, ten służył aż do śmierci lat dwanaście, Marcin łowczym był lat kilkanaście.
Ipan Darewski, bardzo grzeczny, lat trzy służy wszy, umarł w Czeczersku.
Panów Rosochackich dwóch, podlaszan, pokojowych.
Ipan Karnicki Kazimierz, który po ip. Wołodkowiczu ekonomem był dóbr moich, człowiek poczciwy.
Ipan Stefan Karnicki, od dziecinnych lat służył aż do ożenienia; lat ze szesnaście.
Ipan Mikołaj Szpilowski, podczaszy rzeczycki, lat pięć służył był na urzędzie w Smiłowiczach aż do czasów zamieszania w Litwie.
Ipan Stefan Malinowski, służył lat piętnaście pokojowo.
Ipan Butwiłowski Antoni, syn nieboszczyka Kazimierza Butwiłowskiego sługi mego; służył lat siedm, aż do czasów zamieszania
, ten służył aż do śmierci lat dwanaście, Marcin łowczym był lat kilkanaście.
Jpan Darewski, bardzo grzeczny, lat trzy służy wszy, umarł w Czeczersku.
Panów Rosochackich dwóch, podlaszan, pokojowych.
Jpan Karnicki Kazimierz, który po jp. Wołodkowiczu ekonomem był dóbr moich, człowiek poczciwy.
Jpan Stefan Karnicki, od dziecinnych lat służył aż do ożenienia; lat ze szesnaście.
Jpan Mikołaj Szpilowski, podczaszy rzeczycki, lat pięć służył był na urzędzie w Smiłowiczach aż do czasów zamieszania w Litwie.
Jpan Stefan Malinowski, służył lat piętnaście pokojowo.
Jpan Butwiłowski Antoni, syn nieboszczyka Kazimierza Butwiłowskiego sługi mego; służył lat siedm, aż do czasów zamieszania
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 391
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Władysławowi. Bolesław więźniów oddał, a Cesarz Fortece zdobyte. Potym Bolesław w Czechach Władysława zbił, i przymusił do wydzielenia Księstw Braciom jego w Czechach. W tym Prusowie wraz z Pomorzanami najechali Księstwo Mazowieckie, ale porażeni od Mazurów, Bolesław zaś na zemstę poszedł przeciwko nim pod Nakło według Miechowskiego przy Wodzu Z. Angele w dziecinnej postaci, i w ręku jabłko złote trzymającym, i aż pod Nakło Wojsko prowadzącym, gdzie w Dzień Z. Wawrzyńca 40000. Nieprzyjaciela trupem padło a 2000. w Niewolą, Nakło się poddało, i innych wiele Miasteczek, i Swatopełka z Domu Gryfów uczynił Starostą Pomorskim, żeby ich uskromił często rebelizujących. Zbigniew odezwał się
Władysławowi. Bolesław więzniów oddał, á Cesarz Fortece zdobyte. Potym Bolesław w Czechach Władysława zbił, i przymuśił do wydźielenia Xięstw Braćiom jego w Czechach. W tym Prusowie wraz z Pomorzanami najechali Xięstwo Mazowieckie, ale porażeni od Mazurów, Bolesław zaś na zemstę poszedł przećiwko nim pod Nakło według Miechowskiego przy Wodzu S. Angele w dziećinney postaći, i w ręku jabłko złote trzymającym, i aż pod Nakło Woysko prowadzącym, gdźie w Dźień S. Wawrzyńca 40000. Nieprzyjaćiela trupem padło á 2000. w Niewolą, Nakło śię poddało, i innych wiele Miasteczek, i Swatopełka z Domu Gryfów uczynił Starostą Pomorskim, żeby ich uskromił często rebellizujących. Zbigniew odezwał śię
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 18
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
, co powietrze siecze Pierzchliwym piórem, nad wszytkim człowiecze Plemię panuje; temu osiadłości Szerokiej ziemie służą, to światłości Wiecznej promieniem zdawna oświecone, Duchem rozumnym od Boga natchnione. Ten zaś powodem jeszcze od pierwszego Wieku był ludziom, żeby twórcę swego Za prawdziwego pana swego znali I jemu winny pokłon oddawali. Skąd na pierwoci dziecinnego świata Ten który poległ od własnego brata, Modlił się twórcy swojemu i w dary Przynosił z chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogów gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie
, co powietrze siecze Pierzchliwym piorem, nad wszytkim człowiecze Plemię panuje; temu osiadłości Szyrokiej ziemie służą, to światłości Wiecznej promieniem zdawna oświecone, Duchem rozumnym od Boga natchnione. Ten zaś powodem jeszcze od pierwszego Wieku był ludziom, żeby tworcę swego Za prawdziwego pana swego znali I jemu winny pokłon oddawali. Zkąd na pierwoci dziecinnego świata Ten ktory poległ od własnego brata, Modlił się tworcy swojemu i w dary Przynosił z chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogow gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 400
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
