dali, Aby się Panu Bogu we wszem sprzeciwiali, Królowi panu swemu nie deferowali, Wiarę Kalwina, ucznia Lutrowego, czcili, Biskupowi rzymskiemu aby złorzeczyli, I niech się nim tak brzydzą i niech mu tak łają, Jak psi na wilka, choć go nie widzą, szczekają. Płuczą Krystyjerowi, królowi duńskiemu Darowali, dynaście jako przedniejszemu, Którego Bóg tak skarał, że z państwa wygnany, I dla złej wiary wiecznej godzien jest nagany. A jako płuca wiatry w się przyjmują różne, Tak oni aby w wierze mieli duchy próżne. Ślezionę Rozmus posłał Węgrom dumającym, Zwłaszcza melancholijej okwito mającym, Aby im Sastorowie nie opowiadali Wesela, lecz w
dali, Aby się Panu Bogu we wszem sprzeciwiali, Królowi panu swemu nie deferowali, Wiarę Kalwina, ucznia Lutrowego, czcili, Biskupowi rzymskiemu aby złorzeczyli, I niech się nim tak brzydzą i niech mu tak łają, Jak psi na wilka, choć go nie widzą, szczekają. Płuczą Krystyjerowi, królowi duńskiemu Darowali, dynaście jako przedniejszemu, Którego Bóg tak skarał, że z państwa wygnany, I dla złej wiary wiecznej godzien jest nagany. A jako płuca wiatry w się przyjmują różne, Tak oni aby w wierze mieli duchy próżne. Ślezionę Rozmus posłał Węgrom dumającym, Zwłaszcza melankolijej okwito mającym, Aby im Sastorowie nie opowiadali Wesela, lecz w
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 364
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
et mysterio, co pewnie na to to urobiono, aby i ich praktyki cudzoziemskie tym skrytsze być mogły i żeby im tym snadniej i potężniej wszędzie rzeczy szły; jakoż pewnie idą. Ani też śmielszych i zuchwalszych zabijaków świat jeszcze nie miał, jako jakie nam Jezuitowie porodzili, których bodźce o szyje i ciała królów albo dynastów częstokroć już są stępione. Tę tedy policją jezuicką uczeni ludzie uważając, przypodobniają ją mieczowi, którego ostrze w pochwach naszych tkwi, a głowicą Hiszpan albo kto inszy włada.
Inszy też alegują, że do nas tylko brzuchy jezuickie posłano, które nadziewać musimy, a głową interim mózg hiszpański albo włoski włada. Policja tedy jezuicka
et mysterio, co pewnie na to to urobiono, aby i ich praktyki cudzoziemskie tym skrytsze być mogły i żeby im tym snadniej i potężniej wszędzie rzeczy szły; jakoż pewnie idą. Ani też śmielszych i zuchwalszych zabijaków świat jeszcze nie miał, jako jakie nam Jezuitowie porodzili, których bodźce o szyje i ciała królów albo dynastów częstokroć już są stępione. Tę tedy policyą jezuicką uczeni ludzie uważając, przypodobniają ją mieczowi, którego ostrze w pochwach naszych tkwi, a głowicą Hiszpan albo kto inszy włada.
