305 (P). WET ZA WET
Ktoś przyniósszy w zanadrzu cytrynę umyśnie, Dając królowi, prosi o starostwo Wiśnie. A król (że żył starosta) odpowie jak z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą, Że jako ta, którąć dziś posyłam na płótnie, Wszytkie niesmaki, wszytkie wyrzuciwszy kłótnie, I świeckich, i niebieskich pociech wdzięcznym kwiatem Nieskończonym
305 (P). WET ZA WET
Ktoś przyniósszy w zanadrzu cytrynę umyśnie, Dając królowi, prosi o starostwo Wiśnie. A król (że żył starosta) odpowie jak z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą, Że jako ta, którąć dziś posyłam na płótnie, Wszytkie niesmaki, wszytkie wyrzuciwszy kłótnie, I świeckich, i niebieskich pociech wdzięcznym kwiatem Nieskończonym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 321
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Jędrzeju? Pewnie królem, bo nie masz nad ten przywileju. Jak to od Rzymian prawa daleko są nasze: Ty się ledwie przed dziećmi dociśniesz do kasze! 440. ZACHEUSZ NA FIGĘ
Chłopek niewielki wzrostem, chociaż widzi ciżbę, Żeby króla przywitał, ciśnie się przez izbę; Ale uwiązł i tylko z daleka mu dygę Uczynił. Tu ktoś wyższy, przez ramię mu figę Ukazawszy, gdy się guz sierdzi niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie mając psa przy domu; posyła
, Jędrzeju? Pewnie królem, bo nie masz nad ten przywileju. Jak to od Rzymian prawa daleko są nasze: Ty się ledwie przed dziećmi dociśniesz do kasze! 440. ZACHEUSZ NA FIGĘ
Chłopek niewielki wzrostem, chociaż widzi ciżbę, Żeby króla przywitał, ciśnie się przez izbę; Ale uwiązł i tylko z daleka mu dygę Uczynił. Tu ktoś wyższy, przez ramię mu figę Ukazawszy, gdy się guz sierdzi niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie mając psa przy domu; posyła
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 378
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanielią per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie pod kijem, dyg kolana jak pod piłą do tarcia, memento – klucz zapomniany u skrzynki albo u puzderka; Ite missa est – dobre zdrowie Waszeci. Cała Msza, pożal się Boże Krwi Swojej Dostojnej, bez uwagi, bez reguły, bez szacunku, bez łaski i bojaźni Boskiej, a cale bez siebie będzie i odprawi się
cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanjeliją per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie pod kijem, dyg kolana jak pod piłą do tarcia, memento – klucz zapomniany u skrzynki albo u puzderka; Ite missa est – dobre zdrowie Waszeci. Cała Msza, pożal się Boże Krwi Swojej Dostojnej, bez uwagi, bez reguły, bez szacunku, bez łaski i bojaźni Boskiej, a cale bez siebie będzie i odprawi się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w humorze i ograniczeniu pańskości, godności, powagi, posłuszeństwa i udzielności swojej kształtnie i należycie trzymali ani krokiem, ani słowem, ani czynieniem, ani samą na ostatek myślą i inklinacyją nad miarę powołania swojego postępowali, skłonność do stopnia, świadczenie się do godności osób w cnotach będących szczyrze i nieobłudnie proporcyjonując. Nie ukłonów, dygów i kortezji niskością, ale wysokością roztropnej ceny z ludźmi godnymi postępowali, takowych do konfidencji szukali i przybierali, używając w pomoc usługi i całości publicznej. Tron na krzesła, krzesła na tron w wzajemnej ostrożności wzglądały tak dalece, że się w zobopólnej słuchania powadze i uczciwości nigdy przekonać nie mogły, do miary swojej, do
w humorze i ograniczeniu pańskości, godności, powagi, posłuszeństwa i udzielności swojej kształtnie i należycie trzymali ani krokiem, ani słowem, ani czynieniem, ani samą na ostatek myślą i inklinacyją nad miarę powołania swojego postępowali, skłonność do stopnia, świadczenie się do godności osób w cnotach będących szczyrze i nieobłudnie proporcyjonując. Nie ukłonów, dygów i kortezyi niskością, ale wysokością roztropnej ceny z ludźmi godnymi postępowali, takowych do konfidencyi szukali i przybierali, używając w pomoc usługi i całości publicznej. Tron na krzesła, krzesła na tron w wzajemnej ostrożności wzglądały tak dalece, że się w zobopólnej słuchania powadze i uczciwości nigdy przekonać nie mogły, do miary swojej, do