drugim trzeba Naprzod się uczyć, nader to szczęśliwy. A jako słońca goniec niewątpliwy Rana jutrzenka, jak znać po sponie Ptaka, po stopie zwierza, jako konie Mężne za młodu dzielność pokazują I małe lwięta ojca naśladują, Tak on w kolebce i w pieluszkach, jaki Miał być dojrzały, wielkie czynił znaki. Potym w dziecinnym prawie będąc wieku, Z rodzicielskiego czułego opieku, Nie tracąc najmniej najdroższego czasu, Do wysokiego prowadzon Parnasu, Pił poświęcone Helikonu zdroje, Dowcip z nauką złączył, co oboje Znaczne w nim było przy wysokich cnotach I pięknych, co go zdobiły, przymiotach. A gdy już pierwszy młodzieńskie jagody Włos zdobić począł, w przestrzerisze
drugim trzeba Naprzod się uczyć, nader to szczęśliwy. A jako słońca goniec niewątpliwy Rana jutrzenka, jak znać po sponie Ptaka, po stopie zwierza, jako konie Mężne za młodu dzielność pokazują I małe lwięta ojca naśladują, Tak on w kolebce i w pieluszkach, jaki Miał być dojrzały, wielkie czynił znaki. Potym w dziecinnym prawie będąc wieku, Z rodzicielskiego czułego opieku, Nie tracąc najmniej najdroższego czasu, Do wysokiego prowadzon Parnasu, Pił poświęcone Helikonu zdroje, Dowcip z nauką złączył, co oboje Znaczne w nim było przy wysokich cnotach I pięknych, co go zdobiły, przymiotach. A gdy już pierwszy młodzieńskie jagody Włos zdobić począł, w przestrzerisze
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 423
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
rezydując góry Pijecie poświęcone Helikonu zdroje, Pełne duchów febowych, już porzućcie swoje Zwykłych zabaw uciechy a żałosne treny (Jakimi kiedyś sławne zabrzmiały Miceny Od żałosnego plonu niewolnic w Koronach) Zacznicie, niech po wszytkich rozlega się stronach Lament i narzekanie. Już wasze ćwiczenie Już ow wasz wychowaniec, między blade cienie Ledwie co nie w dziecinnym wieku policzony Z ziemskich nizin nad górne wyleciał triony. Lecz raczej i prawdziwiej ty, o ludu Boży! Żałuj tak wielkiej straty i niech cię zatrwoży Ten sąd Pański, że mając tak okrutnych zwierzów Pełno około siebie a czułych pasterzów Tak pilno potrzebując, jego w wielkie cnoty Bogatego i świętej pełnego ochoty Jak obiecaną ziemię tylko
rezydując gory Pijecie poświęcone Helikonu zdroje, Pełne duchow febowych, już porzućcie swoje Zwykłych zabaw uciechy a żałosne treny (Jakimi kiedyś sławne zabrzmiały Miceny Od żałosnego plonu niewolnic w Koronach) Zacznicie, niech po wszytkich rozlega się stronach Lament i narzekanie. Już wasze ćwiczenie Już ow wasz wychowaniec, między blade cienie Ledwie co nie w dziecinnym wieku policzony Z ziemskich nizin nad gorne wyleciał triony. Lecz raczej i prawdziwiej ty, o ludu Boży! Żałuj tak wielkiej straty i niech cię zatrwoży Ten sąd Pański, że mając tak okrutnych zwierzow Pełno około siebie a czułych pasterzow Tak pilno potrzebując, jego w wielkie cnoty Bogatego i świętej pełnego ochoty Jak obiecaną ziemię tylko
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 430
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
krzywdę śreżodze. Głupiuchna-ście, gospodze. Nie bądź-że o mnie w trwodze, Bo twoje wargi szare I twoje kości stare, O głupiuchna gospodze, Niech pies liże i głodzę. PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję, i gardziel dziecinny, A po tym mordzie i okrutnym ciu W ciepłej krwi stajał w zanadrzu dziecięciu. Gdzież się tu człowiek ustrzeże przygody, Kiedy lód strzela i ścinają lody? NA PAWŁA
Paweł się kocha w Zośce, a niech mi odpuści, Nie masz w czym: nos ma krzywy, zęby jak czeluści, Łeb goły,
krzywdę śreżodze. Głupiuchna-ście, gospodze. Nie bądź-że o mnie w trwodze, Bo twoje wargi szare I twoje kości stare, O głupiuchna gospodze, Niech pies liże i głodzę. PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję, i gardziel dziecinny, A po tym mordzie i okrutnym ciu W ciepłej krwi stajał w zanadrzu dziecięciu. Gdzież się tu człowiek ustrzeże przygody, Kiedy lód strzela i ścinają lody? NA PAWŁA
Paweł się kocha w Zośce, a niech mi odpuści, Nie masz w czym: nos ma krzywy, zęby jak czeluści, Łeb goły,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 84
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
— to są pióra, A papier — skłuta, poszarpana skóra.
