drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone piaski; Aż on ktoś, nad inszymi co stał na kształt wieży, Gdy insze jeszcze stoją, on złomany leży:
Nie mając należytej z korzonka wilgoci, Lada go niepogoda, lada wiatr wywróci. 273 (F). NA DZIURY W USZU
Patrząc, gdy matka uszy dziurawiła córce, Pyta ociec, co by jej było po tej dziurce. „Dla trzęsideł, dzisiejszej — powie — służąc modzie.” „Mógłbym ja to był zrobić o jednym zawodzie. Przestrzec mnie było” — rzecze. „Gdzież Waszeć miał szydło Na dziurkę tak subtelną, na złote trzęsidło?”
drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone piaski; Aż on ktoś, nad inszymi co stał na kształt wieży, Gdy insze jeszcze stoją, on złomany leży:
Nie mając należytej z korzonka wilgoci, Leda go niepogoda, leda wiatr wywróci. 273 (F). NA DZIURY W USZU
Patrząc, gdy matka uszy dziurawiła córce, Pyta ociec, co by jej było po tej dziurce. „Dla trzęsideł, dzisiejszej — powie — służąc modzie.” „Mógłbym ja to był zrobić o jednym zawodzie. Przestrzec mnie było” — rzecze. „Gdzież Waszeć miał szydło Na dziurkę tak subtelną, na złote trzęsidło?”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 121
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdyby wolno do nich się pokwapić, Śmiałbym jak Samson mocno je obłapić I nie bałbym się, zatrząsnąwszy niemi, Powalić się z tym budynkiem na ziemi. DO KANIKUŁY
Zła kanikuło, psie niebieski wściekły, Przed którym wszytkie chłody nam uciekły, Opadły z liści jak w listopad gaje, Ziemia się zeschła dziurawi i kraje, Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary Zawiędłę zwykłej nie donoszą miary, Proszę cię, jeśli uprosić się godzi, Niechaj twój ogień mej paniej nie szkodzi. Strzeż tego, żeby jako płci pieszczonej, Śniegowi równej i mleku rodzonej, Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga, Nie opaliła w południe śreżoga. Mnie
gdyby wolno do nich się pokwapić, Śmiałbym jak Samson mocno je obłapić I nie bałbym się, zatrząsnąwszy niemi, Powalić się z tym budynkiem na ziemi. DO KANIKUŁY
Zła kanikuło, psie niebieski wściekły, Przed którym wszytkie chłody nam uciekły, Opadły z liści jak w listopad gaje, Ziemia się zeschła dziurawi i kraje, Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary Zawiędłę zwykłej nie donoszą miary, Proszę cię, jeśli uprosić się godzi, Niechaj twój ogień mej paniej nie szkodzi. Strzeż tego, żeby jako płci pieszczonej, Śniegowi równej i mleku rodzonej, Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga, Nie opaliła w południe śreżoga. Mnie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 170
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, że już wiosna nam nadchodzi, Gdy słońce w kąpiel do Wodnika wchodzi, Tak i tuszymy, że wdzięczny świt blisko, Gdy zorza kropi rosą ziemię ślisko. Podobno widząc, jak dla ciebie ginę, Tę mi z łez moich dajesz dziesięcinę; Podobno mi cię ten płacz miększą sprawi, Wszak częsta kropla i kamień dziurawi. PRZECHADZKA
Czy z mej namowy, czy-li z dobrej woli Chciała Kasieńka na folwark do roli Albo na łąki kwitnące do siana I do dobytku przechodzić się z rana, Żeby jej czas zbiegł i w ciepłe południe Blisko siedziała gęstwiny i studnie, I mówi: „Pójdźmy kwiatki rwać rozliczne I z wymion krowich pożytki brać mleczne
, że już wiosna nam nadchodzi, Gdy słońce w kąpiel do Wodnika wchodzi, Tak i tuszymy, że wdzięczny świt blisko, Gdy zorza kropi rosą ziemię ślisko. Podobno widząc, jak dla ciebie ginę, Tę mi z łez moich dajesz dziesięcinę; Podobno mi cię ten płacz miększą sprawi, Wszak częsta kropla i kamień dziurawi. PRZECHADZKA
