te bierze; Usaszy go hamują; żeby się w-tej mierze Swoim rządził baczeniem, ani tak narażał W-ogień szczery, widząc to, ze jeden porażał Uciekając drugiego i wieść z-każdej strony. lednostajna trąbiła, że Obóz zniesiony I tuż znowu, co było. On jednak nie wierzy Oprócz swoim Językom; że lubo się dzierzy Wojsko jeszcze a wszakże znacznie ustąpiło. Przetoż, Komu, (zawoła) w droge ze mną miło, Proszę do Kompanijej, a przycieższym komu Albo sobie nie ufa niech zostanie w-domu Z-takim sercem, zarazem ku Wiśniowcu idzie. Gdzie, cokolwiek zebranych przeciw mu wynidzie Domowych i Przyjaciół: Toż z-nimi coś mało
te bierze; Usaszy go hamuią; żeby sie w-tey mierze Swoim rządźił baczeniem, áni tak narażał W-ogień szczery, widząc to, ze ieden porażał Ućiekaiąc drugiego i wieść z-káżdey strony. lednostayna trąbiłá, że Oboz zniesiony I tuż znowu, co było. On iednak nie wierzy Oprocz swoim Iezykom; że lubo sie dźierzy Woysko ieszcze a wszákże znácznie ustąpiło. Przetoż, Komu, (zawoła) w droge ze mną miło, Prosze do Kompaniey, á przyćieższym komu Albo sobie nie ufa niech zostanie w-domu Z-takim sercem, zarazem ku Wiśniowcu idźie. Gdźie, cokolwiek zebranych przećiw mu wynidźie Domowych i Przyiaćioł: Toż z-nimi coś mało
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 55
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
iże Szlachta w rządach i w stanowieniu praw rej wodzi/ wolnie wszystka sobie Pana obiera: gdzież proszę ten był który jemu się z posłuszeństwa wydziera: Bo jeśliż tam gdzie vnum velle było nie był/ ani tego z bracią swą potwierdzał. izali prawdziwie Synem Koronnym będzie: Aprzetoż że Panu wiary i posłuszeństwa nie dzierzy/ nie jest mi dziwno. Jako życzliwego sługi powinność jest. strzec najpilniej zdrowia Pańskiego; abo Syna Cnotliwego/ starać się o to/ aby ten (który tak miłą światłość słoneczną oglądać/ i wdzięczny żywot żyć dopuścił) długo i szczęśliwie wiek swój prowadził: Tak Szlachcic Polski/ ponieważ Lex est anima ciuitatis, wprzód
iże Szláchtá w rządách y w stánowieniu praw rey wodzi/ wolnie wszystká sobie Páná obiera: gdziesz proszę ten był ktory iemu się z posłuszeństwá wydziera: Bo ieslisz tám gdzie vnum velle było nie był/ áni tego z bráćią swą potwierdzał. izali prawdziwie Synem Koronnym będzie: Aprzetoż że Pánu wiáry y posłuszeństwá nie dzierzy/ nie iest mi dziwno. Iáko życzliwego sługi powinność iest. strzedz naypilniey zdrowia Páńskiego; ábo Syná Cnotliwego/ stáráć się o to/ áby ten (ktory ták miłą świátłość słoneczną oglądáć/ y wdzięczny żywot żyć dopuśćił) długo y sczęśliwie wiek swoy prowádził: Ták Szláchćic Polski/ ponieważ Lex est anima ciuitatis, wprzod
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: C2
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
go pochwyciła głodna liszka w zęby,
Potym zjadszy go, rzecze: „Do tej twej osoby Maszci ty wprawdzie, bracie, niemałe ozdoby; Lecz rozumuć nie zstaje, kiedy wiarę dawasz Chłubie zmyślnej i onę za prawdę wyznawasz”. Tak gdy kto płonnym wieściom lub pochlebstwu wierzy, I jakby szczyra prawda tak o sobie dzierzy, Rychlej więc ciż go zdradzą, których się mniej boi, Bo nie każdy to więc zje, co sobie ukroi. LXIII. Pies szczeka – wiatr niesie. OSIEŁ I DZIKI WIEPRZ.
