potrawkę, Wsuwszy cukru, rozynków i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty i osobne mieć powinny względy. Któż nie podrwił pijany uczynkiem i słowy? Dosyć mamy karania, nazajutrz ból głowy. Świętym ludziom, skoro ich mocne wino zmorzy, Dziesięćkroć się, niźli nam, przydawało gorzej; Lepiej, kto się ma gniewać, kto ma kawy liczyć, Nie poić i tak często zdrowia nam nie życzyć. Nie masz nic śmiertelnego, już się znamy z winem — Odpowiedzą, a oraz chcą klin wybić klinem. Ale by ten, co kwaśno zjadł, zruciwszy piankę
potrawkę, Wsuwszy cukru, rozynków i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty i osobne mieć powinny względy. Któż nie podrwił pijany uczynkiem i słowy? Dosyć mamy karania, nazajutrz ból głowy. Świętym ludziom, skoro ich mocne wino zmorzy, Dziesięćkroć się, niźli nam, przydawało gorzej; Lepiej, kto się ma gniewać, kto ma kawy liczyć, Nie poić i tak często zdrowia nam nie życzyć. Nie masz nic śmiertelnego, już się znamy z winem — Odpowiedzą, a oraz chcą klin wybić klinem. Ale by ten, co kwaśno zjadł, zruciwszy piankę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żadną miarą na morzu ostać niemogły. Zaczem gdy okręty odeszły, tem lepiej począłem ich z działek strychować i z muszkietów i bliżej się pod nie szańcować; a po prostu tak pogodęśmy mieli dobrą, gdzie się towarzystwo do szańców zawiodło i piechotę; tedy ledwie w piasku człowieka znać było, że po dziesięćkroć szańce wyrzucać musieli; a z wierzchu deszcz, a po wszystkie te dni ledwie skórę chleba który z nas ukąsił; gdzie dla fale wielkiej ani morzem przebydź, a dla złej drogi wozem za trzy dni niemoże, ile za siedm mil od Pucka, gdzie ten okręt uwiązł, a dotego żeśmy sobie już
żadną miarą na morzu ostać niemogły. Zaczém gdy okręty odeszły, tém lepiéj począłem ich z działek strychować i z muszkietów i bliżéj się pod nie szańcować; a po prostu tak pogodęśmy mieli dobrą, gdzie się towarzystwo do szańców zawiodło i piechotę; tedy ledwie w piasku człowieka znać było, że po dziesięćkroć szańce wyrzucać musieli; a z wierzchu deszcz, a po wszystkie te dni ledwie skórę chleba który z nas ukąsił; gdzie dla fale wielkiéj ani morzem przebydź, a dla złej drogi wozem za trzy dni niemoże, ile za siedm mil od Pucka, gdzie ten okręt uwiązł, a dotego żeśmy sobie już
Skrót tekstu: LancKoniec
Strona: 124
Tytuł:
Od Pana Lanckorońskiego do Pana Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Lanckoroński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
albo osiędą mieszczanie; A synowie, w marne się rozsuwszy hołysze, Będą orać Tatarom gdzie na Janczarysze. Nie wiemże, jeśli księża i Niemcy, i Szoci Przy bożych się kościołach zastawią jako ci. ... Galantomi, co tylko o wojnie z map wiedzą, Starego do honoru żołnierza uprzedzą. Szczęśliwszy cudzoziemiec dziesięćkroć w tej mierze. Bo do żołdu szlachectwo każdy niemal bierze. Straciwszy substancyją i zdrowie pod płatkiem, Garść szelągów, nic szlachcic nie weźmie przydatkiem. Za odwagą honory, ma służba swój najem, I należyte myto powszechnym zwyczajem.
Raz się Niemczyk do wojska pokazał pod Wiedniem, Aż szlachcicem, aż zaraz urzędnikiem przedniem;
albo osiędą mieszczanie; A synowie, w marne się rozsuwszy hołysze, Będą orać Tatarom gdzie na Janczarysze. Nie wiemże, jeśli księża i Niemcy, i Szoci Przy bożych się kościołach zastawią jako ci. ... Galantomi, co tylko o wojnie z map wiedzą, Starego do honoru żołnierza uprzedzą. Szczęśliwszy cudzoziemiec dziesięćkroć w tej mierze. Bo do żołdu szlachectwo każdy niemal bierze. Straciwszy substancyją i zdrowie pod płatkiem, Garść szelągów, nic szlachcic nie weźmie przydatkiem. Za odwagą honory, ma służba swój najem, I należyte myto powszechnym zwyczajem.