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 274
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej, tedy kosztownej i nagannej emulacji nie bywało. Nie było i niedostatku na te czasy pospolitego, był zawsze krom potrzeby pieniądz i bez wykrętów, matactw i turbacji teraźniejszych wchodził sam łagodnie do szkatuły. Jako zaś kogo widziano, tak i pisano ani się zawodzono do śmiechu teraźniejszego w dygach i ukłonach, gdzie rozumiejąc od szlaku wysoką białogłowę wielbiemy i czciemy od szwajcy i sztychu urzędniczkę, wodząc się często za procesyją publicznie przez modnej polityki mankament z pospolitą kurwą pod pozorem stroju i miejsca niewiadomą. KRÓJ MĘSKI ŚWIATOWY
Nie rozumiem prawdziwie, żeby któżkolwiek, poznawszy rzecz dyskursu niniejszego na sobie, rozgniewać się i w urazie
do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej, tedy kosztownej i nagannej emulacyi nie bywało. Nie było i niedostatku na te czasy pospolitego, był zawsze krom potrzeby pieniądz i bez wykrętów, matactw i turbacyi teraźniejszych wchodził sam łagodnie do szkatuły. Jako zaś kogo widziano, tak i pisano ani się zawodzono do śmiechu teraźniejszego w dygach i ukłonach, gdzie rozumiejąc od szlaku wysoką białogłowę wielbiemy i czciemy od szwajcy i sztychu urzędniczkę, wodząc się często za procesyją publicznie przez modnej polityki mankament z pospolitą kurwą pod pozorem stroju i miejsca niewiadomą. KRÓJ MĘSKI ŚWIATOWY
Nie rozumiem prawdziwie, żeby któżkolwiek, poznawszy rzecz dyskursu niniejszego na sobie, rozgniewać się i w urazie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
tu kiedy widziała”. Po której mowie postrzegł się poseł i pocznie się nisko kłaniać królowej im., ale ona tego najmniej nie akceptując odeszła nazad do siebie. Onegdaj tedy, kiedy miał audiencyją prywatne u króla im., chciał też po tej oddać drugi pokłon królowej im., ale królowa im. eludendo niemieckie dygi, uczyniła się chorą i nie dała mu audiencyjej.
Słychać sam, że imp. wojewoda kaliski ma zaciągać, nie wiedzieć, na jaką imprezę, 400 rajtaryjej; powiadają, że za pieniądze królowej im., ale nie wiem, jako się to stać będzie mogło sine consensu Reipce. Ma już na ten zaciąg niemal
tu kiedy widziała”. Po której mowie postrzegł się poseł i pocznie się nisko kłaniać królowej jm., ale ona tego najmniej nie akceptując odeszła nazad do siebie. Onegdaj tedy, kiedy miał audiencyją prywatne u króla jm., chciał też po tej oddać drugi pokłon królowej jm., ale królowa jm. eludendo niemieckie dygi, uczyniła się chorą i nie dała mu audiencyjej.
Słychać sam, że jmp. wojewoda kaliski ma zaciągać, nie wiedzieć, na jaką imprezę, 400 rajtaryjej; powiadają, że za pieniądze królowej jm., ale nie wiem, jako się to stać będzie mogło sine consensu Reipcae. Ma już na ten zaciąg niemal
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 283
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
wyskoczyły na wszystkiej mocy tą nogą uderzyć w ziemię, od którego razu Państwa wyskoczyły na wierzch nowe, Królestwa nowe, Monarchie nowe, Proviencje nowe, nowe światy. T. wierząm wsystkiemu, zwłaszcza wiedząc o tym pewnie, iż przed brawurą Wmci kłaniają się góry, schylając ku ziemi nisko łby swe lasami okryte, wycinając dygi skalistemi łytami. B. I tak nastały akomolujące się Królom królestwa. T. Inszego ja honoru, któryby miał się stosować do honoru Wmści, niewidzę nad ów, który Salustio pokazał Gartaginie to jest, iż się nie ważył o sławie jej wyrzecz i słowa jednego, podobnym sposobem żaden nie śmiał, malować
wyskoczyły ná wszystkiey mocy tą nogą vderzyć w źiemię, od ktorego rázu Páństwá wyskoczyły ná wierzch nowe, Krolestwá nowe, Monárchie nowe, Proviencye nowe, nowe świáty. T. wierząm wsystkiemu, zwłaszczá wiedząc o tym pewnie, iż przed bráwurą Wmći kłániáią się gory, schyláiąc ku źiemi nisko łby swe lásami okryte, wyćináiąc dygy skálistemi łytámi. B. Y ták nástały áccomoluiące się Krolom krolestwá. T. Inszego ia honoru, ktoryby miał się stosowáć do honoru Wmśći, niewidzę nád ow, ktory Salustio pokazał Garthaginie to iest, iż się nie ważył o sławie iey wyrzecz y słowá iednego, podobnym sposobem żaden nie śmiał, malowáć