Czy z mej namowy, czy-li z dobrej woli Chciała Kasieńka na folwark do roli Albo na łąki kwitnące do siana I do dobytku przechodzić się z rana, Żeby jej czas zbiegł i w ciepłe południe Blisko siedziała gęstwiny i studnie, I mówi: „Pójdźmy kwiatki rwać rozliczne I z wymion krowich pożytki brać mléczne
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 181
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zawsze strzały gorsze niż piorony
Szkodzą i w cudzym sercu mróz zamkniony. Nade mną samym natura odmiany Nie zna i mieni zwyczaj swój kochany: Wojenną Troję, przeciwne Miceny, Z siedmią bram Teby, uczone Ateny Przeniosła kędyś i Rzym nie tam nowy, Gdzie mu braterska krew oblała rowy; Rdza je żelazo, woda głaz dziurawi, Sen straszny prawda rozwieje na jawi, Żadna rzecz wiecznie nie chodzi w swej mierze, Już i ta książka moja koniec bierze — Sam tylko ból mój, sama miłość moja Nieśmiertelności tknęły się podwoja. Ta-ć niechaj żyje: póki słońce światu Świeci, prędszego nie pragnę rozbratu; Ale ból, co się tak ścisło z
zawsze strzały gorsze niż piorony
Szkodzą i w cudzym sercu mróz zamkniony. Nade mną samym natura odmiany Nie zna i mieni zwyczaj swój kochany: Wojenną Troję, przeciwne Miceny, Z siedmią bram Teby, uczone Ateny Przeniosła kędyś i Rzym nie tam nowy, Gdzie mu braterska krew oblała rowy; Rdza je żelazo, woda głaz dziurawi, Sen straszny prawda rozwieje na jawi, Żadna rzecz wiecznie nie chodzi w swej mierze, Już i ta książka moja koniec bierze — Sam tylko ból mój, sama miłość moja Nieśmiertelności tknęły się podwoja. Ta-ć niechaj żyje: póki słońce światu Świeci, prędszego nie pragnę rozbratu; Ale ból, co się tak ścisło z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 267
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
H, L, etc: etc: Nauka VII. Mapy gotowej sprobować, jeżeli jest prawdżywa? czyli tylko na podobieństwo, jakie pospolicie bywają, dalekie od prawdziwych. JEżeli Mapa nie ma skale, których się umyśnie chronią nie pilni Geometrowie. Przekopijowawszy daną Mapę CDEFGHNP: według Nauki 40 następującej abyś Oryginalnej nie dziurawił igłą. Postaw Tablicę Mierniczą na Węgielniku C, i Mapy punkt C, zatknij na igiełkę we srzodku Tablice stojącą. A przyłożywszy linią z celami do linii CD, kręć tablicę wespół z linią celową, póki nie obaczysz kopca, abo tarcze na nim postawionej. 2. Każ przemierzać z pilnością po prostu po ziemi odległość
H, L, etc: etc: NAVKA VII. Máppy gotowey sprobowáć, ieżeli iest prawdżiwa? czyli tylko ná podobieństwo, iákie pospolićie bywáią, dálekie od prawdźiwych. IEżeli Máppá nie ma skále, ktorych się vmyśnie chronią nie pilni Geometrowie. Przekopiiowawszy dáną Máppę CDEFGHNP: według Náuki 40 nástępuiącey ábyś Oryginálney nie dziuráwił igłą. Postaw Tablicę Mierniczą ná Węgielniku C, y Máppy punkt C, zátkniy ná igiełkę we srzodku Tablicé stoiącą. A przyłożywszy liniią z celámi do linii CD, kręć tablicę wespoł z liniią celową, poki nie obaczysz kopcá, ábo tarcze ná nim postáwioney. 2. Każ przemierzáć z pilnośćią po prostu po żiemi odległość
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 100
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
