dziesięcius karał plagami, według wiersza:
Sangvis, Rana, Culex, Muscae, mala Pestis et Ulcus, Grando, Locusta, Dies nubila, praeda necis.
Co tak wierszem wykładam Ojczystej mojej Muzy:
Z krwią Woda, Zaby, Komar, Powietrze i Muchy, Wrzód, Grad, Szarańcza, Ciemność, pobite Dzieciuchy.
MIĘSA przed Potopem świata czyli zażywali Ludzie, non konstat; pewniejsza jednak sentencja, że Mięsem swój kontentowali apetyt; alias, czyby się Olbrzymi korzonkami. sałatką, sto-łokciowi Ludzie (według Rabinów) wyżywili byli? Czyby też Zwierzętom i Ludziom ziołkami, trawą, korzeniem wystarczyła była ziemia żywności?
dziesięcius karał plagami, według wiersza:
Sangvis, Rana, Culex, Muscae, mala Pestis et Ulcus, Grando, Locusta, Dies nubila, praeda necis.
Co tak wierszem wykładam Oyczystey moiey Muzy:
Z krwią Woda, Zaby, Komar, Powietrze y Muchy, Wrzod, Grad, Szarancza, Ciemność, pobite Dzieciuchy.
MIĘSA przed Potopem swiata cżyli zażywali Ludzie, non constat; pewnieysza iednak sentencya, że Mięsem swoy kontentowali appetyt; alias, czyby się Olbrzymi korzonkami. sałatką, sto-łokciowi Ludzie (według Rabinow) wyżywili byli? Czyby też Zwierzętom y Ludziom ziołkami, trawą, korzeniem wystarczyła była ziemia żywności?
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1063
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, iż był cięższym powleczony złotem,
Pióro upuścił z szyje błyskające. Z spracowanego czoła rzucił potem Różdżki z barwistych kwiateczków pachnące, Które iż bliskie padły na ogrody, Maj wiecznie kwitnie od tamtej urody. 4
Kwitnie, a przy nim swej rozkoszy sidła Śmiały Cypryjczyk potajemnie stawia, Sam, prędkolotne ułożywszy skrzydła, Łowem się dzieciuch swawolny zabawia. Żeby ognista broń mu nie ostydła, Ostre płomieniem żeleźce zaprawia, A ledwie okiem dojźrzy co młodego, Pilen zdobyczy czatuje na niego. 5
Wieszczyć nie umiem, bom licha ptaszyna, Lecz jeśli Muzom rad gardłeczkiem służę I mam też nieco w sobie Apollina, Zgadnę ten sekret abo go wywróżę: Widział
, iż był cięższym powleczony złotem,
Pióro upuścił z szyje błyskające. Z spracowanego czoła rzucił potem Różdżki z barwistych kwiateczków pachnące, Które iż bliskie padły na ogrody, Maj wiecznie kwitnie od tamtej urody. 4
Kwitnie, a przy nim swej rozkoszy sidła Śmiały Cypryjczyk potajemnie stawia, Sam, prędkolotne ułożywszy skrzydła, Łowem się dzieciuch swawolny zabawia. Żeby ognista broń mu nie ostydła, Ostre płomieniem żeleźce zaprawia, A ledwie okiem dojźrzy co młodego, Pilen zdobyczy czatuje na niego. 5
Wieszczyć nie umiem, bom licha ptaszyna, Lecz jeśli Muzom rad gardłeczkiem służę I mam też nieco w sobie Apollina, Zgadnę ten sekret abo go wywróżę: Widział
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 165
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, że go sama malowała, ponieważ umiała wyśmienicie Miniatury malować. Miałam to sobie za rzecz okrutną, obierać ją z tej pamiątki. Dla tegom ją prosiła, żeby tak długo ten portret zatrzymała, ażby go jeszcze raz odmalowała.
Syn jej nie miał jeszcze zupełnie trzynastu lat, barzo był obyczajny, i żywy dzieciuch. Już go była powierzyła w pierwszej młodości, sposobnego człowieka dozorowi, i tylko go do siebie na kilka niedziel sprowadziła, ponieważ dla przedłużonej choroby, swego się spodziewała dokończyć życia. Przyznała mi się tego czasu, że miała także z nieboszczykiem mężem moim córkę, która się jej w Holandyj urodziła, i że jąu swego
, że go sama malowała, ponieważ umiała wyśmienicie Miniatury malować. Miałam to sobie za rzecz okrutną, obierać ią z tey pamiątki. Dla tegom ią prośiła, żeby tak długo ten portret zatrzymała, ażby go ieszcze raz odmalowała.