Raz się Niemczyk do wojska pokazał pod Wiedniem, Aż szlachcicem, aż zaraz urzędnikiem przedniem;
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 394
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: HOC EST CORPVS MEVM: i mówić/ że i tu jest figura Corporis, i przydaje/ żem niewiedział/ jaki to był duch co mię uczył/ biały/ czy czarny. Karolsładyusza/ że diabeł porwał/ i zaniósł co wiedzieć kędy/ głos jest pospolity. Hozjusz pisze o niektórych heretykach/ którzyt dziesięćkroć na dzień diabłu pokłon oddawali/ i przeto zwani byli Daemoniaci. Naszego wieku Zjawiła się sekta Diabolistów/ którzy losy puszczają/ mają na sobie piątna diabelskie/ które gdy się od wina zagrzeją/ radzi więc na ciele swym nagim drugim ukazują. Namnożyło się ich tak wiele/ że ich jest na 60. tysięcy po Francjej
: HOC EST CORPVS MEVM: y mowić/ że y tu iest figura Corporis, y przydáie/ żem niewiedźiał/ iáki to był duch co mię vczył/ biały/ czy czarny. Károlsłádyuszá/ że dyabeł porwał/ y zániosł co wiedźieć kędy/ głos iest pospolity. Hozyusz pisze o niektorych heretykách/ ktorzyt dzieśięćkroć ná dźień dyabłu pokłon oddawáli/ y przeto zwáni byli Daemoniaci. Nászego wieku ziáwiłá się sektá Dyábolistow/ ktorzy losy puszczáią/ máią ná sobie piątná dyabelskie/ ktore gdy się od winá zágrzeią/ rádźi więc ná ćiele swym nágim drugim vkázuią. Námnożyło się ich tak wiele/ że ich iest ná 60. tyśięcy po Fráncyey
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 8
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
jakby to była sławna ona Tule/ a fundamenta ich i racie te są: bo Mela kładzie Tule przeciw Niemcom niższym: Ptolemaeus kładzie ją na 63. gradusów wszerz/ a na 26. wdłuż: Procopius pisze/ iż w niej mieszkało 13. narodów/ i także też wiele Królów miała: i że też jest dziesięćkroć więtsza/ nad Brytanią: Stefanus ją nazywa wielką/ i tam w niej kładzie ludzie rzeczone Scrifitiani/ których dziś zowią Scrifinni. Tłumacz Licrofona powiada/ iż Tule jest na wschód od Brytanii: które wszystkie rzeczy zgadzają się na Skandią/ a nie na inszą krainę. Przydam/ iż i dziś jeszcze jedna część Skandiej zowie
iákby to byłá sławna oná Thule/ á fundámentá ich y rácie te są: bo Melá kłádźie Thule przećiw Niemcom niższym: Ptolemaeus kłádźie ią ná 63. gradusow wszerz/ á ná 26. wdłuż: Procopius pisze/ iż w niey mieszkáło 13. narodow/ y tákże też wiele Krolow miáłá: y że też iest dźieśięćkroć więtsza/ nád Brytánią: Stephanus ią názywa wielką/ y tám w niey kłádźie ludźie rzeczone Scrifitiani/ ktorych dźiś zowią Scrifinni. Tłumácz Licrofoná powiáda/ iż Thule iest ná wschod od Brytániey: ktore wszystkie rzeczy zgadzáią się ná Skándią/ á nie ná inszą kráinę. Przydam/ iż y dźiś iescze iedná część Skándiey zowie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 153
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
tysiąckroć całuje.
LXI.