z Persy leży Za Jugurhą w zawód cień Mariuszów bieży, Z Lidijskim się Irusem Cresus pobratali, Przed sądem Eakowym skoro w jedno stali. Pomni na śmierć/ lepszym będziesz: Nam ficut stillicidii lapsus lapidem cauat, ita fieri non potest, quin mortis meditatio vitae emendationem afferat. To jest: Jako spadek krople dżdżowej kamień dziurawi/ tak śmierci pamięć żywota poprawę przynosi. Przywiedź i to na pamięć sobie/ iż Contra caetera omnia aliquid tutum inueniri potest, at contra mortem omnes vrbem habitamus immunitam. To jest: Od wszelkiego obronić możemy się jakimżkolwiek zastępem nieprzyjaciela/ naprzeciw śmierci muru nie mamy; boć Lub kto z stali do Zamku skutego
z Persy leży Zá Iugurhą w zawod ćień Máriuszow bieży, Z Lydiiskim się Irusem Cresus pobrátáli, Przed sądem AEakowym skoro w iedno stali. Pomni ná śmierć/ lepszym będźiesz: Nam ficut stillicidii lapsus lapidem cauat, ita fieri non potest, quin mortis meditatio vitae emendationem afferat. To iest: Iáko spadek krople dżdżowey kámień dźiuráwi/ ták śmierći pámięć żywotá popráwę przynośi. Przywiedź y to ná pámięć sobie/ iż Contra caetera omnia aliquid tutum inueniri potest, at contra mortem omnes vrbem habitamus immunitam. To iest: Od wszelkiego obronić możemy się iákimżkolwiek zastępem nieprzyiaćielá/ náprzeciw śmierći muru nie mamy; boć Lub kto z stali do Zamku skutego
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 188.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wprawdzie zawżdy zbroje zażywali Dla ozdoby, nie żeby jej potrzebowali.
L.
Co raz sroższe, co raz trwa straszliwsze potkanie, Bojaźń i strach zejmuje na samo patrzanie. Ferat siecze i sztychy zadawa śmiertelne, Skąpych cięcia nie czyni, ale wszytkie pełne. I Orland mężny niemniej, gdzie zatnie po zbroi, Rwie, dziurawi, a czasem sztukę jej ukroi. Nikt ich zgoła nie widzi okrom Angeliki, Co niewidoma, widzi swoje miłośniki.
LI.
Bo przedtem król cyrkaski, tusząc i mniemając, Że niedaleko przed niem biegła, uciekając, Skoro wszedł pan z Anglantu z Feratem w bój srogi, Puścił się i pobieżał rączo do tej drogi
wprawdzie zawżdy zbroje zażywali Dla ozdoby, nie żeby jej potrzebowali.
L.
Co raz sroższe, co raz trwa straszliwsze potkanie, Bojaźń i strach zejmuje na samo patrzanie. Ferat siecze i sztychy zadawa śmiertelne, Skąpych cięcia nie czyni, ale wszytkie pełne. I Orland mężny niemniej, gdzie zatnie po zbroi, Rwie, dziurawi, a czasem sztukę jej ukroi. Nikt ich zgoła nie widzi okrom Angeliki, Co niewidoma, widzi swoje miłośniki.
LI.
Bo przedtem król cyrkaski, tusząc i mniemając, Że niedaleko przed niem biegła, uciekając, Skoro wszedł pan z Anglantu z Feratem w bój srogi, Puścił się i pobieżał rączo do tej drogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 261
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
żaden blach jej nie hamuje, Wszędzie ostrzem przepada i ciało najduje.
L.
Ale nie na wiele zbrój i blachów trafiała, Na którychby się ostra broń bawić musiała, Więcej pawęz skórzanych i tarczy drzewianych I kaftanów, bawełną gęstą przetykanych; Dla tego niemasz dziwu, że gdziekolwiek spada, Siecze, psuje, dziurawi, kole i przepada; Tak się jej wszytko broni, jako gradom kłosy, Albo tak, jako trawy zębom ostrej kosy.
LI.
Już beł wszytek on wielki hufiec rozgromiony, Kiedy pierwszy pułk szkocki nastąpił sprawiony; Przed nim Zerbin królewic z drzewem wymierzonem Ukazował tor hufcom sobie powierzonem; Za niem z niemniejszem pędem Szotowie
żaden blach jej nie hamuje, Wszędzie ostrzem przepada i ciało najduje.
