mię juchą oblawszy; czy prochem znasienia/ Bazyliszka do tego przywiodła w zmierzjenia. Jest majętność obfita/ w Urodzaje w Dani/ Są dostatki: gładkości jeszcze nikt nie gani. Lata prawie nadobie/ luboć mam już Wnuki/ ALe tyż co mi szkodzi/ zażyję nauki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeka działać świnię/ Tąż przyprawą uczynek zły sobie odczynię. Co przed tym za Jasonem Medea biegała/ Tę fortunę na potym/ i ja będę miała. Gdy dalej swój postępek chce jej opowiadać/ Przewoźnik krzyknął; w stadajn/ na prom kto ma wsiadać. I tak strapione Wdowy swe serdeczne Zale/ Ryły na przeźroczystym
mię iuchą oblawszy; czy prochem znaśięnia/ Bázyliszká do tego przywiodłá w zmierzienia. Iest máiętność obfita/ w Vrodzáie w Dáni/ Są dostátki: głádkośći ieszcze nikt nie gáni. Látá práwie nadobie/ luboć mąm iuż Wnuki/ ALe tyz co mi szkodźi/ záżyię náuki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeká dźiáłáć świnię/ Tąż przyprawą vczynek zły sobie odczynię. Co przed tym zá Iasonem Medea biegáłá/ Tę fortunę ná potym/ y ia będę miáłá. Gdy dáley swoy postępek chce iey opowiádáć/ Przewoźnik krzyknął; w stadayn/ ná prom kto ma wsiadáć. Y ták strapione Wdowy swe serdeczne Zale/ Ryły ná przeźroczystym
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 169
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
tej Komisyj powinni się sprawić wszyscy Eksaktórowie i Ekstorsye, agrawacje, depaktacje, ukrzywdzenia ludzi wojskowych, lub obywatelów, dezertorowie wojska, o czym Konst: 1685.
Ten Trybunał powinien sądzić i czynić to co Sejm Traktatowy 1717. obszerniej wyraził i egzekwować, likwidacja z Chorągwiami i Regimentami, aby się żadna defraudacja w Kompletach nie działa przy Deputatach i Pisarzu Skarbowym odprawić, 1726.
Nie może się zaś wdawać w żadne inne materie, ani impozycje na Skarb, 1726.
O Kwarty nie wypłacone sądzić, i karać według Prawa 1621. Powinni sądzić tych, którzy zapłate biorą, a wojska nie pilnują 1621. Zaden Skarb tykający się nie może być
tey Kommissyi powinni śię sprawić wszyscy Exaktorowie i Extorsye, aggrawacye, depaktacye, ukrzywdzenia ludźi woyskowych, lub obywatelów, dezertorowie woyska, o czym Konst: 1685.
Ten Trybunał powinien sądźić i czynić to co Seym Traktatowy 1717. obszerniey wyraźił i exekwować, likwidacya z Chorągwiami i Regimentami, aby śię żadna defraudacya w Kompletach nie dźiała przy Deputatach i Pisarzu Skarbowym odprawić, 1726.
Nie może śię zaś wdawać w żadne inne materye, ani impozycye na Skarb, 1726.
O Kwarty nie wypłacone sądźić, i karać według Prawa 1621. Powinni sądźić tych, którzy zapłate biorą, á woyska nie pilnują 1621. Zaden Skarb tykający śię nie może być
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 263
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
i na to boleje. Są niektóre antypaticzne skryte kwalitatywy naturze ludzkiej, iż na nie mdleją ludzie. Niemógł bies scierpieć dymu wątroby rybiej, którym od Sary przez Tobiasza wykurzony za preskrypcją Rafała Anioła. Uciekał od Saula, gdy usłyszał odgłos lutni Dawidowej. Toć i ogień materialny piekielny taką kwalitatywę dzielnością wszechmocności Boskiej może działać, i operuje przeciwną Duchowi, która antypaticznie i szczerego Ducha dolegać, dręczyć może, i męczy. Którą z sobą nosząc biesi, dusze potępieńców, i oprócz piekła, gdy na czas z niego wynidą, piekło i ogień cierpią.
