:
»Na tak wiele punktów odpowiedzieć mając, wątpię, abym czego przebaczyć nie miał; jednak kto mi przypomni, satisfaciam. Byłem tego pewien, że in fraterna caritate, wziąwszy się za ręce, mówić o tych rzeczach miano, a nie tak ostrze, jakom tu słyszał. Bom się nie dymał nigdy; nie nadymałem i na owym miejscu, kędym miał dziesięć tysięcy, a bodaj nie dwadzieścia na jeden. Na dekret majestatu Bożego każdego powoływani, kto mię sądzi temeritate et praemeditato animo. To, com rozumiał potrzebnego w tych rzeczach, deklarowałem pismy, których jeśli kto rozumieć nie chce, byli
:
»Na tak wiele punktów odpowiedzieć mając, wątpię, abym czego przebaczyć nie miał; jednak kto mi przypomni, satisfaciam. Byłem tego pewien, że in fraterna caritate, wziąwszy się za ręce, mówić o tych rzeczach miano, a nie tak ostrze, jakom tu słyszał. Bom się nie dymał nigdy; nie nadymałem i na owym miejscu, kędym miał dziesięć tysięcy, a bodaj nie dwadzieścia na jeden. Na dekret majestatu Bożego każdego powoływani, kto mię sądzi temeritate et praemeditato animo. To, com rozumiał potrzebnego w tych rzeczach, deklarowałem pismy, których jeśli kto rozumieć nie chce, byli
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 175
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
ochoty aże Sam Bachus wtenczas obciążywszy obie Ręce kuflami — rzechetał się sobie. To gdy się dzieje, a oto wołaniem I z ciężkim bieży baba narzekaniem Upłakawszy się: ,,O! moi panowie! Jużci na włosku naszej pani zdrowie! Omglała barzo, siły w sobie nie ma, Oczy zawarła i tchem ani dyma! Pódźcie! ratujcie!” — Tedy zatrwożony Mąż jak ukropem porwie się sparzony, Z nim szwagier zaraz i inne poczciwe Matrony biegą barzo frasobliwe Z nagłej nowiny, a w onę łożnicę Wszedszy, gdzie była, już zsiniałe lice Jej obaczywszy — serdecznie wzdychają I pilnie na twarz pobladłą patrzają. A między niemi najbarziej płakała
ochoty aże Sam Bachus wtenczas obciążywszy obie Ręce kuflami — rzechetał się sobie. To gdy się dzieje, a oto wołaniem I z ciężkim bieży baba narzekaniem Upłakawszy się: ,,O! moi panowie! Jużci na włosku naszej pani zdrowie! Omglała barzo, siły w sobie nie ma, Oczy zawarła i tchem ani dyma! Pódźcie! ratujcie!” — Tedy zatrwożony Mąż jak ukropem porwie się sparzony, Z nim szwagier zaraz i inne poczciwe Matrony biegą barzo frasobliwe Z nagłej nowiny, a w onę łożnicę Wszedszy, gdzie była, już zsiniałe lice Jej obaczywszy — serdecznie wzdychają I pilnie na twarz pobladłą patrzają. A między niemi najbarziej płakała
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 152
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Wołoszyna przeprowadzono z Herłan, który z Jass powrócił wczora; referebat, że Tatarowie pod Jassami na tej stronie Prutu, że hospodarowi życzyli, aby chana popalił, ale on się złożył, że mogą nie przyjść
Polacy, a ja sobie szkodę uczynię, że hospodar umknął ze wszystkimi ludźmi swymi za Jassy, a tu tylko Dyma niejaki w Kutnarze został z pieszym hultajstwem. Tatar ten, co go w czwartkową okazję pojmano, dziś uciekł. 27 ejusdem
Przeszedłszy przez Milatyn nie bardzo złą przeprawą górzystą drogą i przez potok jeden, uszliśmy mil dwie. Stanęliśmy nad rzeką Bahiujem w dole pod Harlanem, stolicą quondam wołoską. Stoją jeszcze dwie cerkwie
Wołoszyna przeprowadzono z Herłan, który z Jass powrócił wczora; referebat, że Tatarowie pod Jassami na tej stronie Prutu, że hospodarowi życzyli, aby chana popalił, ale on się złożył, że mogą nie przyjść