Cegłę i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże, Twoję wyczytać zbytnią miłość może.
Już mi to dziwu nie mnoży, Że trwały w mękach ciała męczennicze, Kiedy Ty, o Synu Boży, Tak skromnie rózgi ponosisz i bicze, I prawy zlawszy krwie stokiem, Jeszcze sam lewym nadstawiasz się bokiem;
Jesteś
— to są pióra, A papier — skłuta, poszarpana skóra.
Cegłę i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże, Twoję wyczytać zbytnią miłość może.
Już mi to dziwu nie mnoży, Że trwały w mękach ciała męczennicze, Kiedy Ty, o Synu Boży, Tak skromnie rózgi ponosisz i bicze, I prawy zlawszy krwie stokiem, Jeszcze sam lewym nadstawiasz się bokiem;
Jesteś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 217
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi — Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi! Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj, jako chcesz, sadź się,
słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi — Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi! Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj, jako chcesz, sadź się,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 251
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ATLAS DZIECINNYCZYLI NOWY SPOSÓB DO NAUCZENIA DZIECI GEOGRAFII, KrótkI, ŁATWY, I NAJDOSKONALSZY PRZEZ PRZYŁĄCZONE NOWEJ INWENCYJ XXIV. KART GEOGRAFICZNYCH Z WYKŁADEM ONYCHŻE, ZAWIERAIĄCY DOKŁADNIEJSZE OPISANIE POLSKI I LITWY TUDZIEŻ NAUKĘ O SFERZE w której obroty Gwiazd i Planet, Systemata czyli rozporządzenie świata, używanie Globu, wymiar dróg Geograficznych dawny i teraźniejszy,
ATLAS DZIECINNYCZYLI NOWY SPOSOB DO NAUCZENIA DZIECI GEOGRAFII, KROTKI, ŁATWY, Y NAYDOSKONALSZY PRZEZ PRZYŁĄCZONE NOWEY INWENCYI XXIV. KART GEOGRAFICZNYCH Z WYKŁADEM ONYCHŻE, ZAWIERAIĄCY DOKŁADNIEYSZE OPISANIE POLSKI Y LITWY TUDZIEŻ NAUKĘ O SFERZE w ktorey obroty Gwiazd y Planet, Systemata czyli rozporządzenie świata, używanie Globu, wymiar drog Geograficznych dawny y teraźnieyszy,
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona:
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
i Królestwa Pruskiego, gdzie wyraźniej Prusy Polskie są wytknięte. PRZEDMOWA.
Do tych czas w Języku naszym Polskim nie miały dzieci tej łatwości, aby razem z opisaniem Krajów mieli jakieś wyobrażenie pozycyj ich: ta Książeczka będzie dla nich arcy wygodna, bo ją przy sobie mając, mogą się obejść bez dużych Atlasów które doskonalszemu niż dziecinnemu służą bardziej wiekowi: a na to miast, w tych przyłączonych maleńkich Mapkach, według opisanych znaczków łatwo im będzie wszystko znaleźć.
Przy końcu Informacja o Sferze i używaniu Globu także do pojęcia dziecinnego jest akomodowana, terminów w niej jednak Łacińskich lub Greckich w ustawicznym używaniu będących, i pospolicie wziętych, nie zdawało mi się odmieniać
y Krolestwa Pruskiego, gdzie wyraźniey Prusy Polskie są wytknięte. PRZEDMOWA.
Do tych czas w Języku naszym Polskim nie miały dzieci tey łatwości, aby razem z opisaniem Kraiow mieli iakieś wyobrażenie pozycyi ich: ta Książeczka będzie dla nich arcy wygodna, bo ią przy sobie maiąc, mogą się obeyść bez dużych Atlasow ktore doskonalszemu niż dziecinnemu służą bardziey wiekowi: a na to miast, w tych przyłączonych maleńkich Mapkach, według opisanych znaczkow łatwo im będzie wszystko znaleść.
Przy końcu Informacya o Sferze y używaniu Globu także do poięcia dziecinnego iest akkomodowana, terminow w niey iednak Łacińskich lub Greckich w ustawicznym używaniu będących, y pospolicie wziętych, nie zdawało mi się odmieniać
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 6
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772