. Ja się nic od Fleminga nie spodziewałem, bo wiedziałem, jak mi Bystry szkodził, więc się z Wilna w Brzeskie nie kwapiłem. Jako zaś brat mój pułkownik konkurował o Zarankównę, podczaszankę wołkowyską, trzykroć sto tysięcy posagu mającą, która i sama zaczęła odmieniać afekt swój dla brata mego, i ociec dziwaczył, i mający siostrę jej za sobą Zawisza, starosta starodubowski, barzo był przeciwny bratu memu, a Oskierka, starosta mozyrski, cześnikowicz lit., barzo tam nacierał, tak otrzymałem z konsystorza wileńskiego inhibicją, ażeby ponieważ Zarankówna deklarowała bratu memu — i przysięgi między sobą małżeńskie na kartkach popisawszy, i te kartki
. Ja się nic od Fleminga nie spodziewałem, bo wiedziałem, jak mi Bystry szkodził, więc się z Wilna w Brzeskie nie kwapiłem. Jako zaś brat mój pułkownik konkurował o Zarankównę, podczaszankę wołkowyską, trzykroć sto tysięcy posagu mającą, która i sama zaczęła odmieniać afekt swój dla brata mego, i ociec dziwaczył, i mający siostrę jej za sobą Zawisza, starosta starodubowski, barzo był przeciwny bratu memu, a Oskierka, starosta mozyrski, cześnikowicz lit., barzo tam nacierał, tak otrzymałem z konsystorza wileńskiego inhibicją, ażeby ponieważ Zarankówna deklarowała bratu memu — i przysięgi między sobą małżeńskie na kartkach popisawszy, i te kartki
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 340
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Albina; Ach Ojcze! z przeproszeniem żądam odpuszczenia, Ale znać, że to Boskich dzieł skutek przejzrzenia, Zrzodłem łez kryję oczy z czym się serce wyda, Ze żyć niechcę, jeśli mam żyć bez Sylfronida. Filida; Ja łez moich potokiem żal serca tłumaczę, Nic niechcę nad twę wolę, szczęście niedziwaczę, Wam Rodzicom należy rządzić naszą dolę, Ja przysięgam nad waszę nic nie czynię dolę. Lecz jeśli litość miłość w myślach waszych wzrusza, Pozwolciesz niechaj idę za Galezjusza. Arystydes: Cóż mówić! cóż się sprzeczać na takie wyroki, I któżby się niewruszył na tych łez potoki, Niechaj choć tak gwałtowne sztuki BÓG
Albina; Ach Oycze! z przeproszeniem żądam odpuszczenia, Ale znać, że to Boskich dźieł skutek przeyzrzenia, Zrzodłem łez kryię oczy z czym się serce wyda, Ze żyć niechcę, ieśli mam żyć bez Sylfronida. Filida; Ia łez moich potokiem żal serca tłumaczę, Nic niechcę nad twę wolę, szczęście niedźiwaczę, Wam Rodźicom należy rządźić naszą dolę, Ia przysięgam nad waszę nic nie czynię dolę. Lecz ieśli litość miłość w myślach waszych wzrusza, Pozwolciesz niechay idę za Galezyusza. Arystydes: Coż mowić! coż się sprzeczać na takie wyroki, Y ktożby się niewruszył na tych łez potoki, Niechay choć tak gwałtowne sztuki BOG
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: H2
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ulgę, gdy z drugim ciężkie dzieli żale. A jakichżeś krajów rodem, i co za stan liczysz, Czy w ubóstwie czyli też w fortunach dziedziczysz? Fadlalach: Jestem z Miasta Bagdatu Syn Kupca sławnego, Jadąc z handlem wpadłem w łup Tyrana zbójczego; Towary pozabierał, ludzi porozpędzał, Nad życiem, nad osobą dziwaczył i znędzał. Odarszy mię z odzienia, pobiegł na łup nowy, Mnie przywiązał do drzewa, w gęstwinie sosnowej, Skłoty żądłem much leśnych, w żalach i lamentach, Pasując się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profitując z swobody,