Osieł, jako żyw wieprza nie widząc dzikiego, Obaczywszy z trafunku, począł się śmiać z niego, Szydząc z jego urody
go pochwyciła głodna liszka w zęby,
Potym zjadszy go, rzecze: „Do tej twej osoby Maszci ty wprawdzie, bracie, niemałe ozdoby; Lecz rozumuć nie zstaje, kiedy wiarę dawasz Chłubie zmyślnej i onę za prawdę wyznawasz”. Tak gdy kto płonnym wieściom lub pochlebstwu wierzy, I jakby szczyra prawda tak o sobie dzierzy, Rychlej więc ciż go zdradzą, których się mniej boi, Bo nie każdy to więc zje, co sobie ukroi. LXIII. Pies szczeka – wiatr niesie. OSIEŁ I DZIKI WIEPRZ.
Osieł, jako żyw wieprza nie widząc dzikiego, Obaczywszy z trafunku, począł się śmiać z niego, Szydząc z jego urody
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 60
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
.
Żydóweczka Bogu miła Hebrejczyka nam powiła, Imię JEZUS mu nadała, Jako wieczna Mądrość chciała.
Patrz, człowiecze, jako leży, Ubożuchny, bez odzieży, Mając Ojca Boga w niebie, A nie ma czym okryć siebie.
Ten, co ptaszkom barwę daje, Na wiążce siana przestaje, Co wszytek świat w palcach dzierzy, Żebrze mleka u Macierzy.
Użalił się Józef stary, Posłał podeń swój płaszcz szary; Bydło, czując swego Pana, Padło przed Nim na kolana.
A Matuchna z bawełnice, Którą swoje śliczne lice, Jako zwyczaj, zawijała, Pieluszek z niej nakrajała.
Na łonie Go swym powiela I w jasłeczkach położyła;
.
Żydóweczka Bogu miła Hebrejczyka nam powiła, Imię JEZUS mu nadała, Jako wieczna Mądrość chciała.
Patrz, człowiecze, jako leży, Ubożuchny, bez odzieży, Mając Ojca Boga w niebie, A nie ma czym okryć siebie.
Ten, co ptaszkom barwę daje, Na wiążce siana przestaje, Co wszytek świat w palcach dzierzy, Żebrze mleka u Macierzy.
Użalił się Józef stary, Posłał podeń swoj płaszcz szary; Bydło, czując swego Pana, Padło przed Nim na kolana.
A Matuchna z bawełnice, Którą swoje śliczne lice, Jako zwyczaj, zawijała, Pieluszek z niej nakrajała.
Na łonie Go swym powiela I w jasłeczkach położyła;
Skrót tekstu: TwarKKolOkoń
Strona: 324
Tytuł:
Kolebka Jezusowa. Pasterze. Trzej królowie
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1632 a 1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
chciała Udać dobrze/ ni babą będziesz pogardzała? Co cię imo wsze insze/ nie jak sięzda tobie/ Barziej miłuję? nie bierz lada chłopa sobie. Wertumna weźm za męża/ a mnie fant za niego Przyjmi/ on lepiej nad mienie zna się samego. Ani jemu po świecie poniewierka płaci: Tych się miejsc wielkich dzierzy. ni jak insi swaci. Którą jeno obaczy/ radby miałv siebie: I pierwsząj ostatnią on będzie miał ciebie. Tobie samej on wszytkim poślubi się wiekiem. Jest po temu i młodym/ i pięknym człowiekiem/ I snadnie sobie inszą postawę uprzędzie/ I czym tylko pomyślisz/ czym zechcesz wskok będzie. Cóż?
chciáłá Vdáć dobrze/ ni bábą będźiesz pogardzáłá? Co ćię imo wsze insze/ nie iák sięzda tobie/ Bárźiey miłuię? nie bierz ledá chłopá sobie. Wertumná weźm za mężá/ á mnie fánt zá niego Przyimi/ on lepiey nád mięnie zna się sámego. Ani iemu po świećie poniewierká płáći: Tych się mieysc wielkich dźierzy. ni iák inśi swáći. Ktorą ieno obaczy/ radby miałv siebie: Y pierwsząy ostátnią on będźie miał ćiebie. Tobie sámey on wszytkim poślubi się wiekiem. Iest po temu y młodym/ y pięknym człowiekiem/ Y snadnie sobie inszą postáwę vprzędźie/ Y czym tylko pomyślisz/ czym zechcesz wskok będźie. Coż?
