każe Włoch żenie na górę. Proszą ci jeszcze, żeby się im z sobą Zabawić dała, lecz ją mąż chorobą Złożywszy, rzecze, że z nimi sam za nią Choćby do świtu na miejscu zostanie. Toż go koleją wszyscy w taniec bierą, Rozmaitą z nim pląsząc manijerą: Jedni hołubca, drudzy ruskie dzioki. Ten się też sadzi na sprynce, na skoki, Nigdy tak między nie tańcując Włochy, Aż mu serwaser wyszedł na pończochy. Poszedł potem spać; nazajutrz go rano Z onego tańca bez dusze zastano. Jeszcze by błazen mógł na świecie pożyć, Ale wolał swym żenin żywot złożyć. 101 (P). KOWAL
każe Włoch żenie na górę. Proszą ci jeszcze, żeby się im z sobą Zabawić dała, lecz ją mąż chorobą Złożywszy, rzecze, że z nimi sam za nię Choćby do świtu na miejscu zostanie. Toż go koleją wszyscy w taniec bierą, Rozmaitą z nim pląsząc manijerą: Jedni hołubca, drudzy ruskie dzioki. Ten się też sadzi na sprynce, na skoki, Nigdy tak między nie tańcując Włochy, Aż mu serwaser wyszedł na pończochy. Poszedł potem spać; nazajutrz go rano Z onego tańca bez dusze zastano. Jeszcze by błazen mógł na świecie pożyć, Ale wolał swym żenin żywot złożyć. 101 (P). KOWAL
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 246
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, jako niedźwiedzie Wodzą! żałuję wielce, mój miły sąsiedzie. Jeszczeż niedźwiedziom zwykli do tańcu więc grywać, A ty jej bez muzyki musisz nadskakiwać.” Aż ów: „Niecnotliwie to mówią — rzecze z basem. — Nigdy za nos nie woda, za czuprynę czasem. I to mi w sałamaje pierwej zagra dzioki; Wżdy ja całą mam głowę, a jej puchną boki.” Głować cała, pomyślę, ale wie czupryna, Żeby w bokach u żony bywała puchlina. 70. MÓGŁBY Z NIM O PÓŁNOCY KARTY GRAĆ
Pierwej tego nie było. Teraz zwyczaj nowy, Że siędą z mężczyznami do kart białegłowy. Kądziel, krosienka
, jako niedźwiedzie Wodzą! żałuję wielce, mój miły sąsiedzie. Jeszczeż niedźwiedziom zwykli do tańcu więc grywać, A ty jej bez muzyki musisz nadskakiwać.” Aż ów: „Niecnotliwie to mówią — rzecze z basem. — Nigdy za nos nie woda, za czuprynę czasem. I to mi w sałamaje pierwej zagra dzioki; Wżdy ja całą mam głowę, a jej puchną boki.” Głować cała, pomyślę, ale wie czupryna, Żeby w bokach u żony bywała puchlina. 70. MÓGŁBY Z NIM O PÓŁNOCY KARTY GRAĆ
Pierwej tego nie było. Teraz zwyczaj nowy, Że siędą z mężczyznami do kart białegłowy. Kądziel, krosienka
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 48
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987