ulgę, gdy z drugim ciężkie dźieli żale. A iakichżeś kraiow rodem, y co za stan liczysz, Czy w ubostwie czyli też w fortunach dźiedźiczysz? Fadlalach: Iestem z Miasta Bagdatu Syn Kupca sławnego, Iadąc z handlem wpadłem w łup Tyrana zboyczego; Towary pozabierał, ludźi porozpędzał, Nad życiem, nad osobą dźiwaczył y znędzał. Odarszy mię z odźienia, pobiegł na łup nowy, Mnie przywiązał do drzewa, w gęstwinie sosnowey, Skłoty żądłem much leśnych, w żalach y lamentach, Passuiąc się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profituiąc z swobody,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: C2
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ś mię Zoną brał z dziewczyny, Szkodzić nie mogły moje poślubiny: Teraz jeśli się Pyrrusowi dostanę, To Orestowi ciężką zadąm ranę. Ale i Ociec Menelausz siwy, Nie będzie naszym związkom uporczywy: Wszak on sam doznał, co umie pożoga Od skrzydlatego rozżarzona Boga: Doznał co miłość; zaczym ani z Zięciem, Ani dziwaczyć zechce z swym dziecięciem; A miłość naszej przypomniawszy Matki Przez szpary będzie patrzył i na dziatki. Jako mój Ociec stał o Matkę, tak ty Równe i o mnie zawarłeś kontrakty: Co ona robi z Trojańskim tajemnie Przychodniem, wszystko Pyrrus to ma zemnie. Niech on bez końca Rodzicielskie dzieje Wynosi; w pyszne budząc
ś mię Zoną brał z dźiewczyny, Szkodźić nie mogły moie poślubiny: Teraz ieśli sie Pyrrusowi dostánę, To Orestowi ćięszką zadąm ránę. Ale y Oćiec Meneláusz śiwy, Nie będźie nászym związkom uporczywy: Wszák on sam doznał, co umie pożogá Od skrzydlátego rozżarzona Bogá: Doznał co miłość; záczym áni z Zięćiem, Ani dźiwáczyć zechce z swym dźiećięćiem; A miłość nászey przypomniawszy Mátki Przez spáry będźie pátrzył y ná dźiatki. Iáko moy Oćiec stał o Mátkę, ták ty Rowne y o mnie záwárłeś kontrákty: Co oná robi z Troiáńskim táiemnie Przychodniem, wszystko Pyrrus to ma zemnie. Niech on bez końcá Rodźićielskie dźieie Wynośi; w pyszne budząc
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 104
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
łysy. Że ma głowę podobną do wytartej misy, I w nocy świeci, zwłaszcza jeśli kiedy w przedzie (Nie zabłądzą, upewniam) przed sługami jedzie. Nie trzeba by latarnie ani lepszej gwiazdy, Kiedyby wojnę służył, chodząc na podjazdy. WĘDA 109. DO PRZYJACIELA HERBU WĘDA, W ŻALU
Niech przeciwna fortuna dziwaczy, niech sroże. Inaczej bowiem ani umie, ani może. Jednemu kładzie, jako czyja padnie biera, Drugiemu do woli swej obłów z wędy zdziera: Ten, cały dzień siedząc, nic albo marną świnkę, Połykając od rana do wieczora ślinkę; Ów ledwie siadł na brzegu, tak mu pofortuni, Pełną kobiel szczupaków
łysy. Że ma głowę podobną do wytartej misy, I w nocy świeci, zwłaszcza jeśli kiedy w przedzie (Nie zabłądzą, upewniam) przed sługami jedzie. Nie trzeba by latarnie ani lepszej gwiazdy, Kiedyby wojnę służył, chodząc na podjazdy. WĘDA 109. DO PRZYJACIELA HERBU WĘDA, W ŻALU
Niech przeciwna fortuna dziwaczy, niech sroże. Inaczej bowiem ani umie, ani może. Jednemu kładzie, jako czyja padnie biera, Drugiemu do woli swej obłów z wędy zdziera: Ten, cały dzień siedząc, nic albo marną świnkę, Połykając od rana do wieczora ślinkę; Ów ledwie siadł na brzegu, tak mu pofortuni, Pełną kobiel szczupaków
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 445