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 369
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
one języki zewsząd nań naostrzone jako do celu strzały puszczają, wszak Mu i zbójcy na krzyżach łają. Lewy łotr woła: “Wieczneś li Plemię, siebie i nas spuść z tych drzew na ziemię!”. Ale Pan jako on krzemień mocny, stojąc na wstręcie wody północnej, milczeniem wichry na sobie dzierzy, co widząc, prawy zbójca uwierzy, że w tak cierpliwym a cichym ciele Bóg pewnie drogę do nieba ściele. I zaraz “Głowo nieszczęsna, czemu (towarzyszowi tak rzecze swemu) nie masz i Boga przed okiem ani znasz to, że słusznie myśmy skarani,
a ten co kiedy, co zbroił złego?
one języki zewsząd nań naostrzone jako do celu strzały puszczają, wszak Mu i zbójcy na krzyżach łają. Lewy łotr woła: “Wieczneś li Plemię, siebie i nas spuść z tych drzew na ziemię!”. Ale Pan jako on krzemień mocny, stojąc na wstręcie wody północnéj, milczeniem wichry na sobie dzierzy, co widząc, prawy zbójca uwierzy, że w tak cierpliwym a cichym ciele Bóg pewnie drogę do nieba ściele. I zaraz “Głowo nieszczęsna, czemu (towarzyszowi tak rzecze swemu) nie masz i Boga przed okiem ani znasz to, że słusznie myśmy skarani,
a ten co kiedy, co zbroił złego?
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 88
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
znowu.
Trzy tak godziny bawiły strachy, gdzie jedno wstają budowne gmachy, kędy i dzicy po wyspiech ludzie wiek w rokitowej prowadzą budzie. Co sprawca rzymskich widząc szeregów odmianę dziwną nie wedle biegów, niemniej na drzewie że umierając, Pan wielkim głosem skonał wołając, strwożony dziwnie, zaraz uwierzy i język dalej tych słów nie dzierzy: “Prawdziwie twierdzę, że to Syn Boży” i z tym buławę strachem położy. Drudzy też idąc gorzkie łzy piją, a co raz pięścią w piersi się biją. Znajomych niemniej półek na stronie targa włos i proch sypie na skronie, z pól galilejskich, swym groszem który podejmując Go, szedł za Nim w
znowu.
Trzy tak godziny bawiły strachy, gdzie jedno wstają budowne gmachy, kędy i dzicy po wyspiech ludzie wiek w rokitowej prowadzą budzie. Co sprawca rzymskich widząc szeregów odmianę dziwną nie wedle biegów, niemniej na drzewie że umierając, Pan wielkim głosem skonał wołając, strwożony dziwnie, zaraz uwierzy i język dalej tych słów nie dzierzy: “Prawdziwie twierdzę, że to Syn Boży” i z tym buławę strachem położy. Drudzy też idąc gorzkie łzy piją, a co raz pięścią w piersi się biją. Znajomych niemniej półek na stronie targa włos i proch sypie na skronie, z pól galilejskich, swym groszem który podejmując Go, szedł za Nim w
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
i znak męki Twojej, Pociecho nędznej dusze, JEZU, mojej. Kogoś Ty, wisząc na okrutnym drzewie, zapomniał, niemy tylko kamień nie wie: ważny do nieba głos za srogie katy posyłasz, kiedy targają Twe szaty, łotr więcej bierze niż prosi, że wierzy, przejźrzał, co w boku Twoim włócznią dzierzy. Matceś dał Ucznia samego za siebie, uczniowi Matkę – ostatni głos z Ciebie. Pożycz łez ciepłych, o grzesznico święta, że dusza żalem serdecznym ujęta miasto nóg skropi próg drzewa wonnego i włosem zetrze krew z upławionego. Nie mam olejków i maści tak drogiej, żebym nią zmiękczył gniew przeciw mnie srogi
i znak męki Twojej, Pociecho nędznej dusze, JEZU, mojej. Kogoś Ty, wisząc na okrutnym drzewie, zapomniał, niemy tylko kamień nie wie: ważny do nieba głos za srogie katy posyłasz, kiedy targają Twe szaty, łotr więcej bierze niż prosi, że wierzy, przejźrzał, co w boku Twoim włócznią dzierzy. Matceś dał Ucznia samego za siebie, uczniowi Matkę – ostatni głos z Ciebie. Pożycz łez ciepłych, o grzesznico święta, że dusza żalem serdecznym ujęta miasto nóg skropi próg drzewa wonnego i włosem zetrze krew z upławionego. Nie mam olejków i maści tak drogiéj, żebym nią zmiękczył gniew przeciw mnie srogi
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 134
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
a rząd bez prawa tak jako w lesie; wolność by była rytym obrazem, a wzięła górę Śmiałość zarazem.
