. Acz dziś ludzie na słowa połykają ślinki, Pewnieć ich nie zawstydzą najgorsze uczynki.” Dałem sobie rozradzić; czemu byśmy radzi, W skok słuchamy, próżno się na racje sadzi. 148 (P). PODCZASZYM POETA
Prawieś trafił z urzędem, królu panie! Że cię Nikt nie przestrzegł, dziwno mi. Podczastwo poecie? Wilkowi owca? Strachu nabierze się wełna, I ciebie, wątpię, żeby każda doszła pełna. Winem pisorymowie i ich wiersze stoją: Nie dziw, kiedy ich wodą w Helikonie poją. Piją wszyscy a piszą. Dopieroż podczaszy — Zapomni kałamarza prędzej niźli flaszy. Ale bodaj się rzeczy nie
. Acz dziś ludzie na słowa połykają ślinki, Pewnieć ich nie zawstydzą najgorsze uczynki.” Dałem sobie rozradzić; czemu byśmy radzi, W skok słuchamy, próżno się na racyje sadzi. 148 (P). PODCZASZYM POETA
Prawieś trafił z urzędem, królu panie! Że cię Nikt nie przestrzegł, dziwno mi. Podczastwo poecie? Wilkowi owca? Strachu nabierze się wełna, I ciebie, wątpię, żeby każda doszła pełna. Winem pisorymowie i ich wiersze stoją: Nie dziw, kiedy ich wodą w Helikonie poją. Piją wszyscy a piszą. Dopieroż podczaszy — Zapomni kałamarza prędzej niźli flaszy. Ale bodaj się rzeczy nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 72
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Waszej Królewskiej Mości dostatecznie oznajmują. To oznajmić muszę, że za resolucją Ich Mości Panów Komisarzów do płacej wojskowej naznaczonych, iż zapłacie generalnej nadzieję nieczynią, wojsko Waszej Królewskiej Mości baczyć się poczęło z takiemi deklaratiami, że żadnych sposobów bez pieniędzy do zatrzymania się w służbie Waszej Królewskiej Mości przypuścić niechcą. Co mniej jest dziwno tym, którzy wiadomi i niedostatku i tych miejsc zgłodzonych. Proszę tedy Waszej Królewskiej Mości, Pana mego miłościwego, racz w czas zabiegać rzeczom, aby i sława Waszej Królewskiej Mości, Pana mego miłościwego, i państwa Waszej Królewskiej Mości w niebezpieczeństwo nieprzyszły, nie tak z strony nieprzyjacielskiej, (którego też za ustawicznemi supplementami
Waszej Królewskiej Mości dostatecznie oznajmują. To oznajmić muszę, że za resolutią Ich Mości Panów Kommissarzów do płacej wojskowej naznaczonych, iż zapłacie generalnej nadzieję nieczynią, wojsko Waszéj Królewskiéj Mości baczyć się poczęło z takiemi deklaratiami, że żadnych sposobów bez pieniędzy do zatrzymania się w służbie Waszéj Królewskiéj Mości przypuścić niechcą. Co mniej jest dziwno tym, którzy wiadomi i niedostatku i tych miejsc zgłodzonych. Proszę tedy Waszéj Królewskiéj Mości, Pana mego miłościwego, racz w czas zabiegać rzeczom, aby i sława Waszéj Królewskiéj Mości, Pana mego miłościwego, i państwa Waszéj Królewskiéj Mości w niebespieczeństwo nieprzyszły, nie tak z strony nieprzyjacielskiej, (którego też za ustawicznemi supplementami
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 144
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Piczek spowiedzi.” Aż drugi: „Jako? A diabeł to widział, Żeby w tej formie ksiądz dla piczek siedział.” TENŻE
Tenże ksiądz, że ktoś zworoszył dziewczynę, Twardą mu za to nadał dyscyplinę I kazał suszyć jednę czy dwie środzie, Mszcząc się zniewagi wziętej w własnym rodzie. Co niechaj dziwno nie będzie nikomu: Gniewał się właśnie, że go naszto w domu. P SAM P
