoru Wmśći, niewidzę nád ow, ktory Salustio pokazał Garthaginie to iest, iż się nie ważył o sławie iey wyrzecz y słowá iednego, podobnym sposobem żaden nie śmiał, malowáć
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 89
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, minerałach, które zdrowiu ludzkiemu służą, mając koneksyą z humorami i konstytucją ludzką. Jaki ma sympatyczny proszek, którym okładana szabla krwią ludzką oblana, albo chustka zakrwawiona, ranionego człowieka na dal leczy. Albo zmięszany z uryną i przygrzany sprawuje o podal w człowieku poty. Co ze się dzieje bez żadnej superstycyj dowodzi tego Dygby Angelczyk, i Gervasius Brisecensis. Iż maścią albo proszkiem sympatycznym osobliwie z witriolu proparowanym posypana krew ludzka na szabli lub chustce będąca, gdy na słońcu albo w cieple się rogrzeje, waporuje z siebie ekshalacje z medyczną tego proszku kwalitatywą. Które ekshalacje na wolne się dostawszy powietrze i popędzone, do swego subjectum zmierzają. Rana
, minerałach, ktore zdrowiu ludzkiemu służą, maiąc konnexyą z chumorami y konstytucyą ludzką. Jáki ma sympátyczny proszek, ktorym okłádana szabla krwią ludzką oblana, álbo chustka zakrwawiona, ránionego człowieka ná dal leczy. Albo zmięszany z uryną y przygrzany sprawuie o podal w człowieku poty. Co ze się dzieie bez żadney superstycyi dowodzi tego Digby Angelczyk, y Gervasius Brisecensis. Jż maścią álbo proszkiem sympatycznym osobliwie z witryolu proparowanym posypana krew ludzka ná szabli lub chustce będąca, gdy ná słońcu álbo w cieple się rogrzeie, waporuie z siebie exchalacye z medyczną tego proszku kwalitatywą. Ktore exchalacye ná wolne się dostawszy powietrze y popędzone, do swego subjectum zmierzaią. Rana
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: S3
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
do tej kamienice, W której stał ow Kawaler. Więc jak wiatr szalony Leciał ulicą Koczot okiem nieścigniony, Potym zlekka z nadzieją taką szedł na wschody Ciemne, że swe fortunnie wraz skończy zawody, (Ani mu się marzyło o przyszłem hałasie) Cale, że wdzięcznem będzie gościem, spodziewa się. Tam wszedszy stroi dygi i komplement nowy, Aż Polak bez obłazu okrzyknie go słowy: »Drwisz — czyli drogi pytasz? czyś w łeb postrzelony Masłokiem, sensi- czyli perdą zamroczony? W gorączce-ć to ty gadasz, czyli przez sen pono Do kogoś cię inszego, nie do mnie posłono? Jak ja twej nie znam Paniej
do tej kamienice, W ktorej stał ow Kawaler. Więc jak wiatr szalony Leciał ulicą Koczot okiem nieścigniony, Potym zlekka z nadzieją taką szedł na wschody Ciemne, że swe fortunnie wraz skończy zawody, (Ani mu się marzyło o przyszłem hałasie) Cale, że wdzięcznem będzie gościem, spodziewa się. Tam wszedszy stroi dygi i komplement nowy, Aż Polak bez obłazu okrzyknie go słowy: »Drwisz — czyli drogi pytasz? czyś w łeb postrzelony Masłokiem, sensi- czyli perdą zamroczony? W gorączce-ć to ty gadasz, czyli przez sen pono Do kogoś cię inszego, nie do mnie posłono? Jak ja twej nie znam Paniej
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ście już oboje dość rano pijani! Idź precz, wywiedz się lepiej!« — prawie z piorunową Furią odprawuje legacją nową.
I słowa, i pół słowa nie rzekł na to; kłodką Jakby mu gębę zamknął. Żałuje, że plotką Został jako rajfurą i w te się intrygi Wdał samochcąc, by od swej odprawował dygi I komplementa Paniej. Więc skonfundowany Zwodnik do swej powraca — nos zwiesiwszy — Paniej. Pierwszy sztych darmo poszedł, co jest dziwno chłopu; Zbito go z niedochodu jako sarnę z tropu. Co biegąc tam ochotne sadził susy, skoki, To nazad liczy stopy przez burk i rynsztoki Nogi za sobą wlokąc, wtąż i przez
ście już oboje dość rano pijani! Idź precz, wywiedz sie lepiej!« — prawie z piorunową Furyą odprawuje legacyą nową.