VI. Jakby zaś obszerne było miejsce całego piekła przy centrum ziemi osadzonego? Chyba nieszczęśliwi
y ná to boleie. Są niektore antypatyczne skryte kwálitátywy náturze ludzkiey, iż ná nie mdleią ludzie. Niemogł bies zcierpieć dymu wątroby rybiey, ktorym od Sáry przez Tobiászá wykurzony zá preskrypcyą Rafała Anioła. Uciekał od Saulá, gdy usłyszał odgłos lutni Dawidowey. Toć y ogień materyálny piekielny taką kwalitatywę dzielnością wszechmocności Boskiey może działać, y operuie przeciwną Duchowi, ktorá antypátycznie y szczerego Ducha dolegać, dręczyć może, y męczy. Ktorą z sobą nosząc biesi, dusze potępieńcow, y oprocz piekła, gdy ná czas z niego wynidą, piekło y ogień cierpią.
VI. Iákby záś obszerne było mieysce całego piekłá przy centrum ziemi osadzonego? Chybá nieszczęśliwi
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Kiedy o Panu radę Żydzi uczynili, Posłali - pry - ministry, by go uchwycili. Piękne ich posłuszeństwo, nieżadne ćwiczenie, Bodaj zabit, kto na nich kładzie swe zbawienie! Dalej gdy był przywiedzion w Annaszowe progi, Jeden z ministrów Panu dał policzek srogi. Cnotliwi ministrowie cudną wyrządzają Cześć Panu Chrystusowi i dziś tak działają: Chociaj go w niebie ręką nie dosięgną jego, Lecz piórem i ozorem ciągną bóstwo z niego. Potem, gdy się miał zaprzeć on Piotr wierny Boga, Skoro się jedno nogą tknął dworskiego proga, Grzejący się przy węglu siedział z ministrami, Z takimi jako sam był zaprzeniem z drużbami. Nie łączył się z ministry
Kiedy o Panu radę Żydzi uczynili, Posłali - pry - ministry, by go uchwycili. Piękne ich posłuszeństwo, nieżadne ćwiczenie, Bodaj zabit, kto na nich kładzie swe zbawienie! Dalej gdy był przywiedzion w Annaszowe progi, Jeden z ministrów Panu dał policzek srogi. Cnotliwi ministrowie cudną wyrządzają Cześć Panu Chrystusowi i dziś tak działają: Chociaj go w niebie ręką nie dosięgną jego, Lecz piórem i ozorem ciągną bóstwo z niego. Potem, gdy się miał zaprzeć on Piotr wierny Boga, Skoro się jedno nogą tknął dworskiego proga, Grzejący się przy węglu siedział z ministrami, Z takimi jako sam był zaprzeniem z drużbami. Nie łączył się z ministry
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 377
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
jej jakiś rycerz włożył między zęby Kotwicę, że nie mogła więcej zawrzeć gęby I że ją tak do brzegu przyciągnął po wodzie, Jako przeciwko rzece ciągną wielkie łodzie. Obert zatem tam nadszedł, chcąc się sprawić, jeśli O zdechłem wielorybie prawdę mu odnieśli; Tem czasem jego ludzie Ebudę psowali I niesłychane szkody po wyspie działali.
LXI.
Król irlandzki, chocia beł Orland umoczony I krwią plugawej orki wszytek oszpecony, Która na jego szacie na on czas została, Kiedy go w sobie orka po niewolej miała, Poznał go, a tem więcej, że to dobrze wiedział, Kiedy mu jeden o tej potrzebie powiedział, Że krom Orlanda inszy nie
jej jakiś rycerz włożył między zęby Kotwicę, że nie mogła więcej zawrzeć gęby I że ją tak do brzegu przyciągnął po wodzie, Jako przeciwko rzece ciągną wielkie łodzie. Obert zatem tam nadszedł, chcąc się sprawić, jeśli O zdechłem wielorybie prawdę mu odnieśli; Tem czasem jego ludzie Ebudę psowali I niesłychane szkody po wyspie działali.
LXI.
Król irlandzki, chocia beł Orland umoczony I krwią plugawej orki wszytek oszpecony, Która na jego szacie na on czas została, Kiedy go w sobie orka po niewolej miała, Poznał go, a tem więcej, że to dobrze wiedział, Kiedy mu jeden o tej potrzebie powiedział, Że krom Orlanda inszy nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 241
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pójdę Amonowej, Którąm zostawił, jeśli pomnicie, strapioną I po swojem Rugierze srodze utęsknioną.