Takiej ufności, takiej o pannach beł wiary Dawniejszy świat szczęśliwy, wiek późny i stary, Iż wolno było białej płci jeździć, gdzie chciała, Bez baby ochmistrzyniej, co ją w mocy miała. I lubo się to druga wędrówką bawiła Czas długi, niesławy jej żadnej nie czyniła. Fortunne po dziesięćkroć dni na ten czas były, Przeklęte teraźniejsze w spak to odmieniły. PIEŚŃ XXXI.
LXII.
Prawi Brandymartowi Fiordylizi swemu, Co się przydało grabi najnieszczęśliwszemu; Ten ledwie słowom wierzy pięknej białej głowy, Choć szczerej, choć prawdziwej świadom już jej mowy. Powiada mu, oczyma iż na to patrzyła Własnemi, gdy go szukać
tysiąckroć całuje.
LXI.
Takiej ufności, takiej o pannach beł wiary Dawniejszy świat szczęśliwy, wiek późny i stary, Iż wolno było białej płci jeździć, gdzie chciała, Bez baby ochmistrzyniej, co ją w mocy miała. I lubo się to druga wędrówką bawiła Czas długi, niesławy jej żadnej nie czyniła. Fortunne po dziesięćkroć dni na ten czas były, Przeklęte teraźniejsze w spak to odmieniły. PIEŚŃ XXXI.
LXII.
Prawi Brandymartowi Fiordylizi swemu, Co się przydało grabi najnieszczęśliwszemu; Ten ledwie słowom wierzy pięknej białej głowy, Choć szczerej, choć prawdziwej świadom już jej mowy. Powiada mu, oczyma iż na to patrzyła Własnemi, gdy go szukać
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 443
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i w niedziele, Prócz tego dziad z celbratem brząka po kościele; Dziesięcina swym trybem; petycja klesza, Że dzwoni, kiedy chmura nade wsią się wiesza, Choć to pomoże biedę, bo i same dzwony, Nie tylko zboża, tłuką grady i pioruny. Umrzeli człek ubogi w chałupie, o to mniej: Dziesięćkroć rzewniej płacze, skoro pogrzeb wspomni. Samże ksiądz, na śmiertelnej pościeli przy chorem, Pisarzem testamentu, sam egzekutorem: Choć więcej nie zostało, tylko jedna krowa, Niech dzieci głodem pomrą, na kościół połowa. Trzeba naprzód zapłacić temu, co zadzwoni; Ziemię kupić na grób, choć ksiądz nic nie ma do
i w niedziele, Prócz tego dziad z celbratem brząka po kościele; Dziesięcina swym trybem; petycyja klesza, Że dzwoni, kiedy chmura nade wsią się wiesza, Choć to pomoże biedę, bo i same dzwony, Nie tylko zboża, tłuką grady i pioruny. Umrzeli człek ubogi w chałupie, o to mniej: Dziesięćkroć rzewniej płacze, skoro pogrzeb wspomni. Samże ksiądz, na śmiertelnej pościeli przy chorem, Pisarzem testamentu, sam egzekutorem: Choć więcej nie zostało, tylko jedna krowa, Niech dzieci głodem pomrą, na kościół połowa. Trzeba naprzód zapłacić temu, co zadzwoni; Ziemię kupić na grób, choć ksiądz nic nie ma do
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 86
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niewola, okryta ozdobą. 323. NO TOŻ TRZECI RAZ
Czytać, jakie królowi prawo statut boży, Nim go nad Izraelem, napisze, przełoży, Kiedy, wzgardziwszy Boga i od niego sędzię Podane, w królewskim się chcą widzieć urzędzie; Żeby Żydów odstraszył, rozmaite liczy Okrucieństwa i żywot pod nim niewolniczy, Jeszcze dziesięćkroć gorszy niż zawojowanem I przez miecz wziętym ludziom bywa pod tyranem. I doznawali, kiedy jako muchy giną Od królów i od Boga za królewską winą; Przecież ani odstraszyć, ani sobie dadzą Rozradzić, że Saula na majestat wsadzą. Wszytek świat, wszytkie wolne narody dziś na niem Pod dziedzicznym królewskim żyją panowaniem; Sami Polacy
niewola, okryta ozdobą. 323. NO TOŻ TRZECI RAZ