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niebie anioły, w piekle Belzebuby, wiecie, gdzie Turków, co Kamieniec brali, zawoje szyto, więceście pisali wielkiem hetmanom marsowe nauki, machijawelskie wyrzucając sztuki; nie minucyje, bo wam tylko tyle wolno, ale już składacie paskwile. Wielkaż to wolność, ba, swawola raczej, kiedy lada bik piórkiem tak dziwaczy, pisząc, co aspekt dyktuje mu prędki, a ono dosyć szewca po napiętki. Bowiem przed laty za te wróżki twoje szytoć by, tuszę, na szyję zawoje i tak bezpieczne nazbyt prognostyki zarobiełyby żelazne trzewiki. Tegoście byli w polskiej sferze ślepi, że się niedługo wiecznie zapaciepi, że już w ostatniej kwadrze i
niebie anioły, w piekle Belzebuby, wiecie, gdzie Turków, co Kamieniec brali, zawoje szyto, więceście pisali wielkiem hetmanom marsowe nauki, machijawelskie wyrzucając sztuki; nie minucyje, bo wam tylko tyle wolno, ale już składacie paskwile. Wielkaż to wolność, ba, swawola raczéj, kiedy leda bik piórkiem tak dziwaczy, pisząc, co aspekt dyktuje mu prędki, a ono dosyć szewca po napiętki. Bowiem przed laty za te wróżki twoje szytoć by, tuszę, na szyję zawoje i tak beśpieczne nazbyt prognostyki zarobiełyby żelazne trzewiki. Tegoście byli w polskiej sferze ślepi, że się niedługo wiecznie zapaciepi, że już w ostatniej kwadrze i
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 74
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
, srebro, złoto, kusze, Przydawszy że cię kocham, jak siebie, jak dusze. Nadto wieczne przymierze czyni z nim przyjaźni, Żadna nas rzecz niezmierzy, nieskłoci, niezdraźni. Kochaj mnie w zajem i ty, Cnotliwy DAWIDZIE, Poty póki śmierć po nas naznaczona przydzie. Aleć jak szczęście zwykło, dziwaczyć z Człowiekiem, Z krótkiemi dni umowę czyni, a nie z wiekiem. Bo wie że niestateczne, myśl próżną nadyma, Potym zwiodszy, nikomu słowa niedotrzyma. Nic to nieustraszyło odważnego Męża, Chociaż czart nań gotuje zasadzki, Oręża. Gdy sam przez się nie mogąc szkodzić, podczciwemu, Odda go w
, srebro, złoto, kusże, Przydawszy że cię kocham, iak siebie, iak dusże. Nadto wieczne przymierze czyni z nim przyiaźni, Zadna nas rzecz niezmierzi, nieskłoci, niezdraźni. Kochay mnie w zaięm y ty, Cnotliwy DAWIDZIE, Poty poki śmierć po nas naznaczona przydzie. Aleć iak szczęście zwykło, dziwaczyć z Człowiekiem, Z krotkiemi dni umowę czyni, á nie z wiekiem. Bo wie że niestateczne, myśl prożną nadyma, Potym zwiodszy, nikomu słowa niedotrzyma. Nic to nieustraszyło odważnego Męża, Chociasz czart nań gotuie zasadzki, Oręża. Gdy sam przez się nie mogąc szkodzić, podczciwemu, Odda go w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 14
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Któż nam zabroni, że sercem i krokiem Gonić ją chcemy, paść się jej widokiem.
Ale że Boskie w tym zachodzą rządy, Oddać KsIĘŻNICZKĘ, Ambasadarowi, Choćby łzy nasze, przelewały lądy, Któż to skasuje, co Niebo stanowi, A kiedy już być niemoże inaczy, Zyczmy jej, niech nią szczęście nie dziwaczy. Płyńże KsIĘŻNICZKO, z Matką fortun Nawą, Stańcie obiedwie, u cichego brzegu, Niech wam spływają dostatki Srzeniawą, Niech życie wasze, w słodkim płynie biegu, Niech sam BÓG dla was, tę podroż sporządzi Jak zaczął, tak niech wami wszędzie rządzi. Prosiem KsIĘŻNICZKO, za twoim odjazdem, Nie wynoś serca
Ktoż nam zábroni, że sercem y krokiem Gonić ią chcemy, paść się iey widokiem.