To tak ksiądz; a brat chciałby ochmistrzować. Ja bym go, wierę, radził panu chować: Od fraucymeru każdy będzie stronił, Gdy Samiec Piczek piczek będzie bronił. UCZCIWOŚĆ
„Słyszysz, niewiasto — pytam Mazurzyce —
Piczek spowiedzi.” Aż drugi: „Jako? A diabeł to widział, Żeby w tej formie ksiądz dla piczek siedział.” TENŻE
Tenże ksiądz, że ktoś zworoszył dziewczynę, Twardą mu za to nadał dyscyplinę I kazał suszyć jednę czy dwie środzie, Mszcząc się zniewagi wziętej w własnym rodzie. Co niechaj dziwno nie będzie nikomu: Gniewał się właśnie, że go naszto w domu. P SAM P
To tak ksiądz; a brat chciałby ochmistrzować. Ja bym go, wierę, radził panu chować: Od fraucymeru każdy będzie stronił, Gdy Samiec Piczek piczek będzie bronił. UCZCIWOŚĆ
„Słyszysz, niewiasto — pytam Mazurzyce —
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 317
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ani gradusów upatruje, ani żadnej konotacyj przyległości potrzebuje: ale zaraz na miejscu w polu Mapę z przyległościami rysuje daleko doskonalej niż przez Planimetra i Pantometra. A nad to od namizerniejszego Stolarza, Cieśle, albo Młynarza zrobiony być może: i służyć do używania takim, którzy do 100 zliczyć po prostu trafią. Temu mi bardzo dziwno, ze Metius, Orontius Claujus, Kircherus, Tacquet, Schotus, Schales, Mersennius, wielcy Geometrowie nic o tak Instrumencie nie pisali. Inszychem nie widział. Ma się tak robić. Na desce FLHG, wKwadrat doskonały, półłokciowej albo trzy świerciowej, równo zhebłowanej, zrysuj blisko przy jednym boku równoodległą GH, i
áni gradusow vpátruie, áni żadney konnotácyi przyległośći potrzebuie: ále záraz ná mieyscu w polu Máppę z przyległośćiámi rysuie dáleko doskonáley niż przez Planimetra y Pántometra. A nád to od namizernieyszego Stolarzá, Cieśle, álbo Młynarzá zrobiony bydź może: y służyć do vżywánia tákim, ktorzy do 100 zliczyć po prostu tráfią. Temu mi bárdzo dźiwno, ze Metius, Orontius Clauius, Kircherus, Tacquet, Schothus, Schales, Mersennius, wielcy Geometrowie nic o ták Instrumenćie nie pisáli. Inszychem nie widźiał. Ma sie ták robić. Ná desce FLHG, wKwádrat doskonáły, połłokćiowey álbo trzy świerćiowey, rowno zheblowáney, zrysuy blisko przy iednym boku rownoodległą GH, y
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 8
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Ziemi. Perygeum czyli zbliżenie się Słońca ku ziemi przypada w Grudniu, to jest, gdy Słońce siedm około gradusów Koziorozca ubieży. Apogeum czyli wygurowanie Słońca, przypada w Czerwcu, gdy się także do siódmego gradusu Raka zapędzi. Słońce tedy w zimie zbliża się ku nam bliżej milionem mil, niż gdy guruje w lecie. Dziwno więc może być komu, za co przy zbliżeniu się Słońca opacznym niby natury sposobem, doznajemy przykrego zimna; a przy oddaleniu się i wygurowaniu onegoż, gorąco mamy? Na co tak Filozofowie odpowiadają: Ze nie bliskość Słońca, ale wygurowanie onego nad Horyzontem z rzucaniem promieni wprost, a przynajmniej nie tak z ukosa
Ziemi. Perigeum czyli zbliżenie się Słońca ku ziemi przypada w Grudniu, to iest, gdy Słońce siedm około gradusow Koziorozca ubieży. Apogeum czyli wygurowanie Słońca, przypada w Czerwcu, gdy się także do siodmego gradusu Raka zapędzi. Słońce tedy w zimie zbliża się ku nam bliżey millionem mil, niż gdy guruie w lecie. Dziwno więc może bydź komu, za co przy zbliżeniu się Słońca opacznym niby natury sposobem, doznaiemy przykrego zimna; a przy oddaleniu się y wygurowaniu onegoż, gorąco mamy? Na co tak Filozofowie odpowiadaią: Ze nie bliskość Słońca, ale wygurowanie onego nad Horyzontem z rzucaniem promieni wprost, a przynaymniey nie tak z ukosa