Czytać, jakie królowi prawo statut boży, Nim go nad Izraelem, napisze, przełoży, Kiedy, wzgardziwszy Boga i od niego sędzię Podane, w królewskim się chcą widzieć urzędzie; Żeby Żydów odstraszył, rozmaite liczy Okrucieństwa i żywot pod nim niewolniczy, Jeszcze dziesięćkroć gorszy niż zawojowanem I przez miecz wziętym ludziom bywa pod tyranem. I doznawali, kiedy jako muchy giną Od królów i od Boga za królewską winą; Przecież ani odstraszyć, ani sobie dadzą Rozradzić, że Saula na majestat wsadzą. Wszytek świat, wszytkie wolne narody dziś na niem Pod dziedzicznym królewskim żyją panowaniem; Sami Polacy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 191
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Wszędzie dostatek, wina jak wody ze studni; Niekwadra, pomyślę, żyć tak do jednej wioski. Ogród, gdzie krowom trawę żęto — ogród włoski, I krów też nie masz; same kucharki w piekarni Doją; młodsze na kuchnią szły, starsze do psiarni. Jeśliż budynki w oczu mych były cudowne, Dziesięćkroć tyle w uszach przezwiska ich słowne: Kabinet, galeria, gardaroba — nowe, Co u nas alkierz abo kownata, alkowę. Parkany wkoło, baszty w nich po wszytkich rogach; Pytam, na co? o żadnych nie słychałem trwogach. Gorsza egzekucja trybunalska, prawi, Bo się dłużej niż orda zajechawszy bawi.
. Wszędzie dostatek, wina jak wody ze studni; Niekwadra, pomyślę, żyć tak do jednej wioski. Ogród, gdzie krowom trawę żęto — ogród włoski, I krów też nie masz; same kucharki w piekarni Doją; młodsze na kuchnią szły, starsze do psiarni. Jeśliż budynki w oczu mych były cudowne, Dziesięćkroć tyle w uszach przezwiska ich słowne: Kabinet, galeryja, gardaroba — nowe, Co u nas alkierz abo kownata, alkowę. Parkany wkoło, baszty w nich po wszytkich rogach; Pytam, na co? o żadnych nie słychałem trwogach. Gorsza egzekucyja trybunalska, prawi, Bo się dłużej niż orda zajechawszy bawi.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 295
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mają wychodzić. A Cezar/ nie ruszywszy jedno zwykłego żołnierza/ zholdował ich/ i gdy się mu bronili/ trzy sta bitw wstępnym bojem z nimi wygrał/ i trybut na nie włożył. Nie wspomnię co tak Łacinnicy/ jako i Grekowie piszą/ że cztery sta Narodów bitnych zwojował/ tysiąc miast gwałtownym szturmem wziął/ dziesięćkroć sto tysięcy ludzi ubił/ Pompejusza/ Wielkim dla dziwnych zwycięstw nazwanego/ pogromił/ że i uciekać przed nim musiał/ do tego przywiódł/ chociaż był pół świata nań ruszył/ i tak wielkie miał wojsko/ że siedm tysięcy swoich konnych/ liczył na jeden tysiąc Cezarowych/ Królestwa wszytkie strachem napełnił/ zaczym i czasu
máią wychodzić. A Cezár/ nie ruszywszy iedno zwykłego żołnierzá/ zholdował ich/ y gdy sie mu bronili/ trzy stá bitw wstępnym boiem z nimi wygrał/ y trybut ná nie włożył. Nie wspomnię co ták Láćinnicy/ iáko y Grekowie piszą/ że cztery stá Narodow bitnych zwoiował/ tyśiąc miast gwałtownym szturmem wźiął/ dzieśięćkroć sto tyśiecy ludzi vbił/ Pompeiuszá/ Wielkim dla dziwnych zwyćięstw názwánego/ pogromił/ że y vćiekáć przed nim muśiał/ do tego przywiodł/ choćiaż był puł świátá nań ruszył/ y ták wielkie miał woysko/ że śiedm tyśięcy swoich konnych/ liczył ná ieden tyśiąc Cezárowych/ Krolestwá wszytkie stráchem nápełnił/ záczym y czásu
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 45
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608