Inszy też allegują, że do nas tylko brzuchy jezuickie posłano, które nadziewać musimy, a głową interim mózg hiszpański albo włoski włada. Policya tedy jezuicka
Skrót tekstu: VotKatCz_II
Strona: 453
Tytuł:
Votum katolika jednego o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Która ze w takie swary was rozbierze Nie jest to u mnie w podziwieniu srogiem Bo Urzędyli złożemy swobodni Osądziemy się, żeśmy ich nie godni CVI. My co nas tylu, i tak wielkich w Radzie Uwazciesz inszych co ich trudno zliczyć W Miast, i Prowincyj tak wielu gromadzie Nuz kiedy Królów przydzie ograniczyć A i Dynastów przy nich się nakładzie Bo wszystkich prawie przyszło odziedziczyć Gdzie wschód, gdzie zachód, których Cezar cnotą Siłą, Prawami, przyjął i szczodrotą. CVII. I rozumiecie ze tacy nie będą Co sobie władzy wydrzeć nie pozwolą? A choć i Wojska do musu przybędą? Pewnasz to, ze Was od kłotni wyzwolą? Nuż dalsze
Ktora ze w takie swary was rozbierze Nie iest to u mnie w podźiwieniu srogiem Bo Vrzędyli złozemy swobodni Osądźiemy śię, ześmy ich nie godni CVI. My co nas tylu, y tak wielkich w Radźie Vwazćiesz inszych co ich trudno zliczyć W Miast, y Prowincyi tak wielu gromadźie Nuz kiedy Krolow przydzie ograniczyć A y Dynastow przy nich śię nakładźie Bo wszystkich prawie przyszło odźiedziczyć Gdzie wschod, gdzie zachod, ktorych Caezar cnotą Siłą, Prawami, przyiął y szczodrotą. CVII. I rozumiećie ze tacy nie będą Co sobie władzy wydrzeć nie pozwolą? A choć y Woyska do musu przybędą? Pewnasz to, ze Was od kłotni wyzwolą? Nusz dalsze
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 29
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
go strzec będą wszyscy pospolicie I każdy siły swoje na to składa A jeśliby kto chciał go podejść skrycie? Przeklętym nazwą, ktoby go nie bronił Z tych słów, ręką swą na Kapitol skłonił. CLXIV. Wielki Jowiszu tego strozu Maista I insi, co się nim opiekujecie Świadczę, żem pierwszy ku zemście Dynasta Jakom to przysiągł z przeklęctwem w Dekrecie Lecz, że się Senat, w tę radę nie zrasta Chcący Ojczyźnie sprzyjać, jako wiecie, Proszę, o co się głos mój teraz swarzy Raczcie dopomoc kiedy się czas zdarzy. CLXV. Zmieszają się z tych słów Senatorowie Którymi prawie, na raz ich wytyka, Ów
go strzedz będą wszyscy pospolićie I kazdy śiły swoie na to składa A ieśliby kto chćiał go podeyść skryćie? Przeklętym nazwą, ktoby go nie bronił Z tych słow, ręką swą na Kapitol skłonił. CLXIV. Wielki Iowiszu tego strozu Maista I inśi, co śię nim opiekuiećie Swiadczę, żem pierwszy ku zemśćie Dynasta Iakom to przyśiągł z przeklęctwem w Dekrećie Lecz, że śię Senat, w tę radę nie zrasta Chcący Oyczyznie sprzyiać, iako wiećie, Proszę, ó co śię głos moy teraz swarzy Raczćie dopomoc kiedy śię czas zdarzy. CLXV. Zmieszaią śię z tych słow Senatorowie Ktorymi prawie, na raz ich wytyka, Ow
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 44
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
biedę zmógł/ wróciwszy do swego się szczytu. Gdy kto Państw jest na łupie/ hołdując Bellonie; Lubo żeby znany był wszelkiej świata stronie: Gdzie wschodzi/ gdzie Foeb pada; lub pod spodnie kraje Lotną łodzią Ocean światopławny kraje: Gdy kto w domu pod hełmem o siedm jedenasty Woła kości z Fortuną; lub czterma Dynasty Zabawia się: Fluszemli; lubo starym paszem: Lub Diony lubym się cieszy halaspasem; A ja z Synem tedy się Latony zabawiam/ I swe przy nim rozprawy/ choćże cienkie stawiam: Który mi/ z pod swych Kortyn Delfickich/ niebroni/ I slów wieszczych/ i Maju z Wawrzynu do skroni.
biedę zmogł/ wroćiwszy do swego się szczytu. Gdy kto Panstw iest ná łupie/ hołduiąc Bellonie; Lubo zeby znány był wszelkiey świátá stronie: Gdźie wschodźi/ gdźie Phoeb pada; lub pod spodnie kraie Lotną łodźią Oceán światopłáwny kráie: Gdy kto w domu pod hełmem o śiedm iedenasty Woła kośći z Fortuną; lub cztermá Dynásty Zábáwia się: Fluszemli; lubo stárym pászem: Lub Dyony lubym się ćieszy háláspasem; A ia z Synem tedy się Látony zábáwiam/ I swe przy nim rospráwy/ choćże ćienkie stáwiám: Ktory mi/ z pod swych Kortyn Delphickich/ niebroni/ I slow wieszczych/ y Máiu z Wáwrzynu do skroni.
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 2
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664