Nie kara, mordy, bunty i zbytki, czego dziś mamy hojne pożytki, lecz gdy ujęty zdrową pan radą i swych miłością zbrojny przed zdradą, tam kwitnie pokój, a i na stronie szabla granice dzierzy w obronie.
GOŚĆ Szczęśliwa Polsko, dokąd twe głowy chorągwie strzegły pilnie orłówej, a Orzeł wzajem latał nad tobą z wielką u obcych krajów ozdobą!
GOSPODARZAle nieszczęsna, jeśli tak przydzie, z królem mieć senat zawżdy w ohydzie, a jeśli jadem wyżenie pana, śmierć taka niesie Ojczyźnie rana.
GOŚĆ Oby
a rząd bez prawa tak jako w lesie; wolność by była rytym obrazem, a wzięła górę Śmiałość zarazem.
Nie kara, mordy, bunty i zbytki, czego dziś mamy hojne pożytki, lecz gdy ujęty zdrową pan radą i swych miłością zbrojny przed zdradą, tam kwitnie pokój, a i na stronie szabla granice dzierzy w obronie.
GOŚĆ Szczęśliwa Polsko, dokąd twe głowy chorągwie strzegły pilnie orłowéj, a Orzeł wzajem latał nad tobą z wielką u obcych krajów ozdobą!
GOSPODARZAle nieszczęsna, jeśli tak przydzie, z królem mieć senat zawżdy w ohydzie, a jeśli jadem wyżenie pana, śmierć taka niesie Ojczyźnie rana.
GOŚĆ Oby
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 195
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
zaś umysł w kim spaniały mógł trwogi mężniej zdzierzeć, gdy nań wstały, którego ani Fortuna uniosła, ani nieszczęście wydarło mu wiosła, kiedy domowe wiatry mu zagnały nieszczęsny okręt miedzy ostre skały?
APOLLOJuż wiem, do kogo ten twój palec mierzy, on ci to, co go zły wróg w cieniu dzierzy: plemię to z krajów aż akwilonowych, gdzie kwitnie państwo wnuków dziś Lechowych. Pójdę i dalej, krew Herbortów onych, piórem i szablą tamże zasłużonych, których on niosąc cnotę i przymioty, przyszedł na ten hak dla swobody złotej.
MERKURYJUSZToś prawy wieszczek, a coć powiem jeszcze, że oweż
zaś umysł w kim spaniały mógł trwogi mężniej zdzierzeć, gdy nań wstały, którego ani Fortuna uniosła, ani nieszczęście wydarło mu wiosła, kiedy domowe wiatry mu zagnały nieszczęsny okręt miedzy ostre skały?
APOLLOJuż wiem, do kogo ten twój palec mierzy, on ci to, co go zły wróg w cieniu dzierzy: plemię to z krajów aż akwilonowych, gdzie kwitnie państwo wnuków dziś Lechowych. Pójdę i dalej, krew Herbortów onych, piórem i szablą tamże zasłużonych, których on niosąc cnotę i przymioty, przyszedł na ten hak dla swobody złotéj.
MERKURYJUSZToś prawy wieszczek, a coć powiem jeszcze, że oweż
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 214
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995