XLV.
Piękna dziewica długo próżno wyglądając, Próżno swego miłego Rugiera czekając, W Marsyliej na on czas obfitej mieszkała, Gdzie się niemal z pogany co dzień uganiała, Którzy po Lingwadoce tam i sam wpadali I po Prowencie szkody niemałe działali. Ona wszytko czyniła to, co hetmanowi I dobremu należy czynić rycerzowi.
XLVI.
Mieszkając tam, kiedy czas minął opisany, Którego się miał stawić jej Rugier kochany, W ustawicznem kłopocie żywot prowadziła I że go jaki potkał przypadek, myśliła. Jednego dnia, gdy z sobą sama narzekała I w pokoju na swoje nieszczęście
pójdę Amonowej, Którąm zostawił, jeśli pomnicie, strapioną I po swojem Rugierze srodze utęsknioną.
XLV.
Piękna dziewica długo próżno wyglądając, Próżno swego miłego Rugiera czekając, W Marsyliej na on czas obfitej mieszkała, Gdzie się niemal z pogany co dzień uganiała, Którzy po Lingwadoce tam i sam wpadali I po Prowencie szkody niemałe działali. Ona wszytko czyniła to, co hetmanowi I dobremu należy czynić rycerzowi.
XLVI.
Mieszkając tam, kiedy czas minął opisany, Którego się miał stawić jej Rugier kochany, W ustawicznem kłopocie żywot prowadziła I że go jaki potkał przypadek, myśliła. Jednego dnia, gdy z sobą sama narzekała I w pokoju na swoje nieszczęście
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 284
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jest znakiem cnoty.
Konie rządzić wodzami, ludzie mądrymi słowami.
Prawda kole woczy. Kto na prawdzie gra, skrzypce mu o łeb tłuką.
Lisie pomknij się; kuno przed stół; sobolu za stół; baranie za piec.
Żyd mówi: Bodaj cię Bóg złym sąsiadem skarał.
Co dobre znamy, a nie działamy.
Gwałt na gwałt.
Lepiej podczas swego ustąpić.
Na frasunek, dobry trunek.
Dobre się samo chwali. Dobremu piwu wiechy nie trzeba.
Godność cnocie, nie urodzie ma być dana.
Litość dobrych ludzi przymiot.
Nie miała baba Kłopotu, kupiła sobie prosię.
Zle daleko omiń. Lepiej ominąć niż się powinąć.
jest znakiem cnoty.
Konie rządzić wodzami, ludzie mądrymi słowami.
Prawda kole woczy. Kto na prawdzie gra, skrzypce mu o łeb tłuką.
Liśie pomkniy śię; kuno przed stoł; sobolu za stoł; baranie za piec.
Zyd mowi: Boday cię Bog złym sąsiadem skarał.
Co dobre znamy, a nie działamy.
Gwałt na gwałt.
Lepiey podczas swego ustąpić.
Na frasunek, dobry trunek.
Dobre śię samo chwali. Dobremu piwu wiechy nie trzeba.
Godność cnoćie, nie urodźie ma być dana.
Lutość dobrych ludzi przymiot.
Nie miała baba Kłopotu, kupiła sobie prośię.