Polacy, a ja sobie szkodę uczynię, że hospodar umknął ze wszystkimi ludźmi swymi za Jassy, a tu tylko Dyma niejaki w Kutnarze został z pieszym hultajstwem. Tatar ten, co go w czwartkową okazyję pojmano, dziś uciekł. 27 eiusdem
Przeszedłszy przez Milatyn nie bardzo złą przeprawą górzystą drogą i przez potok jeden, uszliśmy mil dwie. Stanęliśmy nad rzeką Bahiujem w dole pod Harlanem, stolicą quondam wołoską. Stoją jeszcze dwie cerkwie
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 11
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
co w człowieku albo bydlęciu przyrodzone cieplo umniejszyło: więc nie z jednegoż postanowienia naturę wszyscy mają. Zaczym i to co przez ciepło źgubione nagradzać trzeba, nie jest jendakowe: a zatym też i nie do jednych że potraw apetit natura kieruje acz też drugich za to, jako widzim wbrzmiennych sprawuje to żołądek humorami albo dymamy tonie zarażony. 85. Czemu szaleni lada co jedzą? W szalonym humory zapalone odmieniają naturę żołądka, a zatym i apetit, że u niektórych będzie nie ludzki ale bestialski. 86. Czemu niektóre legumina bywają niewrzące? Które się zrodziły na zimnej gęstej i klejowatej ziemi, albo mokrej bywają nie wrzące bo takie mają
co w człowieku álbo bydlęćiu przyrodzone ćieplo umnieyszyło: więc nie z iednegoż postánowienia naturę wszyscy máią. Záczym y to co przez ćiepło źgubione nágradzáć trzeba, nie iest iendakowe: á zátym też y nie do iednych że potráw áppetit naturá kieruie acz też drugich zá to, iáko widźim wbrzmiennych sprawuie to żołądek humorami álbo dymamy tonie zárażony. 85. Czemu szaleni lada co iedzą? W szalonym humory zapalone odmieniaią náturę żołądká, á zatym y áppetit, że u niektorych będźie nie ludzki ále bestiálski. 86. Czemu niektore leguminá bywaią niewrzące? Ktore się zrodźiły ná źimney gęstey y kleiowatey źiemi, albo mokrey bywaią nie wrzące bo tákie maią
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 234
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
lin wietrzna dma doszła: Marynarz w bok zawraca obwieszone wiosła: Rogi w wierzch drzewa sadzi: po maszcie rozwiera Płachty; któremi wiatry/ szumiące przebiera. Albo mniej/ albo więcej/ w pół morza chodziła/ I od stron obu lądu nawa w równi była; Gdy się morze flagami zabielać ku nocy Jęło/ a dymać Ewrus wichrzysty co z mmocy. Szyfmistrz kryczy co z gardła; rogi opuszczajcie Na dół/ i żagle wszytkei na reje zbierajcie. Ten woła/ a przeciwny głuszy wicher słowa/ Huk morski wadzi/ w posłuch aby nie szła mowa. Chutnie wzdam krzątają się; ci z wiosły umykać/ Ci bok watować/ owi wiatrom
lin wietrzna dmá doszłá: Márynarz w bok záwraca obwieszone wiosłá: Rogi w wierzch drzewá sádźi: po mászćie rozwiera Płáchty; ktoremi wiátry/ szumiące przebiera. Albo mniey/ albo więcey/ w puł morżá chodźiłá/ Y od stron obu lądu nawá w rowni byłá; Gdy się morze flagámi zábieláć ku nocy Ięło/ á dymáć Ewrus wichrzysty co z m̃ocy. Szyfmistrz kryczy co z gárdłá; rogi opuszczáyćie Ná doł/ y żagle wszytkei na reie zbierayćie. Ten woła/ á przećiwny głuszy wicher słowá/ Huk morski wádźi/ w posłuch áby nie szłá mowá. Chutnie wzdam krzątáią się; ci ź wiosły vmykáć/ Ci bok wátowáć/ owi wiátrom
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 283
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636