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 89
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, minerałach, które zdrowiu ludzkiemu służą, mając koneksyą z humorami i konstytucją ludzką. Jaki ma sympatyczny proszek, którym okładana szabla krwią ludzką oblana, albo chustka zakrwawiona, ranionego człowieka na dal leczy. Albo zmięszany z uryną i przygrzany sprawuje o podal w człowieku poty. Co ze się dzieje bez żadnej superstycyj dowodzi tego Dygby Angelczyk, i Gervasius Brisecensis. Iż maścią albo proszkiem sympatycznym osobliwie z witriolu proparowanym posypana krew ludzka na szabli lub chustce będąca, gdy na słońcu albo w cieple się rogrzeje, waporuje z siebie ekshalacje z medyczną tego proszku kwalitatywą. Które ekshalacje na wolne się dostawszy powietrze i popędzone, do swego subjectum zmierzają. Rana
, minerałach, ktore zdrowiu ludzkiemu służą, maiąc konnexyą z chumorami y konstytucyą ludzką. Jáki ma sympátyczny proszek, ktorym okłádana szabla krwią ludzką oblana, álbo chustka zakrwawiona, ránionego człowieka ná dal leczy. Albo zmięszany z uryną y przygrzany sprawuie o podal w człowieku poty. Co ze się dzieie bez żadney superstycyi dowodzi tego Digby Angelczyk, y Gervasius Brisecensis. Jż maścią álbo proszkiem sympatycznym osobliwie z witryolu proparowanym posypana krew ludzka ná szabli lub chustce będąca, gdy ná słońcu álbo w cieple się rogrzeie, waporuie z siebie exchalacye z medyczną tego proszku kwalitatywą. Ktore exchalacye ná wolne się dostawszy powietrze y popędzone, do swego subjectum zmierzaią. Rana
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: S3
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
do tej kamienice, W której stał ow Kawaler. Więc jak wiatr szalony Leciał ulicą Koczot okiem nieścigniony, Potym zlekka z nadzieją taką szedł na wschody Ciemne, że swe fortunnie wraz skończy zawody, (Ani mu się marzyło o przyszłem hałasie) Cale, że wdzięcznem będzie gościem, spodziewa się. Tam wszedszy stroi dygi i komplement nowy, Aż Polak bez obłazu okrzyknie go słowy: »Drwisz — czyli drogi pytasz? czyś w łeb postrzelony Masłokiem, sensi- czyli perdą zamroczony? W gorączce-ć to ty gadasz, czyli przez sen pono Do kogoś cię inszego, nie do mnie posłono? Jak ja twej nie znam Paniej
do tej kamienice, W ktorej stał ow Kawaler. Więc jak wiatr szalony Leciał ulicą Koczot okiem nieścigniony, Potym zlekka z nadzieją taką szedł na wschody Ciemne, że swe fortunnie wraz skończy zawody, (Ani mu się marzyło o przyszłem hałasie) Cale, że wdzięcznem będzie gościem, spodziewa się. Tam wszedszy stroi dygi i komplement nowy, Aż Polak bez obłazu okrzyknie go słowy: »Drwisz — czyli drogi pytasz? czyś w łeb postrzelony Masłokiem, sensi- czyli perdą zamroczony? W gorączce-ć to ty gadasz, czyli przez sen pono Do kogoś cię inszego, nie do mnie posłono? Jak ja twej nie znam Paniej
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ście już oboje dość rano pijani! Idź precz, wywiedz się lepiej!« — prawie z piorunową Furią odprawuje legacją nową.
I słowa, i pół słowa nie rzekł na to; kłodką Jakby mu gębę zamknął. Żałuje, że plotką Został jako rajfurą i w te się intrygi Wdał samochcąc, by od swej odprawował dygi I komplementa Paniej. Więc skonfundowany Zwodnik do swej powraca — nos zwiesiwszy — Paniej. Pierwszy sztych darmo poszedł, co jest dziwno chłopu; Zbito go z niedochodu jako sarnę z tropu. Co biegąc tam ochotne sadził susy, skoki, To nazad liczy stopy przez burk i rynsztoki Nogi za sobą wlokąc, wtąż i przez
ście już oboje dość rano pijani! Idź precz, wywiedz sie lepiej!« — prawie z piorunową Furyą odprawuje legacyą nową.
I słowa, i poł słowa nie rzekł na to; kłodką Jakby mu gębę zamknął. Żałuje, że plotką Został jako rajfurą i w te się intrygi Wdał samochcąc, by od swej odprawował dygi I komplementa Paniej. Więc skonfundowany Zwodnik do swej powraca — nos zwiesiwszy — Paniej. Pierszy sztych darmo poszedł, co jest dziwno chłopu; Zbito go z niedochodu jako sarnę z tropu. Co biegąc tam ochotne sadził susy, skoki, To nazad liczy stopy przez burk i rynsztoki Nogi za sobą wlokąc, wtąż i przez
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949