L.
Ale nie na wiele zbrój i blachów trafiała, Na którychby się ostra broń bawić musiała, Więcej pawęz skórzanych i tarczy drzewianych I kaftanów, bawełną gęstą przetykanych; Dla tego niemasz dziwu, że gdziekolwiek spada, Siecze, psuje, dziurawi, kole i przepada; Tak się jej wszytko broni, jako gradom kłosy, Albo tak, jako trawy zębom ostrej kosy.
LI.
Już beł wszytek on wielki hufiec rozgromiony, Kiedy pierwszy pułk szkocki nastąpił sprawiony; Przed nim Zerbin królewic z drzewem wymierzonem Ukazował tor hufcom sobie powierzonem; Za niem z niemniejszem pędem Szotowie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 370
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zrasta i żyję. Namalowany był na pogrzebie Margraffa de Villa z inskrypcją: Et discerptus, instauratur.
ENSIS, albo Gladius, lub Ksifias, po Wlosku Pesce Spada, tojest Mieczyk, Ostropysk Ryba, że pysk ma ostro-kończysty, z oboch o Rybach osobliwych
szczęk jak Miecz, którym sieci przecina, Okręty dziurawi. Wieloryba jednak i tak uarmowana boi się, zaraz swoje oręże pyskowe w piasek zanurzając; a tak Wieloryb przezeń przepływa, bez lezyj siebie i jego. Największe są w morzu Indyjskim, teste Jovio.
GLAUCUS Modrzeniec, w niebezpieczeństwie dzieci swoje połyka, cesante metu, znowu ich wyrzuca z siebie, teste AEliano.
zrasta y żyię. Namalowany był na pogrzebie Margraffa de Villa z inskrypcyą: Et discerptus, instauratur.
ENSIS, albo Gladius, lub Xiphias, po Wlosku Pesce Spada, toiest Mieczyk, Ostropysk Ryba, że pysk ma ostro-kończysty, z oboch o Rybach osobliwych
szczęk iak Miecz, ktorym sieci przecina, Okręty dziurawi. Wieloryba iednak y tak uarmowána boi się, zaraz swoie oręże pyskowe w piasek zanurzaiąc; á tak Wieloryb przezeń przepływa, bez lezyi siebie y iego. Naywiększe są w morzu Indyiskim, teste Iovio.
GLAUCUS Modrzeniec, w niebespieczeństwie dzieci swoie połyka, cesante metu, znowu ich wyrzuca z siebie, teste AEliano.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 626
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Solą je w beczkach, suszą poty, póki się aż w kamienie złotego nie obrócą koloru. Poławiają się w Indyjskim, i Brytańskim morzu. Maiolus i Ravisius.
MONOCEROS to jest Jednorożec, ryba w morzu, z jednym w czole rogiem długim, prostym jak kopia, i bardzo ostrym, którym nawet i okręty dziurawi i psuje. Vincennus i Albertus.
MULLUS inaczej Barbo, Barbus, Barbatus, po Polsku Barwena ryba morska, ale się znajdująca i w rzekach, jako to w Warcie, tak nazwana a barba, niby od brody podobieństwa, alias od skory wiszącej przy wierzchniej wardze. Nad wszystkie ryby najżarłoczniejsza. Trzykroć w roku płód
. Solą ie w beczkach, suszą poty, poki się aż w kamienie złotego nie obrocą koloru. Poławiaią się w Indiyskim, y Brytańskim morzu. Maiolus y Ravisius.
MONOCEROS to iest Iednorożec, ryba w morzu, z iednym w czole rogiem długim, prostym iak kopia, y bardzo ostrym, ktorym nawet y okręty dziurawi y psuie. Vincennus y Albertus.
MULLUS inaczey Barbo, Barbus, Barbatus, po Polsku Barwena ryba morska, ále się znayduiąca y w rzekach, iako to w Warcie, tak nazwana à barba, niby od brody podobieństwa, alias od skory wiszącey przy wierzchniey wardze. Nad wszystkie ryby nayżarłocznieysza. Trzykroć w roku płod
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 310
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754