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 270
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
w stanowieniu praw rej wodzi/ wolnie wszystka sobie Pana obiera: gdzież proszę ten był który jemu się z posłuszeństwa wydziera: Bo jeśliż tam gdzie vnum velle było nie był/ ani tego z bracią swą potwierdzał. izali prawdziwie Synem Koronnym będzie: Aprzetoż że Panu wiary i posłuszeństwa nie dzierzy/ nie jest mi dziwno. Jako życzliwego sługi powinność jest. strzec najpilniej zdrowia Pańskiego; abo Syna Cnotliwego/ starać się o to/ aby ten (który tak miłą światłość słoneczną oglądać/ i wdzięczny żywot żyć dopuścił) długo i szczęśliwie wiek swój prowadził: Tak Szlachcic Polski/ ponieważ Lex est anima ciuitatis, wprzód o posłuszeństwie myślić winien gdyż
w stánowieniu praw rey wodzi/ wolnie wszystká sobie Páná obiera: gdziesz proszę ten był ktory iemu się z posłuszeństwá wydziera: Bo ieslisz tám gdzie vnum velle było nie był/ áni tego z bráćią swą potwierdzał. izali prawdziwie Synem Koronnym będzie: Aprzetoż że Pánu wiáry y posłuszeństwá nie dzierzy/ nie iest mi dziwno. Iáko życzliwego sługi powinność iest. strzedz naypilniey zdrowia Páńskiego; ábo Syná Cnotliwego/ stáráć się o to/ áby ten (ktory ták miłą świátłość słoneczną oglądáć/ y wdzięczny żywot żyć dopuśćił) długo y sczęśliwie wiek swoy prowádził: Ták Szláchćic Polski/ ponieważ Lex est anima ciuitatis, wprzod o posłuszeństwie myslić winien gdyż
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: C2
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową tęskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano, jako żywy Język niecnotliwy Ludziom rad szkodzi.
Niechże, jak chcą, plotą, Przeciem nie niecnotą; Maćku, o tej dobie Będziem radzi sobie, Gdzie nikt nie chodzi. 7. Pieśń IV.
Kiedyby to teraz zaraz, Kiedyby to teraz zaraz
Widział podle płota Nas wespół oboje, Maćku, chłopię moje, W dole na trawie.
A cóż, gdyby byli W on czas obaczyli, Gdyś ty ono w gumnie Prosił czegoś u mnie Mową teskliwą.
Dopierożby plotki Siały nasze ciotki. Lecz, uchowaj Boże, Która chce. być może Zawsze cnotliwą.
Dziwno mi macierzy, Lada czemu wierzy, Ano, jako żywy Język niecnotliwy Ludziom rad szkodzi.
Niechże, jak chcą, plotą, Przeciem nie niecnotą; Maćku, o tej dobie Będziem radzi sobie, Gdzie nikt nie chodzi. 7. Pieśń IV.
Kiedyby to teraz zaraz, Kiedyby to teraz zaraz
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 10
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
stanie i ujęciu jak iglica francuska okrągła i sudanna, w rzyźwości i obrocie jako cyga udatna, w jestach i czynieniu jak na śrubach fartyczna, z miny, z oka i ułożenia do kochania jak do łożnice pochopna. Zgoła dorodna, piękna i powabna.
Wojciech: To prawda, p. Józefie, ale mi to dziwno, że będąc dopiero a vacationibus tak dobrze rzeczy w białychgłowach penetrować możecie.
Józef: Nie masz dziwu, lat siedmnaście kończę, seminare i dobrze małżonkować mogę.
Wojciech: To ją pewnie do małżeństwa znaczycie?
Józef: Przyznam ci się, że od gramatyki jeszcze w sercu i w intencji zaparagrafowałem.