I słowa, i poł słowa nie rzekł na to; kłodką Jakby mu gębę zamknął. Żałuje, że plotką Został jako rajfurą i w te się intrygi Wdał samochcąc, by od swej odprawował dygi I komplementa Paniej. Więc skonfundowany Zwodnik do swej powraca — nos zwiesiwszy — Paniej. Pierszy sztych darmo poszedł, co jest dziwno chłopu; Zbito go z niedochodu jako sarnę z tropu. Co biegąc tam ochotne sadził susy, skoki, To nazad liczy stopy przez burk i rynsztoki Nogi za sobą wlokąc, wtąż i przez
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ramiona, Oczy w ziemi i insze niewoli znamiona. Istotna komedia, gdy Jupiter młody Konfunduje przyprawne owych starców brody. A tu wezyr na naszych trochę ręką kinie, Żeby długo Osmana nie trzymać w terminie. Więc się suną posłowie z swych przyjaciół gronem, I niskim go najpierwej uczciwszy pokłonem, Skoro drugie wyprawią na dywanie dygi, Przytkną do ust złotego kaftana fastrzygi. Co gdy wszyscy Polacy odprawią ogółem, Na samym końcu jedzie Weweli z Radułem. Potem basza, który stał podle Sobieskiego, Wziął z rąk jego do cara list Lubomirskiego; I podał go drugiemu, dał trzeciemu drugi, Aż się wszyscy obeszli, jako rząd był długi.
ramiona, Oczy w ziemi i insze niewoli znamiona. Istotna komedyja, gdy Jupiter młody Konfunduje przyprawne owych starców brody. A tu wezyr na naszych trochę ręką kinie, Żeby długo Osmana nie trzymać w terminie. Więc się suną posłowie z swych przyjaciół gronem, I niskim go najpierwej uczciwszy pokłonem, Skoro drugie wyprawią na dywanie dygi, Przytkną do ust złotego kaftana fastrzygi. Co gdy wszyscy Polacy odprawią ogółem, Na samym końcu jedzie Weweli z Radułem. Potem basza, który stał podle Sobieskiego, Wziął z rąk jego do cara list Lubomirskiego; I podał go drugiemu, dał trzeciemu drugi, Aż się wszyscy obeszli, jako rząd był długi.
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 324
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
namniejsza wiadomość nie będzie przejęta Rozlania krwie niewinnej, bo przekłóte ciało W tem miejscu sztucznie skryją, gdzie ducha wylało. Zaczem żona i siostra rychłą pomstą swego I gniewem nie nasycą serca zażartego. O, jak siła dróg, aby była pocieszona, Odprawi Brandamanta, płodem obciążona! .
LXII.
Między Brentą, Adygiem, w końcu gór wysokich, Gdzie Antenor władzą miał swoich państw szerokich, Gdzie tak rozkosznych wiele po łące zielonej Rzek płynie, kędy w gajach niemasz zamierzonej Uciechy, wyszła z kresu, a znać, gdyby znała Wenus miejsce, z chęciąby Cypr frymarkiem dała, Nakoniec skłopotaną, trudem nademdloną Rozwiąże Bóg,
namniejsza wiadomość nie będzie przejęta Rozlania krwie niewinnej, bo przekłóte ciało W tem miejscu sztucznie skryją, gdzie ducha wylało. Zaczem żona i siostra rychłą pomstą swego I gniewem nie nasycą serca zażartego. O, jak siła dróg, aby była pocieszona, Odprawi Brandamanta, płodem obciążona! .
LXII.
Między Brentą, Adygiem, w końcu gór wysokich, Gdzie Antenor władzą miał swoich państw szerokich, Gdzie tak rozkosznych wiele po łące zielonej Rzek płynie, kędy w gajach niemasz zamierzonej Uciechy, wyszła z kresu, a znać, gdyby znała Wenus miejsce, z chęciąby Cypr frymarkiem dała, Nakoniec skłopotaną, trudem nademdloną Rozwiąże Bóg,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 243
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905