do siebie.
Gdyśmy przyjechali do Przybysławic, Sosnowski poszedł do księcia kanclerza, a ja do jego poszedłem stancji. Mógł tam zabawić Sosnowski z pół kwadransa, a potem mnie zawołano do księcia. A choć nie miałem żadnej od Sosnowskiego względem dwóch moich punktów rezolucji, jednak już tam przyjechawszy trudno było z książęciem dyskutować. Poszedłem tedy do księcia, który w te słowa zaczął ze mną mówić z ferworem: „Jeżeli się godziło tak mnie atakować i procesować w trybunale bez żadnej racji, bo cóż to wm. panu szkodziło, że ta białogłowa była i jest u mnie, aboż mało się zdarza, że szlachcianki za chłopów
do siebie.
Gdyśmy przyjechali do Przybysławic, Sosnowski poszedł do księcia kanclerza, a ja do jego poszedłem stancji. Mógł tam zabawić Sosnowski z pół kwadransa, a potem mnie zawołano do księcia. A choć nie miałem żadnej od Sosnowskiego względem dwóch moich punktów rezolucji, jednak już tam przyjechawszy trudno było z książęciem dyskutować. Poszedłem tedy do księcia, który w te słowa zaczął ze mną mówić z ferworem: „Jeżeli się godziło tak mnie atakować i procesować w trybunale bez żadnej racji, bo cóż to wm. panu szkodziło, że ta białogłowa była i jest u mnie, aboż mało się zdarza, że szlachcianki za chłopów
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 712
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kosztowna rzecz, iż w nagrodzie każdemu, chyba cnocie się dostawa i samej cnocie należy.
T. Cnota nie ma tak podłego animuszu, aby miała kiedy za Pannę Francimmernę słożyć, sławię, czci, i honorowi. Nie może być ona niewolnicą, wolną jest Monarchinią, wolną Heroiną.
B. Głębiej o tym dziś dyskutować nie mam woli, wiedząc iż honor pożądany, dowodem jest i świadkiem widomym cnoty, która się w nas znajduje, honor nic nie jest inszego, tylko znak i dowód cnoty, która w nas mając swój port i fundament trwa, mieszka, żyje.
T. Urodzenie wysokie wzdyma się nadętością, zapomniawszy, iż pycha
kosztowna rzecz, iż w nagrodźie káżdemu, chybá cnoćie się dostawa y sámey cnoćie należy.
T. Cnotá nie ma ták podłego ánimuszu, aby miáłá kiedy zá Pánnę Fráncimmernę słożyć, sławię, czći, y honorowi. Nie może być oná niewolnicą, wolną iest Monárchinią, wolną Heroiną.
B. Głębiey o tym dźiś dyskutowáć nie mąm woli, wiedząc iż honor pożądány, dowodem iest y świádkiem widomym cnoty, ktora się w nas znáyduie, honor nic nie iest inszego, tylko znák y dowod cnoty, ktora w nas máiąc swoy port y fundáment trwa, mieszka, żyie.
T. Vrodzenie wysokie wzdyma się nádętośćią, zápomniawszy, iż pychá
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 73
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695