Wojciech: Dobrymi
stanie i ujęciu jak iglica francuska okrągła i sudanna, w rzyźwości i obrocie jako cyga udatna, w jestach i czynieniu jak na śrubach fartyczna, z miny, z oka i ułożenia do kochania jak do łożnice pochopna. Zgoła dorodna, piękna i powabna.
Wojciech: To prawda, p. Jozefie, ale mi to dziwno, że będąc dopiero a vacationibus tak dobrze rzeczy w białychgłowach penetrować możecie.
Józef: Nie masz dziwu, lat siedmnaście kończę, seminare i dobrze małżonkować mogę.
Wojciech: To ją pewnie do małżeństwa znaczycie?
Józef: Przyznam ci się, że od gramatyki jeszcze w sercu i w intencyi zaparagrafowałem.
Wojciech: Dobrymi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 254
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
snop jeden z nowego zboża nomine totius Populi ofiarować podniesiony w górę przez ręce Kapłana. Levitici cap: 23. Józef zaś Żydowin pisze, że nie sam snop, ale mąka czysta, wysiana, i same czoło z wymłoconego owego snopa, ofiarował Kapłan Bogu. Ze zaś snopy były przed Zielonemi Świętami, to nie dziwno ma bzdź, bo w ziemi Żydowskiej, jako i w Egipcie dwa razy na rok sieją i zbierają. Inne Święta Żydowskie. są Festum TUBARUM, tojest Trąbki, na pamiątkę Izaaka eliberowanego od zabicia na ofiarę, przez substitucję Barana, dlatego trąbią na tę Świeto w róg barani. Obchodzą Nowy Rok w Septembrze naszym,
snop ieden z nowego zbożá nomine totius Populi ofiarować podniesiony w gorę przez ręce Kapłana. Levitici cap: 23. Iozef żaś Zydowin pisze, że nie sam snop, ale mąka czysta, wysiana, y same czoło z wymłoconego owego snopa, ofiárował Kapłan Bogu. Ze záś snopy były przed Zielonemi Swiętámi, to nie dziwno ma bzdź, bo w ziemi Zydowskiey, iako y w Egypcie dwa razy na rok sieią y zbieraią. Inne Swięta Zydowskie. są Festum TUBARUM, toiest Trąbki, na pámiątkę Izáaka eliberowánego od zábicia na ofiárę, przez substitucyę Barána, dlatego trąbią na tę Swieto w rog barani. Obchodzą Nowy Rok w Septembrze nászym,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1068
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dobrej przyjaźni, więc gdy się poseł francuski dowiedział, że starosta brański i od dworu naszego jest kapitulowany, tedy pensji francuskiej przestał mu dawać, o co starosta brański był nieprzyjazny dla Francji, ale nie mógł Beka przewyższyć w kredycie hetmańskim. O tym ja wszystkim naówczas nie wiedziałem i przyznam się, że mi to dziwno było, że hetman kazał mi się strzec najpoufalszego konsyliarza swego. Niemniej było mi i ciężko do wycierpienia, że widząc starosty brańskiego dla mnie zupełnie otwarty afekt, abym go nie przestrzegł. Atoli jednak bojąc się urazić hetmana, który, suponowałem, że nie bez racji kazał mi się strzec starosty brańskiego, i
dobrej przyjaźni, więc gdy się poseł francuski dowiedział, że starosta brański i od dworu naszego jest kapitulowany, tedy pensji francuskiej przestał mu dawać, o co starosta brański był nieprzyjazny dla Francji, ale nie mógł Beka przewyższyć w kredycie hetmańskim. O tym ja wszystkim naówczas nie wiedziałem i przyznam się, że mi to dziwno było, że hetman kazał mi się strzec najpoufalszego konsyliarza swego. Niemniej było mi i ciężko do wycierpienia, że widząc starosty brańskiego dla mnie zupełnie otwarty afekt, abym go nie przestrzegł. Atoli jednak bojąc się urazić hetmana, który, suponowałem, że nie bez racji kazał mi się strzec starosty brańskiego, i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 642
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986