łapcie i gołą ledzią, zaprowadziwszy na wielkie błota, w stogu go siana dla ciepła ukryli.
Po ogłoszeniu, że kapitan Dawo uciekł, różne na mnie były aklamacje i instygowania. Dano mi areszt. Ekonoma przy tym opolskiego wzięto w ścisły areszt, mając suspicją, że chłopi hrabstwa tegoż uprowadzili kapitana. Sama tedy ekonomowa, chcąc z aresztu eliberować męża, surowo chłopom przykazała, ażeby dłużej tego kapitana nie ukrywali. Jakoż chłopi, poszedłszy do owego stogu siana, co miał pieniędzy kapitan, odebrali mu,
a odarłszy go z sukien, dali mu siermięgę i aby dalej szedł, nie spodziewając się od nich żadnej pomocy, rozkazali
łapcie i gołą ledzią, zaprowadziwszy na wielkie błota, w stogu go siana dla ciepła ukryli.
Po ogłoszeniu, że kapitan Dawo uciekł, różne na mnie były aklamacje i instygowania. Dano mi areszt. Ekonoma przy tym opolskiego wzięto w ścisły areszt, mając suspicją, że chłopi hrabstwa tegoż uprowadzili kapitana. Sama tedy ekonomowa, chcąc z aresztu eliberować męża, surowo chłopom przykazała, ażeby dłużej tego kapitana nie ukrywali. Jakoż chłopi, poszedłszy do owego stogu siana, co miał pieniędzy kapitan, odebrali mu,
a odarłszy go z sukien, dali mu siermięgę i aby dalej szedł, nie spodziewając się od nich żadnej pomocy, rozkazali
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 96
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
barziej jeszcze nie może 14. Rewizytując, byłem w Możajkowie, gdziem był dystyngwowanie przyjęty od ichmościów państwa Czapskich, blisko do mnie po żenie mojej należących. Skąd po obiedzie się ruszywszy, dla późnej pory stanąć u siebie nie mogąc, zanocowałem w Lebiodzie, wieczności panów Dewojnów. Gdzie tego momentu na rozwiązanie ekonomowej tamecznej synem trafiwszy, przezwiskiem burgrabiny, jezdem zaproszony w kumy z ciotką dziedzica tutejszego, tu rezydującą, a babą nieznośnie starą i mniej, jak teraz jeszcze są znaki strojenia, stateczną. 15. Rano kumostwo odbywszy trzymaniem do chrztu i na tego wychowanie złotych tysiąc darowawszy, ruszyłem się z Lebiody do Bielicy, gdzie
barziej jeszcze nie może 14. Rewizytując, byłem w Możajkowie, gdziem był dystyngwowanie przyjęty od ichmościów państwa Czapskich, blisko do mnie po żenie mojej należących. Skąd po obiedzie się ruszywszy, dla późnej pory stanąć u siebie nie mogąc, zanocowałem w Lebiodzie, wieczności panów Dewojnów. Gdzie tego momentu na rozwiązanie ekonomowej tamecznej synem trafiwszy, przezwiskiem burgrabiny, jezdem zaproszony w kumy z ciotką dziedzica tutejszego, tu rezydującą, a babą nieznośnie starą i mniej, jak teraz jeszcze są znaki strojenia, stateczną. 15. Rano kumostwo odbywszy trzymaniem do chrztu i na tego wychowanie złotych tysiąc darowawszy, ruszyłem się z Lebiody do Bielicy, gdzie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 155
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Ja to głupi/ czemu? Żem stary a pienięzny? Głupiś. Czemu prze Bóg? Nie chcesz dać Biskupowi/ co masz dać Kościołom. Temu a nie twojemu legui Kościołowi Będziesz w Niebie. Dopirosz głupiuchnym zostanie Kiedy mu wszystko wezmą i wszystko pograbią. Bajeczka ad rem służąca Synowców bogacą z zbiorów Kościelnych. Ekonomowe drą, łupią. Księgi Czwartej SATYRA X. A i tak nie na to się obraca, na coby trzeba, ten zbior. Plebanów depaktują, testamenty ich odmieniają. Drugiego i głupim uczynią.
O chłopskich opressjach nie trzeba i mówić/ Jawne te są powiada przy zaciągach srogich/ I nigdy niesłychanych. Gęba
Ia to głupi/ czemu? Żem stáry á pienięzny? Głupiś. Czemu prze Bog? Nie chcesz dáć Biskupowi/ co masz dáć Kośćiołom. Temu á nie twoiemu legui Kośćiołowi Będźiesz w Niebie. Dopirosz głupiuchnym zostanie Kiedy mu wszystko wezmą y wszystko pograbią. Báieczka ad rem służąca Synowcow bogacą z zbiorow Kośćielnych. Ekonomowe drą, łupią. Xięgi Czwartey SATYRA X. A y tak nie ná to się obraca, ná coby trzebá, ten zbior. Plebanow depaktuią, testamenty ich odmieniáią. Drugiego y głupim vczynią.
O chłopskich oppressyách nie trzebá y mowić/ Iawne te są powiada przy zaćiągách srogich/ Y nigdy niesłychánych. Gęba
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 128
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650