Ale że Boskie w tym záchodzą rządy, Oddać XIĘŻNICZKĘ, Ambasadarowi, Choćby łzy násze, przelewáły lądy, Ktoż to zkassuie, co Niebo stánowi, A kiedy iuż być niemoże ináczy, Zyczmy iey, niech nią szczęście nie dziwaczy. Płyńże XIĘŻNICZKO, z Matką fortun Nawą, Stańcie obiedwie, u cichego brzegu, Niech wam zpływaią dostátki Srzeniawą, Niech życie wásze, w słodkim płynie biegu, Niech sam BOG dla was, tę podroż zporządzi Ják záczął, tak niech wámi wszędzie rządzi. Prosiem XIĘŻNICZKO, zá twoim odiazdem, Nie wynoś serca
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 327
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Takie-li ich za męstwa i podjęte prace, Za krew hustem wylaną czekać miały płace? Taka za wieczną sławę infamia darem? Więc miasto odpowiedzi zbędą go pucharem Piwa husiatyńskiego i proszą, żeby te Koncepty, nie z wielkiego rozumu dobyte, Zachować na podobne sobie błazny raczył, Z nimi nic nie wymyślał, nic już nie dziwaczył; Jeśli dotąd nie wiedział, niech-że się dziś dowie: Że większa w guni sława, niźli w złotogłowie. Wziął odkosza Weweli i poszedł jak zmyty, Postrzegszy, że w lot doszto Greka hipokryty, Ani się więcej ważył, przykładem szatana, O naszych, który kusić śmiał na puszczy Pana. Z czym dziś
Takie-li ich za męstwa i podjęte prace, Za krew hustem wylaną czekać miały płace? Taka za wieczną sławę infamia darem? Więc miasto odpowiedzi zbędą go pucharem Piwa husiatyńskiego i proszą, żeby te Koncepty, nie z wielkiego rozumu dobyte, Zachować na podobne sobie błazny raczył, Z nimi nic nie wymyślał, nic już nie dziwaczył; Jeśli dotąd nie wiedział, niech-że się dziś dowie: Że większa w guni sława, niźli w złotogłowie. Wziął odkosza Weweli i poszedł jak zmyty, Postrzegszy, że w lot doszto Greka hipokryty, Ani się więcej ważył, przykładem szatana, O naszych, który kusić śmiał na puszczy Pana. Z czym dziś
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 312
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Rzadki cug bez kaleki, rzadki piec bez dymu. I mojego niechaj nikt stąd nie gani rymu. Do rzeczym li statecznych żart gdzie przytknął z boku, Wżdy i miesiąc na nowiu wichrzy, marzec w roku. Odpuść, jeśli co nie w smak, albo opuść raczej. Nie zaraz łaj, tatusiu, nie zaraz dziwaczy. 111 (P). MA STRACH OCZY (SCHOWANIE NOWOMODNE)
Jechał Niemiec, mąż z żoną, w drogę na kolesie. Kilkanaście opryszków, zastąpiwszy w lesie, Odrą ich do koszule, wytną konie z woza. Chce się Niemiec obiesić, dostawszy powroza; Desperuje, tak nagłą zażalony zgubą, Kiedy go,
Rzadki cug bez kaleki, rzadki piec bez dymu. I mojego niechaj nikt stąd nie gani rymu. Do rzeczym li statecznych żart gdzie przytknął z boku, Wżdy i miesiąc na nowiu wichrzy, marzec w roku. Odpuść, jeśli co nie w smak, albo opuść raczej. Nie zaraz łaj, tatusiu, nie zaraz dziwaczy. 111 (P). MA STRACH OCZY (SCHOWANIE NOWOMODNE)
Jechał Niemiec, mąż z żoną, w drogę na kolesie. Kilkanaście opryszków, zastąpiwszy w lesie, Odrą ich do koszule, wytną konie z woza. Chce się Niemiec obiesić, dostawszy powroza; Desperuje, tak nagłą zażalony zgubą, Kiedy go,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 281
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987