Syn iey nie miał ieszcze zupełnie trzynastu lat, barzo był obyczayny, i żywy dźiećiuch. Iuż go była powierzyła w pierwszey młodości, sposobnego człowieka dozorowi, i tylko go do śiebie na kilka niedziel sprowadziła, ponieważ dla przedłużoney choroby, swego śię spodziewała dokończyć życia. Przyznała mi śię tego czasu, że miała także z nieboszczykiem mężem moim corkę, ktora śię iey w Holandyi urodziła, i że iąu swego
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 32
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tam trzy dni/ trzy nocy/ morduje swe Weny Nad dużym Herkulesem/ abo do Terydy/ Abo Ledy/ i wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pazyfai. Którym więc hałasem Gdy się o to poswarzą/ Niebo aż grzmi czasem I ziemia drży z rumoru. Także się przekrada Od Wulkana i sama. Gdy lada napada Dzieciucha Adonida. Nawet z własnym synem Miewa sprawę. Którym jej tak bezecnym czynem Aż sami się Bogowie nieśmiertelni brzydzą/ Yże z nimi zasiada/ barzo za to wstydzą. Coby ledwie przystało nie z Bogów któremu/ Ale i człowiekowi nanikczemniejszemu/ Przetoż się chcą koniecznie reformować w niebie/ I stamtąd ją rugować. A
tám trzy dni/ trzy nocy/ morduie swe Weny Nád dużym Herkulesem/ ábo do Therydy/ Abo Ledy/ y wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pázyfai. Ktorym więc háłásem Gdy się o to poswárzą/ Niebo áż grzmi czásem Y ziemiá drży z rumoru. Tákże się przekrada Od Wulkaná y sámá. Gdy ládá nápada Dzieciuchá Adonidá. Náwet z własnym synem Miewa sprawę. Ktorym iey ták bezecnym czynem Aż sámi się Bogowie nieśmiertelni brzydzą/ Yże z nimi zásiada/ bárzo zá to wstydzą. Coby ledwie przystało nie z Bogow ktoremu/ Ale y człowiekowi nanikczemnieyszemu/ Przetoż się chcą koniecznie reformowáć w niebie/ Y ztámtąd ią rugowáć. A
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 45
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ Wolę znieść/ niźli gryźć się z tobą prawnie. Na Obraz Wenery.
MYm ogniem Faebus góre/ pała Neptun w wodzie/ I Bachus w utraconej niewolen swobodzie. Niewolen Jowisz/ chociaż Niebiosy kieruje/ Mars u mnei w pętach/ choć się w kiryś zasznuruje. Triumf Miłości.
KTokolwiek skrzydlastego/ co widzisz Dzieciucha/ Niech cię niezwodzi dumna/ zwalczyć go otucha. Przed nim Berła/ i Mitry/ Korony/ Baławy/ Męstwo/ mądrość/ ubóstwo/ drzy: toć triumf prawy. Panna.
Między 12 Znaków Zodiaku. NA Niebieski ta wieść Sferze/ O Pannie w pięknym ubierze/ Wtąsz gwiazdarże/ twierdzą/ aby
/ Wolę znieść/ niźli gryść sie z tobą práwnie. Ná Obraz Wenery.
MYm ogniem Phaebus gore/ pała Neptun w wodźie/ Y Bacchus w vtraconey niewolen swobodźie. Niewolen Iowisz/ choćiasz Niebiosy kieruie/ Mars v mnei w pętách/ choć sie w kiriś zásznuruie. Triumph Miłośći.
KTokolwiek skrzydlástego/ co widźisz Dźiećiuchá/ Niech cię niezwodźi dumná/ zwalczyć go otuchá. Przed nim Berłá/ y Mitry/ Korony/ Bałáwy/ Męstwo/ mądrość/ vbostwo/ drzy: toć triumph práwy. Pánná.