Zle daleko omiń. Lepiey ominąć niż śię powinąć.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 184
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
abo piersi ku łękowi przykładając/ ale jako pręt stanąwszy. A nogi prawie pod się nachyliwszy/ ma Konia dosieść/ i śrzodek swojego kroku na wierzch przysadziwszy/ tedy ani w kłosie/ ani w bieganiu nie ma namniej/ ani na tę stronę/ ani na owę przemykać się. Ale co najprościej usieść. Jako niektórzy działają zgarbiwszy się na Konia wsiadają/ zaś w bieganiu/ gdy się na którą stronę przykłada/ abo pochyla Koń/ dla ubiedrzonego padnienia nogi z owej strony ku siodłowej ukurczywac zwykli. Za czym kształtnemu siedzeniu/ musi zaraz krzywda być. A tak na Koniu ma siedzieć co najstateczniej/ a jeśli usarz/ tedy połbotka pośrzodkiem
ábo pierśi ku łękowi przykładáiąc/ ále iáko pręt stánąwszy. A nogi práwie pod się náchyliwszy/ ma Koniá dośieść/ y śrzodek swoiego kroku ná wierzch przysádźiwszy/ tedy áni w kłośie/ áni w biegániu nie ma namniey/ áni ná tę stronę/ áni ná owę przemykáć sie. Ale co nayprośćiey vśieść. Iáko niektorzy dźiáłáią zgárbiwszy sie ná Koniá wśiádáią/ záś w biegániu/ gdy sie ná ktorą stronę przykłada/ ábo pochyla Koń/ dla vbiedrzonego padnienia nogi z owey strony ku śiodłowey vkurczywac zwykli. Zá czym kształtnemu śiedzeniu/ muśi záraz krzywdá bydź. A ták ná Koniu ma śiedźieć co naystáteczniey/ á ieśli vsarz/ tedy połbotká pośrzodkiem
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 28
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
ocz nie frasował, A coraz inszą miłował. To są moje wszytkie żądze, Bez czego fraszka pieniądze. POSEŁ OD ZAJĄCA DO MYŚLIWYCH
Kusy Janusz (bo Rożen tak zająca zowie) Z tym mię do was poselstwem wyprawił, panowie, Prosząc, byście roztyrków tych z nim zaniechali, A więcej mu despektów żadnych nie działali. Gotowy jest przystąpić z wami do ugody,
Chcąc słusznie, jeśli winien, ponagradzać szkody, Albo też do pewnego wziąć przymierze czasu I wyszedłby sam do was na traktaty z lasu. Ale nie śmie, ażbyście glejt mu wolny dali, A myśliwcom psy odwieść do domu kazali. Nie chcecie li też zgody,
ocz nie frasował, A coraz inszą miłował. To są moje wszytkie żądze, Bez czego fraszka pieniądze. POSEŁ OD ZAJĄCA DO MYŚLIWYCH
Kusy Janusz (bo Rożen tak zająca zowie) Z tym mię do was poselstwem wyprawił, panowie, Prosząc, byście roztyrków tych z nim zaniechali, A więcej mu despektów żadnych nie działali. Gotowy jest przystąpić z wami do ugody,
Chcąc słusznie, jeśli winien, ponagradzać szkody, Albo też do pewnego wziąć przymierze czasu I wyszedłby sam do was na traktaty z lasu. Ale nie śmie, ażbyście glejt mu wolny dali, A myśliwcom psy odwieść do domu kazali. Nie chcecie li też zgody,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 272
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i stopniu w radzie tej Rzpltej posadził. A ty za to dobrodziejstwo oddałeś Mu vice versa tym zawołaniem, że chwała jego nigdy się nie dzieje spokojnie w domach i kościołach jego ołtarzom; jego chleb gwałtem wydzierając, patrimonia et fundationes przodków pustosząc, sługom jego i kapłanom złorzeczą; na więtszą wzgardę stajnie z świątnic jego działają, na co i dobrzy patrząc, już tępieją, rozumiejąc, że ich Pan Bóg już zapomniał i w świętych sprawach ustawają dla zgorszenia. Wielką łaskę Pan Bóg uczynił z onym Julianem Apostatą, łotrem, którego per suam praevenientem gratiam wezwawszy przez chrzest święty do siebie, potym go na stolicy cesarskiej posadził, a on tych
i stopniu w radzie tej Rzpltej posadził. A ty za to dobrodziejstwo oddałeś Mu vice versa tym zawołaniem, że chwała jego nigdy się nie dzieje spokojnie w domach i kościołach jego ołtarzom; jego chleb gwałtem wydzierając, patrimonia et fundationes przodków pustosząc, sługom jego i kapłanom złorzeczą; na więtszą wzgardę stajnie z świątnic jego działają, na co i dobrzy patrząc, już tępieją, rozumiejąc, że ich Pan Bóg już zapomniał i w świętych sprawach ustawają dla zgorszenia. Wielką łaskę Pan Bóg uczynił z onym Julianem Apostatą, łotrem, którego per suam praevenientem gratiam wezwawszy przez chrzest święty do siebie, potym go na stolicy cesarskiej posadził, a on tych
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 37
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918