Między 12 Znákow Zodiáku. NA Niebieski tá wieść Sphaerze/ O Pánnie w pięknym vbierze/ Wtąsz gwiazdarże/ twierdzą/ áby
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 24
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
żadnąmiąrąze wzajemnym zawzięciu, utaić między dwiema nie może B. Więc szukając go sam i tam, trafunkiem napadłem na wyborne grono, nadobnych Matron w gładkości, miedzy któremi przypatrując się najgładszej w wesołym jej pojrzeniu postrzegłem utajonego Zdrajcę Boska miłości Kupidyna. T. Oczy czarne otoczoen ozdobnego hebanu powiekami, tają w sobie tego dzieciucha miłości, Wzrok nadobnej Matrony, aza nie uzbrojony łukiem i strzałami Kupidynie mały. B. Postrzegszy mnie Kupidyn ucieka z oczu wdzięcznej Metressy, wpadając w głębokości morskie, między różne ryb wilgotnych familie. T. Przyszło tam pewnie być i Wmść za tą pogoniąw Ksieńcu jakiego Wieloryba. B. Ja po nim w głębokość Morską
żadnąmiąrąze wzáięmnym záwźięćiu, vtáić między dwiema nie może B. Więc szukáiąc go sam y tám, tráfunkiem nápadłem ná wyborne grono, nádobnych Mátron w głádkośći, miedzy ktoremi przypátruiąc się naygłádszey w wesołym iey poyrzeniu postrzegłem vtáionego Zdraycę Bozka miłośći Cupidyná. T. Oczy czarne otoczoen ozdobnego hebánu powiekámi, táią w sobie tego dźiećiuchá miłośći, Wzrok nadobney Matrony, áza nie vzbroiony łukiem y strzáłámi Cupidynie máły. B. Postrzegszy mnie Kupidyn vćieka z oczu wdźięczney Metressy, wpadáiąc w głębokośći morskie, między rożne ryb wilgotnych fámilie. T. Przyszło tám pewnie być y Wmść zá tą pogoniąw Kśieńcu iákiego Wielorybá. B. Ia po nim w głębokość Morską
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 82
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
kontempt stąd się zacznie, gdy ją porwawszy z łona, Matki jej Wenery za nogi rzucę tak wysoko wzgórę, że się spadając ku ziemi, na cztery szaty rozlecieć musi, i tak pierwsza część na wschód, wtóra na zachód, trzecia na pułnoc, czwarta na południe spadnie pewnie a pewnie. T. O nędzny dzieciuchu Kupidonie, o utrapiona miłości, ja radzę miej się na pieczy, i bądź ostróżnym, niedając się tak niespodziewano zapalić, bo inaczej rozleciawszy się na cztery szmaty, uznaćbyś musiała co to jest gniew Bohatyrski i zapalczywość jego. Aczci to powiadają, iż pomsta na miłość paść nigdy nie może, lubo krzywdę
kontempt ztąd się zácznie, gdy ią porwawszy z łoná, Mátki iey Venery zá nogi rzucę ták wysoko wzgorę, że się spadáiąc ku źiemi, ná cztery száty rozlećieć muśi, y ták pierwsza część ná wschod, wtora ná zachod, trzećia ná pułnoc, czwarta ná południe spadnie pewnie á pewnie. T. O nędzny dźieciuchu Cupidonie, o vtrapiona miłośći, iá rádzę miey się ná pieczy, y bądź ostrożnym, niedáiąc się ták niespodźiewáno zápalić, bo ináczey rozlećiawszy się ná cztery szmáty, vznáćbyś muśiáłá co to iest gniew Bohátyrski y zápálczywość iego. Aczci to powiádáią, iż pomstá ná miłość paść nigdy nie może, lubo krzywdę
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 94
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, i tam wychowany, Z tegoż samego Roku z kąd JEZUS zawitał, Juda z Dawidem w nęt się w Pokrewność przypytał. Ten Ojca miał Jessego siedmiu starszych Braci Sam ósmy, za tych wszystkich Rodzicowi płaci. Pokorą, posłuszeństwem, miłością uczczeniem Bogdaj BÓG zawsze mieszkał z takim Pokoleniem. Nieszpeci to bynajmniej zacnego Dzieciucha Wolą Ojcowską pełniąc, służy za Pastucha. Zlecone Trzody Owiec jako oka w głowie Strzeże, pilnuje nie, da Bestiom w obłowie. Niejednę noc niedośpi a przecię niemruczy, W Dzień głód i upał słońca młodemu dokuczy. Nieczuje dobre Dziecię niewczas przeciwieństwo, Gdzie chodzi od Rodziców o Błogosławieństwo.
Aleć pokaże
, y tam wychowany, Z tegoż samego Roku z kąd JEZUS zawitał, Juda z Dawidem w nęt się w Pokrewność przypytał. Ten Oyca miał Jessego siedmiu starszych Braci Sam osmy, za tych wszystkich Rodzicowi płaci. Pokorą, posłuszeństwem, miłością uczczeniem Bogday BOG zawsze mieszkał z takim Pokoleniem. Nieszpeci to bynaymniey zacnego Dzieciucha Wolą Oycowską pełniąc, służy za Pastucha. Zlecone Trzody Owiec iako oka w głowie Strzeże, pilnuie nie, da Bestyom w obłowie. Nieiednę noc niedośpi á przecię niemruczy, W Dzień głod y upał słońca młodemu dokuczy. Nieczuie dobre Dziecię niewczas przeciwieństwo, Gdzie chodzi od Rodzicow o Błogosławieństwo.
Aleć pokaże
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 2
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
: wstań, weź OJej Tego namasz minąwszy starszych Braci kolej. Odtąd Duch mój sprawami Jego, będzie rządził Na Tronie siedząc wielu Pokolenia sądził. Już DAWID policzony między Królów Panów, Wraca się do Ojcowskich Owiec i Baranów. Nieściele Aksamitów, niewdziewa purpury Choć Godny z Urodzenia Paniątko z natury. Pokorną drogą chodzi Dzieciuch uniżony Lubo same w Dom Jego cisną się Korony. Niestoi o Tytuły, Honor próżne blaski, Milsze Ojczyste Dobro i Pasterskie Laski. Przytym BOGA wychwala sercem, ust śpiewaniem Ręczną robotą, wdzięcznym na Arfie przygraniem, Za co pracowitemu słudze, Pan tym płaci Ze go co raz mądrością i Męstwem bogaci. Daje
: wstań, weź OIey Tego námasz minąwszy stárszych Braci koley. Odtąd Duch moy sprawami Jego, będzie rządzíł Ná Tronie siedząc wielu Pokolęnia sądził. Już DAWID policzony między Krolow Panow, Wraca się do Oycowskich Owiec y Baranow. Nieściele Axamitow, niewdźiewa purpury Choć Godny z Urodzenia Paniątko z natury. Pokorną drogą chodzi Dźieciuch uniżony Lubo same w Dom Jego cisną się Korony. Niestoi o Tytuły, Honor prożne bláski, Milsze Oyczyste Dobro y Pásterskie Láski. Przytym BOGA wychwála sercem, ust śpiewaniem Ręczną robotą, wdzięcznym ná Arfie przygraniem, Zá co prácowitemu słudze, Pan tym płaci Ze go co ráz mądrością y Męstwem bogaci. Daie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 5
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
kwieciem rogiś mu osadzał Czasem ochełznawszy go/ gdyś na nim harcował/ Miękkoś gębę szkarłatnym wędzidłem sprawował. Byłskwar/ a dzień w pół kresu: więc ognie słońcowe Okrutnie piekły nogi pobrzezne rakowe. Jelien okrutnie zgrząny obległ na murawie/ I pod drzewem spoczynał/ w cieniu chłodnym prawie/ W tym go niebaczny dzieciuch Cyparys zastrzelił: Ten bacząc gdy sięz światem srodze ranny dzielił: Wziął przed się i sam nie żyć. Co jak mu rozważał/ Jako mu się szanować w żalu Faebus kazał. On jednak ciężko wzdycha/ i o to serdecznie Prosi za dar od Boga/ aby płakał wiecznie. Owa gdy prze ciężki płacz krwi przyszło
kwiećiem rogiś mu osadzał Czásem ochełznawszy go/ gdyś ná nim hárcował/ Miękkoś gębę szkárłatnym wędźidłem spráwował. Byłskwar/ á dźień w puł kresu: więc ognie słoncowe Okrutnie piekły nogi pobrzezne rákowe. Ielien okrutnie zgrząny obległ ná muráwie/ Y pod drzewem spoczynał/ w ćięniu chłodnym práwie/ W tym go niebáczny dźiećiuch Cyparis zástrzelił: Ten bacząc gdy sięz świátem srodze ránny dźielił: Wźiął przed się y sam nie żyć. Co iak mu rozważał/ Iáko mu się szánowáć w żalu Phaebus kazał. On iednák ćiężko wzdycha/ y o to serdecznie Prośi zá dar od Bogá/ áby płákał wiecznie. Owá gdy prze ćiężki płacz krwi przyszło
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 247
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636